Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Raz się spotkałam ze...

Dodaj nowy komentarz
avatar annathar
12 16

Blogi mistrzów podrywu, którzy mówią Ci, że jak dziewczyna głęboko oddycha, to znaczy, że się Tobą inhaluje.

Odpowiedz
avatar Frogy0
13 15

@annathar: A jeżeli oddycha zbyt płytko to znaczy, że musisz poluźnić linę

Odpowiedz
avatar dranjam
0 6

Szkoda, po pisowni zgaduję, że byli siebie warci.

Odpowiedz
avatar gomezvader
-4 4

Domagaj się by cały męski gatunek rozpoznawał znaki w stylu "machnęła rzęsami - jestem zainteresowana", albo "potarłam paznokieć na kciuku - interesuję się życiem erotycznym rozwielitek". A potem płacz, że jakiś facet sobie ubzdurał jakiś sygnał do rvchania.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2018 o 11:55

avatar Aberrant
3 3

@gomezvader: bo tak to jest z psychologią. Jakiś debil pójdzie na taki kierunek, prześpi wykład, w połowie się obudzi, usłyszy dwa zdania i wrzuci na jakiegoś kwejka nie wiedząc nawet o co chodziło. A potem tacy "inteligenci" się stosują. A na koniec, że psychologia to zwykłe p*erdolenie i nijak się ma do rzeczywistości...

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
-1 1

@Aberrant: Właściwie to psychologia to rzeczywiście pseudonauka :). Jeśli ktoś wierzy jeszcze w testy na iq itd., niech sobie sprawdzi metodologię badań. Albo kto tylko robił papiery na, np., pracę na wysokościach, ten wie, jak bardzo idiotyczne są psychologiczne implikacje :). Tak na przykład okazało się, że nie kontroluję sam siebie, bo trudno mi powiedzieć, jak zachowuję się, gdy jestem zdenerwowany w stresowej sytuacji :).

Odpowiedz
avatar suchyrst
1 1

@Kajothegreat: Właściwie to nie:) Tzn może być podobnie jak medycyna, patrz antyszczepionkowcy:) To, że ktoś stosuje błędną metodologię nie oznacza, że cała nauka jest nic nie warta. Co do wszelakich testów na różne zawody, pozwolenia itd. Cóż, to najczęściej badania samoopisowe i są mocno podatne na manipulacje. Czasem są mniej gdy komponuje się je w sposób taki byś nie wiedział co dokładnie badają.(chociaż powoli dochdzimy do momentu takiej paranoi, że badanie w ten sposób jest nieetyczne i należy poinformować badanego co tak naprawdę badamy o.O) Faktycznie skuteczną metodą był by wywiad o szerszym zakresie czasowym lub osobowym(najbliższe otoczenie), w innym wypadku najczęściej to nabijanie kasy plus uspokajanie opinii publicznej. Najlepszym tego przypadkiem są badania psychologiczne do pozowolenia na broń, gdzie przy jednym spotkaniu nie da się zwyczajnie wykryć zaburzeń, które faktycznie do tragedii prowadzą

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 0

@suchyrst: Problem jest taki, że psychologia zwyczajnie nie bada przedmiotu badania - tj. psyche i jej mechanizmów - a 'efekty działania' tego przedmiotu. Stąd też w psychologii możliwe jest wysnuwanie wniosków, że jeśli 80% ludzi reaguje na 'coś' w 'jakiś sposób', osoba badana będzie reagowała tak, jak te 80%. Trudno jednak znaleźć człowieka, którego to zachowania w każdym z badanych przez psychologię obszarów pokrywają się z normą (tj. najczęściej występującym wśród ludzi typem zachowania). Wszelakie testy kompetencji znowu nie badają samych kompetencji, a przypuszczenia badających, że testy badają czynniki odpowiedzialne za te kompetencje (jak choćby w testach iq "wolno działający" ludzie wypadają gorzej, niż ci, którzy wykonują działania szybciej; także testy nie są w stanie sprawdzić 'rozumienia pojęć abstrakcyjnych'). W ogóle nie bierze się przy tym pod uwagę, że na kompetencje intelektualne mają wpływ setki jeśli nie tysiące czynników. Patrz: Binet i cała późniejsza tradycja. By psychologia stała się nauką, musiałaby zacząć badać mechanizmy powstawania pewnych zachowań. Psycholog jednak stwierdzić może jedynie, że ktoś jest smutny, bo ma depresję. Nauka o duszy, Psychiatria, znajdzie przyczynę depresji na przykład w złym połączeniu półkul mózgowych (choć jest to dopiero raczkująca dziedzina nauki). Krótko mówiąc: psychologia to nie jest nauka logicznie domknięta. Nie jest to wieża, z której jeśli się wybije jedną cegłę, ta się zawali - jak w przypadku nauk szczegółowych o faktach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2018 o 23:47

avatar Alienixung
0 0

@gomezvader: tyle ze zazwyczaj to jedni wrzucaja takie bzdety o "podeszwa stopy w prawo - zainteresowana" do internetu, a drudzy nie maja o tym pojecia, ale do nich sa pretensje, gdy podeszwa byla w prawo a zainteresowania brak.

