Języki północno-indyjskie (pochodne sanskrytu) wcale nie są dla europejskiego ucha takie egzotyczne jak się wydają. Co więcej, są dość blisko spokrewnione z większością języków europejskich.
Przodkowie nasi i przodkowie hindusów jeszcze jakieś 4-5 tys. lat temu mieszkali na tym samym terenie i mówili wspólnym językiem.
Aby poprawnie i nie łamiąc sobie języka przeczytać niektóre słowa indyjskie trzeba jedynie wiedzieć z jakich składowych słów się one składają. Sanskryt i hindi ma bowiem tendencję do łączenia kilku słów razem, dokładnie tak samo jak język niemiecki.
Dlatego jeżeli Padmanabhaswamy rozbijemy na części składowe Padma-nabha-swamy, to od razu znikają trudności z jego przeczytaniem i wymówieniem.
Tak na marginesie: padma - lotos, nabha - pępęk (jak "pępek świata"), swami - coś jak ksiądz (nauczyciel duchowy, asceta, jogin). Ot i cała tajemnica.
Języki północno-indyjskie (pochodne sanskrytu) wcale nie są dla europejskiego ucha takie egzotyczne jak się wydają. Co więcej, są dość blisko spokrewnione z większością języków europejskich. Przodkowie nasi i przodkowie hindusów jeszcze jakieś 4-5 tys. lat temu mieszkali na tym samym terenie i mówili wspólnym językiem. Aby poprawnie i nie łamiąc sobie języka przeczytać niektóre słowa indyjskie trzeba jedynie wiedzieć z jakich składowych słów się one składają. Sanskryt i hindi ma bowiem tendencję do łączenia kilku słów razem, dokładnie tak samo jak język niemiecki. Dlatego jeżeli Padmanabhaswamy rozbijemy na części składowe Padma-nabha-swamy, to od razu znikają trudności z jego przeczytaniem i wymówieniem. Tak na marginesie: padma - lotos, nabha - pępęk (jak "pępek świata"), swami - coś jak ksiądz (nauczyciel duchowy, asceta, jogin). Ot i cała tajemnica.
Odpowiedz