Od kiedy to rząd jest od tego, żeby tworzyć normalne warunki życia? Co cztery lata jest loteria, kogo Polacy uważają za mniejsze zło. Kto ich zdaniem podniesie podatki mniej i kto zdefrauduje mniej pieniędzy. Jeżeli ktoś uważa, że politycy pchają się do koryta z pobudek wyższych, niż "nic nie robić, a zarobić" ten jest w wielkim błędzie. W dowolnym polityku jest mniej patriotyzmu, niż seksapilu w siostrach Godlewskich.
@pslodo: Są politycy, którzy starają dostać się do polityki z wyższych pobudek. Niestety, albo są zamilczani, albo media starają się przekręcać/ośmieszać ich wizerunek, bo inaczej straszą, że nie przedłużą im licencji.
@Trokopotaka: Ale Bolek i Lolek to kreskówka kierowana przede wszystkim do dzieci, tak samo zresztą jak większość Polskich kreskówek. Japońskie Anime natomiast obejmuje utwory skierowane do niemal wszystkich grup wiekowych, pod tym względem będąc podobne to zachodnich dzieł ze złotej ery animacji. Są filmy dla dzieci, dla młodzieży, dorosłych, anime akcji dla młodych chłopców, romansidła dla dziewczyn, horrory i thrillery psychologiczne dla starszych, pornosy, itd. Nawet Amerykański "rynek" nie jest pod tym względem tak rozległy, nawet wliczając w to animacje komputerowe pokroju Pixara.
@Czolg: Dla dorosłych mamy eee... Kapitana Bombę.
A tak na serio już, to nie sądzę, by kreskówki przeznaczone dla wszystkich grup wiekowych cieszyły się u nas popularnością. Pewnie, że jest w naszym kraju spora grupa fanów azjatyckiego anime, ale czy ci sami ludzie oglądaliby tak samo chętnie, gdyby wziąć jakiś polski film/serial z ostatnich lat i zrobić go w wersji rysunkowej? Osobiście wątpię. Co gorsza za realizację tego pewnie by się wzięło TVP...
@Trokopotaka: A no właśnie, zapomniałem o tworkach typu Kapitana Bomby, niemniej to tylko potwierdza, że w Polsce wciąż panuje zjawisko, które za granicą jest znane pod nazwą "Animation Age Ghetto".
W myśl tego, w Polsce niemal 100% kreskówek to dzieła tylko dla dzieci, a jedyne dzieła dla innych grup wiekowych to skrajnie wulgarne utwory dla dorosłych, jadące na bardzo sprośnym humorze. Jak na przykład Kapitan Bomba, Blok Ekipa, Włatcy Much itd. W kulturze objętej Animation Age Ghetto ciężko znaleźć dzieła stonowane, traktujące się poważnie. Wręcz wydawałoby się, że twórcy wstydzą się pokazać coś "na serio" i zamiast tego albo walą do dzieci, albo uciekają do przesycenia swoich dzieł infantylnym humorem (chociaż w rzeczywistości powody takiego stanu rzeczy są czysto komercyjne - po prostu takie dzieła są bezpieczniejsze, bo mają większą szansę się sprzedać).
Czy fani anime oglądaliby "poważniejsze" Polskie kreskówki, tego nie wiem, chociaż skłaniam się ku Twojemu argumentowi - jakość ma tu ogromne znaczenie. Uważam, że (pomijając zatwardziałych otaku, których przyciąga unikatowy styl rysowania anime i mangi) lwia część popularności anime bierze się zwyczajnie z wysokiej jakości tych utworów - w końcu w Japonii to jest potężny biznes więc za tworzeniem tych dzieł stoją wysokiej klasy profesjonaliści, a aktorstwo głosowe ma w tym kraju równy - jeżeli nie większy - prestiż niż aktorstwo na żywo. Do tego wspomniany przeze mnie szeroki wachlarz docelowych grup wiekowych. To wszystko przekłada się na gigantyczne doświadczenie branży.
W przypadku Polski, zacznijmy od tego, że nasza branża filmowa ogólnie jest gówniana. Poza złotymi klasykami (Poranek Kojota, Chłopaki Nie Płaczą, Dzień Świra) czy nieśmiertelnymi, starożytnymi klamotami (Czterej Pancerni, C.K. Dezerterzy), nie potrafimy wyprodukować nic poza totalnym syfem, którego nie oglądałby nikt prócz grubych Grażyn i Januszów w niedzielę do obiadu. W branży animacji dodatkowo nie mamy ani takiego doświadczenia, ani zaplecza techniczno-artystycznego jak Japonia, albo chociażby Ameryka.
Jakkolwiek z całego serca chciałbym, żeby animacyjne getto w Polsce zostało złamane, to nie wyobrażam sobie w jaki sposób miałoby to się wydarzyć. Póki co jesteśmy skazani albo na Bolków i Lolków, albo na głupawki typu Kapitana Bomby, a poważniejsze dzieła trzeba zostawić Japończykom.
Włącz tvp info albo obejrzyj wiadomości tvp to dowiesz się od tej tęgiej kobiety jak wspaniale w tym kraju jest, jacy to wszyscy są szczęśliwi.
Wkrótce ona będzie gadać jak ta baba z wiadomości w Korei Północnej.
Ta, w rządzie XD
OdpowiedzO, toż to Feliks z Hetalii :)
OdpowiedzNasz odpowiednik anime nazywamy "kreskówką". Także tego... nie każda kreskówka musi wyglądać jak włatcy much.
