Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Donosik

Dodaj nowy komentarz
avatar Chung
6 6

Chyba "nadminuty"

Odpowiedz
avatar ZONTAR
9 9

Można było powiedzieć, że to jej się zegarek spóźnia :v Niech teraz udowodnią, że nie.

Odpowiedz
avatar Frogy0
2 2

Rudy nawet w robocie ma pod górkę :D

Odpowiedz
avatar Bravo512
4 6

@zorann: Januszex?

Odpowiedz
avatar ZONTAR
8 10

@zorann: W poważnej firmie liczą się kwalifikacje, a nie zegarek. Poważna firma ocenia pracownika po efektach jego pracy a nie po czasie jaki w niej spędził. Jeśli masz kilku pracowników i każdy wywiązał się z zadań, to dlaczego masz karać kogoś, kto zrobił to szybciej i szybciej wyszedł z pracy? Chciałbyś dowalić mu więcej roboty skoro przyłożył się i swoje wykonał sprawniej od innych? Taką logiką kieruje się właśnie masa januszowych firm, a przez to pracownikowi nie opłaca się pracować wydajnie. Zrobi lepiej i szybciej od innego, a w nagrodę dowalą mu jeszcze więcej roboty. Oczywiście jedyne na co może później liczyć to uścisk dłoni szefa.

Odpowiedz
avatar June
3 7

@zorann: A tu cię zaskoczę, że w "poważnych firmach" to pracownicy sobie przychodzą i wychodzą kiedy chcą, a jak im się nie chce to mówią, że popracują w domu. Płaca stała, IT pozdrawia. ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2018 o 19:30

avatar azbest
2 4

@ZONTAR: Są poważne firmy gdzie liczy się zegarek. Taśma startuje o 6:00 i nie czeka na spóźnialskich xD Są też sytuacje gdzie ktoś o 8:01 dzwoni ze sraką i świat się zawali jeżeli nikt nie odbierze telefonu xD Unikać takich prac jak ognia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2018 o 19:40

avatar ZONTAR
2 4

@azbest: Mówienie o pracy w poważnej firmie mając na myśli stanie na taśmie to trochę jak mówić o pracy w największej agencji kosmicznej gdy sprzątasz biura w NASA wieczorami.

Odpowiedz
avatar zorann
1 3

@Bravo512: Tak ;) @ZONTAR: To logika wszystkich firm które płacą od godziny a nie od wykonanej pracy, czyli 90% rynku... Tak, wziąłem ten procent z sufitu, ale nie zaprzeczysz chyba, że jest to olbrzymia większość i że się wiele nie pomyliłem? A spóźnianie się czy też wychodzenie z pracy wcześniej w pracy płatnej za godziny - na co się godzisz zatrudniając się JEST powodem do chociażby zwrócenia uwagi. Czy może uważasz inaczej? Jeśli tak, to może 5 minut? 10 minut? Pół godziny? Gdzie jest granica i dlaczego akurat tam? @June: To specyfika Twojej branży (BTW może jeszcze prawo studiujesz?), a nie kwestia powagi. Gdybyś pracował na taśmie, albo ogólnie na produkcji, to nie masz takich opcji. Albo akord albo stawka godzinowa. W przypadku tej drugiej - a z takim przypadkiem mamy do czynienia - wychodzenie wcześniej/spóźnianie się są nie do przyjęcia. A budżetówka jest opłacana z naszych podatków. Nie widzę powodu dla którego miałbym przyklasnąć typowi, że obsłużył jednego petenta mniej. Byłeś kiedyś u lekarza 10 minut przed końcem? Usłyszałeś kiedyś "ojej, pana doktora już nie ma"? Tysiące ludzi mają takie "przypadki". I co? To jest spoko? A jakby kasjerka na 5 minut przed zamknięciem Biedronki sobie zeszła z kasy to co byś powiedział? Że ma niepoważną pracę? @ZONTAR: Produkty trzeba wyprodukować. Ktoś to musi zrobić. Czy ten ktoś jest niepoważny tylko dlatego, że jest to produkcja taśmowa? Nie. Świat nie kończy się na IT. Można zamiatać ulice, zbierać truskawki, kasować produkty w biedronce, dosłownie robić cokolwiek i można to robić "poważnie" - profesjonalnie. Niepoważny jest człowiek, który nie szanuje godzin pracy które ma w umowie którą podpisał. On łamie warunki na których się zatrudnił, za to może grozić nawet dyscyplinarka, jeśli szef się uweźmie - tak, prawie zawsze byłaby to przesada, ale to już kwestia indywidualna. A w budżetówce - kierownik z leserem pośmiali się za nasze pieniądze z tego, że typ kończy sobie wcześniej. Mam to szanować? Nie. Już prędzej zwolniłbym obu, bo za chwilę tak się zakolegują że będą grać sobie w karty w biurze a my będziemy stać na korytarzu aż nam zamkną urząd. A nie wybacz - tak długo stać nie będziemy, bo nas wyproszą i zamkną wcześniej, a ci którzy przyjdą o 14:58 to już pocałują klamkę.

