Może ktoś mnie wtajemniczyć czy odmowa przyjęcia jakiegoś posiłku przez dziecko na zasadzie przyjęcia określonych poglądów jest czymś czym rodzic musi się przejmować?
@Belrenth: Dobry rodzic raczej to zaakceptuje i uszanuje, zresztą dziecko nie musi mieć żadnych specjalnych poglądów, żeby trzeba było dostosowywać pod nie obiady - wystarczy, że jest niejadkiem i już cała rodzina zmuszona jest jadać to samo do znudzenia. :P
Pani z posta trochę przesadza, ale w sumie miło, że tak się angażuje w decyzję dziecka. ¯\_(ツ)_/¯
@Arara: "Dobry rodzic raczej to zaakceptuje i uszanuje"
Chyba: Uległy rodzic zaakceptuje i uszanuje każde widzimisię roszczeniowego dziecka.
"zresztą dziecko nie musi mieć żadnych specjalnych poglądów, żeby trzeba było dostosowywać pod nie obiady - wystarczy, że jest niejadkiem i już cała rodzina zmuszona jest jadać to samo do znudzenia. "
W wieku niemowlęcym od tego są odpowiednie metody. W wieku nastoletnim jak w obrazku to już raczej widzimisię dziecka.
@Arara: "Dobry rodzic raczej to zaakceptuje i uszanuje" serio? Nie ma nic dobrego w dawaniu sobą pomiatać dziecku. Jak smarkacz żre tylko czipsy i czekoladę to "DOBRY" rodzic ma to uszanować i zaakceptować? Jak ja nie chciałem jeść mięsa to przez tydzień dostawałem tylko chleb. Aż się nauczyłem jeść jak człowiek.
@gomezvader: Jest różnica między zrezygnowaniem z mięsa a zrezygnowaniem z normalnego jedzenia na rzecz słodyczy. Ja wegetarianką nie jestem, ale nie widzę nic złego w niejedzeniu mięsa.
@Arara: A ja widzę. Bo jak ktoś sobie żyje sam, sam zarabia, sam kupuje żarcie i sam je przygotowuje to jest problemem jedynie dla wszystkich swoich znajomych. Bo muszą tą osobę specjalnie uwzględniać w menu. Ale gdy takie bobo wege żyje na utrzymaniu swoich rodziców to ci rodzice muszą tak dobierać składniki, żeby uzupełnić braki w gospodarce organizmu gówniaka spowodowane brakiem mięsa. Czyli: Muszą kupować inne często droższe produkty, muszą się nauczyć innych przepisów, muszą się nauczyć bilansowania diety wege, muszą specjalnie dla tej jednej osoby gotować oddzielnie, albo wszyscy przejść na wege. A dodajmy do tego fakt, że dieta bezmięsna niejednokrotnie okazuje się szkodliwa(w zależności od osoby) tym bardziej jeśli przejdzie się na nią z dnia na dzień.
Dla mnie to jest taka sytuacja jakby sobie dziecko wymyśliło, że ono od dziś będzie po domu jeździć hulajnogą. I cały dom musi zostać przystosowany do jazdy hulajnogą i każdy domownik odczuje to na własnej skórze.
Nie rozumiem.
Matka podeszła BARDZO rozsądnie do tematu. Skoro dziecko postanowiło być wegetarianinem, najlepszym rozwiązaniem jest ułożenie zbilansowanej diety - by wyeliminować ryzyko anemii i pokrewnych.
@Kajothegreat: podejrzewam, że Amy napisała komentarz w odpowiedzi na niewidoczne na obrazku wynurzenia hurdur Januszy typu "zamoih czasow to dzieci jedli co im dali, a nie jakies waginitariany i inni pieronstwa".
To ja Wam powiem, co ta Amy miała na myśli (ale dziwnie mi pisać o sobie w trzeciej osobie, geez). Czytaliście komentarze pod postem? Jeśli nie, to z przykrością muszę stwierdzić, że roiło się pod nim od ciemnogrodu, który uważał, że młodym poprzewracało się w dupie, że pewnie zaraz przyjdzie i powie, że jest lesbijką, a i zdarzały się takie perełki, które nakłaniały do głodzenia dzieciaka albo oldskoolowego PRODIŻA. XD Mój komentarz właśnie do nich się odnosił. Buźka.
Może ktoś mnie wtajemniczyć czy odmowa przyjęcia jakiegoś posiłku przez dziecko na zasadzie przyjęcia określonych poglądów jest czymś czym rodzic musi się przejmować?
