Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Trudne czasy

Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
7 9

Ktoś się dziwi, że tak jest? Wszystkiemu winne są zbyt wysokie podatki, które są konsekwentnie podnoszone w ciągu ostatnich 10 lat, mimo że wszyscy rządzący obiecują ich obniżenie, a robią dokładnie na odwrót. Wysokie podatki to jest zaraza, która zabija cały rynek pracy. Co taki młody przyszły pracownik ma zrobić? Nie opłaca się otwierać samemu swojej działalności, bo o ile nie trafi się perfekcyjnie w jakąś niszę, koszty będą większe od zysków, poza tym zwykle nie ma na tyle doświadczenia. Pozostaje mu się przyjąć gdzieś. Tylko gdzie? Większość pracodawców o ile w ogóle da mu jakąś umowę, da umowę za najniższą krajową. Z której prawie 1/3 zostanie zrabowana na podatki. Za te 2/3 będzie chciał sobie coś kupić, ale też nie kupi za dużo, bo do każdej kupionej rzeczy musi... Dopłacić podatek. A za co tu własny kącik sobie opłacić? Pracodawca też nie jest winien do końca, bo sam jest rabowany opłatami, a jeśli myśli przyszłościowo, musi pracować nad rozwojem firmy, a nie tylko dopinaniem budżetu ledwie na styk co miesiąc. Teraz wyobraźcie sobie, że podatki idą w dół (nie mówię, że mają być zupełnie zniesione). Pracodawca ma mniej opłat, może swoim pracownikom więcej zapłacić, a także opłacić szkolenia, dzięki czemu otwierają się perspektywy dla niewykwalifikowanych. Pracownik nie tylko więcej zarobi brutto, ale z tego co zarobił, mniej mu zostanie zrabowane przez państwo, dzięki czemu jeszcze więcej ma z wypłaty dla siebie. Idzie do sklepu i może więcej kupić, ale nie tylko, bo dzięki niższym podatkom ceny są niższe, więc może jeszcze więcej kupić. Ludzie więcej i chętniej kupują, bo mają wreszcie za co, wzrasta zapotrzebowanie na towary i usługi, które ktoś musi dostarczać, więc co się dzieje? Pracodawcy muszą wytwarzać więcej dóbr, więc zatrudniają więcej pracowników i więcej zarabiają, ponadto tworzą się miejsca pracy. Więcej towarów i więcej miejsc pracy to większa konkurencja, zatem sknerowate cebule wypadają z obiegu i zostają rzetelni. Minus jest tylko taki, że mniej wpada do kieszeni państwa, więc żeby to zniwelować wystarczy okroić durne socjale. Wtedy pieniądze mają ci, którzy uczciwie pracują. To jest takie proste.

Odpowiedz
avatar ~Krzyś
1 3

@Trokopotaka: Sorry, ale moja wyobraźnia wysiadła na pierwszym punkcie, że mniejsze podatki dla pracodawców przełożą się na wyższe pensje dla pracowników. Jeszcze nie spotkałem się z takim pracodawcą, który "oszczędności" (np. z tytułu odprowadzania mniejszych składek, bo umowa-zlecenie czy umowa-o-dzieło) oddawałby pracownikom, zamiast zagarniać je dla siebie. Spotkałem się za to z pracodawcami, którzy brali sobie stażystów z PUP (więc to PUP płacił pensje tym osobom), ale nie zamierzali im zapewnić warunków jak na stażu (np. opiekuna, który ponosiłby za nich odpowiedzialność), tylko żądali od nich normalnej pracy po minimalnym albo żadnym przeszkoleniu (pierwsze pytanie na rozmowie: Czy ma pan doświadczenie? - jakby staż nie służył zdobywaniu doświadczenia...) Tak że tego, Twoja wizja teoretycznie ma sens, ale kompletnie nie uwzględnia ludzkiej chciwości :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@„Krzyś”: Na tym właśnie polega konkurencyjność rynku, o którym pisałem na końcu. To się nie stanie od ręki, że obniżymy podatek jednego miesiąca, a w następnym już wszyscy mają lepsze wypłaty. Takie rzeczy się rozciągają się czasowo, bo gospodarka musi je przetrawić, ale ostatecznie każdy pracodawca stanie prędzej czy później przed wyborem - albo zacznę więcej im płacić, albo mi podziękują i od przyszłego miesiąca będą pracować u konkurencji dwie ulice dalej, bo tam za to samo dostają kilka stów więcej. Teraz nie ma czegoś takiego, bo jeden, drugi i trzeci płaci minimalną krajową i nie musi się wysilać by walczyć o pracownika. Nawiasem mówiąc minimalna płaca to też socjalistyczne rozwiązanie, które powinno być zlikwidowane, ale dopiero w drugiej kolejności, bo gdyby to zrobić teraz, to by nas wygryźli przybysze ze wschodu, którzy by pracowali dla Januszy Marketingu za 500 zł miesięcznie.

