Co do wspomnianych zdrowasiek, to tak naprawdę faktycznie wierzący katolicy odcinają się bardzo mocno od tego typu guseł, odczyniania uroków i tym podobnych tworów.
Zjawisko, o którym wspomina w komentarzu na skrinie Asia określa się jako neopogaństwo. Czyli niby ktoś deklaruje się praktykującym wierzącym, ale jednocześnie daje wiarę horoskopom w gazetach, ludowym przesądom, wiejskim zabobonom, starosłowiańskim mitom powtarzanym w rodzinie od praprapraprapraprababki, elementom wiary dalekiego wschodu (feng shui i podobne), czy też pechowej mocy niektórych rzeczy (13tek, czarnych kotów, rozsypanej soli, zbitych luster, chodzenia pod drabiną, witania się przez próg albo zobaczenia przez męża żony w sukni przed ślubem itp.)
Oczywiście dla typowego, współczesnego ateisty nie ma żadnej różnicy między jednym a drugim, ale warto myślę wspomnieć dla zainteresowanych, że prawdziwy katolik nigdy nie będzie się do takich rzeczy odwoływał.
@Trokopotaka: Oczywiście, bo prawdziwy katolik wierzy w to, że kawałek przaśnego ciastka zmienia się w ludzką tkankę, wino w krew, że w niebie jest niewidzialny starzec, który zrobił sobie dziecko z ludzką kobietą, a potem doprowadził do jego śmierci w męczarniach... Wiesz co, przy czymś takim to neopogaństwo zaczyna wydawać się spoko. Poganie mieli przynajmniej zdrowy stosunek do seksu, a nie seksofobię, jak chrześcijanie.
Ja mam taki pomysł, żeby rozpowszechnić pogląd, że odczynienie uroku polega w tym przypadku na tym, że matka musi odbyć dziki seks, tylko koniecznie z innym mężczyzną niż ojciec dziecka. Chętnie pomogę.
Czytam, czytam i oczom nie wierzę! Jest o przelewaniu jajek, a nie ma mojego ulubionego internetowego sposobu odczyniania złych uroków- przetarcia twarzy "zauroczonego" dziecka brudną bielizną teściowej- co z nich za wróżki. Poza tym, skąd tyle zauroczonych dzieci, skoro ponoć czerwona wstążeczka broni przed urokami, a o tym przesądzie przypominają młodym mamom nawet zupełnie obcy ludzie. I co z tym jajkiem, wszędzie piszą o przelewaniu jajka, a nikt nigdzie nie napisał, jak to właściwie zrobić. Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi.
Ale czarnoksiężników to mamy upośledzonych. Zamiast się nauczyć, nie wiem, rzucać kuli ognia, sopli lodu, warzyć magicznych mikstur druida Panoramixa, przywoływać chochliki i kościotrupy, wskrzeszać zombie, przenikać przez ściany czy trzysta miliardów innych, zaj*bistych zastosowań magii to te debile wszyscy nic nie robią, tylko rzucają klątwy na gówniaki, dla których dostateczną karą jest bycie zrodzonym przez zj*bane mamuśki xD.
Fakt - katolicy odcinają się od tego typu wierzeń, choćby dlatego, że odwołują się one do czerpania z niekoniecznie pozytywnych źródeł wsparcia.
Śmiesznie będzie jeśli za jakiś czas nauka potwierdzi skuteczność tego typu praktyk i pozna mechanikę ich funkcjonowania.
Już teraz jesteśmy na dobrej drodze by naukowo wyjaśnić istnienie Boga i mechanikę Jego funkcjonowania. To sprowadza się nie tylko do wyjaśnienia kwestii skuteczności wiary, ale też zrewidowania tego w co wierzymy oraz w jaki sposób możemy wpływać na świat w czasie rzeczywistym. Z tych zasobów korzystały dawne cywilizacje, korzystają z nich wizjonerzy, to co widzimy w snach czy podczas hipnozy, to nie do końca nasze urojenia.
Nauka już niedługo będzie w stanie wyjaśnić cuda, zbiegi okoliczności, możliwość wsparcia za pośrednictwem modlitw czy medytacji. To wszystko istniało i istnieje od wieków - w każdym zakątku świata, przedstawiane przez pryzmat różnych religii, które tak naprawdę odnoszą się do zjawisk powszechnych, choć jak dotąd niewytłumaczalnych w racjonalny sposób.
