Kobiecie groziły nawet 2 lata pozbawienia wolności. Ktoś może zapytać: jak to? Przecież: Art. 119. § 1. Kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą, jeżeli jej wartość nie przekracza 250 złotych,podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Tylko tej kobiecie przedstawiono zarzut oszustwa w sprawie mniejszej wagi - tutaj nie ma granicy kwotowej, dlatego możliwy jest taki absurd.
Pamiętajcie więc: jeśli nie jesteście pewni, czy dobrze zważyliście, lepiej wynieść towar w plecaku, mniejsze zagrożenie karą! :)
@Fishka: Bo kraść to trzeba umieć. Są od tego fachowcy, nawet jak trafią do pierdla na parę lat za recydywę, to znów wracają. To ich zawód wyuczony, a jak widać, niektórym nie powinno być dane żyć na wolności.
Zastanawia mnie, jak ktoś zauważył wał na 1,14. Toż to maks dwa pierogi...
Podobno pracownicy sklepu zadzwonili po suki, tamci wyprowadzili tą panią, skutą przez nich wcześniej w kajdanki - do aresztu xd.
Nie wiem kto w tej sytuacji był bardziej poje... pracownicy sklepu, czy policja. Jakbym był funkcjonariuszem i usłyszał, że wezwano mnie do sprawy o 1,14 zł to bym najpierw rypną na podłogę ze śmiechu, potem rzucił 2 ziko na ladę z tekstem "reszty nie trzeba", a na koniec powiedziałbym, żeby nie zawracać Policji głowy podobnymi pierdołami. I tak - wiem, że takie postępowanie byłoby niezgodne z procedurami, ale mam to w nosie.
Z ten zakaz kontaktu z adwokatem i rodziną to już w ogóle śmiech na sali. Dobrze, że nie wezwali do niej SPAP...
Naprawdę, szanuję pracę policjantów, ale co ci konkretni funkcjonariusze mieli w głowie to nie wiem.
@Bravo512:
Ci konkretni funkcjonariusze mieli w głowie dyscyplinarkę, obcięcie premii, a może głodne dzieci. Konsekwencje za nieprzyjęcie zgłoszenia mogą być srogie - oczywiście nie usprawiedliwiam tu kajdankowania, bo to kompletna bzdura. :D
@Fishka: Policja na co dzień nie przyjmuje całej masy zgłoszeń o różne pierdoły - serio (info z pierwszej ręki), albo nawet przyjmują zgłoszenia, ale de facto nic nie robią i po paru tygodniach zamykają dochodzenie z powodu niewykrycia sprawców (ok - tu nie było takiej opcji).
Za akcję, która opisałem mógłbym dostać upomnienie, albo i naganę, ale i w to wątpię, ze względu na niską szkodliwość czynu. Na pewno by tych funkcjonariuszy nie spotkała dyscyplinarka. Chociaż oczywiście trochę racji, Ci przyznaję - każdy w pierwszej kolejności myśli o sobie i nie ma w tym nic dziwnego ani nagannego.
Interesuje mnie w sumie jeszcze jedna rzecz - co to był za supermarket?
Kobiecie groziły nawet 2 lata pozbawienia wolności. Ktoś może zapytać: jak to? Przecież: Art. 119. § 1. Kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą, jeżeli jej wartość nie przekracza 250 złotych,podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Tylko tej kobiecie przedstawiono zarzut oszustwa w sprawie mniejszej wagi - tutaj nie ma granicy kwotowej, dlatego możliwy jest taki absurd. Pamiętajcie więc: jeśli nie jesteście pewni, czy dobrze zważyliście, lepiej wynieść towar w plecaku, mniejsze zagrożenie karą! :)
Odpowiedz@Fishka: Bo kraść to trzeba umieć. Są od tego fachowcy, nawet jak trafią do pierdla na parę lat za recydywę, to znów wracają. To ich zawód wyuczony, a jak widać, niektórym nie powinno być dane żyć na wolności.
OdpowiedzZastanawia mnie, jak ktoś zauważył wał na 1,14. Toż to maks dwa pierogi... Podobno pracownicy sklepu zadzwonili po suki, tamci wyprowadzili tą panią, skutą przez nich wcześniej w kajdanki - do aresztu xd.
OdpowiedzNie wiem kto w tej sytuacji był bardziej poje... pracownicy sklepu, czy policja. Jakbym był funkcjonariuszem i usłyszał, że wezwano mnie do sprawy o 1,14 zł to bym najpierw rypną na podłogę ze śmiechu, potem rzucił 2 ziko na ladę z tekstem "reszty nie trzeba", a na koniec powiedziałbym, żeby nie zawracać Policji głowy podobnymi pierdołami. I tak - wiem, że takie postępowanie byłoby niezgodne z procedurami, ale mam to w nosie. Z ten zakaz kontaktu z adwokatem i rodziną to już w ogóle śmiech na sali. Dobrze, że nie wezwali do niej SPAP... Naprawdę, szanuję pracę policjantów, ale co ci konkretni funkcjonariusze mieli w głowie to nie wiem.
Odpowiedz@Bravo512: Ci konkretni funkcjonariusze mieli w głowie dyscyplinarkę, obcięcie premii, a może głodne dzieci. Konsekwencje za nieprzyjęcie zgłoszenia mogą być srogie - oczywiście nie usprawiedliwiam tu kajdankowania, bo to kompletna bzdura. :D
Odpowiedz@Fishka: Policja na co dzień nie przyjmuje całej masy zgłoszeń o różne pierdoły - serio (info z pierwszej ręki), albo nawet przyjmują zgłoszenia, ale de facto nic nie robią i po paru tygodniach zamykają dochodzenie z powodu niewykrycia sprawców (ok - tu nie było takiej opcji). Za akcję, która opisałem mógłbym dostać upomnienie, albo i naganę, ale i w to wątpię, ze względu na niską szkodliwość czynu. Na pewno by tych funkcjonariuszy nie spotkała dyscyplinarka. Chociaż oczywiście trochę racji, Ci przyznaję - każdy w pierwszej kolejności myśli o sobie i nie ma w tym nic dziwnego ani nagannego. Interesuje mnie w sumie jeszcze jedna rzecz - co to był za supermarket?
Odpowiedz@Bravo512: Kaufland.
Odpowiedz