Odpowiedz
avatar Aberrant
1 1

@Kajothegreat: bardzo mocno to upraszczasz. Przede wszystkim - bierzesz leni, idiotów, oszustów jako reprezentatywny przykład. Metodologia badań jest bardzo dokładnie określona. I zapewnia miarodajne wyniki. Inna sprawa, że w baaardzo wielu (bo nie chcę mówić: w większości) badaniach zwyczajnie popełniane są błędy metodologiczne. Środowisko naukowe przymyka na to oko, bo gdyby chcieć przeprowadzać tylko rzetelne badania, to byłby poważny problem z ich realizacją, ale to szeroki temat. Przy tym przejdę do twojego ostatniego akapitu - tak, masz rację. A wiesz skąd to wynika? Bo tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak psychologia. Psychologia = medycyna. W takim sensie, że to, że jakieś badania zmienią postrzeganie wszystkich zagadnień z pulmonologii nie oznacza, że zmieni się też cała kardiologia. Psychologia to tylko ogólne określenie. Konkretne jej nurty zajmują się zupełnie innymi rzeczami. Nie jest też tak, że psychologia to nauka o duszy. Ani trochę, tylko ktoś, kto tematem interesuje się amatorsko (albo wcale) może tak stwierdzić. Psycholog musi mieć wiedzę ze wszystkich nauk o człowieku. A biologia jest podstawą. Ale to znów wchodzenie w różnice między psychiatrą, psychologiem (choć ci też się dzielą na mnóstwo podgrup ze względu na obiekt badań) i psychoterapeutą, a więc na tym poprzestanę. Zarzucanie braku logiki jest totalnym idiotyzmem. Logika leży u podstaw psychologii. I tu ubolewam, że temat traktuje się na uczelniach wyższych po macoszemu. Zaliczyć i już. A potem trafiają się takie kwiatki, że kilka idiotek się zbiera i decyduje, że dziecko należy zabrać rodzicom, bo znęcają się nad nim w postaci szlabanu na komputer za złe nauki (były takie przypadki). Ale znów - winni są ludzie, którzy nie potrafią logicznie myślec, a nie sama nauka, która cały swój byt opiera na logice i statystyce. Badania jak wysokościowe czy kierowców, czy inne popularne...to pic na wodę. Każdy w środowisku psychologów wie, że na podstawie jednego testu NIE MOŻNA wyciągać wniosków. Nawet kilka testów to słabe przesłanki. Ale to nie ma żadnego znaczenia. Ważne, że da się na tym zarobić. "Trudno jednak znaleźć człowieka, którego to zachowania w każdym z badanych przez psychologię obszarów pokrywają się z normą" - widać nie masz pojęcia o czym piszesz. Dobra, skrócę to po prostu. Długa wypowiedź, ale żeby rzeczowo odpowiedzieć musiałbym książkę wydać. Tylko nie zrozum mnie źle, moje zarzuty nie są zarzutami personalnymi. Wręcz przeciwnie - winni są raczej właśnie psychologowie. Psychologia dla laika wydaje się fajna. Ludzie myślą, że w sumie każdy tak potrafi. Gówno prawda. To niezwykle ciężka praca (cały komentarz odnoszę do nauki, nie do psychologii w sensie terapeutycznym bo to zupełnie inna bajka). Psychologia opiera się na logicznym myśleniu. Głównym narzędziem jest statystyka. To ona pozwala wyciągać wnioski. A ściślej mówiąc - psychologia, jak każda inna nauka, służy m.in. predykcji. W tym przypadku predykcji zachowań. Cała praca psychologa opiera się na analizie. I teraz zauważ, że dobry analityk biznesowy w firmie 10k bez problemu dostanie. Bardzo dobry nawet 2-3 razy tyle. Takich pieniędzy nie daje się pierwszemu lepszemu kolesiowi, który nic nie potrafi. Ale w biznesie jest o wiele łatwiej. Masz jasno sprecyzowane wyniki. Opierasz się na konkretnych cyfrach. Nie ma problemu z zebraniem danych, z pomiarem. Manipulując jakąkolwiek zmienną wynik masz czarno na białym. Psycholog musi uwzględnić o wiele więcej czynników. A brać pod uwagę nieskończenie wiele, bo w niektórych obszarach wpływać na wyniki może pogoda czy faza cyklu menstruacyjnego asystentki i nie da się wszystkiego przewidzieć. Replikacja wyników w niektórych obszarach jest w praktyce niewykonalna. Ale to nie jest tak, że te wnioski są totalnie z czapy. Że to nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Wszystko ma swoje uzasadnienie, oparte jest na twardych dowodach. A przynajmniej powinno tak być. Choć szarlatanów jest masa, nawet w Polskim Towarzystwie Psychol

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 0

@Aberrant: Nie zrozumiałeś mnie. Nie zarzucam psychologii tego, że nigdy jej wyniki nie pokrywają się z rzeczywistością, albo nawet że nie jest użyteczna, a tylko że nie ma takiego przypadku, w którym jej wyniki pokrywają się w stu procentach z rzeczywistością. A to dlatego, że psychologi nie interesuje rzecz sama w sobie, a utylitarne informacje statystyczne. Psychologia więc nie spełnia warunków nauki logicznie domkniętej-spójnej (ergo nie jest nauką o faktach). Abstrahuje bowiem od twierdzeń niepodważalnych, a bazuje na próbie. Nawet jeśli dochodzenia psychologii więc okazują się owocne dla większości przypadków, nie ma w nich miejsca na predykat pewności. Jak "jeśli a to c i a to b, to c to b". Czyli np. "jeśli ktoś zachowuje się tak, przy tym żyje w takim środowisku, i w innym nie, to ktoś jest jakiś". Przez "naukę o duszy" miałem na myśli oczywiście "naukę o procesach psychicznych". Użyłem słowa "dusza", bo "psyche" z greki znaczy "dusza". Właśnie tym różni się nauka o faktach, od ekonomii, psychologii i tak dalej. Naukę interesują fakty i suchy rachunek 'tak, tak, nie, nie', nie statystyka, czy 'logiczne myślenie' (domyślam się, że chodzi ci o logikę w potocznym tego słowa znaczeniu). I choćby analitycy przewidywali z dokładnością do 90%, wciąż nie badają niezmiennych stosunków w rzeczy, a ledwie przewidują pewne zjawiska, bliżej zresztą nieokreślone. Mówisz o błędach metodologicznych w odniesieniu do testów iq? Według tychże Gieorgij Perelman - jeden z najgenialniejszych matematyków w historii świata - okazuje się mniej inteligentny niż zdolni inżynierowie, o którym jednak nie śniła się nawet część tego, co odkrył Perelman. I choćby testy były miarodajne wobec ludzi przeciętnych... Jeden przypadek wątpliwy osądza testy sam przez się.

Odpowiedz
avatar suchyrst
0 0

@Kajothegreat: Czepiłeś się tego iq, z tym, że jeżeli się zagłębisz w temat to nie ma jednej definicji czym właściwie jest IQ, bo trzeba by było zacząć właśnie od tego czym jest inteligencja. Nie mamy na to jasnej odpowiedzi, są teorie mówiące o wielu rodzajach inteligencji, zależnie od strefy w jakiej się poruszamy. Czepiłeś się obszaru, który jest trochę jak chodzenie we mgle. Mówisz, że psychologia nie mówi o faktach. Polecam zapoznać się z pierwszymi lepszymi badaniami, ich metodologią. Mówisz o naukach, które interesuje tylko fakt, powiedz mi co jest niepodważalne w nauce. Rozwijamy się, odkrywamy, jedne teorie upadają inne wchodzą w łaski. Weźmy fizykę, jak wiele z tego to bardzo dobra teoria, a ile fakt? Skąd masz pewność, że wszystkie obliczenia nie są nic nie warte, na rzecz czegoś czego jeszcze nie wiemy? Podobnie jest z psychologią, bada na tyle dokładnie na ile jest to możliwe, ale zawsze zostaje wyliczony dokładny możliwy błąd pomiarowy, bo nie da się zbadać całej populacji. Więcej się nie rozpisuje, kolega wyżej podsumował chyba wszystko i szkoda sie powtarzać:) Pozdrawiam cię i miłego dnia;)

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 0

@suchyrst: Tyle że teorie fizyki są w stanie dokładnie opisać fakt pod kątem znanych nam fenomenów przyrody. Psychologia opisuje zjawiska utworzone i nazwane przez samą psychologię. Czym jest inteligencja? Proponowałbym przeczytać prace Bineta. Mówisz: nie wiemy czym jest. A więc cały obszar psychologii jest, zgodnie z tezą mojego pierwszego akapitu i zgodnie z twoimi słowami, opisem zjawiska wcześniej utworzonego przez samą psychologię. Choćby psychologia była w stanie opisać pewne zjawiska z przybliżeniem, nie interesuje jej nadto zasada pierwsza czy nawet sposób działania (czyż najpopularniejsza obecnie psychologia behawioralna niemal całkowicie abstrahuje od 'drogi działania' zjawisk, skupiając się niemal całkowicie na danych statystycznych?) - czyli te rzeczy, które w naukach szczegółowych o faktach są niemniej istotne niż 'wynik'.