Według najnowszych badań kwestia duchowości coraz silniej wiąże się z nauką. Świat, w którym funkcjonujemy składa się z większej ilości wymiarów niż te 3 i kawałek czwartego, w których funkcjonuje nasze ciało. To niewątpliwe ograniczenie, które uniemożliwia nam empiryczne poznawanie jego rozległości. Potwierdza to M-teoria, która zakłada istnienie 11 wymiarów. Znając różnicę pomiędzy 1 wymiarem (punkt), 2 wymiarami (płaszczyzna) a 3 wymiarami (przestrzeń), wyobrazić jak bardzo staje się rozbudowany wszechświat gdy dokładamy do niego kolejne wymiary.
https://www.sciencealert.com/science-discovers-human-brain-works-up-to-11-dimensions
Zakładając, że ludzki umysł faktycznie jest w stanie funkcjonować w tych wymiarach, można przyjąć, że jesteśmy w stanie na nie wpływać (tak jak naszym trójwymiarowym ciałem w liniowej funkcji czasu jesteśmy w stanie wpływać na otaczającą nas rzeczywistość), oddziałowując naszą podświadomością, która działa w czasie rzeczywistym (stąd też nie mamy świadomego wpływu na nasze odruchy).
Nie twierdzę, że te przekonania są słuszne, ale biorąc pod uwagę jak wiele wniosków naukowych z przeszłości musiało być zrewidowanych przez odkrycia z kolejnych lat, może być po prostu śmiesznie, jeśli okaże się, że część z tych głupkowatych według nas wierzeń okaże się być całkiem skutecznymi metodami oddziaływania na przyszłość naszą i naszych bliskich.
@Piwarium: naukowcy: w obecnych teoriach uwzględniamy 11 wymiarów. Spirytualiści: czyli istnieją w nich duchy, zjawy, czarty i thetany? Naukowcy: Co? Nie! Po prostu tylko wtedy nam się równania zgadzają, ale to cały czas tylko taka teoria robocza dopóki nie odkryjemy czegoś bardziej konkretnego. Spirytualiści: Czyli rozumiemy się świetnie, magia istnieje.
@szypty: A matematycy i fizycy teoretyczni mają to gdzieś i prowadzą obliczenia w przestrzeniach n-wymiarowych, bo ograniczanie się do 11 jest dla słabych.
Kiedyś zastanawiałem się dlaczego na wsiach wiązało się czerwone wstążki młodym źrebakom na szyi. To też był ponoć jakiś zabobon ale nie pamiętam o co chodziło.
Co do wspomnianych zdrowasiek, to tak naprawdę faktycznie wierzący katolicy odcinają się bardzo mocno od tego typu guseł, odczyniania uroków i tym podobnych tworów. Zjawisko, o którym wspomina w komentarzu na skrinie Asia określa się jako neopogaństwo. Czyli niby ktoś deklaruje się praktykującym wierzącym, ale jednocześnie daje wiarę horoskopom w gazetach, ludowym przesądom, wiejskim zabobonom, starosłowiańskim mitom powtarzanym w rodzinie od praprapraprapraprababki, elementom wiary dalekiego wschodu (feng shui i podobne), czy też pechowej mocy niektórych rzeczy (13tek, czarnych kotów, rozsypanej soli, zbitych luster, chodzenia pod drabiną, witania się przez próg albo zobaczenia przez męża żony w sukni przed ślubem itp.) Oczywiście dla typowego, współczesnego ateisty nie ma żadnej różnicy między jednym a drugim, ale warto myślę wspomnieć dla zainteresowanych, że prawdziwy katolik nigdy nie będzie się do takich rzeczy odwoływał.
Odpowiedz@Trokopotaka: Oczywiście, bo prawdziwy katolik wierzy w to, że kawałek przaśnego ciastka zmienia się w ludzką tkankę, wino w krew, że w niebie jest niewidzialny starzec, który zrobił sobie dziecko z ludzką kobietą, a potem doprowadził do jego śmierci w męczarniach... Wiesz co, przy czymś takim to neopogaństwo zaczyna wydawać się spoko. Poganie mieli przynajmniej zdrowy stosunek do seksu, a nie seksofobię, jak chrześcijanie.
OdpowiedzJa mam taki pomysł, żeby rozpowszechnić pogląd, że odczynienie uroku polega w tym przypadku na tym, że matka musi odbyć dziki seks, tylko koniecznie z innym mężczyzną niż ojciec dziecka. Chętnie pomogę.
OdpowiedzCzytam, czytam i oczom nie wierzę! Jest o przelewaniu jajek, a nie ma mojego ulubionego internetowego sposobu odczyniania złych uroków- przetarcia twarzy "zauroczonego" dziecka brudną bielizną teściowej- co z nich za wróżki. Poza tym, skąd tyle zauroczonych dzieci, skoro ponoć czerwona wstążeczka broni przed urokami, a o tym przesądzie przypominają młodym mamom nawet zupełnie obcy ludzie. I co z tym jajkiem, wszędzie piszą o przelewaniu jajka, a nikt nigdzie nie napisał, jak to właściwie zrobić. Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi.
