@karakar:
W kradzieży właściwie też nie ma minimalnej kwoty, tylko "zejście" na kodeks wykroczeń. Nie wiem, czemu nie praktykuje się zasądzania grzywien w tych sprawach, warto pozbywać się ze społeczeństwa poczucia bezkarności.
@karakar: dokladnie znam goscia co go zamkneli za to ze w opakowanih jajek s wsadzil jajka l i to podpadlo pod oszustwo. Jakby ukradl te jajka to by max smieszna grzywne dostal a tak sie wszyscy ciesza bo kawal uja byl
@karakar:
Zacznę może od tego, że osobiście uważam, że cwaniactwo powinno być skodeksowane niczym chuligaństwo i traktowane tak, jak owe po nowelizacji z 2006 r. Zgodzę sie też z Tobą, że w tego typu przypadkach (wartość mienia w granicach kilkunastu złotych) grożąca kara za oszustwo jest znacznie większa niż w przypadku kradzieży (pomimo faktu, że w tym przypadku miałby zastosowanie tryb uprzywilejowany tegoż występku, wyrażony w §3: "W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2", a sprawca odpowiadałby jedynie za usiłowanie). Z tym, że każdy, kogo zainteresowanie prawem wykracza poza okazyjne czytanie sensacyjnych artykułów w Fakcie na ten temat - wie, że to nie działa tak, że jeżeli jakiś przepis części szczególnej coś mówi, to bezwzględnie się go stosuje, bo istnieje jeszcze choćby coś takiego, jak część ogólna, a w niej w tym konkretnym przypadku możnaby przebierać jak w tych przysłowiowych ulęgałkach, efektem czego finalnie sprawca najpewniej nie poniósłby żadnej kary. Poczynając od klasyka w postaci art. 1 §2, przez art 59, a na 66 kończąc (nie cytuję, żeby jeszcze bardziej nie rozciągać tego komentarza - jeżeli interesuje Cię ich brzmienie, to bezproblemowo je sobie wygooglujesz). Nie mówiąc już o tym, że żeby w ogóle obrońca takiego oskarżonego mógł się na nie powołać, to uprzednio musiałby wpłynąć akt oskarżenia, tj. postępowanie nie mogłoby zostać umorzone przez Policję lub prokuratora (nie chcę jednak wikłać do swej wypowiedzi jeszcze przepisów KaPeKu z tych samych względów, z których wcześniej nie zacytowałem przytoczonych artykułów Kk), a ten zapewne nie wpłynąłby właśnie z powodu istnienia owych zapisów - ot taki quasi paragraf 22.
Kończąc już ten nudnawy wywód i przechodząc do meritum. W teorii masz rację, w praktyce to bez żadnego znaczenia, jako że w obydwu przypadkach sprawa najpewniej zakończyłaby swój bieg już na etapie postępowania przygotowawczego, umorzeniem na podstawie art. 17 §1, punkt 3 Kpk, a w najgorszym (dla podejrzanego) wypadku, zostałaby umorzona warunkowo na podstawie art. 11 §1. Na sam zaś koniec pozwalam sobie załączyć promyczek nadziei w postaci linku do SAOS w nieco poważniejszej sprawie tego typu, której to finałem było orzeczenie kary 10 miesięcy ograniczenia wolności (w postaci 200 godzin prac społecznych).
https://www.saos.org.pl/judgments/64180
A ochrona to gdzie? W każdej Biedronce jest ochroniarz przy monitorach przy wejściu. W dodatku na hali zawsze jest kilku pracowników (choć 1 kasa zwykle otwarta). W tam małym sklepie widać wszystko.
@Dawid_M: No właśnie coś mi się to podejrzane wydaje. Mnie raz zatrzymała w markecie ochrona, bo przyniosłem ze sobą mały, stary zamek do szafki i próbowałem znaleźć na dziale nowy z takim samym rozstawem śrub. W pierwszej chwili nie wiedziałem czego ode mnie chcą, ale potem mi zaświtało, że być może ten obdarty, komunistyczny grat w mojej kieszeni, którego używałem do przymierzania wzięli za ukradziony z półki. Sprawa się oczywiście wyjaśniła jak go pokazałem, a oni przejrzeli jeszcze raz monitoring i potwierdziła się moja wersja. Mimo wszystko byłem zaskoczony, że tak dokładnie wszystko obserwują i wyłapali taki malutki drobiazg, bo ludzi było sporo i każdy gdzieś grzebał coś.
