Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Chłopcy z placu broni

Dodaj nowy komentarz
avatar lifter67
-2 2

Być może zamiast książki dla chłopców powinny jednak czytać jakąś "Anię z Zielonego Wzgórza" czy inną Jeżycjadę.

Odpowiedz
avatar olkers77
6 6

Brak czytania ze zrozumieniem to powszechny problem wśród dzieci. Ale wśród matczyń widzę też...

Odpowiedz
avatar psp87
9 9

Jak będą przerabiać matmę to będzie: "Dziecko przerabia twierdzenie Pitagorasa, na 3 ćwiczeniu powiedziała, że nic nie rozumie i teraz brniemy przez to razem. Masakra. I nie nie mam rzymskich cyfr." Odp: "Przechodziłam przez to samo. To było bezsensowne. Nudy, archaiczne twierdzenia, niedzisiejsze problemy, dla dziewczynki dodatkowo brak żeńskich wzorów."

Odpowiedz
avatar gomezvader
-1 1

Może to już przesada z tym muzikli i instem generującym pseudo gwiazdki porno. Ale prawdą jest, że wiele lektur jest do dupy. Przez archaizmy i niedzisiejsze kwestie osoba zmuszana do czytania czegoś takiego absolutnie nic z tego nie wyciąga. Dla mnie spuszczanie się nad Panem Tadeuszem czy Chłopami to ta sama kwestia gdzie ktoś żąda szacunku od młodszych tylko dlatego, że on się wcześniej urodził. Jest masa lepszych bardziej współczesnych powieści. A już na pewno lepszych od takiej, która opowiada o dzieciaku, który w imię podwórka do zabawy doprowadził do swojej śmierci. To większa abstrakcja niż wielce romantyczna historia o dwóch gimbusach przez których zginęło kilka osób.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 października 2018 o 16:40

avatar gomezvader
0 0

@gomezvader: Pamiętam do dziś jak w podstawówce mieliśmy pisać rozprawkę na jakiś tam temat, a argumenty poprzeć wydarzeniami z JAKIEJŚ książki, którą przeczytaliśmy. I to było zayebiste. Ja się odniosłem do książki "Za kresoborem" i widocznie przytoczone przykłady tak zbiły z tropu moją nauczycielkę, że na końcu napisała mi "bardzo dobra praca, ale następnym razem nie wymyślaj sobie książki tylko odnieś się do jakiejś prawdziwej".

Odpowiedz
avatar Archaic
-1 3

@gomezvader: Ale ty wiesz, że takie "archaizmy i niedzisiejsze kwestie" są najlepsze do nauki nowych słów i w miarę możliwości ich używać? Jak polonistka w podstawówce powtarzała "nie określajcie tej samej rzeczy ciągle tymi samymi słowami" to nie robiła tego po to, żebyś miał więcej pracy, tylko dlatego, że to najzwyczajniej w świecie brzmi źle. Jak poszerzysz sobie trochę słownictwo, łatwiej ci będzie ominąć takich sytuacji. Swoją drogą lektury szkolne nie są od zabawiania i nie wiem, kto ci wmówił inaczej. Wyobraź sobie lekcję laboratoryjną chemii - cała klasa zakłada gogle ochronne i ogląda, jak nauczyciel lub inny uczeń miesza kolejne substancje ze sobą i otrzymuje ciekawe efekty. Na polskim taka lekcja praktyczna to właśnie czytanie książek. Poza gramatyką na lekcjach polskiego masz też poznawanie poszczególnych okresów historycznych i ich cechy, które są widoczne właśnie w tych lekturach, które po kolei przerabiacie - w PRAKTYCE poznajesz ten konkretny styl pisania, charakterystyczny dla danego okresu. Gdy kazano ci przeczytać "Króla Edypa" to nie w celu rozbawienia cię (i nie chodzi mi o tragiczny charakter dramatu), tylko żebyś na własne oczy się przekonał, jak wyglądała ta starogrecka mitologia i wiara w bogów olimpijskich.

