To macie fart. Ja raz delikatnie szturchnąłem kompa odłączyło mi dysk zewnętrzny, po chwili połączyć się spowrotem i system "Ej machnijmy temu format przed uruchomieniem. Nie możesz tego otworzyć bez zrobienia formatu".
Już tam pal sześć z 200 gb danych. 30 giba porno trochę szkoda. Ale reset kompa pomógł.
Straszny i niestabilny GNU/Linux w większości przypadków ma sterowniki do dysku USB w jądrze, w ciągu pół minuty od podłączenia urządzenie jest dostępne w katalogu /dev do zamontowania (co dzieje się nawet automatycznie w outboxowej dystrybucji). System warty kilkaset złotych nie wie co zrobić, bo prosty sprzęt podpięto w inny port niż zwykle, a jeszcze niech aktualizacja mu się zdarzy, to wtedy Armageddon.
Czasem jak ja nie wiem do czego służy jakieś urządzenie to podłączam do kompa by mi windows powiedział co to.
OdpowiedzTo macie fart. Ja raz delikatnie szturchnąłem kompa odłączyło mi dysk zewnętrzny, po chwili połączyć się spowrotem i system "Ej machnijmy temu format przed uruchomieniem. Nie możesz tego otworzyć bez zrobienia formatu". Już tam pal sześć z 200 gb danych. 30 giba porno trochę szkoda. Ale reset kompa pomógł.
OdpowiedzStraszny i niestabilny GNU/Linux w większości przypadków ma sterowniki do dysku USB w jądrze, w ciągu pół minuty od podłączenia urządzenie jest dostępne w katalogu /dev do zamontowania (co dzieje się nawet automatycznie w outboxowej dystrybucji). System warty kilkaset złotych nie wie co zrobić, bo prosty sprzęt podpięto w inny port niż zwykle, a jeszcze niech aktualizacja mu się zdarzy, to wtedy Armageddon.
Odpowiedz