Odpowiedz
avatar azbest
0 0

@ZONTAR: Właśnie o to mi chodziło :D

Odpowiedz
avatar azbest
1 1

@zorann: Niepoważny jeszcze może być pracodawca, który płaci ekspedientce do godziny 22:00 i sklep jest czynny do 22:00. No to ekspedientka zamyka 5 minut wcześniej bo musi coś ogarnąć na kasie i są konflikty z klientami, wiadomo dlaczego. Niepoważna może być umowa (czyli też pracodawca), która każe być na stanowisku kilka/kilkanaście minut przed rozpoczęciem pracy i nie jest to liczone jako nadgodziny. Je*ać januszy.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
3 3

@zorann: Piszesz o poważnej firmie, a później gadasz o poważnym sprzątaniu. Weź ty się palnij z łeb. Zatrudniasz sprzątaczkę na umowę o pracę - pełny etat, wymiar 8h/dzień. Przydzielasz jej obowiązki do wykonania przewidziane do wykonania w tym czasie. Wybierz jedno. 1. Płacisz jej stricte od godziny, jak pracuje wolno i się nie wyrabia to nic, bo w końcu pracuje tyle czasu za ile jej płacisz. 2. Płacisz jej za wykonaną pracę, jak podgoni z robotą i sprzątnie szybciej to ma fajrant. Bardzo często ludzie pracują na pełny etat ze stawką godzinową, a ich praca faktycznie jest rozliczana bardziej na podstawie efektów ich pracy. Przełożenie ilości pracy na wymiar godzinowy często jest dosyć proste, do tego zachęca pracownika do bardziej efektywnej pracy. Sam lata temu dorabiałem sobie w hotelu i pomimo zatrudnienia na podstawie czasu pracowałem krócej niż miałem w papierach. Jakim cudem? Ano miałem liczone 15 minut od pokoju zwykłego, 25 minut za pokój luksusowy. Jak wszystko zrobiłem prawidłowo i skończyłem szybciej to mój zysk. Jakbym się obijał i sprzątał dwa razy wolniej to miałbym dokładnie tą samą płacę na podstawie tego samego czasu przewidzianego na wykonanie tej pracy. Wyobraź sobie, że ogrom ludzi jednak nie pracuje na taśmie, na kasie czy przy innym kontakcie z klientem, a nadal mają płacone godzinowo. Masa ludzie nie ma też czasu pracy określonego co do minuty, mają przepracować 8h chociażby w godzinach 6-18. Zatrudniając kierowcę na 8h trasę płacisz mu za nią niezależnie od tego, czy dał radę szybciej, czy się ociągał, robił długie przerwy i wyszło mu więcej. Zatrudniając wszelkich budowlańców, wykończeniowców i innych fachowców też umawiasz się na określony wymiar pracy liczony zwykle godzinowo i za to im płacisz. Nie dostaną więcej ociągając się, oszczędzą czas jak zrobią to szybciej. Będziesz miał pretensje do nich, że pomalowali dom kilka godzin szybciej niż się z nimi umówiłeś? To samo przy wszelkich pracach twórczych, w których wykonujesz zadania, architekci, programiści, konstruktorzy, graficy. Nawet mechanik samochodowy przyjmuje samochody na określony czas pracy, ale jak zrobi coś sprawniej to nie będzie siedział w warsztacie dłużej kiedy nie ma już co robić. Owszem, istnieją Januszexy w których nie wypuszczą z pracy pracownika nawet jeśli nie ma co robić. Płacą mu to ma siedzieć i czekać aż wybije godzina. Mimo wszystko poważne firmy dbają o komfort pracownika, rozsądnie dysponują jego czasem i sprawiedliwie go oceniają po efektach pracy. Jak masz dwóch magazynierów i przydzielisz im pracę po równo, a jeden wykona ją szybciej, to sprawiedliwie będzie go wcześniej puścić do domu albo dać mu więcej pracy za odpowiednim dodatkiem do pensji. Trzymając go siłą w pracy bo dostał stawkę godzinową jedynie zniechęcisz go do wydajnej pracy i następnym razem postara się, żeby nie zrobić swojego za szybko. Zrobi tak tym bardziej jeśli dowalisz mu więcej pracy od innych za tą samą stawkę. Piszesz o bardzo wąskiej grupie pracowników, u których większa wydajność nie przyspiesza pracy. Stojąc na taśmie nie sprawisz, że będzie pracować szybciej. Siedząc na kasie nie sprawisz, że klienci będą robić zakupy szybciej, tak samo ogarnięty urzędnik nie sprawi, że petenci przestaną przychodzić godzinę przed zamknięciem biura. Jeśli ich wydajność pozytywnie wpływa na biznes to możesz ich wynagrodzić za wyższą wydajność na tle innych, ale ich głównym zadaniem jest wykonywać swoją pracę w określonym czasie. Gdybyś się wczytał w wątek, to wiedziałbyś gdzie pracuje osoba której dotyczy post. Budżetówka (więc żadna taśma), nie pracuje z petentem i wyszedł chwilę wcześniej nieświadomie, bo akurat skończył co miał do zrobienia w danym dniu. Często zakończenie pracy zajmuje trochę czasu, który wlicza się nadal do pracy. Czy musisz sprzątnąć stanowisko, czy przebrać się z ubrania roboczego, czy sprawdzić zabezpieczenia przed opuszczeniem pracy. Z czasem mniej więcej wiesz kiedy zacząć się zwijać i ile czasu to zajmie, ale mimo wszyst

Odpowiedz
avatar zorann
0 0

@azbest: Byłeś kiedyś w sklepie minutę przed zamknięciem? Często ze sklepem jest troszkę jak z barem - nie zamykamy kasy dopóki nie wyjdzie ostatni klient. Poważny pracodawca ma sklep otwarty do 22 DLA KLIENTÓW. Gdy tych już nie ma, ekspedientka podlicza kasę, zamyka sklep itp, bo to że sklep jest otwarty do tej godziny nie oznacza, że ona już zakończyła swoją zmianę - zwykle pracuje do 22:30. I poważny pracodawca płaci poważnej ekspedientce za czas jaki pracowała po 22, z kolei poważna ekspedientka nie zamyka sklepu przed 22. Widzisz tu problem?

