@kontraparka: Jest tylko jeden problem: W tych postach znajdziemy błędy składniowe i znaczeniowe. Krótko mówiąc: używają słów bez zrozumienia sensu słowa, a jedynie oznaczenia.
I tak na przykład 'kognitywny' można oznaczyć jako 'odnoszący się do teorii poznania'... A jednak kognitywny odnosi się do biologicznych aspektów poznania - czyli do zmysłów i procesów przetwarzania informacji w mózgu. Dalej "w tych procesach" (jakich? nie jest określone), "ekstraordynaryjnych interlokutorów" (tego już nawet nie mam siły komentować).
"Ukonstytuowanie się" znaczy w tym kontekście to samo, co "ugruntowanie". Czyli to tak, jakbym napisał "kanapka z kiełbasą jest smaczna i dobra", albo "xxx jest tępy i głupi".
@alakinjjsk:
Spoko. Desygnat, czyli z grubsza -> coś konkretnie oznaczonego. Tutaj chodzi o to, że w polskim czasie przyszłym niedokonanym jest czasownik ,,być", który właściwie nie oznacza ,,przebywać", jak w, np. ,,Będę w domu", ,,Będziemy w pracy", tylko działa jako czasownik posiłkowy. Orzecznik jest formą imienną czasu przeszłego w aspekcie niedokonanym, bo gdy masz zdania typu: ,,Będziemy rozmawiali", czy ,,One będą kopały", to te formy czasownika są identyczne, jak w czasie przeszłym niedokonanym --> ,,Oni rozmawiali", ,,One kopały". Czyli mamy czas przyszły, który wykorzystuje formy czasownika z czasu przeszłego. Taki myk. Jak się nad tym zastanowić, to faktycznie dość nielogiczne, prawda?
Pytanie, czym się różni forma imienna: ,,Będę pracowała", ,,Oni będą jedli" od form nie-imiennych, bezokolicznikowych: ,,Będę pracować", ,,Oni będą jeść", i po co nam obydwie? :)
@alakinjjsk: Nauczanie poprawnego mówienia swoich potomków powinno odbywać się poprzez normalną komunikację werbalną, w codziennych rozmowach z dzieckiem. Przy czym nie należy dawać do zrozumienia, że jest to nauka, aby nie zniechęcić potomstwa, ale wraz z jego wiekiem rozszerzać słownictwo i zwracać uwagę na poprawność gramatyczną i logiczną jego wysławiania się.
Albo prościej: Mów do dzieci dobrą polszczyzną, bez przekleństw i niepotrzebnych zdrobnień, a wtedy one będą też dobrze umiały się wysławiać i będą miały mniej problemów w szkole.
Wersja ultralight: Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.
zawsze się zastanawiałem o co chodzi tym "naukowcom" że tworzą takie teksty. Przerośnięte ego? zaburzenia schizofreniczne? - a później przy okazji własnej pracy i antyplagiacie okazało się że wszystkie normalne synonimy są już zajęte. Tak że czasami odpowiedzi na trudne pytania okazują się bardzo prozaiczne :) A ty drogi studencie polskich uczelni, nie musisz czuć się głupszy czytając teksty z takimi potworkami, zawsze pamiętaj, że "autor" też z tego nic nie rozumie, po prostu zastępował słowa innymi słowami i tak mu wyszło..
@zpiesciamudotwarzy: Co ciekawe, w środowisku inżynieryjnym takie pojęcia i eksponowanie rozmaitości swojego języka nie jest mile widziane. W środowiskach technicznych najważniejsza jest przejrzystość czytanej treści, więc stosuje się możliwie prosty język i ustandaryzowane pojęcia. Co najważniejsze, w przeciwieństwie do wielu form literackich, tutaj błędem jest usilne wciskanie synonimów, a prawidłową formą jest określanie czegoś jednym, stałym określeniem. Jeśli nazwiesz coś X, to później odnosisz się do tego cały czas X choćby nie wiadomo ile razy się potwórzyło. Używając synonimu Y czy Z teoretycznie mówisz o tym samym, ale rozpraszasz czytelnika niepotrzebnymi pojęciami. Podobnie wygląda to w języku prawnym. Często definiuje się słownik pojęć i następnie stosuje się tylko i wyłącznie te pojęcia w odniesieniu do tego, co opisano w słowniku. Jak w słowniku zdefiniujemy klienta jako osobę dokonującą zakupu usług w danej firmie, to dalej w tekście nie nazywamy go interesantem, petentem, konsumentem, nabywcą, usługobiorcą i czymkolwiek innym. Te synonimy można zdefiniować nawet jako odmienną formę, gdzie chociażby usługobiorca jest zdefiniowany jako osoba odbierająca daną usługę, którą zamówił i opłacił klient.
