Komentarz idealnie oddaje prawdę. Jeśli kobiety za identyczną pracę dostawały by 20% mniejszą pensję to nikt nie chciał by zatrudniać mężczyzn, bo by go konkurencja wykończyła. Część różnicy wynika ze stanowiska/"jakości pracy", część z ryzyka związanego z urlopem macierzyńskim. Jeśli by wymusić na pracodawcach identyczną pensję, to prawie nikt nie będzie chciał zatrudniać kobiet.
@karakar: akurat macierzyństwo to jest kijowy argument, bo druga strona może go błyskawicznie odbić i skupić całą rozmowę na tym, że kobiety są pokrzywdzone przez fizyczne uwarunkowania.
@daroc: To żadne odbicie. Świat nie jest idealny, i nie da się tego naprawić. Próba systemowego naprawienia tego, albo utrudniłaby znalezienie kobietą pracy, albo obniżyła by pensję wszystkim. Jedyna sensowna naprawa to zlikwidowanie państwowych umów i płacenia za faktycznie wykonaną pracę. Wtedy każdy ma więcej i według tego co wypracuje.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
15 marca 2019 o 17:12
@daroc: @karakar: Rozdzielmy sobie tu dwie kwiestie. Biologiczny powód dla którego kobieta jest niezdolna do pracy w ciąży i okres opieki nad dzieckiem.
Siłą rzeczy to kobieta jest w ciąży i od poczęcia do porodu ponosi konsekwencje, z którymi facet nie musi się mierzyć. Stąd przysługuje jej dodatkowe zwolnienie, które opłaca PRACODAWCA. Tak, tu jest pies pogrzebany. Co się stanie, gdy normalnie bierzesz urlop dłuższy niż standardowe 1-2 tygodnie? Najczęściej pojawia się kontrola ZUS. Wypadki chodzą po ludziach, ale są raczej rzadkie i każdemu mogą się przytrafić. Za to kobiety, szczególnie młodsze mają to do siebie, że prawdopodobnie zajdą w ciążę i praktycznie pewnym jest, że nie tylko nie będą pracować dosyć długo, ale jeszcze trzeba im za to płacić. Pretensje należą się do państwa za konstrukcję tych przepisów. Wystarczy zagwarantować, że pracodawca nie pokrywa zasiłku w trakcie zwolnienia lekarskiego z powodu zaawansowanej ciąży i problem rozwiązany.
Druga kwestia to wszelkie urlopy dotyczące opieki nad dzieckiem. Tutaj o ile się orientuję, to już wszystko jest wyrównane, ale głowy nie dam. Każde z rodziców powinno mieć tyle samo ewentualnego urlopu do wykorzystania na dziecko. To rozwiąże wszelkie problemy.
Jeśli chodzi o "kobiety są pokrzywdzone przez fizyczne uwarunkowania", to nie jest to prawda. Kobieta nie zachodzi w ciążę sama z siebie i bez wcześniejszego powodu. W większości przypadków ma partnera i razem decydują się na to dziecko, a więc jest to ich wspólna odpowiedzialność. Fizycznie uwarunkowania sprawiają, że będzie ona niezdolna do pracy przez jakiś czas, ale jest to ich wspólny problem i to facet w tym czasie powinien pokrywać koszty tego, co jest potrzebne. Facet zarobi kasę i nie urodzi sobie dziecka, a kobieta urodzi dziecko, ale w tym samym czasie nie będzie pracować. Proste i klarowne. Wszelkie świadczenia, dodatki i obowiązki pracodawcy wynikające z zaciążenia pracownicy jedynie psują balans i doprowadzają właśnie do sytuacji, gdzie praca kobiety jest dla pracodawcy droższa.
Tak panie narzekają na to, a wystarczy sprawdzić ile świadczeń chorobowych pobierają kobiety, a ile mężczyźni. Zgodnie z prawem ZUS pokrywa świadczenia dopiero po 33 dniach zwolnienia chorobowego w roku, więc większość ludzi mieści się w tych widełkach i pobiera pensję od pracodawcy. Kobiety pobierają więcej pensji z tytułu chorób od mężczyzn, więc z automatu przyjmuje się wyższe koszta ich pracy.