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 0

Czemu się przyczepiłem do testów iq? We wszystkich naukach sensu stricte stosuje się dokładnie tę samą metodę doświadczalno-indukcyjną. Czyli można obalić na raz i termodynamikę, i prawa elektromagnetyzmu, o ile obali się wspólne im aksjomaty. W psychologi jednak nawet jeśli cały jeden dział zdezaktualizowałby się, innym nic a nic by to nie ujęło. Psychologia bowiem operuje na zdaniach syntetycznych a priori (oczywiście same teorie budowane są syntetycznie a priori - nie twierdzę, że psychologia w ogóle odrzuca doświadczenie. Jak wiemy, nie jest możliwa żadna inna nauka syntetyczna a priori, oprócz samej matematyki, tak więc psychologia nie jest nauką, a raczej, powiedzmy, dziedziną wiedzy).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2018 o 20:51

avatar Aberrant
0 0

@Kajothegreat: pierwszy błąd - w ŻADNEJ nauce nie ma rzeczy niepodważalnych. Po drugie - powtarzam, w taki sposób jak ty rozumujesz nie można mówić o psychologii. To zbyt ogólne. Są działy, które skupiają się na suchych faktach. Które dotyczą 100% populacji, każdej jednostki, z wyłączeniem jednostek "wadliwych", czyli po prostu chorych. Są działy, które skupiają się na ogólnych stwierdzeniach, które pozwalają pewne rzeczy przewidywać - ale niestety, wielu ludzi wręcz gwałci psychologię, nie stosując się do jej podstawowych założeń. Chociażby poprzez wyciąganie wniosków na podstawie jednego testu. I wreszcie jest coś takiego jak studium przypadku - tego nie ma w innych naukach, ale to dlatego, że psychologia jest trudniejsza niż matematyka czy fizyka. Poza tym psychologia jest na etapie noworodka. Dziś dopiero pierwsi śmiałkowie próbują konstruować pewne reguły - coś, co matematycy czy fizycy zrobili tysiące lat temu, jeszcze jako filozofowie, a nie naukowcy. Nie, nie mam na myśli logiki w sensie potocznym. Cała psychologia opiera się na logice. Nie będę się rozpisywał żeby nie przedłużać, po prostu logika stanowi podstawę tej nauki. Ktoś, kto nie potrafi się nią posługiwać nigdy w życiu dobrym psychologiem nie będzie. Z resztą to jest powód, dla którego psychologowie walczą z rakiem jakim jest kupowanie dyplomów psychoterapeuty - obok braku wykształcenia, taka osoba bardzo często nie potrafi wyciągać logicznych wniosków. Tzn jej się wydaje, że tak właśnie robi - a robi błędy logiczne (które już z założenia wydają się być prawdą, a nie są). Każda analiza musi być spójna logicznie. Każdy wyciągnięty wniosek. Każde użyte słowo musi w swoim znaczeniu pasować do rozumowania logicznego (stąd tyle definicji, często różniących się ledwie kilkoma słowami, które jednak sens logiczny zdania zmieniają, i bez nich wnioskowanie nie mogło by być poprawne). Miałbym mówić o błędach metodologicznych testów IQ? A czy mówi się o błędach konstrukcyjnych samochodów? Nie, mówi się o błędach konstrukcyjnych jednego konkretnego modelu. Inaczej to by oznaczało, że wszystkie samochody na świecie jakąś wadę mają. Dlatego mówię o błędach metodologicznych badań psychologicznych. I...tu widocznie mój błąd, bo laik nie musi tego wiedzieć. Badanie =/= test. Badanie ~ eksperyment. Badanie psychologiczne nie ma nic wspólnego z testem czy diagnozą, to coś zupełnie innego. Jeszcze wracając do przewidywania, "I choćby analitycy przewidywali z dokładnością do 90%(...)" - to też tylko jedna różnica. Metodologii. Matematyk robi dokładnie to samo. Stawia hipotezę, później ją weryfikuje i na jej podstawie wyciąga wnioski. Tylko matematyk nie ma takiego problemu, że nie może dostać się do badanego przedmiotu (fizyk już tak, i też wiele rzeczy w fizyce to jedynie uzasadnione domysły). Nie ma takiego problemu, że nie jest w stanie wymyślić sposobu na manipulację zmienną. I wielu innych. Jeśli chodzi o "naukę o duszy" - to jedynie niewielki wycinek psychologii. Testów IQ nie poruszam bo to zupełnie inny temat. Największym problemem psychologii jest to, że naukowcy są zbyt obiektywni. Matematyk coś powie, to tak jest. Fizyk coś powie, to tak jest. Hawking powie, że Ziemia jest płaska i ludzie mu uwierzą, bo on jest naukowcem. A psycholog, jak ta ostatnia p*zda, zamiast przedstawiać fakty to mówi, że prawdopodobnie, że szacuje się, że dopuszcza błąd. To jedyna różnica. Innym problemem jest to, że ludzie chętnie się wypowiadają. Tylko bardzo niewielu ma pojęcie o czym mówi. W matematyce widzi stos cyferek, nic nie rozumie, to się gubi i nie wypowiada. I testy psychologiczne, a już w szczególności testy IQ to przepiękny przykład. W ogóle pojęcie inteligencji. Tak na oko 90% ludzi mówiąc o IQ nie ma zielonego pojęcia czym ono jest. Ogólnie to, czy psychologia jest nauką czy nie, jest przedmiotem debat naukowych. Jest wiele przesłanek, aby ją za taką uznać. Jest wiele przesłanek, by jej za taką nie uznawać. Nie ma tylko jednego - jasno określonych reguł, które by mów