Usilne urozmaicanie tekstu technicznego to zwykłe lanie wody aby tekst mimo miernej wartości wyglądał profesjonalnie.
kiedyś myślałem że takie pisanie to snobizm, ale potem przyszło mi pisać własną magisterkę i okazało się że wszystkie normalne zamienniki są już użyte, wszystkie normalne zdania zostały już zapisane, i takie "skomplikowane" formułowanie tekstu wynika li tylko z potrzeb antyplagiatu :) tak więc jeśli czytasz podręcznik jakiegoś profesora w którym używa niezrozumiałych zwrotów to nie dlatego że jest taki mądry tylko dlatego że zerżnął to z pracy która była zerżnięta z pracy itd.. jeśli natomiast czytasz coś napisanego prostym językiem to nie dlatego że autor do prostak tylko dlatego że pisał samodzielnie i rozumiał temat o którym pisał (wielka rzadkość w polskich podręcznikach)
Mądrego aż miło posłuchać (poczytać).
Odpowiedz@kontraparka poczytać ok, weź to jeszcze zrozum :D
Odpowiedz@kontraparka: Jest tylko jeden problem: W tych postach znajdziemy błędy składniowe i znaczeniowe. Krótko mówiąc: używają słów bez zrozumienia sensu słowa, a jedynie oznaczenia. I tak na przykład 'kognitywny' można oznaczyć jako 'odnoszący się do teorii poznania'... A jednak kognitywny odnosi się do biologicznych aspektów poznania - czyli do zmysłów i procesów przetwarzania informacji w mózgu. Dalej "w tych procesach" (jakich? nie jest określone), "ekstraordynaryjnych interlokutorów" (tego już nawet nie mam siły komentować). "Ukonstytuowanie się" znaczy w tym kontekście to samo, co "ugruntowanie". Czyli to tak, jakbym napisał "kanapka z kiełbasą jest smaczna i dobra", albo "xxx jest tępy i głupi".
Odpowiedz@alakinjjsk: Przecież to proste ;) Dzieci automatycznie będą mówić poprawnie, ponieważ nauczą się poprzez rozmowę w odpowiedniej formie.
Odpowiedz@alakinjjsk: Spoko. Desygnat, czyli z grubsza -> coś konkretnie oznaczonego. Tutaj chodzi o to, że w polskim czasie przyszłym niedokonanym jest czasownik ,,być", który właściwie nie oznacza ,,przebywać", jak w, np. ,,Będę w domu", ,,Będziemy w pracy", tylko działa jako czasownik posiłkowy. Orzecznik jest formą imienną czasu przeszłego w aspekcie niedokonanym, bo gdy masz zdania typu: ,,Będziemy rozmawiali", czy ,,One będą kopały", to te formy czasownika są identyczne, jak w czasie przeszłym niedokonanym --> ,,Oni rozmawiali", ,,One kopały". Czyli mamy czas przyszły, który wykorzystuje formy czasownika z czasu przeszłego. Taki myk. Jak się nad tym zastanowić, to faktycznie dość nielogiczne, prawda? Pytanie, czym się różni forma imienna: ,,Będę pracowała", ,,Oni będą jedli" od form nie-imiennych, bezokolicznikowych: ,,Będę pracować", ,,Oni będą jeść", i po co nam obydwie? :)
Odpowiedz@alakinjjsk: Nauczanie poprawnego mówienia swoich potomków powinno odbywać się poprzez normalną komunikację werbalną, w codziennych rozmowach z dzieckiem. Przy czym nie należy dawać do zrozumienia, że jest to nauka, aby nie zniechęcić potomstwa, ale wraz z jego wiekiem rozszerzać słownictwo i zwracać uwagę na poprawność gramatyczną i logiczną jego wysławiania się. Albo prościej: Mów do dzieci dobrą polszczyzną, bez przekleństw i niepotrzebnych zdrobnień, a wtedy one będą też dobrze umiały się wysławiać i będą miały mniej problemów w szkole. Wersja ultralight: Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.
