Fajnie tylko to tak nie działa.
Są rzeczy, których wyborcy bezpośrednio nie wybierają np. pozycja na liście wyborczej.
Przykładowo: założmy, że w wyborach do Sejmu 51% głosów w danym okręgu na daną partię akurat przypadło na kobietę. Jeżeli ogółem mandatów dla danej partii przypadnie "n" a ona ma na liście pozycję "n+1" to i tak się nie dostanie.
@torrit: Zupełnie to nie tak działa.
W Polsce mamy system proporcjonalny list wyborczych OTWARTYCH, a to oznacza, że skreślając dane nazwisko głosujesz na listę, ale jednocześnie preferencję do mandatu temu nazwisku.
I teraz w trakcie liczenia głosów najpierw określa się, ile mandatów dostaje lista. No i lista dostała "n" mandatów jak piszesz - na przykład pięć w okręgu. Tyle, że teraz te pięć mandatów nie dostają miejsca 1-5 z tej listy, tylko pięć osób, które zdobyły najwięcej głosów. Może więc nie wejść pozycja trzecia jesli dostała mało głosów, a może wejść piętnasta jesli dostała wystarczająco. Mogą nawet wejść same kobiety.
@wroclawskijozek: pytanie tylko, ile tych kobiet jest na listach i dlaczego tak mało. A jedną z przyczyn jest fakt, że o listach decydują w większości mężczyźni, bo... jest ich w partiach więcej. I mamy niemal status quo.
Tak wiem, mniej kobiet pcha się do polityki. A przecież pomiędzy gotowaniem, sprzątaniem i przewijaniem młodego mogłyby coś robić, a nie czas marnować!
@torrit: Do Sejmu również otwarte. Np 2015, okręg krakowski, lista PO. Do Sejmu weszły numery z listy: 1, 2, 4, 6, 28.
@Michel: Kobiet na listach nie może być mniej, niż 35 procent. Art 211 kodeksu wyborczego.
@torrit: Ciekawostką z tego przykładu, który podałem, jest to, że na piątce była kobieta, ale wyborcy woleli wybrać faceta z szóstki ;)
Nie ma w Polsce instytucjonalnych przeszkód, aby Sejm składał się w połowie z kobiet. "Przeszkodą" jest demokracja, bo wyborcy wolą wybierać mężczyzn. I tu ten Kamil ze screena ma rację: wystarczy inaczej głosować, będzie więcej kobiet.
@torrit: Super, że tak rozkminiacie nad problemem ale lewicowa Wiosna nie mówi nic o równym wyścigu podczas wyborów tylko o tym że kobiet ma być tyle samo. A to może się sprowadzać do tego że będą sztucznie wciągane na wyższe pozycje. Swoja droga sam system wybierania jest jakis lipny
@Michel: Ja tam staram się chodzić na wybory oddając jakiś bezsensowny głos na osobę, która nie przechodzi, ale jednak kobiety na tych listach są. I właśnie jeśli jest ich mniej, a kobiety by na nie głosowały, to mają paradoksalnie większą szansę na wejście. Pod warunkiem, że faktycznie nadają się do polityki i ktoś na nie swój głos ma zamiar użyć.
Ktoś zna w ogóle jakąś dobrą panią polityk? Ogórek, Szydło, Kempa, Pawłowicz, czy może Bęgowski? Taką, która umie rządzić?
Fajnie tylko to tak nie działa. Są rzeczy, których wyborcy bezpośrednio nie wybierają np. pozycja na liście wyborczej. Przykładowo: założmy, że w wyborach do Sejmu 51% głosów w danym okręgu na daną partię akurat przypadło na kobietę. Jeżeli ogółem mandatów dla danej partii przypadnie "n" a ona ma na liście pozycję "n+1" to i tak się nie dostanie.
Odpowiedz@torrit: Zupełnie to nie tak działa. W Polsce mamy system proporcjonalny list wyborczych OTWARTYCH, a to oznacza, że skreślając dane nazwisko głosujesz na listę, ale jednocześnie preferencję do mandatu temu nazwisku. I teraz w trakcie liczenia głosów najpierw określa się, ile mandatów dostaje lista. No i lista dostała "n" mandatów jak piszesz - na przykład pięć w okręgu. Tyle, że teraz te pięć mandatów nie dostają miejsca 1-5 z tej listy, tylko pięć osób, które zdobyły najwięcej głosów. Może więc nie wejść pozycja trzecia jesli dostała mało głosów, a może wejść piętnasta jesli dostała wystarczająco. Mogą nawet wejść same kobiety.
Odpowiedz@wroclawskijozek: A to nie jest tak, że w wyborach samorządowych mamy system otwartych list a w wyborach do Sejmu zamkniętych?
Odpowiedz@wroclawskijozek: pytanie tylko, ile tych kobiet jest na listach i dlaczego tak mało. A jedną z przyczyn jest fakt, że o listach decydują w większości mężczyźni, bo... jest ich w partiach więcej. I mamy niemal status quo. Tak wiem, mniej kobiet pcha się do polityki. A przecież pomiędzy gotowaniem, sprzątaniem i przewijaniem młodego mogłyby coś robić, a nie czas marnować!
Odpowiedz@torrit: Do Sejmu również otwarte. Np 2015, okręg krakowski, lista PO. Do Sejmu weszły numery z listy: 1, 2, 4, 6, 28. @Michel: Kobiet na listach nie może być mniej, niż 35 procent. Art 211 kodeksu wyborczego.
Odpowiedz@wroclawskijozek: Poczytałem. Faktycznie, jest jak mówisz. Aczkolwiek przy pierwszej części mojej wypowiedzi obstaję i równoczesnie zgadzam z @Michel.
Odpowiedz@torrit: Ciekawostką z tego przykładu, który podałem, jest to, że na piątce była kobieta, ale wyborcy woleli wybrać faceta z szóstki ;) Nie ma w Polsce instytucjonalnych przeszkód, aby Sejm składał się w połowie z kobiet. "Przeszkodą" jest demokracja, bo wyborcy wolą wybierać mężczyzn. I tu ten Kamil ze screena ma rację: wystarczy inaczej głosować, będzie więcej kobiet.
Odpowiedz@torrit: Super, że tak rozkminiacie nad problemem ale lewicowa Wiosna nie mówi nic o równym wyścigu podczas wyborów tylko o tym że kobiet ma być tyle samo. A to może się sprowadzać do tego że będą sztucznie wciągane na wyższe pozycje. Swoja droga sam system wybierania jest jakis lipny
Odpowiedz@Michel: Ja tam staram się chodzić na wybory oddając jakiś bezsensowny głos na osobę, która nie przechodzi, ale jednak kobiety na tych listach są. I właśnie jeśli jest ich mniej, a kobiety by na nie głosowały, to mają paradoksalnie większą szansę na wejście. Pod warunkiem, że faktycznie nadają się do polityki i ktoś na nie swój głos ma zamiar użyć. Ktoś zna w ogóle jakąś dobrą panią polityk? Ogórek, Szydło, Kempa, Pawłowicz, czy może Bęgowski? Taką, która umie rządzić?
OdpowiedzLepiej - w polsce jest 90% ludzi którzy narzekają na polityków a za każdym wygrywają ci sami politycy :)
Odpowiedzco to za szowinizm ze kobiet jest 51%. W imie rownasci zadam zabicia tego 1%
Odpowiedz