Patologii ciąg dalszy.
Pracuję od lat przy tych systemach określających aktualnie obowiązujące przepisy na drodze i nadal systemy nie są w pełni bezpieczne. Zarówno dane nawigacji jak i czytelność znaków na drogach pozostawia sporo do życzenia. Zdarzały się już ograniczenia 20 na drogach głównych (metr od niej dojazdówka ze znakiem pomiędzy) czy podobnie 40 na autostradzie, gdy znak postawiono przy samej barierce dla równoległej drogi w mieście.
Kierowca ogarnie, że to nie to. Komputer ma z tym problem, często te równoległe dróżki nijak nie są połączone z drogą, po której właśnie jedziemy, a więc dla nas nie istnieją. Tak samo byle awaria nawigacji i system nijak nie wie co ma pokazać. Jakie przepisy obowiązują gdy nie wiesz w jakim kraju właśnie jesteś? Co z tym chcą zrobić? Nie ma nawigacji, to samochodu nie można używać?
@ZONTAR: Moja kamera zawsze pokazuje mi ograniczenie do 70 kmh na głównej jezdni trasy S8 w Wa-wie (tranzytowej), gdzie nie ma ograniczenia (120 kmh), względnie obowiązuje miejscami 90 kmh. Dlatego, że znaki dla jezdni lokalnych ustawiono po obu stronach.
Tu się nie ma co śmiać. Tak beznadziejnych kierowców jak w Polsce nie ma nigdzie indziej w Europie. Mamy najwięcej wypadków i wypadków śmiertelnych w Europie.
@NinjaAssassin: Nie do końca, chyba, że masz na myśli "zachodnią Europę". U nas to zresztą wynika głównie z kiepskiej (do niedawna: bardzo) jakości dróg oraz błędnego ich projektowania i znakowania. Choćby wspomniana już trasa S8, która na warszawskim odcinku jest jednym wielkim dostarczycielem szrotów. Ale mam też na myśli przejścia dla pieszych i brak egzekwowania przez policję innych wykroczeń niż tylko przekraczanie prędkości (konkretnie chodzi mi o przepisy, które zakazują stawiania samochodów w odległości 10 m od przejścia). Nie tylko kierowcy, ale wszyscy użytkownicy dróg (piesi, rowerzyści), a także ich projektanci, mają swoje na sumieniu.
Ograniczniki prędkości? Do ilu? Do 60? Bo coś mi się wydaje, że najwięcej wypadków wydarza się w przedziale 60-90 kmh. Później jest ich proporcjonalnie mniej, choć bywają nieproporcjonalnie często nagłaśniane, jako medialne.
Patologii ciąg dalszy. Pracuję od lat przy tych systemach określających aktualnie obowiązujące przepisy na drodze i nadal systemy nie są w pełni bezpieczne. Zarówno dane nawigacji jak i czytelność znaków na drogach pozostawia sporo do życzenia. Zdarzały się już ograniczenia 20 na drogach głównych (metr od niej dojazdówka ze znakiem pomiędzy) czy podobnie 40 na autostradzie, gdy znak postawiono przy samej barierce dla równoległej drogi w mieście. Kierowca ogarnie, że to nie to. Komputer ma z tym problem, często te równoległe dróżki nijak nie są połączone z drogą, po której właśnie jedziemy, a więc dla nas nie istnieją. Tak samo byle awaria nawigacji i system nijak nie wie co ma pokazać. Jakie przepisy obowiązują gdy nie wiesz w jakim kraju właśnie jesteś? Co z tym chcą zrobić? Nie ma nawigacji, to samochodu nie można używać?
Odpowiedz@ZONTAR: Mi ostatnio zaczytało ograniczenie "5" z jakiejś bramy do firmy. Fajnie by się jechało z ogranicznikiem...
Odpowiedz@ZONTAR: Moja kamera zawsze pokazuje mi ograniczenie do 70 kmh na głównej jezdni trasy S8 w Wa-wie (tranzytowej), gdzie nie ma ograniczenia (120 kmh), względnie obowiązuje miejscami 90 kmh. Dlatego, że znaki dla jezdni lokalnych ustawiono po obu stronach.
Odpowiedztaa i sie wlaczy taki ogranicznik przy yprzedzaniu kolumny tirow jak z naprzeciwka kolejne tiry jada
OdpowiedzTu się nie ma co śmiać. Tak beznadziejnych kierowców jak w Polsce nie ma nigdzie indziej w Europie. Mamy najwięcej wypadków i wypadków śmiertelnych w Europie.
Odpowiedz@NinjaAssassin: Nie do końca, chyba, że masz na myśli "zachodnią Europę". U nas to zresztą wynika głównie z kiepskiej (do niedawna: bardzo) jakości dróg oraz błędnego ich projektowania i znakowania. Choćby wspomniana już trasa S8, która na warszawskim odcinku jest jednym wielkim dostarczycielem szrotów. Ale mam też na myśli przejścia dla pieszych i brak egzekwowania przez policję innych wykroczeń niż tylko przekraczanie prędkości (konkretnie chodzi mi o przepisy, które zakazują stawiania samochodów w odległości 10 m od przejścia). Nie tylko kierowcy, ale wszyscy użytkownicy dróg (piesi, rowerzyści), a także ich projektanci, mają swoje na sumieniu.
OdpowiedzZanim faktycznie pojawi się te 30% mniej kolizji to w europie minie 10-20 lat. A w polsce 50.
OdpowiedzOgraniczniki prędkości? Do ilu? Do 60? Bo coś mi się wydaje, że najwięcej wypadków wydarza się w przedziale 60-90 kmh. Później jest ich proporcjonalnie mniej, choć bywają nieproporcjonalnie często nagłaśniane, jako medialne.
Odpowiedz