Normalka w co drugim sklepie spożywczym. Jedyna czynna kasa na stoisku z alkoholem. Żeby kupić 10 deko wędliny i parę kajzerek musisz jako jedyny niepijący stać ze 20 minut w kolejce po gorzałę.
@gomezvader: W wielu sklepach nie wszyscy kasjerzy mają uprawnienia do sprzedaży alkoholu, stąd też podział na różne kasy. No a jak na zmianie jest jeden kasjer, to jedyna otwarta kasa będzie właśnie ta na alkohole.
@gomezvader: Nie wiem co autor miał na myśli, ale może raz w życiu ze dwie dekady temu spotkałem się z oddzielną kasą w dziale alkoholowym w dużym markecie.
Za to do niedawna w Biedronce obok mnie były regały z alkoholem i jedna kasa obsługująca je była zaraz obok. Razem ze wszystkimi kasami, ale była ostatnia i stała zaraz przy alkoholach.
W kilku sklepach mocne/droższe alkohole były wystawione na ladzie i podawane przez kasjera, znowu były normalne kasy i po prostu jedna z nich obsługiwała jednocześnie alkohol.
Stąd też mój wniosek, że o to chodzi. No chyba, że autor faktycznie ma jakiś ekskluzywny spożywczak, w którym jest osobny dział alkoholowy z kasą i degustacją win.
@gomezvader:
@ZONTAR:
Nie wiem, może żyję na jakiejś innej planecie. W mojej miejscowości większość samoobsługowych spożywczaków typu Społem, Lewiatan, Api Market, eLDe etc., większych od osiedlowego sklepiku czy inszej Żabki, ma oddzielny dział z alkoholem z własną kasą. Nie byłoby problemu, gdyby inne kasy były zawsze dostępne. Niestety, bardzo często czynna jest tylko jedna, właśnie ta przy napojach wyskokowych i chcąc nie chcąc każdy klient jest zmuszony do stania w kolejce razem z amatorami wody ognistej czy "wina", co oczywiście przekłada się na czas tam spędzony bezproduktywnie i ostry wkoorw. Może gdzieś do godz. 17-18 nie jest to aż tak dokuczliwe ale wieczorem, w weekend, czy popularne imieniny jest nagminne. Niekiedy próbuję omijać kolejkę stając przy pustej "normalnej" kasie i prosząc o obsługę ale najczęściej trafiam grochem o ścianę. I to nie jest jeden sklep. Tak jest od lat i nikt z tym nic nie robi. Może to jakaś moda, regionalizm, złośliwość, oszczędność, brak pracowników... Nie mam pojęcia.
Z tym ciastkiem to nie takie głupie, o ile kupuje je codziennie. Plus minus 20 dni roboczych w miesiącu x 5,50 to jest 110 zł. Rocznie wychodzi ponad 1000 zł. Wg mnie cwaniak, nie zjeb.
Normalka w co drugim sklepie spożywczym. Jedyna czynna kasa na stoisku z alkoholem. Żeby kupić 10 deko wędliny i parę kajzerek musisz jako jedyny niepijący stać ze 20 minut w kolejce po gorzałę.
Odpowiedz@banda_jednorga: W jakich sklepach spożywczych jest kasa na alkoholach?
Odpowiedz@gomezvader: W wielu sklepach nie wszyscy kasjerzy mają uprawnienia do sprzedaży alkoholu, stąd też podział na różne kasy. No a jak na zmianie jest jeden kasjer, to jedyna otwarta kasa będzie właśnie ta na alkohole.
Odpowiedz@ZONTAR: Ale to nie jest "kasa na stoisku z alkoholem" tylko normalna kasa obsługiwana przez kogoś z uprawnieniami.
Odpowiedz@gomezvader: Nie wiem co autor miał na myśli, ale może raz w życiu ze dwie dekady temu spotkałem się z oddzielną kasą w dziale alkoholowym w dużym markecie. Za to do niedawna w Biedronce obok mnie były regały z alkoholem i jedna kasa obsługująca je była zaraz obok. Razem ze wszystkimi kasami, ale była ostatnia i stała zaraz przy alkoholach. W kilku sklepach mocne/droższe alkohole były wystawione na ladzie i podawane przez kasjera, znowu były normalne kasy i po prostu jedna z nich obsługiwała jednocześnie alkohol. Stąd też mój wniosek, że o to chodzi. No chyba, że autor faktycznie ma jakiś ekskluzywny spożywczak, w którym jest osobny dział alkoholowy z kasą i degustacją win.
Odpowiedz@gomezvader: @ZONTAR: Nie wiem, może żyję na jakiejś innej planecie. W mojej miejscowości większość samoobsługowych spożywczaków typu Społem, Lewiatan, Api Market, eLDe etc., większych od osiedlowego sklepiku czy inszej Żabki, ma oddzielny dział z alkoholem z własną kasą. Nie byłoby problemu, gdyby inne kasy były zawsze dostępne. Niestety, bardzo często czynna jest tylko jedna, właśnie ta przy napojach wyskokowych i chcąc nie chcąc każdy klient jest zmuszony do stania w kolejce razem z amatorami wody ognistej czy "wina", co oczywiście przekłada się na czas tam spędzony bezproduktywnie i ostry wkoorw. Może gdzieś do godz. 17-18 nie jest to aż tak dokuczliwe ale wieczorem, w weekend, czy popularne imieniny jest nagminne. Niekiedy próbuję omijać kolejkę stając przy pustej "normalnej" kasie i prosząc o obsługę ale najczęściej trafiam grochem o ścianę. I to nie jest jeden sklep. Tak jest od lat i nikt z tym nic nie robi. Może to jakaś moda, regionalizm, złośliwość, oszczędność, brak pracowników... Nie mam pojęcia.
OdpowiedzZ tym ciastkiem to nie takie głupie, o ile kupuje je codziennie. Plus minus 20 dni roboczych w miesiącu x 5,50 to jest 110 zł. Rocznie wychodzi ponad 1000 zł. Wg mnie cwaniak, nie zjeb.
OdpowiedzNo żeby WYPIĆ szybko kawkę to nie trzeba się aż cofać w przeszłość...
Odpowiedz