Tak jakby psychiatria leżała jakoś daleko od psychologii. I nie żeby była to jakoś niesamowicie poważna rzecz. Z mojego osobistego doświadczenia(pacjenta) wynika, że lekarz psychiatra to taki szaman, który chodzi w kitlu. Patrzy ci w oczy próbując wyczytać tajemnice wszechświata. Kręci kołem fortuny, na którym zamiast nagród jest spis losowych narkotyków. I daje ci to co się wylosowało. A następnego dnia przychodzi pokazuje cię jak małpę w cyrku grupie dziwnych starych osób w garniturach i pyta "czy już ci lepiej". Po czym bez względu na odpowiedź znów kręci kołem fortuny.
skoro jako psychiatra w sytuacji takiego w sumie niezbyt poważnego konfliktu wybiera rozwiązanie "okłam ich",
to jako kardiolog pewnie pacjentowi ze stanem przedzawałowym przepisałby witaminę C - bo w sumie to uważałem na zajęciach i nie wiem co przepisać ale witamina C jeszcze nikomu nie zaszkodziła
Albo dostaną zawału, a ten ich nie uratuje, bo wybrał psychiatrię.
OdpowiedzTak jakby psychiatria leżała jakoś daleko od psychologii. I nie żeby była to jakoś niesamowicie poważna rzecz. Z mojego osobistego doświadczenia(pacjenta) wynika, że lekarz psychiatra to taki szaman, który chodzi w kitlu. Patrzy ci w oczy próbując wyczytać tajemnice wszechświata. Kręci kołem fortuny, na którym zamiast nagród jest spis losowych narkotyków. I daje ci to co się wylosowało. A następnego dnia przychodzi pokazuje cię jak małpę w cyrku grupie dziwnych starych osób w garniturach i pyta "czy już ci lepiej". Po czym bez względu na odpowiedź znów kręci kołem fortuny.
OdpowiedzObawiam się, że to spotkanie ze spóźniającą się pacjentką z depresją mogło nie dojść do skutku.
Odpowiedzskoro jako psychiatra w sytuacji takiego w sumie niezbyt poważnego konfliktu wybiera rozwiązanie "okłam ich", to jako kardiolog pewnie pacjentowi ze stanem przedzawałowym przepisałby witaminę C - bo w sumie to uważałem na zajęciach i nie wiem co przepisać ale witamina C jeszcze nikomu nie zaszkodziła
Odpowiedz