Ale bez jaj. Kiedyś przeczytałem, że rocznie w Polsce produkuje się niezmiennie setki tysięcy znaków drogowych, bez względu na to ile nowych dróg powstaje (nawet jeśli nie powstanie żadna).
Raz widziałem nawet jak na drodze stały takie same znaki - jedne tuż za drugimi (tak z metr odstępu może). I tak przez ładne parę kilometrów.
Na wiadukcie, przez który dojeżdżam do pracy ograniczenie do 30 - nie dość, że pojawia się trzykrotnie mimo braku skrzyżowań, to jest całkowicie debilne, bo nie ma tam ani przejścia dla pieszych, ani skrzyżowań (jak już pisałem). Wszyscy jadą więc i tak 60+, a ograniczenie chyba jest tylko żeby czasem nabić miejską kasę za mandaty jak sobie staną i zaczną "suszyć".
Jak się stawia znaki ograniczenia co 100 metrów, z tego co drugie bez sensu, to nie ma się co dziwić, że nikt ich już nie przestrzega i bezpieczeństwo jest jakie jest.
@bukimi: Na dwupasmówce, którą stosunkowo często jeżdżę, prawie za każdym skrzyżowaniem jest od razu ograniczenie do 70. A w jednym miejscu jest ograniczenie do 50, bo kiedyś było tam skrzyżowanie. Z jakąś boczną dróżką, którą i tak nic nie jeździło. Która teraz chyba w ogóle jest zamknięta. Ale ograniczenie pozostało. Jest tak bezsensowne, że nawet instruktor na jazdach kazał mi je ignorować (i to chyba jedyny taki znak).
Znaków od uja, czasem niepotrzebne, czasem bez sensu, czasem sprzeczne z logiką a nawet same ze sobą, ale pamiętajcie że jak zobaczycie tylko jeden malutki znak "ustąp pierwszeństwa" czy "stop" (nie jakaś tam wielka tablica informacyjna dziesięciometrowa) to ten mały znak kosztował podatnika 7000zł
"wiecznie zawalonych tirami autostradach" no chyba po to one są, chyba że lubisz jak co jakiś czas kilkudziesieciotonowy Man czy Volvo przejeżdża ci z hukiem parę metrów od domu, przez centrum miasta.
Ale bez jaj. Kiedyś przeczytałem, że rocznie w Polsce produkuje się niezmiennie setki tysięcy znaków drogowych, bez względu na to ile nowych dróg powstaje (nawet jeśli nie powstanie żadna). Raz widziałem nawet jak na drodze stały takie same znaki - jedne tuż za drugimi (tak z metr odstępu może). I tak przez ładne parę kilometrów. Na wiadukcie, przez który dojeżdżam do pracy ograniczenie do 30 - nie dość, że pojawia się trzykrotnie mimo braku skrzyżowań, to jest całkowicie debilne, bo nie ma tam ani przejścia dla pieszych, ani skrzyżowań (jak już pisałem). Wszyscy jadą więc i tak 60+, a ograniczenie chyba jest tylko żeby czasem nabić miejską kasę za mandaty jak sobie staną i zaczną "suszyć". Jak się stawia znaki ograniczenia co 100 metrów, z tego co drugie bez sensu, to nie ma się co dziwić, że nikt ich już nie przestrzega i bezpieczeństwo jest jakie jest.
Odpowiedz@bukimi: Świete, slowa, jeszcze lepsza sa przejscia dla pieszych w centrum miasta na jednej z glownej ulic, w samym centrum doslownie co 30 metrow.
Odpowiedz@bukimi: Na dwupasmówce, którą stosunkowo często jeżdżę, prawie za każdym skrzyżowaniem jest od razu ograniczenie do 70. A w jednym miejscu jest ograniczenie do 50, bo kiedyś było tam skrzyżowanie. Z jakąś boczną dróżką, którą i tak nic nie jeździło. Która teraz chyba w ogóle jest zamknięta. Ale ograniczenie pozostało. Jest tak bezsensowne, że nawet instruktor na jazdach kazał mi je ignorować (i to chyba jedyny taki znak).
Odpowiedz@Zlociutki: Akurat przejścia dla pieszych mogą być (często muszą) gęsto - to inna bajka. https://pics.me.me/a-brilliant-illustration-of-how-much-public-space-weve-surrendered-27406374.png
OdpowiedzZnaków od uja, czasem niepotrzebne, czasem bez sensu, czasem sprzeczne z logiką a nawet same ze sobą, ale pamiętajcie że jak zobaczycie tylko jeden malutki znak "ustąp pierwszeństwa" czy "stop" (nie jakaś tam wielka tablica informacyjna dziesięciometrowa) to ten mały znak kosztował podatnika 7000zł
Odpowiedz"wiecznie zawalonych tirami autostradach" no chyba po to one są, chyba że lubisz jak co jakiś czas kilkudziesieciotonowy Man czy Volvo przejeżdża ci z hukiem parę metrów od domu, przez centrum miasta.
Odpowiedz