Odpowiedz
avatar gomezvader
1 1

@Archaic: Faktycznie jeśli nie wiesz jak coś powiedzieć można użyć słów, których nikt nie rozumie od 200 lat. Biblia jest przepisywana na nowo co ok 50 lat by była zrozumiała. Ale lektury sprzed prawie 200 to są w porządku, że nikt ich nie rozumie. Jesteś pewien, że drugą część komentarza pisałeś do mnie? Bo mam wrażenie, że ubzdurałeś sobie jakieś przypadkowe rzeczy. A potem sam sobie na nie zacząłeś odpowiadać. Nie wiem kto ci wmówił, że gdzieś w moim komentarzu jest mowa o jakimś zabawianiu. Mówiłem o UCZENIU się czegokolwiek. Nie wyciągniesz żadnych przydatnych informacji z klasycznych lektur polskich a wręcz przeciwnie. Zobaczysz wychwalanie patologicznych zachowań, przekręcanie faktów czy kłamanie w żywe oczy. Pierwszy przykład z brzegu. Gdy mowa o motywie "prawdziwej miłości" podaje się 2 tytuły. Romeo i Julia. O tym pisałem wcześniej. Wielka miłość dwójki dzieci, które doprowadziły do śmierci wielu osób i własnej. A druga powieść. Tristan i Izolda. Nie pamiętam jak tamten cyrk dokładnie przebiegał, ale ogólna historia jest taka, że ta wielka PRAWDZIWA miłość wzięła się z omyłkowo łykniętego eliksiru miłości. A więc książka ta uczy nas, że branie ogłupiających narkotyków jest czymś dobrym. To jest chwalone i nazywane "prawdziwym uczuciem". "Na polskim taka lekcja praktyczna to właśnie czytanie książek." a jak to się ma do aktualnych lektur? Trylogia husycka czy LoTR to też książki. Poznawanie okresów... które są widoczne właśnie w tych lekturach. Sprzeciw. A dlaczego? Bo nigdy przy przerabianiu lektur nie mówi się o okresie historycznym i tamtejszych realiach. A przynajmniej nie w 5 szkołach, do których chodziłem. A jakoś wątpię bym trafiał na akurat zlewających temat nauczycieli bo tych miałem z 9. Poza tym szczerze wątpię by ktoś czytał lekturę dopatrując się w niej cech danej epoki literackiej. Zazwyczaj tylko pobieżnie przegląda się tekst w poszukiwaniu ważnych fragmentów i szczegółów, do których nauczyciel może się przyyebać. Większość ludzi zamiast przeczytać takie barachło, od którego oczy bolą(ja np rzygam jak coś jest napisane wierszem) woli przeczytać parę opracowań, streszczenie i jakieś inne materiały dodatkowe. I są na 100% przygotowani do sprawdzianu czy omówienia. Nauka nie powinna skłaniać do oszukiwania. To nie szkoła ninja. I jeszcze "poznajesz ten konkretny styl pisania" ok. I na co? Można narzekać, że całki nigdy się nie przydają jeśli nie będziesz budował statków kosmicznych. Albo dlaczego mam znać stolice każdego państwa na świecie skoro przypadkowy amerykanin zastanawia się w jakim kraju leży Europa? Ale już STYL PISANIA sprzed kilkuset lat to jest większa abstrakcja niż uczenie się śpiewania ody do radości. Nie ma sytuacji, w której taka wiedza się przyda. Chyba, że zostaniesz nauczycielem polskiego. Czyli A przydaje się jeśli A przydaje się. Tym bardziej, że każdy twórca ma swój styl pisania. I to też można porównywać na współcześniejszych książkach. Podsumowując. Nawet jeśli dałoby się nauczyć z lektury czegokolwiek to nikt tego nie zrobi bo traktuje to jako przymus. Podobnie jakby cię zmuszano do napyerdalania kilofem z skałę codziennie po 8 godzin. W myśl, żebyś nauczył się jak kiedyś wydobywano żelazo.

Odpowiedz
avatar jaaptekarz1
-1 1

Serio nikt nie skomentuje tego skrótu pod koniec?

Odpowiedz
Udostępnij