Ledwo onboardnąłem się na spejsa, a już widzę, że KPI-e na redzie za T-1. Backlog taki, że trzeba będzie zarequestować project. Muszę to zgłosić na team meetingu - jak będzie w minutkach, to ja jestem na safe side'zie i jeszcze bonus pointy dostanę
Ja się tak szczerze zapytam, ile ludzi w korporacjach faktycznie używa takiego durnowatego języka?
Praktycznie normą jest unikanie tłumaczenia nazw obcych, ale to usilne wciskanie obcych słów gdzie popadnie nijak się ma z tym, z czym miałem do czynienia przez lata pracy w korporacjach.
@ZONTAR: Zależy których. Z ASAP bardzo rzadko sie spotykam ale fokusowac sie, mieć calla czy być na meetingu należy do dnia codziennego. Jezeli w ciagu dnia zdarza sie wiecej powiedziec po angielsku niz po polsku to potrafi wejsc w krew
@Frogy0: Nie ma za bardzo odpowiednika u nas, szczególnie tak krótkiego i jednoznacznego. Spotkanie to jeszcze spotkanie, ale umówione spotkanie telefoniczne najlepiej opisuje "call". Dziwnie by zabrzmiało "będę gadał przez telefon za kwadrans, nie mogę iść na obiad". Jak jednak powiesz "za kwadrans mam calla, nie mogę iść" to brzmi dużo "profesjonalniej" i sensowniej.
@ZONTAR:
Telekonferencja?
Za kwadrans mam telko. Brzmi dużo lepiej, niż "za kwadrans mam konfkola" (bo samo "call" jest niejednoznaczne, nie ma pewności, czy chodzi o rozmowę 1:1, czy jednak o telekonferencję)
Rozmowa z jedną osobą?
Za kwadrans mam umówioną rozmowę. Da się? Da się.
Usprawiedliwianie wszystkich zwrotów korpojęzyka jest bez sensu. Owszem, są pewne zwroty, które trudno przetłumaczyć, jak nieszczęsny ASAP, którego nie oddaje "pilne" (aczkolwiek mało kto używa "ASAP" poprawnie, bo używa go z oczekiwaniem: "rzuć wszystko i weź się za to") , ale też SLA, KPI, backlog czy target (bo w zależności od sytuacji może oznaczać "cel" lub "normę").
@ZONTAR: Moim skromnym zdaniem można się obejść bez wpinania angielskich nazw gdzie się da. Znasz termin po angielsku? Ekstra. Po polsku też można. Zresztą, nie da się rozmawiać w dwóch językach na raz...
@yahoo111: Jak dla mnnie, to "telco" i "call" są praktycznie równoznaczne. Wszystko zależy od firmy. W poprzedniej "telco" oznaczało telekonferencję w wyznaczonej sali używając tamtejszego sprzętu do telekonferencji, a "call" to konferencja na jakimś Skype/Webexie. W zależności od realiów firmy różne zwroty mają różne znaczenie. U mnie dodatkowo dochodzi kilka komunikatorów i trzeba rozróżnić Hangouta, Skype i zwykły telefon. Tak czy siak u nas większość mówi po prostu "spotkanie", kij kogoś obchodzi z kim, co i gdzie.
@jaaptekarz1 Przez taki tok myślenia powstają różne nieścisłości techniczne, które zmieniają sens w tłumaczeniu. Po to jest język techniczny, żeby go używać, a nie tworzyć własne "czułki przyjemności", bo joystick jest zbyt zachodni.
Zadają mi tu jakieś głupie pytania na asap, a ja mam dedlajny i masę case'ów do zrobienia.
OdpowiedzSorry, nie mam czasu na glupoty. Mam calla a potem ide na meeting
Odpowiedz@Frogy0: Ale niedziela odpada, bo uprawiam churching.
