Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Pierwszy rzut oka

by mamba99999
Dodaj nowy komentarz
avatar wrockanin
1 1

Już wkrótce w Polsce jako "poprzedni właściciel jeździł tylko na stację kontroli pojazdów".

Odpowiedz
avatar Zlociutki
1 1

A wszystko dlatego bo Niemcy upomnieli sie o swoje zloto, ktore bylo zdeponowane w banku rezerw federalnych. Przypadek?

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
0 2

swoją drogą niesamowite są mózgi ludzi - taka jedna sytuacja w miarę rozsądnej małpie by wystarczyła żeby zakwestionowała intencje rzekomych "ekologów" - ale nie motłochowi ludzkiemu. Ludzki motłoch nadal wierzy że ekolodzy walczą ze smogiem i troszczą się o planete, że "normy ekologiczne" są po to żeby chronić srodowisko, i że jak się wypowiada "ekspert" to trzeba mu wierzyć, bo przecież kon jest ekspertem popiweranym przez innych ekspertów którzy wiedzą co mówią (w przełożeniu na język leminga: te tysiące samochodów zostanie zniszczonych pod pretekstem ochrony środowiska. Irak zaatakowano w trosce o jego obywateli, a szczepionki są obowiązkowe dla naszego dobra)

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@zpiesciamudotwarzy: Podstawowy błąd logiczny wymierzonej kary sprawił, że efekt jest wielokrotnie gorszy od pierwotnego problemu. Chciali ukarać VAGa i zmusili ich do zaoferowania wykupu samochodów, które nie spełniały norm z jakimi zostały sprzedane. No spoko, jednoczesnie kara dla koncernu i sprawiedliwość dla konsumentów, którzy w pewnej mierze zostali oszukani. Sęk w tym, że cenę wykupu zdefiniowano jako całą cenę zakupu samochodu zazwyczaj sprzed kilku lat. Używany samochód z nabitym przebiegiem i zużyciem odkupiony za pełną kwotę, za którą można sobie kupić nowy. Kto na to nie pójdzie? W efekcie zamiast zaoferować uczciwą cenę tym, którzy chcą się pozbyć tego samochodu ze względu na niezgodność z danymi przedstawionymi przy zakupie (po odliczeniu utraty wartości, w końcu ktoś nim jeździł przez te lata i samochód stracił wartość), to zaoferowano cenę, która przekonała każdego. Gdyby zaoferowali jakąś uczciwą cenę, to większość właścicieli tych samochodów miałaby wybór - darmowa akcja serwisowa, będzie ciut więcej palił niż wcześniej i będzie bardziej ekologiczny lub odsprzedanie za rozsądną cenę. Wielu by uznało, że do kupna nowego samochodu muszą dorzucić za dużo aby się to opłacało, a kupno innego używanego w tej cenie wyjdzie na jedno lub nawet gorzej od serwisowania obecnego. Jak zaproponowano im pełną stawkę sprzed kilku lat, to nikt się nie zastanawiał nad tym i praktycznie wszyscy się ich pozbyli. Znowu co VAG ma zrobić z tymi samochodami? Praktycznie wyłożyli grubą kasę wycofując to wszystko z obrotu. Koszta serwisowania, oczyszczenia, doprowadzenia ich do porządku i sprzedania ponownie na rynku są dosyć duże i mało kto kupi te samochody. Sam koncern nie zajmuje się samochodami używanymi i tylko by sobie zaszkodził wprowadzając ponownie taką masę używek na rynek. Lepiej to zmielić i wypuścić nowe modele, gdzie jedna sztuka nowego da im większy zysk niż sprzedanie kilkudziesięciu starych. Ekolodzy ekologami, ale osoby odpowiedzialne za wyznaczenie kary strzeliły ekologii w łeb tym ruchem. Jak wymóg wykupu samochodów używanych po rozsądnych cenach to zbyt mała kara, to mogli dowlić im jeszcze jakąś karę finansową, która zostanie przeznaczona na jakieś cele ekologiczne. No ale nie, po co to komu? Podobnie ma się sytuacja z karami za emisje CO2. Mamy stare elektrownie węglowe, więc mamy spore emisje. Kasa idzie na kary, które zapychają portfele brukseli. Co w tym ekologicznego? Działanie psychologiczne aby wywalić ogrom kasy na zmniejszenie emisji? Dopóki kary są mniejsze od kosztów wdrożenia nowych technologii oczyszczania, to i tak będą płacone. To zwyczajny podatek, stworzenie z limitów emisji dobra wartościowego, coś jak kartki na produkty do sklepu. Wystarczyłoby zamiast tego wymagać od państw przeznaczania tych pieniędzy na rozwój i wdrażania nowoczesnych systemów oczyszczania. Im bardziej przekraczasz limit emisji, tym więcej pieniędzy musisz przeznaczyć na technologie oczyszczania. Dzięki temu szybciej wdrażasz nowe metody i zmniejszasz tą emisję. Gdyby to tak działało, to byśmy już dawno mieli lepszą technologię i mniejsze emisje. No ale jedyne co to zmienia to faktycznie jakiś wpływ na ekosystem, nikomu to portfela nie napcha, a od tego przecież jest unia. Kary i szczytne cele to tylko pretekst to napychania portfela i lobbowania wybranych korporacji. Tego nie lubimy, to dowalimy mu karę. Ten za dużo pieniędzy dostaje w dopłatach unijnych, to dupnijmy jakieś limity na produkcję czy emisje i się wyrówna.