@daroc: Ujemny przyrost naturalny jest spowodowany tzw opiekuńczością państwa. Z jednej strony obiecuje nam pomoc, z drugiej kosztuje nas ona znacznie więcej niż byśmy ją sobie sami zapewnili. Te wszystkie podatki powodują, że ludzie się często przepracowują i nie mają czasu ani sił na dzieci. Trzeba by sporo szkodliwych zapisów usunąć. Nic nie dawać, zabierać niewiele (tylko na podstawowe wydatki państwa). Usunąć edukację seksualną ze szkół (uprzedmiotawia temat, zmniejszając popęd). Usunąć obowiązkowe składki emerytalne. Jak gospodarka ruszy i będziemy mniej pracować, a za większe pieniądze, to i na dzieci będzie czas.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 marca 2019 o 9:48
Rozumiem, że mentalne gimby i feminazistki rozpowszechniają mit "zarabiania mniej na tym samym stanowisku", który się wziął z nieumiejętności czytania ze zrozumieniem i szukania dowodów potwierdzenia własnego założenia, a nie sprawdzenia jak jest naprawdę. Ale żeby politycy też byli tak tępi?
@gomezvader: A tam od razu tępi. Wyrównują płace tylko tym się nie chwalą. Przeciętna blondyna w NBP zarabia więcej niż przeciętny blondyn w tej samej firmie. Tak że całe te gadanie o 20% mniej to ściema ;)
A co, jeśli ten mężczyzna identyfikuje się jako kobieta, na czas jazdy autobusem? To dyskryminacja i seksizm
Odpowiedz@deathnote: Dokładnie, a co z pozostałymi 50 płciami? Co za transofobia!
OdpowiedzKomentarz idealnie oddaje prawdę. Jeśli kobiety za identyczną pracę dostawały by 20% mniejszą pensję to nikt nie chciał by zatrudniać mężczyzn, bo by go konkurencja wykończyła. Część różnicy wynika ze stanowiska/"jakości pracy", część z ryzyka związanego z urlopem macierzyńskim. Jeśli by wymusić na pracodawcach identyczną pensję, to prawie nikt nie będzie chciał zatrudniać kobiet.
Odpowiedz@karakar: akurat macierzyństwo to jest kijowy argument, bo druga strona może go błyskawicznie odbić i skupić całą rozmowę na tym, że kobiety są pokrzywdzone przez fizyczne uwarunkowania.
Odpowiedz@daroc: To żadne odbicie. Świat nie jest idealny, i nie da się tego naprawić. Próba systemowego naprawienia tego, albo utrudniłaby znalezienie kobietą pracy, albo obniżyła by pensję wszystkim. Jedyna sensowna naprawa to zlikwidowanie państwowych umów i płacenia za faktycznie wykonaną pracę. Wtedy każdy ma więcej i według tego co wypracuje.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2019 o 17:12
@karakar: brzmi świetnie. Tylko teraz powiedz mi, proszę, jaki jest Twój pomysł na poradzenie sobie z ujemnym przyrostem naturalnym.
