W klinice weterynaryjnej, do której czasem chodzę ze zwierzem, wywołują kolejnych "pacjentów" właśnie po ich imieniu, nie po nazwisku właściciela. Tak wiem, RODO, ale tam już tak było na długo zanim ktokolwiek o RODO myślał. Zwykle też jest w kolejce sporo osób. Ciekawie by musiało wyglądać, gdyby lekarka wystawiła nos z gabinetu i zawołała na całą poczekalnię: "Zapraszamy Rozku*wiatora Iks Trzy Tysiące".
W klinice weterynaryjnej, do której czasem chodzę ze zwierzem, wywołują kolejnych "pacjentów" właśnie po ich imieniu, nie po nazwisku właściciela. Tak wiem, RODO, ale tam już tak było na długo zanim ktokolwiek o RODO myślał. Zwykle też jest w kolejce sporo osób. Ciekawie by musiało wyglądać, gdyby lekarka wystawiła nos z gabinetu i zawołała na całą poczekalnię: "Zapraszamy Rozku*wiatora Iks Trzy Tysiące".
Odpowiedz