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 0

@Aberrant: 1. Jeśli matematykę uznać za naukę, to niewątpliwie można powiedzieć, że matematyka jest jedyną nauką w całości niepodważalną. 2. Ale wciąż psychologia nie zajmuje się właściwościami i zasadą działania rzeczy jako takiej, a jej wartością utylitarną... 3. Psychologia opiera się na logice? Jak? gdzie? Rozkłada boolowską logikę na elementy pierwsze, czy może próbuje behawioralnie udowodnić iloczyn kartezjański? 4. Być może rzeczywiście psychologia jest trudniejsza od matematyki i fizyki. Fizyka bowiem i matematyka mają określony przedmiot badania przed działaniem :). 5. Samochody jednak jeżdżą, a testom daleko od określenia kompetencji intelektualnych (wiesz, rozwiązywałem jeden test na iq [taki prawdziwy :)] trzy razy; za trzecim razem miałem 189 (maks to oczywiście 200); nie jestem geniuszem :)). Symptomatyczne jest także to, że inżynierowie spoza kultury europejskiej mają niższe wyniki w testach. 6. Matematyk może dostać się do przedmiotu badanego i jedynie jego dowody - jeśli owocne - są w stanie spełnić warunek prawdy bezwzględnej. Trzeba jednak przy tym dodać, że matematycy czasem stawiają hipotezy, by je dowodzić, a czasem dowody na tezy, których nie badali, wypadają im przypadkiem :). Tak działa nauka spójna-domknięta :). 7. Właśnie zupełnie co innego miałem na myśli, pisząc "nauka o duszy". Psychologia z greki, jeszcze raz, znaczy "nauka o duszy", co miało znaczyć "nauka o procesach psychicznych". Psychologia jednak nie bada procesów psychicznych - robi to psychiatria :). Psychiatria więc powinna być nazwana "psychologią", psychologia zaś nauką (dziedziną wiedzy?) o zachowaniu. 8. Ale jeśli równanie jest prawidłowe z punktu widzenia składni, matematyk nie może się pomylić. Więc jeśli matematyk coś powie, tak jest rzeczywiście :). Fizyk? Jako że tendencją współczesnej fizyki jest w jak największym, jak to tylko możliwe, stopniu umatematyzowanie, współcześni fizycy rzeczywiście są blisko tego, by mówić o pewności (choć z logicznego punktu widzenia nie da się wyprowadzić prawdy bezwzględnej ze zdań choć częściowo opartych na doświadczeniu) 9. Jeśli uznać psychologię za naukę, niechybnie musielibyśmy uznać zaraz filozofię i ekonomię za naukę - nawet pomimo faktu, że i jedna, i druga nie ma nawet sprecyzowanego przedmiotu badań (oczywiście psychologia także nie ma). Dlatego też zwykle dzieli się naukę tak, jak proponowali to choćby wybitny polski logik - Kazimierz Ajdukiewicz, czy Karl Popper. 10. Mam nadzieję, że nie obrazisz się za sprowadzanie pewnych argumentów do absurdu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2018 o 22:20

avatar Kajothegreat
0 0

@Kajothegreat: Jako że czas możliwości edytowania postu minął, a zauważyłem w tamtym poście zdanie całkowicie nie po polsku, poprawiam się: W ptk 8. chciałem napisać coś w stylu: Jako że fizyka dąży do tego, by być jak najbardziej, jak to tylko jest możliwe, umatematyzowana, współcześni fizycy rzeczywiście są blisko tego, by mówić o pewności (...).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2018 o 22:28

avatar Aberrant
0 0

@Kajothegreat: 1. Jeśli uznać. Matematyka to matematyka. Zgadzamy się, że jako nauka jest niepodważalna*, więc nie będę się rozwodził. Tylko tutaj właśnie leży przyczyna sporu: żadna inna nauka matematyką nie jest. Pytanie: gdzie leży ta granica, że coś jest nauką, a coś nią nie jest? Nie ma jasno określonych standardów. Równie dobrze można mówić, że tylko matematyka jest nauką, nic innego. 2. Nieprawda. Psychologia zajmuje się dokładnie właściwościami i zasadą działania (mózgu, umysłu, poznania - różnych rzeczy, w zależności od nurtu). Dopiero od teorii na temat tych wartości i zasad wychodzą psycholodzy praktycy. Tak samo jak najpierw fizyk odkrywa, że jak postawisz budynek tak i tak to on będzie stał (o ile fizyk się nie pomylił), a dopiero później inżynier każde robotnikom stawiać cegły. Oczywiście sprowadzone do banału, żebyś się nie czepiał że głupoty gadam, to tylko luźny przykład. 3. Owszem. Tyle tylko, że z logiki korzysta się w praktyce. Każda teoria powinna być sprawdzana pod kątem zgodności z zasadami logiki, to część metodologii badań. Studentów uczy się podstaw logiki już na pierwszym roku - w okrojonej wersji, bo każdy ma świadomość, że zdecydowana większość nie będzie kontynuować kariery naukowej. Te podstawy mają wystarczyć psychologom praktykom do poprawnego wnioskowania w trakcie diagnozy pacjenta (podstawy, niestety wspomnianego iloczynu kartezjańskiego już nie sięgają). Choć ubolewam, że ta logika nie jest w pełnym wydaniu, a w mocno okrojonym. Niemniej jednak osoba biorąca się za psychologię od strony naukowej zasady logiki musi stosować. Nie znać - wykorzystywać, to jest różnica. Tego uczelnie wyższe nie uwzględniają, trzeba się dokształcać na własną rękę. Błąd logiczny dyskwalifikuje z miejsca badanie. Inna sprawa, że w XXI wieku mamy kult nauki, ale paradoksalnie nikt się nią nie interesuje. W efekcie publikowane jest wszystko jak leci. Bo ilość publikacji wprost przekłada się na stanowiska i pieniądze - brutalna prawda o naszym świecie. I koniec końców sporo badań nadaje się do kosza, ale nikt nawet nie zada sobie wysiłku, aby je zweryfikować. Dochodzi do tak absurdalnych sytuacji, że badania korelacyjne traktuje się jakby to były wnioski przyczynowo-skutkowe (czy jak tam chcesz sobie nazwij), co jest błędem logicznym i to totalnie podstawowym. Bo teoria nie idzie w parze z praktyką. Ale to wina niekompetentnych naukowców, a nie nauki samej w sobie. Inna sprawa, że niektóre działy psychologii korzystają z tej logiki więcej, inne mniej. Dla przykładu osoba zajmująca się marketingiem logikę powinna mieć w małym paluszku. Ale już psycholog poznawczy ma jedynie zinterpretować dane liczbowe - jedyne do czego logika mu potrzebna to to, aby zbyt daleko nie pójść z wnioskami. 4. Psychologia też ma określony przedmiot działania. Ma za to nieokreśloną ilość zmiennych zakłócających, a przez to problemy z replikacją wyników. Ale nie ma za sobą tysięcy lat praktyki - gdyby matematycy nie próbowali, też dziś by nie byli tam gdzie są. Potrzeba czasu na odkrycie pewnych reguł, usystematyzowanie (pierwsi śmiałkowie dopiero zaczynają próby z używaniem matematyki). Dlatego jeśli uznamy, że psychologia nie jest nauką, to rodzi się pytanie kolejne: W OGÓLE nie jest, czy JESZCZE nie jest? A jeśli jeszcze nie, to znów: kiedy jest ten moment, że już będzie? 5. Nie wiem co za debil ci taki test udostępnił 3 razy, ale powinien zmienić zawód. Natychmiast. A same testy określonej górnej granicy nie muszą mieć, zależy od testu, bo jest ich sporo wariantów. A zdanie pierwsze (do nawiasu) i ostatnie pokazuje, że tak jak niemal całe społeczeństwo, nie masz pojęcia czym jest test IQ, co mierzy, po co się go stosuje. Nic w tym złego, to psycholog ma wiedzieć (niestety też nie wszyscy wiedzą po co go używają). Po prostu testy psychologiczne nie działają w taki sposób, jak to sobie wyobrażasz. A już w szczególności tak nie działa test IQ. Nawet blisko nie jesteś. 6. Dokładnie tak też działa psychologia. Schemat działania jest dokład

