Jak cię dziecko spyta, to mówisz, że sekunda to jest taka jednostka czasu w przybliżeniu równa odstępowi między dwoma uderzeniami serca przy spokojnym pulsie (serio, od tego się wzięła). Natomiast w nauce potrzebna jest precyzyjna definicja, która pozostanie niezmienna i bezwzględna. Dlatego wprowadza się takie definicje, które oczywiście dla przeciętnie "wykształconego" Polaka, który olewał szkołę, są niezrozumiałe.
To prawie jak z farenheitem, który za podstawowy punkt odniesienia(czyt 0) wziął sobie "temperaturę zamarzania mieszaniny wody, lodu i salmiaku w proporcjach 1:1:1".
Jak cię dziecko spyta, to mówisz, że sekunda to jest taka jednostka czasu w przybliżeniu równa odstępowi między dwoma uderzeniami serca przy spokojnym pulsie (serio, od tego się wzięła). Natomiast w nauce potrzebna jest precyzyjna definicja, która pozostanie niezmienna i bezwzględna. Dlatego wprowadza się takie definicje, które oczywiście dla przeciętnie "wykształconego" Polaka, który olewał szkołę, są niezrozumiałe.
OdpowiedzPrzecież to tylko sekunda roboty.
OdpowiedzTo prawie jak z farenheitem, który za podstawowy punkt odniesienia(czyt 0) wziął sobie "temperaturę zamarzania mieszaniny wody, lodu i salmiaku w proporcjach 1:1:1".
OdpowiedzKtoś kto nie na tej definicji chyba skończył przygodę ze szkołą w drugiej klasie podstawówki.
Odpowiedz