Odpowiedz
avatar zorann
0 0

@ZONTAR: Ok, podałem jeden nieszczęśliwy przykład ze sprzątaniem (jeden z kilku, ale pozostałe widzę że przemilczałeś, bo były dobre) - to z pewnością dobry powód żeby sugerować mi palnięcie się w łeb, prawda? Troszkę kultury proszę. A w tym Twoim hotelu pewnie pracował też ktoś na recepcji. Był w stanie wyjść pół godziny wcześniej, jeśli się "wyrobił"? No chyba nie bardzo, prawda? Pewne prace, jak to malowanie domu, zawsze wycenia się wcześniej i umawia na konkretną sumę i czas wykonania nas z grubsza nie interesuje, byle nie zawalili roboty. Ale są takie, w których jest to wykluczone. Co robi Rudy z wpisu - nie wiem, ale skoro budżetówka, to nie ma litości. Ba, może jest lekarzem, a "biurwa" to recepcjonistka która widziała jak wyszedł przed czasem i na niego doniosła do ordynatora. Co jeśli by tak było? Że niby obsłużył ostatniego pacjenta i sobie poszedł? Już spotkałem takich na swojej drodze. Tzn. nie spotkałem, a jedynie usłyszałem "niestety, pana doktora już nie ma". Kilka minut przed godziną w której kończy przyjmować. Super wydajny to sobie skończył wcześniej? Oni (budżetówka) dostają wszystko zgodnie z przepisami (urlopy 2-tygodniowe, premie na trzynastkę i inne rzeczy, które w Januszexach są często nie do pomyślenia), więc tak też powinni pracować. Być może te 3 minuty to obsłużony jeden petent mniej. Jeden dokument wypełniony mniej. Jeśli tak jak sam twierdzi - pracuje do 15, to powinien wyjść po tej godzinie, a nie przed nią. Ty sugerujesz, że powinien być zatrudniony na zasadzie akordu - jak skończy, to może iść do domu. Nie wiem - być może masz rację i tak byłoby lepiej. Ale nie na takiej zasadzie ten człowiek pracuje, więc nie spełnił on warunków własnego zatrudnienia.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
-1 3

@zorann: Prezentujesz taką mentalność jak ta biurwa. Ja mam obsługiwać klienta/maszynę/cokolwiek do konkretnej godziny i się ruszyć nawet minutę wcześniej nie mogę. Inny wykonuje zadanie i skończył wcześniej swoją pracę, to zrobię wszystko aby mu życie uprzykrzyć. Do jakich innych przykładów mam się odnieść? Do zbiorów truskawek, które kwalifikujesz do poważnych zawodów? Większość pracodawców przy zbiorach płaci od ilości, a nie czasu własnie po to aby zachęcić do wydajnej pracy. Przy stawce godzinowej ludzie będą chcieli spędzić więcej czasu w pracy, a nie faktycznie więcej wypracować. Sprzątanie ulic? Pokaż mi jakiegokolwiek sprzątacza, który zamiata ulice do konkretnej godziny i ani minuty dłużej lub krócej. Każdy ma wyznaczony teren i ma go ogarnąć, znowu im szybciej to zrobi, tym szybciej ma fajrant. Kasjerka to przypadek obsługi klienta, o której pisałem. Jedna z kilku pozycji, w których praca polega na obsłudze danego stanowiska w określonych godzinach. Takie jest zadanie, więc schodząc wcześniej z kasy czy taśmy nie wykonujesz swojej pracy prawidłowo - nie ma cię tam, gdzie