Więc się pytam jakim cudem one przyniosły własne pojemniki na jajka (które małe nie są), naładowały do nich pełno słodyczy i jakby nigdy nic przyszły do kasy? To już łatwiej i dyskretniej by było ładować do kieszeni.
@Dawid_M: Nie w każdej Biedronce. Nie wiem od czego to zależy, ale w 5 znanych mi sklepach nie ma, a mowa tu o mieście mającym 70 tys. mieszkańców, a w małym mieście mającym 15 tys. ochroniarza w tej sieci spotkałem.
@Trokopotaka Jeżeli mowa o standardowych pojemnikach mieszczących 10 sztuk jajek, to nie ma problemu schowania 2 opakowań do damskiej torebki.
@Dawid_M: W mojej biedronce jest ochroniarz - taki starszy, kulawy dziadek - i z tego co widziałem jedyne czego on pilnuje, to żeby koszyki były przy wejściu, a nie na sklepie ;)
I czy tu na mistrzach nie było kiedyś historii o tym, jak ktoś naładował cały wózek towarem i po prostu wyjechał sobie bez płacenia przez nieczynną kasę, niezatrzymany ani przez ochronę ani przez innych klientów?
@Dawid_M: Ochroniarz "ma nosa" i śledzi "podejrzanych" klientów. Najczęściej tych, którzy są uczciwi, ale których nie kojarzy. Według większości ochroniarzy osoba, którą znają z widzenia, na pewno nie jest złodziejem.
Piszę z doświadczenia, bo nieraz w Biedronce byłem bacznie obserwowany przez ochroniarza, który bardzo nieudolnie usiłował znaleźć sobie inne zajęcie, gdy patrzyłem w jego stronę.
Można zgłaszać na policję, bo to nie podpada pod kradzież tylko oszustwo. Jest karane ostrzej i nie ma minimalnej kwoty.
Odpowiedz@karakar: W kradzieży właściwie też nie ma minimalnej kwoty, tylko "zejście" na kodeks wykroczeń. Nie wiem, czemu nie praktykuje się zasądzania grzywien w tych sprawach, warto pozbywać się ze społeczeństwa poczucia bezkarności.
Odpowiedz@karakar: dokladnie znam goscia co go zamkneli za to ze w opakowanih jajek s wsadzil jajka l i to podpadlo pod oszustwo. Jakby ukradl te jajka to by max smieszna grzywne dostal a tak sie wszyscy ciesza bo kawal uja byl
Odpowiedz@karakar: Zacznę może od tego, że osobiście uważam, że cwaniactwo powinno być skodeksowane niczym chuligaństwo i traktowane tak, jak owe po nowelizacji z 2006 r. Zgodzę sie też z Tobą, że w tego typu przypadkach (wartość mienia w granicach kilkunastu złotych) grożąca kara za oszustwo jest znacznie większa niż w przypadku kradzieży (pomimo faktu, że w tym przypadku miałby zastosowanie tryb uprzywilejowany tegoż występku, wyrażony w §3: "W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2", a sprawca odpowiadałby jedynie za usiłowanie). Z tym, że każdy, kogo zainteresowanie prawem wykracza poza okazyjne czytanie sensacyjnych artykułów w Fakcie na ten temat - wie, że to nie działa tak, że jeżeli jakiś przepis części szczególnej coś mówi, to bezwzględnie się go stosuje, bo istnieje jeszcze choćby coś takiego, jak część ogólna, a w niej w tym konkretnym przypadku możnaby przebierać jak w tych przysłowiowych ulęgałkach, efektem czego finalnie sprawca najpewniej nie poniósłby żadnej kary. Poczynając od klasyka w postaci art. 1 §2, przez art 59, a na 66 kończąc (nie cytuję, żeby jeszcze bardziej nie rozciągać tego komentarza - jeżeli interesuje Cię ich brzmienie, to bezproblemowo je sobie wygooglujesz). Nie mówiąc już o tym, że żeby w ogóle obrońca takiego oskarżonego mógł się na nie powołać, to uprzednio musiałby wpłynąć akt oskarżenia, tj. postępowanie nie mogłoby zostać umorzone przez Policję lub prokuratora (nie chcę jednak wikłać do swej wypowiedzi jeszcze przepisów KaPeKu z tych samych względów, z których wcześniej nie zacytowałem przytoczonych artykułów Kk), a ten zapewne nie wpłynąłby właśnie z powodu istnienia owych zapisów - ot taki quasi paragraf 22. Kończąc już ten nudnawy wywód i przechodząc do meritum. W teorii masz rację, w praktyce to bez żadnego znaczenia, jako że w obydwu przypadkach sprawa najpewniej zakończyłaby swój bieg już na etapie postępowania przygotowawczego, umorzeniem na podstawie art. 17 §1, punkt 3 Kpk, a w najgorszym (dla podejrzanego) wypadku, zostałaby umorzona warunkowo na podstawie art. 11 §1. Na sam zaś koniec pozwalam sobie załączyć promyczek nadziei w postaci linku do SAOS w nieco poważniejszej sprawie tego typu, której to finałem było orzeczenie kary 10 miesięcy ograniczenia wolności (w postaci 200 godzin prac społecznych). https://www.saos.org.pl/judgments/64180
Odpowiedz@wroblitz: tego właśnie nie może być. Możliwości swobodnej interpretacji. Powinno być "dura lex sed lex".