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
0 0

@ZONTAR: w krakowie jest duża elektrociepłowania i jeszcze większa huta - obie opalane węglem, to jakieś miliony ton rocznie, ale jest wielka akcja przeciwko ludziom palącym w piecach - to procent albo nawet promil tego co spala się w tych dwóch duży kombinatach - za rok wejdzie zakaz palenia - w imie ekologii - ale dla palacych (z biedy) w piecach nie będzie pomocy tylko kary finansowe (mega logiczne- nie stać cie na gaz? damy ci karę finansowa - dzieki czemu teraz na pewno bedzie cie stać)... Dlaczego duże zakłady mogą palić weglem a ludzi nie? bo "mają filtry" - jakieś dziwne filtry bo jakby nie były dziwne to "rząd" mógłby takich kilka zamontować na mieście i oczyszczały by powietrze tak samo jak oczyszczają powietrze te filtry w zakładach... czyli albo mamy upośledzony rząd ktory na to nie wpadł, albo te filtry ch**ja dają, ale oficjalnie są i dzieki temu można palić węglem jeżeli jesteś bogaty a jeżli jestes biedny to marznij

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@zpiesciamudotwarzy: Filtry przemysłowe to droga inwestycja, nie ma co liczyć na ułamek ceny ze względu na ułamek emisji. Piece przemysłowe zwykle pracują 24/7, domowe piece od czasu do czasu zależnie od instalacji. Problemem tu jednak są instalacje opalane ręcznie, których ludzie nie potrafią obsługiwać. Wystarczy edukować ludzi, ale po co skoro można na tym zarobić... Emisje z dużych zakładów są mierzone i na tej podstawie są określane opłaty, szary kowalski niczego nie mierzy. Wali do pieca i co wyleci, to wyleci. Do tego wiele małych, niskich kominów kopcących prosto pod nosami jest znacznie gorsze dla ludzi od wielkich kominów na skraju miasta, z których wiatr jakoś roznosi ten dym. W zeszłym roku jeden poniemiecki budynek tak kopcił, że w mroźne dni nie było nic widać przejeżdżając koło niego, całkowita mgła. Otoczone blokami, żadnego przewiewu, a komin ledwo powyżej dachu wystaje. Wszystko wisiało w powietrzu. Odrębne przepisy dla obywateli i zakładów przemysłowych to oczywistość. Inaczej wszyscy dostaną ten sam wymóg. Albo instalujesz układy oczyszczania spalin warte więcej od starych domów, albo każdy kopci jak chce i wracają czasy skażenia terenów i wysiedlania wiosek przez zanieczyszczenie powietrza i gleby.

Odpowiedz
Udostępnij