masz być. Podajesz dane z dupy, bo takich zawodów jest bardzo mało. Możesz mieć inne wrażenie przez to, że z nimi właśnie masz najczęściej styczność. No i przede wszystkim, nawet umowa o pracę nie reguluje godzin pracy, a jedynie wymiar godzinowy. Stawienie się o określonej godzinie i wyjście z pracy nie wcześniej niż o danej godzinie to jest dodatkowy warunek, którego często nie ma. Częściej regulamin pracy określa zakres godzin w jakich należy pracować dając pracownikowi nieco więcej elastyczności. Tu zwykle chodzi o to, aby był zakres kilku godzin dziennie, w którym wszyscy pracownicy są na miejscu niezależnie od ich faktycznych godzin pracy. Ciągle czepiasz się tej obsługi klienta, a tu cały czas jest mowa o osobie, która nie pracuje przy obsłudze klienta. Może weryfikuje jakieś wnioski, może przygotowuje jakieś dokumenty, to nie ma znaczenia. Jeśli w 3 minuty nie jest w stanie wykonać kolejnej rzeczy jak chociażby przeprowadzenie analizy kolejnego podania to co ma robić? Zabrać się za to mimo braku czasu i zostać w pracy po godzinach, czy czekać 3 minuty gapiąc się w zegarek? Inne przypadki tak samo. Lekarz pierwszego kontaktu bez rejestracji przyjmuje w określonych godzinach i ma tam siedzieć do końca, gdzie zwykle ma okreslony termin przyjęcia ostatniego pacjenta. Teraz poza szanownym NFZ praktycznie wszędzie się rejestrujesz, a rejestracje zastępują właśnie te godziny pracy. Masz chociazby pół godziny na pacjenta i jak ostatni pacjent jest 14:30-15:00, a skończysz go badać o 14:45 to masz fajrant. Nie przyjmuje się bez rejestracji, a nikt po nim nie jest zarejestrowany. Ewentualnie lekarz może przyjąć po nim kogoś spóźnialskiego lub się zgodzić na przyjęcie dodatkowego pacjenta, który się nie zarejestrował, ale to jest już jego wola. Na pacjenta przewiduje pół godziny, więc ryzykuje zostaniem po godzinach. Z drugiej strony masz masę specjalistów, którzy już mają określone zadania. Chirurg nie wyjdzie w trakcie operacji bo wybiła godzina końca pracy. Chirurg też nie będzie siedział niepotrzebnie jeśli zajmuje się tylko operowaniem planowanych pacjentów, więc często może wyjść wcześniej chociażby rekompensując sobie czas jaki spędził dodatkowo podczas innej operacji. Wyjątkiem są tylko osoby, które mają pełnić służbę w danych godzinach w razie sytuacji awaryjnych, ale to znowu jest obsługa. W każdej chwili w danym czasie może pojawić się coś do zrobienia, więc masz czekać nawet gdy nie masz co robić. Kierowca karetki tak samo, podobnie strażak. Może pół dnia czekać na wezwanie, ale ma być w pogotowiu. Niewiele się to różni od kasjera w sklepie. Może nie być żadnego klienta, ale gdy klient się pojawi to go obsługujesz. Nie ma sensu dalej ciągnąć tej dyskusji, bo żyjesz w swoim małym światku nie widząc nikogo innego. Już nie licząc osób pracujących na akord, masa ludzi ma po prostu 8h pracy dziennie przeliczane na określone zadania i czy

