Ferdydurke to jedna z mądrzejszych książek jakie przeczytałem. Niektóre rzeczy w niej napisane tak jakby były prawdami objawionymi trzeba jednak negować i tego autor od czytelnika oczekuje. Ta książka uczy samodzielnego myślenia, negowania wszystkiego, nawet jej treści.
@NobbyNobbs: Sam pierwszy Gombrowicz by cię zganił za to, że mówisz o dydaktycznym aspekcie literatury. Książka nie uczy, a bawi - a gdy nie bawi, bawi się konwencją: czy to poezji renesansowej, filozofii klasycznego idealizmu niemieckiego, stosunków klasowych społeczeństwa dwudziestowiecznego czy pruderyjności przestrzeni publicznej tamtych czasów (weźmy na przykład pogoń za parobkiem; jest to niezaprzeczalnie wątek o zabarwieniu homoseksualnym, czego najlepszym dowodem niech będzie późniejsze dziełko Gombrowicza - Transatlantyk; sam Gombrowicz zresztą miewał liczne romanse homoseksualne, za co groziło mu więzienie w kraju, do którego wyemigrował po wojnie - Argentynie).
@NobbyNobbs: Jednak sama idea formy Gombrowicza stoi w krańcowej opozycji do 'literatury zaangażowanej', takiej, która to w zamyśle miała być przekaźnikiem idei, nauk, tez i wniosków.
Pani Anita musi być bardzo szczęśliwą osobą, skoro największym jej problemem jest przeczytanie książki.
OdpowiedzFerdydurke to jedna z mądrzejszych książek jakie przeczytałem. Niektóre rzeczy w niej napisane tak jakby były prawdami objawionymi trzeba jednak negować i tego autor od czytelnika oczekuje. Ta książka uczy samodzielnego myślenia, negowania wszystkiego, nawet jej treści.
Odpowiedz@NobbyNobbs: myslisz ze przecietny uczen ma pojecie o czym jest ta lektura? Jak wiekszosc czyta tylko strzeszczenia i opracowania
Odpowiedz@NobbyNobbs: Sam pierwszy Gombrowicz by cię zganił za to, że mówisz o dydaktycznym aspekcie literatury. Książka nie uczy, a bawi - a gdy nie bawi, bawi się konwencją: czy to poezji renesansowej, filozofii klasycznego idealizmu niemieckiego, stosunków klasowych społeczeństwa dwudziestowiecznego czy pruderyjności przestrzeni publicznej tamtych czasów (weźmy na przykład pogoń za parobkiem; jest to niezaprzeczalnie wątek o zabarwieniu homoseksualnym, czego najlepszym dowodem niech będzie późniejsze dziełko Gombrowicza - Transatlantyk; sam Gombrowicz zresztą miewał liczne romanse homoseksualne, za co groziło mu więzienie w kraju, do którego wyemigrował po wojnie - Argentynie).
Odpowiedz@Kajothegreat: to, że coś bawi nie znaczy, że nie uczy.
Odpowiedz@NobbyNobbs: Jednak sama idea formy Gombrowicza stoi w krańcowej opozycji do 'literatury zaangażowanej', takiej, która to w zamyśle miała być przekaźnikiem idei, nauk, tez i wniosków.
OdpowiedzNie znam tematu ale czy przypadkiem "Ferdydurke" to nie ma alternatywnego tytułu "Świat Wg. Kiepskich"? :)
OdpowiedzBawiąc uczy, ucząc bawi - doskonale podsumowuje to humorystyczne zakończenie książki: "Koniec i bomba, a kto czytał ten głupi buc!"
Odpowiedz