@Frogy0: Heh,wtedy ja bym się śmiał z jego stratności,że wydaje na bzdety zamiast pomnażać
Bo na bogatych to jest sporo interesów do zrobienia,wystarczy umieć importować z największym zyskiem
@Andrzej445: Nie znam szczegółów artykułu, ale na pewno nie chodzi o zakaz sprzedaży papierosów.
Zapewne chodzi o zakaz ich eksponowania.
W latach 90-tych ubiegłego wieku w Niemczech wszędzie na ulicy stały automaty z papierosami i każdy (nawet dziecko) po wrzuceniu 5 marek mógł o dowolnej porze kupić paczkę.
Dzisiaj na Zachodzie papierosy w sklepach są sprzedawane wyłącznie w wydzielonych miejscach (a nie przy kasach, jak w Polsce) i są schowane za kotarami.
To działa. Palenie systematycznie spada, bo papierosy nie są już tak jak kiedyś agresywnie reklamowane i nie są eksponowane na witrynach kiosków. Ma to wpływ na społeczny odbiór palenia i palaczy.
Nienawidzę palaczy kopcących w pobliżu, którzy mają głęboko, czy sobie tego życzę, czy nie. Nie mam nic do narkomanów wstrzykujących prochy czy wciągających, także do pijaczków, bo ci ludzie wrzucają to w siebie. Ale palacz syfi na dziesiątki metrów i nikt go nie obchodzi. Gdyby robili to w swoich domach i palarniach, to byłoby ok. Niemniej podniesienie cen/wycofanie towaru nic nie zmieni, bo kto będzie chciał mieć papierosy i tak je zdobędzie.
@Dawid_M: Z tym jest trochę jak z dostępem do broni. Kto się uprze, to i tak będzie szkodził w inny sposób. Kto ma dojścia lub kasę, to i tak będzie miał. Nie zmieni się skala problemu, a jedynie sposób w jaki się on objawia.
@Dawid_M: Ja myślę, że duża część problemu polega na tym, że oni już nie odczuwają tego zapachu. Słyszałem opinię, osoby która rzuciła palenie, że jak paliła, to nie zdawała sobie sprawy, że to tak mocno czuć.
@Dawid_M: Przekonałeś mnie - rzucam palenie, zabieram się za picie!
Spożywanie alko na ulicy też jest zakazane, ale wystarczy przelać wódkę albo wino do butelki po czymś innym i już można śmiało chlać, bo w końcu nikt nie sprawdza, co tak naprawdę masz w butelce po coli czy innym kubusiu.
PS. Jestem palaczem, ale szanuję innych i bardzo rzadko zdarza mi się palić w miejscach publicznych.
W sumie jedyne co mnie wkurza to likwidacja stref dla palących na peronach dworców. Co to przeszkadzało, że na końcu peronu, wiele metrów od głównego skupiska podróżnych, ktoś sobie zapalił? Że dym się niesie? Hehe. Teraz palacze skupiają się przed dworcem, więc wszyscy podróżni muszą przechodzić obok nich i chcąc nie chcąc wdychać dym. Zamienił stryjek siekierkę na kijek...
Bogaci rzadko jeżdżą komunikacją miejską. Raczej czułby wtedy smak i zapach papierosów z przemytu.
Odpowiedz@kontraparka: Moze chodzilby na przystanki tylko po to zeby komus podmuchac bogactwem
Odpowiedz@Frogy0: Tak. Będą tracić czas na dmuchanie dymem, zamiast korzystać z życia.
Odpowiedz@Frogy0: Heh,wtedy ja bym się śmiał z jego stratności,że wydaje na bzdety zamiast pomnażać Bo na bogatych to jest sporo interesów do zrobienia,wystarczy umieć importować z największym zyskiem
OdpowiedzI bardzo kutwa dobrze. Chociaż pewnie w zamian na wschodniej granicy SG będzie miała pełne ręce roboty
Odpowiedz@WodaOaza: legenda głosi, że zakazanie czegoś spowodowało rozwiązanie problemu
Odpowiedz@Andrzej445: Nie znam szczegółów artykułu, ale na pewno nie chodzi o zakaz sprzedaży papierosów. Zapewne chodzi o zakaz ich eksponowania. W latach 90-tych ubiegłego wieku w Niemczech wszędzie na ulicy stały automaty z papierosami i każdy (nawet dziecko) po wrzuceniu 5 marek mógł o dowolnej porze kupić paczkę. Dzisiaj na Zachodzie papierosy w sklepach są sprzedawane wyłącznie w wydzielonych miejscach (a nie przy kasach, jak w Polsce) i są schowane za kotarami. To działa. Palenie systematycznie spada, bo papierosy nie są już tak jak kiedyś agresywnie reklamowane i nie są eksponowane na witrynach kiosków. Ma to wpływ na społeczny odbiór palenia i palaczy.
OdpowiedzNa pewno dmuchaliby w niebo, żeby przypadkiem z nikim się nie podzielić.
OdpowiedzNienawidzę palaczy kopcących w pobliżu, którzy mają głęboko, czy sobie tego życzę, czy nie. Nie mam nic do narkomanów wstrzykujących prochy czy wciągających, także do pijaczków, bo ci ludzie wrzucają to w siebie. Ale palacz syfi na dziesiątki metrów i nikt go nie obchodzi. Gdyby robili to w swoich domach i palarniach, to byłoby ok. Niemniej podniesienie cen/wycofanie towaru nic nie zmieni, bo kto będzie chciał mieć papierosy i tak je zdobędzie.
Odpowiedz@Dawid_M: Będzie gorzej, bo będą palić siano zza wschodniej granicy bez akcyzy, którego dym wyżera oczy.
Odpowiedz@Dawid_M: Z tym jest trochę jak z dostępem do broni. Kto się uprze, to i tak będzie szkodził w inny sposób. Kto ma dojścia lub kasę, to i tak będzie miał. Nie zmieni się skala problemu, a jedynie sposób w jaki się on objawia.
Odpowiedz@Dawid_M: Ja myślę, że duża część problemu polega na tym, że oni już nie odczuwają tego zapachu. Słyszałem opinię, osoby która rzuciła palenie, że jak paliła, to nie zdawała sobie sprawy, że to tak mocno czuć.
Odpowiedz@Dawid_M: Przekonałeś mnie - rzucam palenie, zabieram się za picie! Spożywanie alko na ulicy też jest zakazane, ale wystarczy przelać wódkę albo wino do butelki po czymś innym i już można śmiało chlać, bo w końcu nikt nie sprawdza, co tak naprawdę masz w butelce po coli czy innym kubusiu. PS. Jestem palaczem, ale szanuję innych i bardzo rzadko zdarza mi się palić w miejscach publicznych. W sumie jedyne co mnie wkurza to likwidacja stref dla palących na peronach dworców. Co to przeszkadzało, że na końcu peronu, wiele metrów od głównego skupiska podróżnych, ktoś sobie zapalił? Że dym się niesie? Hehe. Teraz palacze skupiają się przed dworcem, więc wszyscy podróżni muszą przechodzić obok nich i chcąc nie chcąc wdychać dym. Zamienił stryjek siekierkę na kijek...
OdpowiedzBardzo jestem ciekaw, co takiego złego napisałem, że zasłużyło na minusa...
Odpowiedz