Odpowiedz
avatar ~Krzyś
1 1

@Trokopotaka: Meeh, nadal uważam, że to teoretyczna idylla. Pracodawcy nigdy nie zostaną postawieni pod takim murem, bo ludzie muszą jednak gdzieś pracować, żeby zarobić na życie, a ten pracodawca, który płaci więcej, nie będzie zatrudniał w nieskończoność, czyli prędzej czy później ktoś będzie pracował u szefa-wyzyskiwacza. Zobacz jak to wygląda na analogicznym przykładzie prywatnych gabinetów stomatologicznych. System działa już od ćwierć wieku i wcale nie przekłada się to na niższe ceny. Nie ma tak, że gabinet staje przed dylematem: albo obniżę ceny, albo stracę pacjentów, bo ludzie i tak gdzieś muszą iść z bolącymi zębami, a jak w minimalnie tańszym gabinecie każą ci czekać pół roku na termin, to pójdziesz do tego droższego, bo nie będziesz miał wyjścia. Moooże "sknerowate cebule" wypadłyby z obiegu, gdyby rzetelni stanowili większość, ale sorry - to rzetelni są mniejszością i często gęsto albo plajtują, albo dochodzą do wniosku, że lepiej dymać pracowników jak wszyscy i się dorobić, niż być uczciwym. Bo jeszcze druga sprawa; nawet jak pracodawca nie zgarnie "oszczędności" do własnej kieszeni, to może obniżyć cenę swoich produktów, żeby więcej sprzedać - a pracownik nadal nic nie dostanie.

Odpowiedz
avatar karakar
2 2

Ja wszędzie słyszę, że szukają programistów. Przeglądał ogłoszenie i prawie zawsze wymagane 2-3 lata doświadczenia w pracy przy tym samym języku. Skończone studia, pisałem skrypty, amatorskie projekty w 7 językach. W programowaniu zaginałem wszystkich na roku. Pracuje w IT, ale na innym stanowisku, rozsyłam CV jako programista, ale nikt nigdy mnie na rozmowę nawet nie zaprosił. Wszyscy dookoła mówią, że powinienem pracować jako programista, a tu nawet nie mam możliwości się zaprezentować. Sorry, że tu się wyżalam, ale szlag mnie jasny trafia.

Odpowiedz
avatar Frogy0
1 1

@karakar: To może nie szukaj stanowisk na poziomie mida gdzie jest wymagane 2-3 letnie doświadczenie, bo to oczywiste, że cię nie wezmą. Startuj na juniora. Jak jesteś dobry to rozmowę przejdziesz bez problemu i awans też szybko dostaniesz.

Odpowiedz
avatar Dawid_M
0 0

@karakar: Znajomy jest programistą, pracuje zdalnie w Poznaniu, pisze aplikacje dla firm czy szpitali, i z kolei do niego pracodawcy się dobijają. Nieraz ma w skrzynce ogłoszenia o współpracę. Nie kłamał, bo pokazywał na Team Viewerze.

Odpowiedz
avatar karakar
2 2

@Frogy0: Wysyłam na juniora i nikt nie odpowiada. @Dawid_M: Właśnie o tym mówię. Jak się dostaniesz, to już chcą. Tylko do pierwszej ciężko się dostać.

