Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Kulig

by derbonobo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Lilith_Madness
5 5

Za mojego dzieciństwa popularne było ciągnięcie autem sanek z gówniakami. Dużo osób to praktykowało, równie dużo krytykowało, że to głupota. Obecnie nie widzę już takich kuligów. Tatełom/wujkom już się nie chce, czy są za to tak wysokie kary, że lepiej nie ryzykować?

Odpowiedz
avatar LemmyLaffer
-4 8

@Lilith_Madness: Gówniakom się nie chce, bo zimno i można zgubić ajfona. A ja i owszem, paniętam dobrze - gdy moje sanki, pierwsze w takim pociągu, przewróciły się i cała reszta przejechała mi po nodze. Nie lubię kuligów.

Odpowiedz
avatar cassper
6 8

@Lilith_Madness: Teraz są wysokie kary i to chętnie egzekwowane. Sami kiedyś zarobiliśmy 500zł mandatu za ciąganie sanek maluchem a to było w czasach jeszcze w miarę normalnych. Teraz to by chyba z miejsca rozstrzelali

Odpowiedz
avatar Dawid_M
-2 2

@Lilith_Madness: Przede wszystkim kiedyś śnieg utrzymywał się przez 2 miesiące minimum i było go dużo (obecnie mam może 6 godzin śniegu rocznie). A dzieciństwo miałem znacznie wcześniej, bo wtedy absolutnie nikt nie krytykował. Rodzice doczepiali si ę razem z dziećmi i każdy się bawił.

Odpowiedz
avatar Lilith_Madness
-3 3

@Dawid_M: Na pewno zawsze się znalazł ktoś, kto by krytykował. Niezależnie od czasów istnieli ludzie wyluzowani i ci z kijem w czterech literach. Ja uczestniczyłam w kuligach dosyć ciekawych, bo sanki były przyczepione do wozu ciągniętego przez konia, którego prowadził woźnica. Było to wtedy rozwiązanie mniej kontrowersyjne, na takie kuligi zgadzali się rodzice bardziej z tych, co na swoje dzieciaki chuchali i dmuchali. I też prawda, zimy były surowsze i było więcej śniegu. Jak byłam młodsza, to po odśnieżeniu chodników robiły się korytarze, a ściany śniegu wokół nich były wyższe ode mnie. Klimat się zmienia, chyba ociepla, więc jest i mniej kuligów, a przy okazji jest też wincej nadwrażliwych rodziców, którzy będą kręcić aferę, jak dzieciak upadnie i sobie sińca na kolanie nabije. Dzieciństwo miałam w czasach, że na wycieczkę w przedszkolu zabierali nas żukiem, siedzieliśmy na jakby ławeczkach (nie wiem, z czego), bez pasów, dziś coś takiego jest nie do pomyślenia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2018 o 17:50

avatar AkuNoKitsune
1 1

@Lilith_Madness: Z tą potrzebą śniegu to już nie przesadzajcie :) Jeździliśmy z rodzeństwem w lesie, więc śnieg utrzymywał się tam dość długo jak go choć troszku napadało. Do teraz pamiętam jak wjeżdżaliśmy z jednej drogi leśnej w drugą i płozy piszczały o piasek z kamieniami :') Da się? Da się. Ale najlepsza była nierozwiązana po dziś dzień zagadka z dzieciństwa: Lepiej żeby z tyłu jechał największy i mógł łapać mniejsze dzieciaki czy lepiej żeby najmniejszy jechał z tyłu by była pewność że jak zleci to go nie przejadą? U nas to było poważne pytanie bo każdy zlatywał średnio 3-4 razy na kulig :'D

Odpowiedz
avatar Dawid_M
-2 4

A madki nie puściłyby dzieci, bo miałyby autyzm od spalin.

Odpowiedz
avatar a65076507
3 3

Pamiętam jak ojciec maluchem robił. Nie było weekendu bez kuligu. Zawsze zjeżdżaliśmy z takiej górki na osiedlu, gromadziło się tam sporo dzieciaków, a ojciec podjeżdżał i się podczepialiśmy kto chciał. I tak pyrkaliśmy po uliczkach. Najwięcej 11 sanek było podczepionych, to wpierw ruszał, a potem z biegu sie wskakiwało na sanki bo maluszek nie dawał rady :P . Ogólnie nigdy się nikomu nic nie stało, bo niby co się przy paru km/h i (w tamtych czasach) kupie śniegu miało stać. Więcej krzywdy i siniaków to sobie na górkach człowiek robił, zderzając się z innymi, czy uderzając w różne rzeczy :) . To było szczęśliwe dzieciństwo, i każdy to miło wspomina.

Odpowiedz
Udostępnij