Są ludzie, którzy zamieszczają w internecie durne filmiki, na których się upadlają, żeby zyskać 5 minut uwagi obcych ludzi - to patologia.
I są ludzie, którzy, żeby się dowartościować, wymyślają niestworzone historie i wrzucają na anonimowe - to głęboka patologia.
Są też ludzie, którzy te historie z tyłka czytają, traktują poważnie i komentują - to patologia, że ho, ho.
Niewiarygodne, ale istnieją ludzie, którzy czytają nie tylko te historyjki, ale też komentarze pod nimi. W dodatku wrzucają te komentarze na Mistrzów w nadziei na uzyskanie pochwał od obcych ludzi - to patologia większa niż tyłek Magdy Gessler.
Niestety to tak nie działa. Kulki w lotto i podobnych gracz liczbowych nie są losowane, tylko wybierane przez komputer (nie jest to zwykła, pusta w środku piłka zasysana przez powietrze, system sterujący przyciąga wskazaną kulkę, która ma wpaść).
Program najpierw zbiera całą pulę skreślonych kombinacji ze wszystkich wysłanych losów, a następnie dostosowuje wynik "losowania" do parametrów sprecyzowanych przez twórców loterii. Jakie są te parametry? Najprościej mówiąc takie, by zarobić.
Ale po co coś takiego ktoś zapyta? Bo nawet jeśli szansa na trafienie głównej puli jest skrajnie mała, to przy milionach grających ludzi, z których niektórzy wysyłają więcej niż jeden los, ryzyko jest na tyle realne, że organizator nie może sobie pozwolić na hazard, bo przy odrobinie pecha, w ciągu szeregu kolejnych losowań może stracić znacznie więcej niż zyskać.
Dlatego wynik losowania jest zależy od wpływów z losów. Organizator deklaruje ile chce zarobić i póki zysk nie jest wystarczający, główna wygrana nigdy nie padnie. Niestety brak zwycięstw zniechęca ludzi do kupowania, więc co jakiś czas ktoś musi wygrywać. Najbardziej ludzi nakręcają do gry kumulacje liczone w dziesiątkach milionów, ale zanim ktokolwiek zgarnie taką pulę, ludzie zarządzający loterią muszą pierw odpowiednio sami zarobić na losach, inaczej jest to tylko nieosiągalna marchewka wisząca na wędce.
Stąd by wygrać trzeba nie tyle trafić tę właściwą, cholernie trudną do trafienia kombinację, ale przy odpowiednio dużym zysku z losów, trzeba być właścicielem tej kombinacji, którą akurat komputer wybierze z wysłanych jako mającą wygrać. Jeśli zysk jest zbyt mały, zwycięska kombinacja po prostu nie istnieje.
Więc o ile ta historia nie jest kolejną bzdurą z anonimowych, jest całkiem realne, że gdyby wspomniana matka wysłała te liczby, padły by inne albo padłaby tylko część z nich.
A smoki, gdzie są smoki?!
Odpowiedz@Ashardon: zaraz kolo jednorozcow!
OdpowiedzA Ryszard Rembiszewski wstał i zaczął klaskać.
OdpowiedzSą ludzie, którzy zamieszczają w internecie durne filmiki, na których się upadlają, żeby zyskać 5 minut uwagi obcych ludzi - to patologia. I są ludzie, którzy, żeby się dowartościować, wymyślają niestworzone historie i wrzucają na anonimowe - to głęboka patologia. Są też ludzie, którzy te historie z tyłka czytają, traktują poważnie i komentują - to patologia, że ho, ho. Niewiarygodne, ale istnieją ludzie, którzy czytają nie tylko te historyjki, ale też komentarze pod nimi. W dodatku wrzucają te komentarze na Mistrzów w nadziei na uzyskanie pochwał od obcych ludzi - to patologia większa niż tyłek Magdy Gessler.
OdpowiedzTa, a później dziewczyna zaczęła płakać i widząc to Keanu Reeves wstał, wziął dziewczynkę na ręce i zaczął ją karmić piersią
Odpowiedzmogła wysłać ten kupon, wtedy miały pewność że nie będzie szóstki
OdpowiedzNiestety to tak nie działa. Kulki w lotto i podobnych gracz liczbowych nie są losowane, tylko wybierane przez komputer (nie jest to zwykła, pusta w środku piłka zasysana przez powietrze, system sterujący przyciąga wskazaną kulkę, która ma wpaść). Program najpierw zbiera całą pulę skreślonych kombinacji ze wszystkich wysłanych losów, a następnie dostosowuje wynik "losowania" do parametrów sprecyzowanych przez twórców loterii. Jakie są te parametry? Najprościej mówiąc takie, by zarobić. Ale po co coś takiego ktoś zapyta? Bo nawet jeśli szansa na trafienie głównej puli jest skrajnie mała, to przy milionach grających ludzi, z których niektórzy wysyłają więcej niż jeden los, ryzyko jest na tyle realne, że organizator nie może sobie pozwolić na hazard, bo przy odrobinie pecha, w ciągu szeregu kolejnych losowań może stracić znacznie więcej niż zyskać. Dlatego wynik losowania jest zależy od wpływów z losów. Organizator deklaruje ile chce zarobić i póki zysk nie jest wystarczający, główna wygrana nigdy nie padnie. Niestety brak zwycięstw zniechęca ludzi do kupowania, więc co jakiś czas ktoś musi wygrywać. Najbardziej ludzi nakręcają do gry kumulacje liczone w dziesiątkach milionów, ale zanim ktokolwiek zgarnie taką pulę, ludzie zarządzający loterią muszą pierw odpowiednio sami zarobić na losach, inaczej jest to tylko nieosiągalna marchewka wisząca na wędce. Stąd by wygrać trzeba nie tyle trafić tę właściwą, cholernie trudną do trafienia kombinację, ale przy odpowiednio dużym zysku z losów, trzeba być właścicielem tej kombinacji, którą akurat komputer wybierze z wysłanych jako mającą wygrać. Jeśli zysk jest zbyt mały, zwycięska kombinacja po prostu nie istnieje. Więc o ile ta historia nie jest kolejną bzdurą z anonimowych, jest całkiem realne, że gdyby wspomniana matka wysłała te liczby, padły by inne albo padłaby tylko część z nich.
OdpowiedzA w tej bajce były smoki?
Odpowiedz