Odpowiedz
avatar Aberrant
0 0

Oczywiście, zapomniałem rozdzielić dla przejrzystości i edytować się nie da :/

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 0

@Aberrant: 5. Tym debilem był znajomy. Test iq ma badać kompetencje logiczne badanej osoby. Jest to iloraz pewnych z czapy wyjętych liczb, przez psychologów zaproponowanych. Pierwotnie, za Binetem, był to iloraz wieku intelektualnego przez wiek obecny. Dziękuję. Swoją drogą napisałem to tylko po to, by ci udowodnić, że test ten zależny jest od obycia z podobnymi testami + kontekstu kulturowego. Ergo jest do niczego :). 1. Są jasno określone kryteria, uknute przez logików i filozofów, o czym już wcześniej wspomniałem. Proponuję lekturę "Obraz świata i aparatura pojęciowa" i "Główne zasady metodologii nauk i logiki formalnej" Kazimierza Ajdukiewicza i np. "logika odkrycia naukowego" Karla Poppera. 2. Zasady działania mózgu czy poznania zajmuje się psychiatria i neurologia. Psychologii można co najwyżej zostawić niejasne pojęcie "umysł". Każdy ruch człowieka, każdy oddech i każde zachowanie jest wywołane przez konkretny czynnik - tak, że niefortunnie pobudzony nerw, doprowadzić może kogoś do nerwicy, albo jak samo niewyspanie - a tuż po wstaniu hormony niektórym grają marsza pogrzebowego - doprowadzić może do niekontrolowanego wybuchu agresji, rozpaczy, szczęścia, czegokolwiek. Psychologii tutaj jednak nie interesują pobudzenia nerwowe, hormony i ciśnienie krwi zupełnie, a jedynie background środowiskowy i jemu pokrewne. Psychologia, jeszcze raz, nie bada więc przyczyn pierwszych, a jedynie "odbicie behawioralne" przedmiotu samego w sobie, który to w domyśle ma badać. Tym się właśnie różni od nauki, bo... 2. Jak fizyka NIE INTERESUJE konstrukcja domu, a jedynie zasady rządzące materią, z którego ten dom jest zbudowany, i wzajemnymi stosunkami poszczególnych części tejże materii, tak psycholog, jeśli jego przedmiot byłby związany z domami, skupiałby uwagę na danych statystycznych w odniesieniu do możliwości postawienia tego budynku. Tak też fizyk, biolog, lekarz, paleontolog i tak dalej ma jasno sprecyzowany przedmiot badania. Gdy zapytasz psychologa, czym jest przedmiot dociekania psychologii, będzie musiał ci odpowiedzieć: zależy której psychologii, kolego. 3. Cóż, na studiach filologicznych czy nauk społecznych jak politologia, europeistyka i tak dalej, masz kurs logiki w dokładnie tym samym zakresie, w jakim masz na psychologii. Czyli wstęp do teorii zbiorów, propedeutyka klasycznego rachunku zdań i la fini. To nie był dobry argument. 4. Czym jest określony przedmiot działania psychologii? 6. Oj, nie. Gdyby ktoś miał wiedzę skończoną (to znaczy, gdyby wiedział wszystko), mógłby z jednego atomu odczytać wszystkie jego relacje z każdym innym atomem i przez to wyprowadzić cały świat, tak jak możesz z kilku liczb w sudoku wywnioskować wszystkie inne. Na tym polega system domknięty-spójny. Tak też matematyk mając nieskończenie dużo czasu byłby w stanie wyciągnąć wszystkie możliwe "transformacje matematyczne" z jednego zdania, jak na przykład a=b. I odwrotnie, z całej psychologii inteligencji nie można wyprowadzić choćby jednego zdania istotnego dla badań psychofizjologii (a może można jedno?). Przedmiot bowiem psychologii nie jest rzeczą samą w sobie, a siatką pojęciową stworzoną na potrzeby dociekań psychologicznych.