Odpowiedz
avatar zorann
1 1

@ZONTAR: Jedno co wiem na pewno, to że osoba umieszczająca wpis pracuje w określonych godzinach, co wynika z cytowanych słów kierownika. Wyszła sobie wcześniej, zatem nie ma prawa mieć do nikogo pretensji za zwrócenie na to uwagi. Koniec i kropka - nic więcej rozważać tutaj nie musimy. Napisałem wyraźnie, że nie wiem czym się zajmuje osoba która umieściła wpis i domniemałem pewne przypadki. Nie spodziewam się, aby znając jedynie jej punkt widzenia wiem jak sprawa wyglądała. Napisałem też wyraźnie, że swój procencik wziąłem z sufitu jako przykład - niekoniecznie skali, ale znacznej liczby takich zawodów. Zresztą dwa posty wyżej możesz to przeczytać, więc nie rozumiem po co wulgarna wypowiedź odnosząca się do tego? Prosiłem też o kulturę wypowiedzi, a Ty ponownie mnie obrażasz zamiast podjąć merytoryczną dyskusję. Wybacz, ale nie przeczytałem całości - jedynie pierwszy akapit, bo zdajesz się nie rozumieć i nie odnosić do tego co napisałem wcześniej a potem zaczynasz wycieczki osobiste.