Odpowiedzzawsze się zastanawiałem o co chodzi tym "naukowcom" że tworzą takie teksty. Przerośnięte ego? zaburzenia schizofreniczne? - a później przy okazji własnej pracy i antyplagiacie okazało się że wszystkie normalne synonimy są już zajęte. Tak że czasami odpowiedzi na trudne pytania okazują się bardzo prozaiczne :) A ty drogi studencie polskich uczelni, nie musisz czuć się głupszy czytając teksty z takimi potworkami, zawsze pamiętaj, że "autor" też z tego nic nie rozumie, po prostu zastępował słowa innymi słowami i tak mu wyszło..
Odpowiedz@zpiesciamudotwarzy: Co ciekawe, w środowisku inżynieryjnym takie pojęcia i eksponowanie rozmaitości swojego języka nie jest mile widziane. W środowiskach technicznych najważniejsza jest przejrzystość czytanej treści, więc stosuje się możliwie prosty język i ustandaryzowane pojęcia. Co najważniejsze, w przeciwieństwie do wielu form literackich, tutaj błędem jest usilne wciskanie synonimów, a prawidłową formą jest określanie czegoś jednym, stałym określeniem. Jeśli nazwiesz coś X, to później odnosisz się do tego cały czas X choćby nie wiadomo ile razy się potwórzyło. Używając synonimu Y czy Z teoretycznie mówisz o tym samym, ale rozpraszasz czytelnika niepotrzebnymi pojęciami. Podobnie wygląda to w języku prawnym. Często definiuje się słownik pojęć i następnie stosuje się tylko i wyłącznie te pojęcia w odniesieniu do tego, co opisano w słowniku. Jak w słowniku zdefiniujemy klienta jako osobę dokonującą zakupu usług w danej firmie, to dalej w tekście nie nazywamy go interesantem, petentem, konsumentem, nabywcą, usługobiorcą i czymkolwiek innym. Te synonimy można zdefiniować nawet jako odmienną formę, gdzie chociażby usługobiorca jest zdefiniowany jako osoba odbierająca daną usługę, którą zamówił i opłacił klient. Usilne urozmaicanie tekstu technicznego to zwykłe lanie wody aby tekst mimo miernej wartości wyglądał profesjonalnie.
Odpowiedz@ZONTAR: W 'środowisku literackim', jak i w każdym innym, panuje dokładnie ta sama zasada. A czego nie sposób jasno powiedzieć, o tym należy milczeć.
OdpowiedzNarzekaliśmy na madki to teraz mamy pseudo naukowca madke.
OdpowiedzJuż się czuję eksponowany i ukonstytuowany.
Odpowiedzkiedyś myślałem że takie pisanie to snobizm, ale potem przyszło mi pisać własną magisterkę i okazało się że wszystkie normalne zamienniki są już użyte, wszystkie normalne zdania zostały już zapisane, i takie "skomplikowane" formułowanie tekstu wynika li tylko z potrzeb antyplagiatu :) tak więc jeśli czytasz podręcznik jakiegoś profesora w którym używa niezrozumiałych zwrotów to nie dlatego że jest taki mądry tylko dlatego że zerżnął to z pracy która była zerżnięta z pracy itd.. jeśli natomiast czytasz coś napisanego prostym językiem to nie dlatego że autor do prostak tylko dlatego że pisał samodzielnie i rozumiał temat o którym pisał (wielka rzadkość w polskich podręcznikach)
Odpowiedz