Odpowiedz
avatar Aberrant
0 0

@Kajothegreat: 5. no to nie jest zbyt kompetentnym psychologiem, skoro podstawowych procedur nie zna. I jego zastosowanie jako "mierzenie kompetencji logicznych" to jak powiedzieć, że komputer służy do przeglądania internetu. Przede wszystkim, to test IQ określa poziom rozwoju w stosunku do przeciętnego poziomu populacji w określonym przedziale (wiekowym głównie). To jest pierwotne zastosowanie. Owszem, współczesne testy mierzą poziom wykonania konkretnych zadań. To są zadania kognitywne: język, skojarzenia, umiejętności analityczne, arytmetyczne i przestrzenne - w każdym z bloków osobno, po czym sam wynik ustala się jako wypadkowa wszystkich tych czynników (choć są różne wersje testów, również uproszczone). I porównują je nadal do populacji. Jak chcesz sprawdzić swój poziom kompetencji logicznych to weź sobie test z matematyki, a nie test IQ, bo tego on bezpośrednio nie mierzy. Testy są tak konstruowane, że różne wersje dają w miarę podobne wyniki. Niemniej jednak mają też inną cechę wspólną. Wynik testu IQ świadczy WYŁĄCZNIE o tym, jak dobrze potrafisz rozwiązywać testy IQ. Nie mniej, nie więcej. Dalej to tylko interpretacja, oparta o statystykę. Test IQ, tak jak wszystkie testy psychometryczne jest jedynie NARZĘDZIEM. Sam w sobie nic nie mówi. Gówniany psycholog może ci zrobić wszystkie testy świata i i tak nic z tego nie wyniknie. Każdy test, również ten IQ, ma określone zadanie. A to, o czym ty piszesz, to w ogóle niezbyt dobrze ci wytłumaczył. Twoje "za Binetem" to nie wynik testu. Tak się staniny wylicza, czyli wynik surowy x współczynnik odpowiadający twojej grupie wiekowej. I nie, te liczby nie są wyjęte z czapy tylko ustalone na podstawie kilkudziesięciu lat szczegółowych analiz. Na tym zakończę, bo temat jest bardzo szeroki. Owszem, tu masz rację. Jest do niczego. W rękach osoby, która nie ma pojęcia jak i do czego go używać :) 1. No właśnie nie ma. Przyjmujesz poglądy Poppera jako prawdę objawioną. A ja cię uświadamiam, że są różne podejścia. Nie wszyscy się z nim zgadzają, ba - spora część nie. Z resztą gdzieś w okolicach listopada jeśli dobrze pamiętam była spora debata na ten temat w USA. Ale niestety nie pamiętam szczegółów i nie chce mi się googlować, jeśli cię interesuje możesz próbować szukać, choć wątpię czy jakieś materiały z samej konferencji są upublicznione. 2. Głupoty pleciesz. Bierzesz jedynie malutki wycinek bardzo rozległej dziedziny. Psychologia zajmuje się tym wszystkim. Jest psychologia, jest neurologia, jest psychiatria. Jest też psychopatologia, psychoneurologia i inne dziedziny zajmujące się mózgiem od strony fizycznej i przełożeniem na zachowania. Są też inne dziedziny, jak psychologia poznawcza, zajmujące się faktami, fizycznym oddziaływaniem, obserwowalnymi efektami, ale korzystając z odkryć biologów (szeroko pojętych) bez samodzielnego badania. Mnóstwo dziedzin, każda zajmuje się czym innym. Ty je zupełnie pomijasz. "Gdy zapytasz psychologa, czym jest przedmiot dociekania psychologii, będzie musiał ci odpowiedzieć: zależy której psychologii, kolego." - o tym napisałem kilka razy, to ty temu zaprzeczasz skupiając się na jakimś mikroskopijnym wycinku. Z resztą nie tylko w tym temacie tak odpowie. Psycholog z reguły na każde pytanie odpowie: to zależy. PS. Nie odróżniasz nadal psychologa naukowca od psychologa praktyka. To dwie zupełnie różne osoby. 3. Chyba nie przeczytałeś dokładnie. Tak, jest na innych kierunkach, dobrze o tym wiem. W psychologii (przynajmniej na uczelniach, gdzie prowadzący się starają) wszystkie te rzeczy są pod kątem psychologii. Są prowadzone w taki sposób, aby uniknąć błędów w czasie diagnozowania, bo diagnoza właśnie na tym polega, aby z określonych przesłanek wyciągnąć WŁAŚCIWE wnioski. Więcej nie potrzeba w praktyce. A część, której nie doczytałeś: jeśli ktoś będzie korzystał, to musi się sam dokształcić. A raczej powinien, bo oczywiście takiego wymogu nie ma. Szczęśliwie nieraz ludzie zajmujący się psychologią od strony naukowej studiują dodatkowy k

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 0

@Aberrant: Sformułowanie "mierzenie kompetencji intelektualnych" (tak, chciałem napisać poprzednio "intelektualnych" zamiast "logicznych") to definicja zaczerpnięta z tradycji psychologicznej :). Znajomy mi pokazał, ja sobie zrobiłem te testy. Po cóż nam tu procedury? Tak, wyniki testów porównuje się do wyników innych - tak też na zdrowy rozsądek określa się inteligencje człowieka. Gdyby bowiem Einstein był "mniej odkrywczy" na tle społeczeństwa, nie nazywalibyśmy go geniuszem. Dlatego właśnie Binet chciał stworzyć testy iq, by zdeterminować, czy ktoś, kto nie ma dostatecznej wiedzy, ma naturalne inklinacje do robienia np. zadań matematycznych. Bo chyba nie wpadłbyś na pomysł, by sprawdzać kogoś zdolności muzyczne poprzez wystawienie go w konkursie chopinowskim. 1. Naukowcy wszystkich dziedzin po dziś dzień stosują Popperowską zasadę falsyfikacjonizmu, by zdeterminować, czy jakaś teoria ma szanse powodzenia. Popper, powiedzmy szczerze, cieszy się chyba największym szacunkiem spośród wszystkich teoretyków nauki w gronie naukowym. Cóż, możesz w zamian znaleźć coś Searla, Lakatosa i innych - wszyscy ci jednak podążają tropem Poppera (a Popper nawet niektórych z nich) Zaproponowałem ci także teksty Ajdukiewicza. Jak na logika przystało, podszedł on do tematu z punktu widzenia logiki samej :). 2. Nie wiem do końca, o co chcesz się tutaj wykłócać. Nie ulega wątpliwości, że przedmiot badań psychologii nie jest ścisły, a sama psychologia nie jest nauką zamkniętą. 3. Cóż, mnie się wydaje, że skoro logika nie jest wiodącym przedmiotem na studiach psychologicznych, nie można powiedzieć za tobą, że psychologia opiera się na logice. W przeciwnym wypadku musielibyśmy oskarżyć wykładowców kierunków psychologicznych na całym świecie o niekompetencję :).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 maja 2018 o 1:39