OdpowiedzAle czarnoksiężników to mamy upośledzonych. Zamiast się nauczyć, nie wiem, rzucać kuli ognia, sopli lodu, warzyć magicznych mikstur druida Panoramixa, przywoływać chochliki i kościotrupy, wskrzeszać zombie, przenikać przez ściany czy trzysta miliardów innych, zaj*bistych zastosowań magii to te debile wszyscy nic nie robią, tylko rzucają klątwy na gówniaki, dla których dostateczną karą jest bycie zrodzonym przez zj*bane mamuśki xD.
Odpowiedz@szypty: Znaczy jaki kraj takie mejdże?
OdpowiedzFakt - katolicy odcinają się od tego typu wierzeń, choćby dlatego, że odwołują się one do czerpania z niekoniecznie pozytywnych źródeł wsparcia. Śmiesznie będzie jeśli za jakiś czas nauka potwierdzi skuteczność tego typu praktyk i pozna mechanikę ich funkcjonowania. Już teraz jesteśmy na dobrej drodze by naukowo wyjaśnić istnienie Boga i mechanikę Jego funkcjonowania. To sprowadza się nie tylko do wyjaśnienia kwestii skuteczności wiary, ale też zrewidowania tego w co wierzymy oraz w jaki sposób możemy wpływać na świat w czasie rzeczywistym. Z tych zasobów korzystały dawne cywilizacje, korzystają z nich wizjonerzy, to co widzimy w snach czy podczas hipnozy, to nie do końca nasze urojenia. Nauka już niedługo będzie w stanie wyjaśnić cuda, zbiegi okoliczności, możliwość wsparcia za pośrednictwem modlitw czy medytacji. To wszystko istniało i istnieje od wieków - w każdym zakątku świata, przedstawiane przez pryzmat różnych religii, które tak naprawdę odnoszą się do zjawisk powszechnych, choć jak dotąd niewytłumaczalnych w racjonalny sposób. Według najnowszych badań kwestia duchowości coraz silniej wiąże się z nauką. Świat, w którym funkcjonujemy składa się z większej ilości wymiarów niż te 3 i kawałek czwartego, w których funkcjonuje nasze ciało. To niewątpliwe ograniczenie, które uniemożliwia nam empiryczne poznawanie jego rozległości. Potwierdza to M-teoria, która zakłada istnienie 11 wymiarów. Znając różnicę pomiędzy 1 wymiarem (punkt), 2 wymiarami (płaszczyzna) a 3 wymiarami (przestrzeń), wyobrazić jak bardzo staje się rozbudowany wszechświat gdy dokładamy do niego kolejne wymiary. https://www.sciencealert.com/science-discovers-human-brain-works-up-to-11-dimensions Zakładając, że ludzki umysł faktycznie jest w stanie funkcjonować w tych wymiarach, można przyjąć, że jesteśmy w stanie na nie wpływać (tak jak naszym trójwymiarowym ciałem w liniowej funkcji czasu jesteśmy w stanie wpływać na otaczającą nas rzeczywistość), oddziałowując naszą podświadomością, która działa w czasie rzeczywistym (stąd też nie mamy świadomego wpływu na nasze odruchy). Nie twierdzę, że te przekonania są słuszne, ale biorąc pod uwagę jak wiele wniosków naukowych z przeszłości musiało być zrewidowanych przez odkrycia z kolejnych lat, może być po prostu śmiesznie, jeśli okaże się, że część z tych głupkowatych według nas wierzeń okaże się być całkiem skutecznymi metodami oddziaływania na przyszłość naszą i naszych bliskich.
Odpowiedz@Piwarium: naukowcy: w obecnych teoriach uwzględniamy 11 wymiarów. Spirytualiści: czyli istnieją w nich duchy, zjawy, czarty i thetany? Naukowcy: Co? Nie! Po prostu tylko wtedy nam się równania zgadzają, ale to cały czas tylko taka teoria robocza dopóki nie odkryjemy czegoś bardziej konkretnego. Spirytualiści: Czyli rozumiemy się świetnie, magia istnieje.
Odpowiedz@szypty: A matematycy i fizycy teoretyczni mają to gdzieś i prowadzą obliczenia w przestrzeniach n-wymiarowych, bo ograniczanie się do 11 jest dla słabych.
OdpowiedzKiedyś zastanawiałem się dlaczego na wsiach wiązało się czerwone wstążki młodym źrebakom na szyi. To też był ponoć jakiś zabobon ale nie pamiętam o co chodziło.
Odpowiedz