OdpowiedzOd kiedy to rząd jest od tego, żeby tworzyć normalne warunki życia? Co cztery lata jest loteria, kogo Polacy uważają za mniejsze zło. Kto ich zdaniem podniesie podatki mniej i kto zdefrauduje mniej pieniędzy. Jeżeli ktoś uważa, że politycy pchają się do koryta z pobudek wyższych, niż "nic nie robić, a zarobić" ten jest w wielkim błędzie. W dowolnym polityku jest mniej patriotyzmu, niż seksapilu w siostrach Godlewskich.
Odpowiedz@pslodo: Są politycy, którzy starają dostać się do polityki z wyższych pobudek. Niestety, albo są zamilczani, albo media starają się przekręcać/ośmieszać ich wizerunek, bo inaczej straszą, że nie przedłużą im licencji.
OdpowiedzPrzecież mamy Bolka i Lolka to o co chodzi?
Odpowiedz@Trokopotaka: Ale Bolek i Lolek to kreskówka kierowana przede wszystkim do dzieci, tak samo zresztą jak większość Polskich kreskówek. Japońskie Anime natomiast obejmuje utwory skierowane do niemal wszystkich grup wiekowych, pod tym względem będąc podobne to zachodnich dzieł ze złotej ery animacji. Są filmy dla dzieci, dla młodzieży, dorosłych, anime akcji dla młodych chłopców, romansidła dla dziewczyn, horrory i thrillery psychologiczne dla starszych, pornosy, itd. Nawet Amerykański "rynek" nie jest pod tym względem tak rozległy, nawet wliczając w to animacje komputerowe pokroju Pixara.
Odpowiedz@Czolg: W skrócie mówiąc to po prostu filmy, tyle że narysowane.
Odpowiedz@Czolg: Dla dorosłych mamy eee... Kapitana Bombę. A tak na serio już, to nie sądzę, by kreskówki przeznaczone dla wszystkich grup wiekowych cieszyły się u nas popularnością. Pewnie, że jest w naszym kraju spora grupa fanów azjatyckiego anime, ale czy ci sami ludzie oglądaliby tak samo chętnie, gdyby wziąć jakiś polski film/serial z ostatnich lat i zrobić go w wersji rysunkowej? Osobiście wątpię. Co gorsza za realizację tego pewnie by się wzięło TVP...
Odpowiedz@Trokopotaka: A no właśnie, zapomniałem o tworkach typu Kapitana Bomby, niemniej to tylko potwierdza, że w Polsce wciąż panuje zjawisko, które za granicą jest znane pod nazwą "Animation Age Ghetto". W myśl tego, w Polsce niemal 100% kreskówek to dzieła tylko dla dzieci, a jedyne dzieła dla innych grup wiekowych to skrajnie wulgarne utwory dla dorosłych, jadące na bardzo sprośnym humorze. Jak na przykład Kapitan Bomba, Blok Ekipa, Włatcy Much itd. W kulturze objętej Animation Age Ghetto ciężko znaleźć dzieła stonowane, traktujące się poważnie. Wręcz wydawałoby się, że twórcy wstydzą się pokazać coś "na serio" i zamiast tego albo walą do dzieci, albo uciekają do przesycenia swoich dzieł infantylnym humorem (chociaż w rzeczywistości powody takiego stanu rzeczy są czysto komercyjne - po prostu takie dzieła są bezpieczniejsze, bo mają większą szansę się sprzedać). Czy fani anime oglądaliby "poważniejsze" Polskie kreskówki, tego nie wiem, chociaż skłaniam się ku Twojemu argumentowi - jakość ma tu ogromne znaczenie. Uważam, że (pomijając zatwardziałych otaku, których przyciąga unikatowy styl rysowania anime i mangi) lwia część popularności anime bierze się zwyczajnie z wysokiej jakości tych utworów - w końcu w Japonii to jest potężny biznes więc za tworzeniem tych dzieł stoją wysokiej klasy profesjonaliści, a aktorstwo głosowe ma w tym kraju równy - jeżeli nie większy - prestiż niż aktorstwo na żywo. Do tego wspomniany przeze mnie szeroki wachlarz docelowych grup wiekowych. To wszystko przekłada się na gigantyczne doświadczenie branży. W przypadku Polski, zacznijmy od tego, że nasza branża filmowa ogólnie jest gówniana. Poza złotymi klasykami (Poranek Kojota, Chłopaki Nie Płaczą, Dzień Świra) czy nieśmiertelnymi, starożytnymi klamotami (Czterej Pancerni, C.K. Dezerterzy), nie potrafimy wyprodukować nic poza totalnym syfem, którego nie oglądałby nikt prócz grubych Grażyn i Januszów w niedzielę do obiadu. W branży animacji dodatkowo nie mamy ani takiego doświadczenia, ani zaplecza techniczno-artystycznego jak Japonia, albo chociażby Ameryka. Jakkolwiek z całego serca chciałbym, żeby animacyjne getto w Polsce zostało złamane, to nie wyobrażam sobie w jaki sposób miałoby to się wydarzyć. Póki co jesteśmy skazani albo na Bolków i Lolków, albo na głupawki typu Kapitana Bomby, a poważniejsze dzieła trzeba zostawić Japończykom.
OdpowiedzWłącz tvp info albo obejrzyj wiadomości tvp to dowiesz się od tej tęgiej kobiety jak wspaniale w tym kraju jest, jacy to wszyscy są szczęśliwi. Wkrótce ona będzie gadać jak ta baba z wiadomości w Korei Północnej.
Odpowiedz