avatar Aberrant
0 0

@Kajothegreat: dopiero zauważyłem, że komentarz ucięło, więc zacznę od kontynuacji poprzedniego 4. Której? Ogólnie przedmiotem psychologii jest...człowiek. Umysł, zachowanie - mechanizmy nim rządzące. Bardziej szczegółowo już zależy któremu nurtowi się przyglądamy. W każdym komentarzu o tym piszę. Wszystko jest do kupy złożone, bo psychologia jest młodą dziedziną (o konsekwencjach później). Ale to się podzieli. Musi podzielić. Bo wrzucanie niektórych zupełnie różnych dziedzin do jednego wora aż woła o pomstę do nieba. 5. Matematyka istnieje od tysięcy lat. Psychologia nie ma nawet 200. Widzisz tę różnicę? Równie dobrze można gdybać, że i psychologowie mając nieskończenie wiele czasu i nie mając ograniczeń ETYCZNYCH (bo te są największą przeszkodą) odkryli by wszystko. Ale nie mają. Jednak matematyka jest szczególnym przypadkiem i patrząc przez jej pryzmat to tylko matematyka jest nauką, nic więcej. Bo każda dziedzina w czymś nie dorównuje matematyce. Ps. Nie istnieje coś takiego jak psychologia inteligencji :) 1. Po tuż wam procedury, żeby takich głupot nie wypisywać i się nie kompromitować. Twoje wyniki są totalnie bezwartościowe. To tak jakbyś poszedł do NASA żeby na ich superkomputerach grać w Counter Strike'a. Nie wiem skąd wziąłeś tę część o Binecie, ale ktoś ci bzdur naopowiadał. Pierwotnie test był przeznaczony do diagnozowania uczniów ze słabymi wynikami. Żeby sprawdzać, czy wyniki są spowodowane chorobą (spowolnionym z jakiegoś powodu opóźnieniem umysłowym), czy też nie ma się o co martwić tylko trzeba lenia zagonić do nauki. Upraszczam to oczywiście. I dziś przeznaczenie jest dokładnie takie samo, nieco poszerzone możliwości wykorzystania, ale sam test pokazuje to samo. I nieprawdą też jest część o wiedzy. Zdobyta wiedza wpływa na test wyniku. Stąd też różnice w niektórych grupach. Ale od tego jest standaryzacja wyników. 1a. Naukowcy wszystkich DZIEDZIN, a nie WSZYSCY naukowcy. To jest różnica. Znacząca jest też grupa tych, którzy się totalnie nie zgadzają. Z resztą nawet wspomniany Lakatos nie jest tak bezwzględny jak Popper. Poppera szanuję, mądry człowiek, ale jego system nie jest bez wad, które właśnie choćby przykład psychologii uwypukla. I jak już mówiłem, sam nie jestem zwolennikiem takiej jednoznaczności. Wszystko zależy od konkretnego przypadku. Popper mówi: jeśli nie można użyć mojej metody, to to nie jest nauka. Ja mówię: jeśli można użyć jego metody, należy użyć innej. I tak też mówią mądrzejsi ode mnie. A są i tacy, którzy w ogóle Popperowską koncepcję odrzucają jako zbyt idealistyczną i niemożliwą do spełnienia w realnym świecie. A co do Ajdukiewicza - akurat z tym co on głosił psychologia jest zgodna. Jego warunki spełnia. 2. Sam sobie we wcześniejszym komentarzu odpowiedziałeś. I ja to w każdym powtarzam. Jak zapytasz biologa co jest przedmiotem jego nauki to odpowie dokładnie tak samo, jak psycholog. Biolog bada życie organizmów żywych. Psycholog bada to, co biolog pomija - psychikę (nie tylko ludzką). Szczegóły już zależą od konkretnej dziedziny. Jedni badają procesy neurologiczne, inni zachowania, jeszcze inni starają się dotrzeć do myśli (tu też na różne sposoby). Psychologia jest bardzo rozległą dziedziną. 3. Za to trzeba by winić Pana Boga, naturę, czy w cokolwiek tam wierzysz, że doba ma tylko 24 godziny, a tydzień tylko 7 dni. Fizycznie nie ma takiej możliwości, by w logikę się zagłębiać. Dlatego uczy się wyłącznie podstaw. Nie bez powodu to jeden z pierwszych przedmiotów - nim student dotrze do przedmiotów jakkolwiek związanych z psychologią, musi przebrnąć przez teorię związaną z logiką i metodologią badań. Bez tego dalej nie ruszy. Ale na psychologii nawet psychologii się nie uczy. Student poznaje jedynie totalne podstawy. Żeby mieć ogólne pojęcie. Resztę sobie musi sam rozwijać. I osoby idące w stronę naukową robią to. Bardzo często, nawet w Polsce, psychologowie kończą dodatkowo kierunki ścisłe, czy to w stronę matematyki (logika i statystyka), czy też informatyki, która

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 0

@Aberrant: Ale, ale... Co masz na myśli przez "system Poppera jest idealistyczny"? Przecież przedstawił on jasną metodę na odróżnienie teorii wytrzymującej wszelakie próby obalenia, od takiej, która takich nie wytrzyma. Teorie psychologiczne z samej swojej natury nie spełniają warunków, by przejść przez procedurę pytań krzyżowych. I jakże to psychologia miałaby "spełniać warunki" Ajdukiewicza, kiedy w psychologii nie jest już spełniany warunek pierwszy, a to znaczy ścisłe określenie przedmiotu... Lakatos... Przecież w psychologii nie ma nawet wspólnej bazy siatki aksjomatycznej dla każdego z "działów". To dla Lakatosa jest wystarczające, by odróżnić naukę od filatelistyki. 5. Nie ma znaczenia, ile "istnieje" matematyka. Przedmiot matematyki jest wieczny, niepodzielny i zamknięty. Matematycy nie wymyślają, a odkrywają. Przeciwnie, psychologia powstała 120 lat temu, a jej przedmiot zależny jest od języka, metody i aparatury pojęciowej. Piszesz o logice, jako o bazie psychologii, a jednocześnie za nic masz logikę (przez co rozumiem logikę w ujęciu formalnym). Nie da się czegoś odkryć, jeśli nie ma się dostępu do danych bezpośrednich, noumenów, a tylko fenomenów, pisząc językiem filozofii racjonalistycznej. To jest zwyczajnie z punktu widzenia logiki niemożliwe. A jako że psychologia nie bada konkretnej rzeczy, jak na przykład cząsteczek splątanych, na której mogłaby wykonać miliony eksperymentów, by później jako fakt zapisać jedynie zdania w stylu "jeśli pobudzi się w jakiś sposób jedną z cząsteczek, druga z nich 'odpowiada'", ani na przykład zdań takich jak "AvB->C". Psychologia, JESZCZE RAZ, ma do dyspozycji jedynie dane statystyczne i aparaturę pojęciową, przez co NIE MOŻE MIEĆ dostępu do bytu samego w sobie. Nauka zajmuje się z kolei opisywanie faktów, takich jak: "ziemia ma masę taką, a taką", "w naszych warunkach - przy określonym ciśnieniu - czysta woda zaczyna wrzeć przy temperaturze 100 stopni Celsjusza" i tak dalej. Jedyne zdania bezwzględnie prawdziwe, jakie psychologia jest w stanie nam przedstawić, odnoszą się do porównania wyników testów w jej obrębie ułożonych. To znaczy: nie ma prawdziwości psychologii poza samą psychologią. 4. Sam fakt nieprzemienności języka różnych 'dziedzin' psychologii świadczy o tym, że wiedza psychologiczna nie jest holistyczna, a to znaczy: nie tworzy spójnego systemu zamkniętego. Jeśli któryś z psychologów na serio bierze logikę, nie może się z tym nie zgodzić. Jeszcze raz przy tym polecam analizy genialnego polskiego logika, Kazimierza Ajdukiewicza. 2. O psychice więcej powiedzieć może neurolog albo psychiatria. Dowodem niech będzie choćby fakt, że psychiatra jest w stanie wyleczyć depresję, a psycholog nie. Im bardziej jest przy tym rozległa dziedzina, tym bardziej świadczy to o jej mętności. 3. Jak to, nie ma możliwości? Czemu więcej więc mają logiki na studiach studenci prawa, jeszcze więcej - studenci filozofii, jeszcze więcej - studenci informatyki i jeszcze, jeszcze więcej matematyki? Krótko mówiąc, psychologowie mają tyle logiki, ile jedynie mają politologowie, europeiści, filolodzy, poloniści i historycy.

