Właśnie to jest szczególnie interesujące w tym całym #MeToo. Masa ludzi, zwłaszcza kobiet, przypomniała sobie, że 10, 20 50 lat temu byli molestowani i oskarżają, ale znikomo mały promil rzeczywiście poszedł z tym do sądu. Innymi słowy znaczna część zarzutów jest dęta jak balon, tak jak np. w przypadku Morgana Freemana (molestowanie w jego wykonaniu wyglądało tak, że mówił kobiecie "ładnie dziś wyglądasz" albo "czy nie poszłabyś ze mną na kawę) czy znanego popularyzatora nauki Neila DaGrasse-Tyssona (ten z kolei zaprosił kobietę na ser i wino, przegadali cały wieczór [wyłącznie!], a parę miesięcy później kobieta uznała, że czuła się wtedy niekomfortowo i że to było molestowanie).
@lifter67: Po prostu ludzie zwietrzyli okazję na darmową kasę (i to niemałą), którą można wyciągnąć robiąc z siebie ofiarę. Jednak jak przyszło co do czego, sporej części brakło odwagi (albo jakaś lampka przyzwoitości im się zapaliła) by w sądzie faktycznie się dochodzić wyimaginowanego przestępstwa. To samo było gdy w USA była moda na księży pedofilów, wtedy co bardziej cebulaści rodzice wpadli na pomysł, by kazać dzieciom opowiadać o molestowaniu i załapać się na darmową kasę. Na tych wszystkich akcjach (poza niesłusznie oskarżonymi) cierpią ci, którzy faktycznie czegoś takiego doznali, ale w tej całej fali fejków są postrzegani jako cwaniacy.
Wspaniała składnia.
OdpowiedzWłaśnie to jest szczególnie interesujące w tym całym #MeToo. Masa ludzi, zwłaszcza kobiet, przypomniała sobie, że 10, 20 50 lat temu byli molestowani i oskarżają, ale znikomo mały promil rzeczywiście poszedł z tym do sądu. Innymi słowy znaczna część zarzutów jest dęta jak balon, tak jak np. w przypadku Morgana Freemana (molestowanie w jego wykonaniu wyglądało tak, że mówił kobiecie "ładnie dziś wyglądasz" albo "czy nie poszłabyś ze mną na kawę) czy znanego popularyzatora nauki Neila DaGrasse-Tyssona (ten z kolei zaprosił kobietę na ser i wino, przegadali cały wieczór [wyłącznie!], a parę miesięcy później kobieta uznała, że czuła się wtedy niekomfortowo i że to było molestowanie).
Odpowiedz@lifter67: Po prostu ludzie zwietrzyli okazję na darmową kasę (i to niemałą), którą można wyciągnąć robiąc z siebie ofiarę. Jednak jak przyszło co do czego, sporej części brakło odwagi (albo jakaś lampka przyzwoitości im się zapaliła) by w sądzie faktycznie się dochodzić wyimaginowanego przestępstwa. To samo było gdy w USA była moda na księży pedofilów, wtedy co bardziej cebulaści rodzice wpadli na pomysł, by kazać dzieciom opowiadać o molestowaniu i załapać się na darmową kasę. Na tych wszystkich akcjach (poza niesłusznie oskarżonymi) cierpią ci, którzy faktycznie czegoś takiego doznali, ale w tej całej fali fejków są postrzegani jako cwaniacy.
OdpowiedzNie dziwię się. Można ku*wicy dostać od tego całego "#MeToO".
Odpowiedz