Odpowiedz
avatar gomezvader
0 0

U mnie nie było starych bab tylko nowoczesne komputery przy których odbijało się kartę i pokazywało ryja na zdjęcie do identyfikacji. I przyjść oczywiście trzeba z 15-20 minut wcześniej(mimo, że nie ma żadnych szatni do przygotowania się do pracy tylko wchodzisz na halę w tym w czym przyszedłeś), żeby ci twój poprzedni wyjaśnił co dziś masz robić na danej maszynie(bo to się zmieniało nawet parę razy na dobę). A jak cię majster przydzieli na tyle późno, że poprzednik sobie pójdzie no to twój problem. Rób co uważasz za słuszne najwyżej ci potrącimy pensję. No ale przy wyjściu spróbuj odbić się minutę przed końcem pracy to ci zaraz zarząd wjedzie z butami w portfel.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
1 1

@gomezvader: Wszystko zależy od wykonywanej pracy. Jak praca polega na obsługiwaniu, obserwowaniu, serwisowaniu i ogólnie rzecz biorąc opiece nad urządzeniem w danym czasie, to musisz się z tego wywiązywać. Czasem może to być określone czasowo (zmiana do 15 i jesteś odpowiedzialny za pracę danej maszyny), czasem zadaniowo (siedzisz na dźwigu i masz nim operować dopóki wszystko na dzisiaj nie zostanie wykonane). Tak samo jak obsługujesz ludzi w urzędzie to masz siedzieć przy tym biurku i ich obsługiwać do zamknięcia. Jeśli jednak praca nie polega na obecności, a wykonywaniu zadania, to nie musisz patrzeć na zegarek. Masz coś zrobić i przedstawić wyniki pracy. Czy uda się to zrobić szybko i po 5h iść do domu, czy się przeciągnie i będziesz robił 10h, twoja sprawa. Sam mam taką pracę, że zdarza mi się spędzić w pracy i naście godzin które nigdzie nie są odnotowane, a ja nie pobieram za to dodatkowej pensji. Z drugiej strony są rzeczy, które zrobię szybciej niż przewidywano i mam fajrant. Do tego mam możliwość dystrybuowania czasu wedle moich zachcianek. Mam coś zrobić, ma być wykonane czasem na określony termin, czasem jak najszybciej, czasem kiedy zrobię, wtedy będzie. Sam decyduję, czy posiedzę dłużej w pracy i kolejnego dnia szybciej wyjdę, czy dzisiaj nie mam weny i pójdę do domu, a jutro nadrobię. Jest praca i praca. Wrzucanie wszystkiego do jednego wora to głupota (jak to niektórzy komentujący często robią).

Odpowiedz
avatar gomezvader
0 0

@ZONTAR: "Tak samo jak obsługujesz ludzi w urzędzie to masz siedzieć przy tym biurku i ich obsługiwać do zamknięcia." w jakim kraju to tak działa? To co opisujesz jako praca na wykonanie zadania raczej jest nie na miejscu w tym kontekście. Raczej wątpię by ktoś robił burę komuś za to, że wyszedł po zakończeniu pracy, a nie wedle godzin pracy.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@gomezvader: Jestem w stanie sobie wyobrazić taką sytuację jak masz 90% zadań do wykonania w swoim czasie, ale musisz też być dostępny (chociażby szeroko pojęte IT w wielu firmach).

Odpowiedz
avatar banan113
-1 1

Jakoś nie widzę w tym nic specjalnego. U nas mamy rejestrację czasu pracy, przy każdym wejściu i wyjściu odbijamy się tagiem rfid, kiedyś kierownik spruł się, że jeden z nas wrócił z przerwy 22 sekundy za późno i w systemie migał mu na czerwono.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

W latach 90 pracowałem z takim jednym kierownikiem. Jak chciałem wyjść 20 sekund wcześniej (słownie dwadzieścia sekund), to spojrzał na mnie wzrokiem bazyliszka i wywarczał "gdzie"? Ludzie codziennie na 5 minut przed końcem pracy stali przed drzwiami, spakowani, ubrani i czekali na wyjście ale przez tego idiotę musieli czekać punkt 17.00. Żeby to był właściciel ale nie, to tylko nadgorliwy gamoń, taki niby "z zasadami". Na szczęście po miesiącu zmieniłem pracodawcę.

Odpowiedz
Udostępnij