OdpowiedzA może to dla bombelka było?
OdpowiedzA ochrona to gdzie? W każdej Biedronce jest ochroniarz przy monitorach przy wejściu. W dodatku na hali zawsze jest kilku pracowników (choć 1 kasa zwykle otwarta). W tam małym sklepie widać wszystko.
Odpowiedz@Dawid_M: No właśnie coś mi się to podejrzane wydaje. Mnie raz zatrzymała w markecie ochrona, bo przyniosłem ze sobą mały, stary zamek do szafki i próbowałem znaleźć na dziale nowy z takim samym rozstawem śrub. W pierwszej chwili nie wiedziałem czego ode mnie chcą, ale potem mi zaświtało, że być może ten obdarty, komunistyczny grat w mojej kieszeni, którego używałem do przymierzania wzięli za ukradziony z półki. Sprawa się oczywiście wyjaśniła jak go pokazałem, a oni przejrzeli jeszcze raz monitoring i potwierdziła się moja wersja. Mimo wszystko byłem zaskoczony, że tak dokładnie wszystko obserwują i wyłapali taki malutki drobiazg, bo ludzi było sporo i każdy gdzieś grzebał coś. Więc się pytam jakim cudem one przyniosły własne pojemniki na jajka (które małe nie są), naładowały do nich pełno słodyczy i jakby nigdy nic przyszły do kasy? To już łatwiej i dyskretniej by było ładować do kieszeni.
Odpowiedz@Dawid_M: Nie w każdej Biedronce. Nie wiem od czego to zależy, ale w 5 znanych mi sklepach nie ma, a mowa tu o mieście mającym 70 tys. mieszkańców, a w małym mieście mającym 15 tys. ochroniarza w tej sieci spotkałem. @Trokopotaka Jeżeli mowa o standardowych pojemnikach mieszczących 10 sztuk jajek, to nie ma problemu schowania 2 opakowań do damskiej torebki.
Odpowiedz@Dawid_M: U mnie w biedrze ochroniarza widziałem ze 3 razy.
Odpowiedz@Dawid_M: W mojej biedronce jest ochroniarz - taki starszy, kulawy dziadek - i z tego co widziałem jedyne czego on pilnuje, to żeby koszyki były przy wejściu, a nie na sklepie ;) I czy tu na mistrzach nie było kiedyś historii o tym, jak ktoś naładował cały wózek towarem i po prostu wyjechał sobie bez płacenia przez nieczynną kasę, niezatrzymany ani przez ochronę ani przez innych klientów?
Odpowiedz@Dawid_M: Ochroniarz "ma nosa" i śledzi "podejrzanych" klientów. Najczęściej tych, którzy są uczciwi, ale których nie kojarzy. Według większości ochroniarzy osoba, którą znają z widzenia, na pewno nie jest złodziejem. Piszę z doświadczenia, bo nieraz w Biedronce byłem bacznie obserwowany przez ochroniarza, który bardzo nieudolnie usiłował znaleźć sobie inne zajęcie, gdy patrzyłem w jego stronę.
OdpowiedzPierwsze słyszę, że kasjerki w biedrze mają obowiązek zaglądania do pudełek z jajkami. Przynajmniej mi się to jeszcze nigdy nie zdarzyło.
Odpowiedz