Odpowiedz
avatar Frogy0
0 0

@karakar: Dziwne, ja w trakcie studiów aplikowałem i zaprosili mnie na rozmowę. Co prawda nie przyjęli bo byłem choojowy ale na rozmowie byłem :D Może coś z samym CV jest nie tak? Masz profil na linkedinie?

Odpowiedz
avatar karakar
1 1

@Frogy0: Nie mam. Co do CV to sam się zastanawiam, czy może nie dają mu wiary. Dlatego teraz kombinuję robiąc portfolio z własnych projektów i dając link w CV.

Odpowiedz
avatar Dawid_M
2 2

Sytuacja jest transcendentna. Mówi się, że praca leży na ulicy, ale nie ma do niej chętnych. U mnie była taka sytuacja. Chodziłem na rozmowy do prac, gdzie spełniałem 100% wymagań. Zgadzam się swobodnie na najniższą krajową. I takie rzeczy się działy. Netto. Potrzebują pracowników na dowolne stanowisko, jak głosi oferta pracy na drzwiach. Idę i się pytam, to słyszę, że nie potrzebują nikogo, że mam jechać na drugi koniec miasta bo ponoć tam w Netto potrzebują 1 osoby. Inter Marche. Ogłoszenie na drzwiach, że potrzebują ludzi do pracy. Idę na rozmowę, standardowe, że oddzwonimy, szef nawet umawia się ze mną na telefon o określonej godzinie. Na drugi dzień okazuje się, że mnie zablokował, gdy próbowałem dzwonić, jak on nie dzwonił. Jakiś czas później widzę na hali sklepowej Ukraińców w pracy. Nie, nic nie gadałem, ze chcę zarabiać 4000 zł. Decathlon. Ogłoszenie w infoludku, że potrzebują mnóstwo ludzi do pracy na dowolne etaty. Myślę sobie: mam tę pracę. Idę na rozmowę, gada nam się z kierownikiem zmiany swobodnie. Standardowe, że "oddzwonią do wszystkich, nawet jak odrzucą oferty". Oczywiście zadzwonili :) Subway. Ogłoszenie znalazłem w sieci. Zostałem zaproszony na rozmowę. To samo co wyżej: potrzebują masę ludzi do nowo otwieranej restauracji. Wysyłają mnie na szkolenie na 5H za darmo do innej (czyt. jako frajera, co popracuje za free). Potem standardowo, że mam czekać na telefon na dalsze szczegóły. No i kontakt urwany. Ze mną jest wszystko ok. Jestem normalnym, zdrowym, młodym człowiekiem. I ogarnij teraz, o co tu chodzi. Nic nie wymagam, nie wybrzydzam, na wszystko się godzę. A potem jakiś mądrala, co ma pracę i nie siedzi w temacie, gada, "że nie pracują ci, co nie chcą, bo praca jest wszędzie".

Odpowiedz
avatar ~Kłapouchy
2 2

@Dawid_M: Może w tym problem, że z Tobą jest wszystko ok. Jakbyś był emerytem/rencistą i najlepiej do tego studentem, to by Cię zatrudnili. Moja matka nadal żyje w tej pięknej rzeczywistości, że gdzie pójdziesz - tam cię zatrudnią, przeszkolą, dadzą umowę na czas nieokreślony ze wszystkimi benefitami itd. Wiecznie od niej słyszę: "Tyle wszędzie ogłoszeń, a ty nadal roboty nie masz" i nie mam jak jej wytłumaczyć, że teraz realia są zupełnie inne, a ogłoszenia to zwykła ściema.

Odpowiedz
avatar Dawid_M
2 2

@„Kłapouchy”: Skądś to znam. Albo mówi tak kobieta, która potrzebuje sobie tylko dorobić, bo jej mąż dużo zarabia, a sama idzie na sprzątaczkę za 500 zł miesięcznie.

Odpowiedz
avatar Malikkun
-1 3

Uwielbiam takie wrzutki. Od razu zlatuje się grono ekspertów od wszystkiego i będą mówić jak to wg nich powinno być w tym kraju, bo on tak uważa...

Odpowiedz
Udostępnij