Odpowiedz@Belrenth: Dobry rodzic raczej to zaakceptuje i uszanuje, zresztą dziecko nie musi mieć żadnych specjalnych poglądów, żeby trzeba było dostosowywać pod nie obiady - wystarczy, że jest niejadkiem i już cała rodzina zmuszona jest jadać to samo do znudzenia. :P Pani z posta trochę przesadza, ale w sumie miło, że tak się angażuje w decyzję dziecka. ¯\_(ツ)_/¯
Odpowiedz@Arara: "Dobry rodzic raczej to zaakceptuje i uszanuje" Chyba: Uległy rodzic zaakceptuje i uszanuje każde widzimisię roszczeniowego dziecka. "zresztą dziecko nie musi mieć żadnych specjalnych poglądów, żeby trzeba było dostosowywać pod nie obiady - wystarczy, że jest niejadkiem i już cała rodzina zmuszona jest jadać to samo do znudzenia. " W wieku niemowlęcym od tego są odpowiednie metody. W wieku nastoletnim jak w obrazku to już raczej widzimisię dziecka.
Odpowiedz@Arara: "Dobry rodzic raczej to zaakceptuje i uszanuje" serio? Nie ma nic dobrego w dawaniu sobą pomiatać dziecku. Jak smarkacz żre tylko czipsy i czekoladę to "DOBRY" rodzic ma to uszanować i zaakceptować? Jak ja nie chciałem jeść mięsa to przez tydzień dostawałem tylko chleb. Aż się nauczyłem jeść jak człowiek.
Odpowiedz@gomezvader: Jest różnica między zrezygnowaniem z mięsa a zrezygnowaniem z normalnego jedzenia na rzecz słodyczy. Ja wegetarianką nie jestem, ale nie widzę nic złego w niejedzeniu mięsa.
Odpowiedz@Arara: A ja widzę. Bo jak ktoś sobie żyje sam, sam zarabia, sam kupuje żarcie i sam je przygotowuje to jest problemem jedynie dla wszystkich swoich znajomych. Bo muszą tą osobę specjalnie uwzględniać w menu. Ale gdy takie bobo wege żyje na utrzymaniu swoich rodziców to ci rodzice muszą tak dobierać składniki, żeby uzupełnić braki w gospodarce organizmu gówniaka spowodowane brakiem mięsa. Czyli: Muszą kupować inne często droższe produkty, muszą się nauczyć innych przepisów, muszą się nauczyć bilansowania diety wege, muszą specjalnie dla tej jednej osoby gotować oddzielnie, albo wszyscy przejść na wege. A dodajmy do tego fakt, że dieta bezmięsna niejednokrotnie okazuje się szkodliwa(w zależności od osoby) tym bardziej jeśli przejdzie się na nią z dnia na dzień. Dla mnie to jest taka sytuacja jakby sobie dziecko wymyśliło, że ono od dziś będzie po domu jeździć hulajnogą. I cały dom musi zostać przystosowany do jazdy hulajnogą i każdy domownik odczuje to na własnej skórze.
OdpowiedzNie rozumiem. Matka podeszła BARDZO rozsądnie do tematu. Skoro dziecko postanowiło być wegetarianinem, najlepszym rozwiązaniem jest ułożenie zbilansowanej diety - by wyeliminować ryzyko anemii i pokrewnych.
Odpowiedz@Kajothegreat: Też nie czaję tego komentarza. Źle że pyta?
Odpowiedz@Kajothegreat: podejrzewam, że Amy napisała komentarz w odpowiedzi na niewidoczne na obrazku wynurzenia hurdur Januszy typu "zamoih czasow to dzieci jedli co im dali, a nie jakies waginitariany i inni pieronstwa".
OdpowiedzTo ja Wam powiem, co ta Amy miała na myśli (ale dziwnie mi pisać o sobie w trzeciej osobie, geez). Czytaliście komentarze pod postem? Jeśli nie, to z przykrością muszę stwierdzić, że roiło się pod nim od ciemnogrodu, który uważał, że młodym poprzewracało się w dupie, że pewnie zaraz przyjdzie i powie, że jest lesbijką, a i zdarzały się takie perełki, które nakłaniały do głodzenia dzieciaka albo oldskoolowego PRODIŻA. XD Mój komentarz właśnie do nich się odnosił. Buźka.
Odpowiedz@ToTaAmy: mój dziadek kiedyś robił takie fajne ciasto z prodiża, więc w sumie spoko pomysł.
Odpowiedz