Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Czy jako dzieci...

Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar fiacik12
1 3

Jak my dzwoniliśmy z budki, pytaliśmy: "czy zamawiał Pan/Pani drużynę A?" Zazwyczaj leciały jakieś epitety w naszym kierunku i mieliśmy ubaw, ale raz babka z całkowitą powagą w głosie odpowiedziała "Tak" i tak nas tym zgasiła, że nie wiedzieliśmy co odpowiedzieć.

Odpowiedz
avatar Zowk_Sjookoski
4 4

Ja z kumplami dzwoniłem do domofonu. Jak ktoś odebrał, to pytałem: "Czy potrzebuje pan/pani telewizor?" Jak padła odpowiedź "nie", to kontynuowałem: "A mógłby/mogłaby go pan/pani znieść tu na dół?"

Odpowiedz
avatar spatium3d
5 5

W podstawówce z kumplami dzwoniliśmy z jednej budki do drugiej, która była w zasięgu naszego wzroku. Jak ktoś odebrał to zerkaliśmy jak wygląda i na przykład miał teczkę to mówiliśmy z pełną powagą, żeby zostawił teczkę koło budki i odszedł lub czy przygotował pieniądze na okup w teczce. Bywało, że tacy robi swoje życiówki biegnąc przed siebie :)

Odpowiedz
avatar pslodo
3 3

Jak byłem kajtkiem, wracając ze sklepu przechodziłem obok ufajdanego audi. Bardzo rzadko można było wtedy takie auto spotkać. Generalnie samochody zachodnie, to były głównie trabanty i wartburgi. A to audi było takie ufajdane! Namalowałem palcem na tylnej szybie takie wielkie BRUDA. Nie zdążyłem namalować "S",bo właściciel złapał mnie za kark. Ze strachu się osmarkałem i nawet troszkę popuściłem w PRLowskie majty. Przeprosiłem i wytarłem szybę rękawem kurtki. Właściciel samochodu był zadowolony, a ja oberwałem od mamy kablem od prodiża. Odechciało mi się robić pranki.

Odpowiedz
avatar Dawid_M
0 2

Klasyk: dzwoniliśmy z budki do straży pożarnej, a gdy ktoś odebrał, to my "ratunku, majtki mi się palą", buch słuchawką i w nogi. Ale raz serio był pożar, paliła się trawa na łące na dużym obszarze. Koleżanka dzwoniła z budki i to zgłosiła, to ją zlali i kazali iść zadzwonić z domu (by numer złapać z telefonu stacjonarnego). I rzeczywiście poszła do domu i zadzwoniła po jakimś czasie znowu. Atrakcyjny też był zakład pogrzebowy, dzwonienie z budki i teksty "szybko, zróbcie trumnę, bo ja umrę" albo "chciałbym zamówić trumnę z widokiem na morze". Dzwoniło się też do drzwi domu publicznego (była to ładna posesja z wielkim ogrodem) i od razu w nogi. A tam wychodziła jakaś starsza pani w szlafroku i kapciach :P

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2019 o 15:48

avatar Vania
0 0

@Dawid_M: ano zlewali prawdziwe zgłoszenia, jak głos był dziecięcy. Koleżanka postanowiła popełnić samobójstwo, nałykała się kilka opakowań leków na serce matki, na nadcisnienie i jakis tam innych mocnych, nie pamiętam. Zadzwoniłam po karetkę to też mnie zlali. Musiałam przyjść osobiście, by zareagowali, a obok pogotowia nie mieszkałam.

Odpowiedz
avatar kyllan
1 1

No to wiem już kto się do mojej matki dodzwonił z tymi liśćmi w środku nocy. Za to nauczony tym doświadczeniem, jak jacyś dowcipnisie kiedyś napisali mi na GG "Dzień dobry, ja w sprawie liści" odpisałem "Wszystko gotowe, jutro dostarczymy".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2019 o 16:43

avatar banan113
-1 1

Ja zadzwonilem na policje i powiedzialem do dyspozytorki "osrana dupo", wtedy jeszcze nie wiedzialem ze nie jestem anonimowy i oni moga oddzwonic

Odpowiedz
Udostępnij