Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Mierzyć siły na zamiary

Dodaj nowy komentarz
avatar poczekaj
2 2

szach mat suko

Odpowiedz
avatar liman
0 0

W jaki sposób została naruszona tajemnica bankowa informując klienta o tym ile ma środków na koncie?

Odpowiedz
avatar Arara
0 0

@liman: Z posta wynika, że słyszały to osoby trzecie. :P

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 0

@liman: Nie wiem czy zauważyłeś (treść Twojego komentarza raczej sugeruje, że nie), ale to wyznanie jest napisane przez osobę trzecią (czekającą w kolejce, najpewniej wraz z innymi ludźmi - jak to z kolejkami bywa - do których to uszu zapewne również dotarła ta - bądź co bądź - prywatna informacja o saldzie konta bohatera tej historyjki). Jeżeli uważasz, że jest to zupełnie w porządku, to zakładam, że analogicznie nie dopatrzyłbyś się naruszenia tajemnicy lekarskiej, gdyby lekarz wyszedł do Ciebie na korytarz i pośród innych czekających w kolejce, zaczął śmieszkować, że te hemoroidy masz tak duże, że chyba trzeba je będzie koparką wyjmować (wszak wtedy przecież też informowałby Cię on jedynie o stanie Twego zdrowia).

Odpowiedz
avatar liman
0 0

@wroblitz: @Arara: Zacznijmy od tego, że ta historia jest zmyślona przez osobę, która chyba z 10 lat nie była w Banku. Druga kwestia to fakt, że Pani "konsultantka" nie mówiła tego do osób trzecich tylko do klienta i raczej się nie wydzierała na cały Bank, biorąc pod uwagę, że ta rzekoma osoba trzecia słyszała obie strony, czyli po prostu podsłuchiwała. Jak sobie wyobrażacie przekazanie jakiejkolwiek informacji klientowi w takiej sytuacji, tak, żeby nikt nie słyszał?

Odpowiedz
avatar wroblitz
-1 1

@liman: Rozumiem, że argument zmyślenia (który przywołujesz na - buk tylko raczy wiedzieć jakiej podstawie - bo zakładam, że jednak nie znasz użytkownika Ticklemelili (który mieszka w Stanach), a już na pewno nie spędziłeś z tą panią ostatnich 10 lat w wymiarze 24 godzin na dobę, co by dawało Ci podstawy do stwierdzenia, że ostatni raz w banku (swoją drogą, to słowo pisze się małą literą) była 10 lat temu), czyni wadliwą jedynie wszelką naszą argumentację, ale Ty już na kanwie tego samego rzekomego zmyślenia, możesz jak najbardziej wydać osąd, że do żadnego naruszenia tajemnicy bankowej tu nie doszło (uznając wówczas sytuację za jak najbardziej zaistniałą). Fakt, że konsultantka mówiła to do właściciela konta, a nie osób trzecich, jak również zarzucanie im z tego tytułu podsłuchiwania, jest tak absurdalny, że aż ciężko się do niego odnieść. Niemniej jednak podejmę się tej karkołomnej próby. Rozumiem, że owi ludzie powinni - według Kodeksu Limana - natychmiast (a najlepiej jeszcze zanim konsultantka zacznie zdradzać te informacje) zatkać sobie uszy, trzymanymi w kieszeni na tego typu okazje zatyczkami, żeby uniknąć zarzutu podsłuchiwania za pomocą ucha (unormowanego chyba tylko w tym Twoim własnym kodeksie, z którego to wywodzisz te wszystkie, obwieszczane tu tak chętnie światu, rewelacje). W kwestii obowiązującego zaś prawa, nie można Ci odmówić oryginalności jego postrzegania / interpretacji, skoro uważasz, że w sytuacji, w której ktoś podaje Ci wrażliwe / osobiste informacje przy ludziach stojących w kolejce lub w poczekalni, w taki sposób, że ci to slyszą, to owy informator nie robi nic niewlaściwego, za to owym ludziom należałoby postawić zarzut podsłuchiwania. Jeśli o mnie idzie - to jest to jedynie podstawa do tego, żeby na tym komentarzu zakończyć dyskusję z Tobą. Nie musisz więc pisać, jaka kara według Ciebie byłaby zasadna dla tych przestępców, choć stawiam, że pewnie jakieś ordalia w stylu zalania uszu rozgrzanym ołowiem. Sposobu przekazywania takowych informacji nie muszę sobię wyobrażać, bo on najzwyczajniej w świecie istnieje, o czym to okresowo się przekonuję. Siada się przy biurku (najczęściej odizolowanym ściankami od pozostałych stanowisk) sam na sam z pracownikiem banku, który albo pokazuje to na ekranie swojego monitora, albo na ekranie wbudowanym w blat tegoż biurka, ewentualnie zapisuje ową kwotę na kartcę papieru lub (będąc z dala od kolejki) mówi to na tyle cicho, żeby nikt inny nie usłyszał. Pozdrawiam i zachęcam do odwiedzenia banku celem przekonania się o tym na własne oczy (nie obawiaj się - nikt Cię nie oskarży o podglądactwo).

Odpowiedz
Udostępnij