Odpowiedz@daroc: @karakar: Rozdzielmy sobie tu dwie kwiestie. Biologiczny powód dla którego kobieta jest niezdolna do pracy w ciąży i okres opieki nad dzieckiem. Siłą rzeczy to kobieta jest w ciąży i od poczęcia do porodu ponosi konsekwencje, z którymi facet nie musi się mierzyć. Stąd przysługuje jej dodatkowe zwolnienie, które opłaca PRACODAWCA. Tak, tu jest pies pogrzebany. Co się stanie, gdy normalnie bierzesz urlop dłuższy niż standardowe 1-2 tygodnie? Najczęściej pojawia się kontrola ZUS. Wypadki chodzą po ludziach, ale są raczej rzadkie i każdemu mogą się przytrafić. Za to kobiety, szczególnie młodsze mają to do siebie, że prawdopodobnie zajdą w ciążę i praktycznie pewnym jest, że nie tylko nie będą pracować dosyć długo, ale jeszcze trzeba im za to płacić. Pretensje należą się do państwa za konstrukcję tych przepisów. Wystarczy zagwarantować, że pracodawca nie pokrywa zasiłku w trakcie zwolnienia lekarskiego z powodu zaawansowanej ciąży i problem rozwiązany. Druga kwestia to wszelkie urlopy dotyczące opieki nad dzieckiem. Tutaj o ile się orientuję, to już wszystko jest wyrównane, ale głowy nie dam. Każde z rodziców powinno mieć tyle samo ewentualnego urlopu do wykorzystania na dziecko. To rozwiąże wszelkie problemy. Jeśli chodzi o "kobiety są pokrzywdzone przez fizyczne uwarunkowania", to nie jest to prawda. Kobieta nie zachodzi w ciążę sama z siebie i bez wcześniejszego powodu. W większości przypadków ma partnera i razem decydują się na to dziecko, a więc jest to ich wspólna odpowiedzialność. Fizycznie uwarunkowania sprawiają, że będzie ona niezdolna do pracy przez jakiś czas, ale jest to ich wspólny problem i to facet w tym czasie powinien pokrywać koszty tego, co jest potrzebne. Facet zarobi kasę i nie urodzi sobie dziecka, a kobieta urodzi dziecko, ale w tym samym czasie nie będzie pracować. Proste i klarowne. Wszelkie świadczenia, dodatki i obowiązki pracodawcy wynikające z zaciążenia pracownicy jedynie psują balans i doprowadzają właśnie do sytuacji, gdzie praca kobiety jest dla pracodawcy droższa. Tak panie narzekają na to, a wystarczy sprawdzić ile świadczeń chorobowych pobierają kobiety, a ile mężczyźni. Zgodnie z prawem ZUS pokrywa świadczenia dopiero po 33 dniach zwolnienia chorobowego w roku, więc większość ludzi mieści się w tych widełkach i pobiera pensję od pracodawcy. Kobiety pobierają więcej pensji z tytułu chorób od mężczyzn, więc z automatu przyjmuje się wyższe koszta ich pracy.
Odpowiedz@daroc: Nie wiedziałem, że do XX wieku na całym świecie był ujemny przyrost naturalny. :O
Odpowiedz@daroc: Ujemny przyrost naturalny jest spowodowany tzw opiekuńczością państwa. Z jednej strony obiecuje nam pomoc, z drugiej kosztuje nas ona znacznie więcej niż byśmy ją sobie sami zapewnili. Te wszystkie podatki powodują, że ludzie się często przepracowują i nie mają czasu ani sił na dzieci. Trzeba by sporo szkodliwych zapisów usunąć. Nic nie dawać, zabierać niewiele (tylko na podstawowe wydatki państwa). Usunąć edukację seksualną ze szkół (uprzedmiotawia temat, zmniejszając popęd). Usunąć obowiązkowe składki emerytalne. Jak gospodarka ruszy i będziemy mniej pracować, a za większe pieniądze, to i na dzieci będzie czas.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 marca 2019 o 9:48
Rozumiem, że mentalne gimby i feminazistki rozpowszechniają mit "zarabiania mniej na tym samym stanowisku", który się wziął z nieumiejętności czytania ze zrozumieniem i szukania dowodów potwierdzenia własnego założenia, a nie sprawdzenia jak jest naprawdę. Ale żeby politycy też byli tak tępi?
Odpowiedz@gomezvader: Akurat politycy to na tym żerują
Odpowiedz@gomezvader: A tam od razu tępi. Wyrównują płace tylko tym się nie chwalą. Przeciętna blondyna w NBP zarabia więcej niż przeciętny blondyn w tej samej firmie. Tak że całe te gadanie o 20% mniej to ściema ;)
OdpowiedzTeraz się zacznie ... "nie podskakuj, mam już 5 kobiet na twoje miejsce"
OdpowiedzTaki jest sens zatrudniania mezczyzn ze praca nie polega tylko na placeniu pracowbikowi ale tez robota musi byc dobrze wykonana.
OdpowiedzCi to lubią popadać ze skrajności w skrajność. Ale jakoś lubią kogoś gnoić. Jak nie żydów to mężczyzn.
Odpowiedz