Odpowiedz
avatar annathar
0 0

@gomezvader: A kto się tego domaga? Cały gatunek żeński? XD

Odpowiedz
avatar gomezvader
0 0

@Aberrant: Jak Kahothegreat pisał. Psychologia to faktycznie pseudonauka. Owszem są pewne wzorce zachowań ludzkich. Ale wszelkie odstępstwa od tych wzorców np choroby psychiczne rozpyerdalają całkowicie "tabelki", do których doktoranci psychologii wpisują ludzi. I mówię to nie jako "gość, który sobie poczytał coś w necie" tylko z punktu widzenia pacjenta. 3 psychologów i psychiatra postawiło mi 4 różne diagnozy. Napisałem 3-4 godzinny test, którego wyniki miały pomóc mojej psychiatrze(dobrze odmieniłem?) dobrać mi leki. A ona po zobaczeniu wyników stwierdziła "a skąd ja mam wiedzieć o co w tym chodzi?" no to kvrwa ja studiowałem i brałem pracę psychiatry czy ona? Bo mi wystarczyło 10 min by zrozumieć o co tam mniej więcej chodzi. A byli to właśnie tabelki z losowymi znakami i liczbami, które sugerowały, że jestem spyerdolony, ale w granicach wiarygodności(więc nie udawałem). A potem na podstawie 3 zdań po krótce opisujących jak się czuję przepisała mi losowe dragi, których jedynym efektem było to, że mi nie stawał przez 3 miesiące. W szpitalu zrozumiałem, że cała ta psychologia i psychiatria to nie nauka czy zawód tylko hobby... lub żart. Na pewno jakaś forma kpiny. Żeby nie było, nie poszedłem do pierwszego lepszego bolesławca tylko do ponoć dobrego szpitala. Leczenie tam wyglądało tak, że nowy pacjent szedł na "wywiad" z psychologiem(albo psychiatrą nie pamiętam), żeby określić co dokładnie mu dolega(tam otrzymałem 5 diagnozę, zupełnie inną od reszty). Ląduje z dwoma innymi przypałami na sali i to tyle interwencji lekarskiej. Od teraz codziennie będziesz brał udział w nic nie dających zajęciach z jogi lub słuchania muzyki relaksacyjnej(która mnie doprowadza do szału bo dużo tam fletów, których nie lubię). I będziesz uczęszczał(obowiązkowo) na KVRWA YEBANE INTEGRATORY DLA DZIECI. Jak zobaczyłem jak laska po jakichś studiach, z wieloletnim "doświadczeniem" każe grupie ludzi w wieku od 20 do 80 lat(serio, niektórzy tam byli jedną nogą w grobie) ustawić się w kolejkę tak by każdy każdemu mógł powiedzieć coś miłego to myślałem, że się cofnąłem do zerówki. Podają ci codziennie zestaw leków dobranych na podstawie układu gwiazd, twojego znaku zodiaku i fusów z wywaru z wnętrzności ropuchy wyciągniętych o północy w czasie pełni. Są 2 efekty leków. Całkowita otępiałość i niezdolność do funkcjonowania, albo brak efektów. I nie tylko ja to zauważałem. Wielu pacjentów było tam stałymi bywalcami. Na zasadzie kilka miesięcy tu, miesiąc w domu, i spowrotem do szpitala bo leczenie nie przynosi efektów tylko chęć spyerdolenia, a potem wraca się jak bita żona do męża. Codziennie z rana ordynator wraz z grupką kilku starszych panów w czarnych garniturach(założę się, że to licytacja) robią przebieżkę po wszystkich salach i w każdej szef pyta się jak się czujemy, a każdy jak dzieciak po szkole przy obiedzie, albo jak ofiara gwałtu odpowiada, że "wszystko jest w porządku". Ludzie tam przychodzą na własne życzenie, a potem próbują się wydostać. I nie dlatego, że warunki są złe. Ba nawet grilla sobie zorganizowaliśmy. Tylko dlatego, że widzą "zaangażowanie" lekarzy. Gdyby nakręcić film o tamtym szpitalu(i wielu jemu podobnych bo to jeden z tych lepszych) to tytuł brzmiałby "Ostatnia stacja", albo "Sala samobójców". A sloganem reklamowym byłoby "Masz nerwicę natręctw? Chodź do nas, a do pakietu dorzucimy autoagresję i myśli samobójcze."

Odpowiedz
avatar gomezvader
-1 1

@gomezvader: Zresztą samo to, że dzięki zdolnościom aktorskim wyszedłem po półtorej miesiącu(i nie na własne życzenie tylko zostałem wypisany oficjalnie "magicznie ozdrowiały"), a po powrocie do domu dalej zmagałem się ze swoimi demonami pokazuje jak wysoko stoją umiejętności osób po wieloletnich studiach i pracy w zawodzie. I jeszcze. Jakby tego było mało. Pomogłem tam 3 osobom. Pomogłem w znaczeniu pomogłem im w zwalczaniu ich chorób. A to wszystko dzięki poznaniu tychże osób i ich charakterów. W ogóle mam dziwne przeświadczenie, że większość lekarzy(nie tylko "psychicznych") podchodzi do tematów od dupy strony. Moja matka od ponad pół roku mała problemy z jelitami. Lekarze rozkładali ręce. Nawet kolonoskopia nic nie wskazała. Ja ją wyleczyłem jednym pytaniem. "A może ty już mleka nie trawisz?" 300 IQ kvrwa mać. Wystarczył krótki wywiad środowiskowy. Wystarczyło się dowiedzieć, że codziennie wypija kilka kaw z mlekiem. I nie trzeba jej było wsadzać kamery w dupę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@gomezvader: Jeśli zajęcia z jogi "nic nie dają", to znaczy, że się do tego nie nadajesz, albo robisz na odpier*ol. I nie ma czegoś takiego jak "półtorej miesiącu".

Odpowiedz
avatar gomezvader
-1 1

@Mary_Izzard: Jeśli według ciebie wypinanie dupy i ścisk w kroczu na widok terapeutki MILF'a są sposobami leczenia psychozy i schizofrenii to może powinnaś zająć się zawodowo... dzierganiem swetrów? A poważne tematy zostaw poważnym ludziom.

Odpowiedz
Udostępnij