OdpowiedzLedwo onboardnąłem się na spejsa, a już widzę, że KPI-e na redzie za T-1. Backlog taki, że trzeba będzie zarequestować project. Muszę to zgłosić na team meetingu - jak będzie w minutkach, to ja jestem na safe side'zie i jeszcze bonus pointy dostanę
OdpowiedzJa się tak szczerze zapytam, ile ludzi w korporacjach faktycznie używa takiego durnowatego języka? Praktycznie normą jest unikanie tłumaczenia nazw obcych, ale to usilne wciskanie obcych słów gdzie popadnie nijak się ma z tym, z czym miałem do czynienia przez lata pracy w korporacjach.
Odpowiedz@ZONTAR: Zależy których. Z ASAP bardzo rzadko sie spotykam ale fokusowac sie, mieć calla czy być na meetingu należy do dnia codziennego. Jezeli w ciagu dnia zdarza sie wiecej powiedziec po angielsku niz po polsku to potrafi wejsc w krew
Odpowiedz@Frogy0: Nie ma za bardzo odpowiednika u nas, szczególnie tak krótkiego i jednoznacznego. Spotkanie to jeszcze spotkanie, ale umówione spotkanie telefoniczne najlepiej opisuje "call". Dziwnie by zabrzmiało "będę gadał przez telefon za kwadrans, nie mogę iść na obiad". Jak jednak powiesz "za kwadrans mam calla, nie mogę iść" to brzmi dużo "profesjonalniej" i sensowniej.
Odpowiedz@ZONTAR: Telekonferencja? Za kwadrans mam telko. Brzmi dużo lepiej, niż "za kwadrans mam konfkola" (bo samo "call" jest niejednoznaczne, nie ma pewności, czy chodzi o rozmowę 1:1, czy jednak o telekonferencję) Rozmowa z jedną osobą? Za kwadrans mam umówioną rozmowę. Da się? Da się. Usprawiedliwianie wszystkich zwrotów korpojęzyka jest bez sensu. Owszem, są pewne zwroty, które trudno przetłumaczyć, jak nieszczęsny ASAP, którego nie oddaje "pilne" (aczkolwiek mało kto używa "ASAP" poprawnie, bo używa go z oczekiwaniem: "rzuć wszystko i weź się za to") , ale też SLA, KPI, backlog czy target (bo w zależności od sytuacji może oznaczać "cel" lub "normę").
Odpowiedz@ZONTAR: Czy ja wiem czy w korporacjach. Kumpel pokazał mi wyrok sądowy gdzie w uzasadnieniu była fraza "ekstraordynarna egzageracja".
Odpowiedz@ZONTAR: Moim skromnym zdaniem można się obejść bez wpinania angielskich nazw gdzie się da. Znasz termin po angielsku? Ekstra. Po polsku też można. Zresztą, nie da się rozmawiać w dwóch językach na raz...
Odpowiedz@yahoo111: Jak dla mnnie, to "telco" i "call" są praktycznie równoznaczne. Wszystko zależy od firmy. W poprzedniej "telco" oznaczało telekonferencję w wyznaczonej sali używając tamtejszego sprzętu do telekonferencji, a "call" to konferencja na jakimś Skype/Webexie. W zależności od realiów firmy różne zwroty mają różne znaczenie. U mnie dodatkowo dochodzi kilka komunikatorów i trzeba rozróżnić Hangouta, Skype i zwykły telefon. Tak czy siak u nas większość mówi po prostu "spotkanie", kij kogoś obchodzi z kim, co i gdzie. @jaaptekarz1 Przez taki tok myślenia powstają różne nieścisłości techniczne, które zmieniają sens w tłumaczeniu. Po to jest język techniczny, żeby go używać, a nie tworzyć własne "czułki przyjemności", bo joystick jest zbyt zachodni.
Odpowiedz@ZONTAR: Ale mnie nie chodzi o jakieś żargonowe słówka, tylko o zwykłą rozmowę.
OdpowiedzMnie bardziej bawi ból zwieraczy ludzi, którzy czepiają się korpogadki.
OdpowiedzJak dla mnie, korpomowa jest jak portki z klapką na dupie. Może wygląda głupio, ale za to szybkie i wygodne :P.
Odpowiedz