Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Spalanie

Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
0 2

No dobrze, to jest rozpalanie, wszystko jasne. Tylko jak potem dołożyć węgla świeżego pod spód?

Odpowiedz
avatar panisko
-1 1

@Trokopotaka: no to jest wlasnie minusem, ze trzeba rozpalic od nowa, ale uwierz mi, oplaca sie. Jak palisz trdycyjnie, popatrz na syf z komina. |Rozpal od gory i porownaj.

Odpowiedz
avatar tomangelo2
1 1

@Trokopotaka: Jest też wspomniane rozpalanie od boku. Gorący żar przepychasz na jedną stronę, a potem obok kładziesz świeży opał. Nie nałożysz w ten sposób opału na pół dnia (inaczej wyjdzie zwykłe spalanie oddolne), ale nie musisz czekać aż całość ostygnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@panisko: Jestem ciekaw jak to wygląda w praktyce. Kotły CO działają na zasadzie przepływu od dołu spod paleniska (zimne powietrze) do góry przez komin (gorące spaliny). Ten przepływ musi być odpowiednio intensywny, gdy tak się nie dzieje, to co palimy zaczyna nam dymić bo brakuje tlenu (ze spalinami unoszą się niespalone części lotne), powstaje też więcej tlenku węgla (bo tlenu jest za mało aby powstał dwutlenek). Więc aby metoda palenia od góry miała sens, nie może być za dużo tego wsadu początkowego, bo po prostu powietrze nam nie będzie przepływać. Im mniej więc tego wsypiemy, tym mniej dostaniemy w zamian ciepła i tym szybciej się to wypali. Do tego im drobniejszy węgiel tym gorzej będzie przez niego nam to powietrze przenikać. Temperatura w palenisku dochodzi (przy dobrych wiatrach) nawet do 1000 stopni, a ponieważ nie możemy dokładać nic świeżego, musimy czekać aż wszystko nam się tam całkowicie wypali i wychłodzi znacznie poniżej 200 stopni, aby nie doszło do zapłonu nowego wsadu, ani by nic nie zaczęło się nam z niego uwalniać i uciekać kominem (ponieważ przy spalaniu węgla pali się przede wszystkim to, co się z niego uwalnia podczas podgrzewania). I niezależnie jak spore się te temperatury wydają, nie całe ciepło przechodzi na kaloryfery. Duża część ucieka wraz ze spalinami, a reszta jest zaabsorbowana przez płaszcz wodny występujący w ruszcie paleniska, wewnętrznych ścianach kotła i przewodzie prowadzącym do komina. Jeśli teraz założymy, że nie mieszkamy w ciasnym jednopiętrowcu z jednym pokojem plus kuchnia i łazienka, tylko dysponujemy nieco większym domem, drastycznie nam rośnie ilość wody do ogrzania, szczególnie przy bardziej pojemnych kaloryferach starszego typu, które wolniej się nagrzewają ale też dłużej trzymają ciepło. I może nam się nagle okazać, że nasz wsad wypali się nim kaloryfery zdołają się porządnie zagrzać, a my nie możemy włożyć nowego dopóki nam palenisko i popioły nie wystygną. Przy lekkim dogrzaniu jesienną porą jest to ok, ale zimą podczas mrozów? Obawiam się, że do praktycznej realizacji tej metody w zimniejszych okresach trzeba mieć bardzo dobrze ocieplony dom z małym metrażem i niewielką pojemnością kaloryferów. Alternatywnie można mieć dwa kotły podłączone do jednej instalacji i rozpalać w drugim gdy pierwszy stygnie.

Odpowiedz
avatar tomangelo2
0 0

@Trokopotaka: Palenie od góry to efektywniejsza metoda spalania przy użyciu tego samego systemu ogrzewania w porównaniu do palenia oddolnego. Owszem, jeśli nie zapewnisz odpowiedniej ilości tlenu to spalanie nie będzie pełne. Z kolei spalanie oddolne ma ten sam mankament, gdy wrzucisz więcej opału, to co nie zacznie uciekać z dymem zacznie się spalać. A bez tlenu może równie dobrze wygenerować tyle samo CO. Jest jeszcze coś - bezwładność cieplna. Ciepło z ognia w tradycyjnym układzie grzewczym musi przejść długą drogę zanim zacznie być oddawane w domu. Jeśli natychmiast dostarczysz ogromnej ilości ciepła, to zanim dojdzie ono do grzejników to zostanie trochę przejęte przez płaszcz wodny i sam piec, nie mówiąc o ucieczce przez komin. Wolniejsze spalanie może oznaczać mniej ciepła wyrzuconego na zewnątrz zanim grzejniki zaczną działać. Tu jednak potrzebna byłaby skomplikowana matematyka, nie mówiąc już że każdy piec i każda instalacja będą zachowywać się inaczej.

Odpowiedz
avatar WkurzonyObywatel
1 1

Palenisko najbardziej kopci wtedy jak nie ma odpowiedniego dopływu tlenu który jest potrzebny do spalania. Ludzie niestety naładują pół wiadra węgla na raz bo im się nie chce przykładać co chwile, zamykają piec na 4 spusty.. palenisko wygasa/kopci ale to jest nic później się taki zaczadzi ale jak kto woli. CO2 o ile dobrze pamiętam jest cięższy od mieszanki którą oddychamy więc wiadomo piec nie jest do końca szczelny i pod ciśnieniem wyprze z pieca przez szczeliny. A dlatego że jest cięższy to utrzymuje się nisko - śpisz nisko więc wentylacja gdzie kratki są przy suficie Ci nie pomoże :)

Odpowiedz
avatar WkurzonyObywatel
0 0

@WkurzonyObywatel: Chodziło mi oczywiście nie o CO2 a o tlenek węgla.

Odpowiedz
avatar tomangelo2
0 0

@WkurzonyObywatel: Zawsze słyszałem że świeże powietrze jest na dole, w razie pożaru cały dym i wszelkie opary zwykle też idą górą. To już się zdezaktualizowało?

Odpowiedz
avatar FriendzoneMaster
0 0

@WkurzonyObywatel: Akurat tlenek węgla jest chyba nieco lżejszy od powietrza. Aczkolwiek głowy nie dam, a sprawdzać mi się nie chce.

Odpowiedz
avatar azbest
0 0

@FriendzoneMaster: Czujniki czadu montuje się nisko, przy podłodze. Ale fakt, dopóki czad ciepły, raczej będzie rzadszy i będzie wyżej.

Odpowiedz
avatar banan113
0 0

Ktos kto to wymysla nigdy nie palil w piecu, od gory sie nie zapali nigdy, bo powietrza nie ma.

Odpowiedz
avatar tomangelo2
0 0

@banan113: Palimy w ten sposób od roku, więc to jednak działa. Chociaż z drugiej strony nie próbowałem jeszcze rozpalania w próżni.

Odpowiedz
avatar banan113
1 1

@tomangelo2: To jak to niby rozpalacie jak dostep powietrza jest od spodu, a calu ruszt jest zapchany warstwa wegla? czy moze palicie po lyzeczce naraz i 50x dziennie rozpalacie od nowa a woda i tak sie nie nagrzeje?

Odpowiedz
avatar luna_lovegood
1 1

Ekolodzy go nienawidzą! Znalazł sposób na to, żeby przestać kopcić. Nie mogą się go już czepiać!

Odpowiedz
Udostępnij