Całe szczęście, że przynajmniej ten, który mierzył chwilową prędkość statku podczas kolizji - nie utonął...
PS. Ale i tak powinni raczej podzielić, niż przemnożyć...
Ale serio? W szalupach byli członkowie załogi. Wystarczyło, że wiedzieli, o której nastąpiło zderzenie z górą (co nie było by zaskakujące, bo to nie takie dziwne, że się np. oficerowi przekazuje informację o zdarzeniu z godziną jego wystąpienia). Podobnie pewnie godzina zatonięcia została zapamiętana. Uratowało się jednak sporo osób i ktoś mógł spojrzeć na zegarek (np członek załogi, żeby potem móc to zraportować - to nie jest takie nietypowe by osoba pracująca na statku miała taki odruch). A czas trwania zdarzenia? Znając prędkość statku i długość uszkodzeń obliczy to w przybliżeniu uczeń liceum. Więc jaki jest sens tego komentarza? Autor założył, że wszyscy są niedouczeni jak on i potem zaczął się śmiać z tego wydumanego nieuctwa innych?
Całe szczęście, że przynajmniej ten, który mierzył chwilową prędkość statku podczas kolizji - nie utonął... PS. Ale i tak powinni raczej podzielić, niż przemnożyć...
OdpowiedzAle serio? W szalupach byli członkowie załogi. Wystarczyło, że wiedzieli, o której nastąpiło zderzenie z górą (co nie było by zaskakujące, bo to nie takie dziwne, że się np. oficerowi przekazuje informację o zdarzeniu z godziną jego wystąpienia). Podobnie pewnie godzina zatonięcia została zapamiętana. Uratowało się jednak sporo osób i ktoś mógł spojrzeć na zegarek (np członek załogi, żeby potem móc to zraportować - to nie jest takie nietypowe by osoba pracująca na statku miała taki odruch). A czas trwania zdarzenia? Znając prędkość statku i długość uszkodzeń obliczy to w przybliżeniu uczeń liceum. Więc jaki jest sens tego komentarza? Autor założył, że wszyscy są niedouczeni jak on i potem zaczął się śmiać z tego wydumanego nieuctwa innych?
OdpowiedzNaukowiec 4: Raczej trzeba podzielić długość uszkodzeń poszycia przez prędkość statku
Odpowiedz