W ogóle smarki mi z nosa lecą, kiedy słyszę formułkę "straż miejska". Generalnie jest policja, ma swoje ministerstwo i ministera. Minister ministeruje formacją za 4 miliardy złotych, ale to nie za dużo i porządku nie da się upilnować. Krnąbrni obywatele zawsze zmalują coś, czego pieruńsko droga policja nie będzie ścigać, bo oni są od poważnych spraw. Od krzywego parkowania i picia piwka w parku są esemesy (od SM - Straż Miejska) Czyli grupa donosicieli hobbystów, którzy znaleźli kogoś, kto im za to hobby zapłaci i jeszcze do tego opakuje ich w śmieszne mundurki z szachownicą na czapce. Tacy parapolicjanci. Nawet staruszki nie lubią tych śmiesznie odzianych niby-policjantów. W skład patrolu zawsze wchodzi pryszczaty młodzieniec, który umie kilka chwytów obezwładniających i transportowych, ale jakoś nie ogarnął literek i ma kłopoty z pisaniem i czytaniem. Drugi koleś, to wąsaty Janusz. Recytuje wiersze i zna się na twórczości Chopina. Niestety nabyte z wiekiem zwyrodnienia stawów i starczy uwiąd mięśni twarzy, stawiają go na pozycji przegranej nawet walce na głupie miny. Taka "ekipa" ma zwalczać przestępczość w mieście. Esemesy nigdy nie interweniują, gdy grupa liczy powyżej czterech piwoszy. Nie zwracają uwagi na parkowych piwoszy, o ile ci mają krawaty, bo to mogą być prawnicy, politycy, lub inni prawdziwi przestępcy. Jeżeli krnąbrny obywatel jest nieco większy od młodszego esemesa i wygląda na takiego co poświęci swój prawy bark, w celu wyzwolenia się z chwytu transportowego, esemesy przezornie zmieniają trasę patrolu. Motto Strażników miejskiego porządku brzmi "Nikt nie wkłada swoich rąk w rozżarzone węgła" Przy czym słowo "rozżarzone" zawiera rozmaite błędy ortograficzne właściwe dla danego województwa. Swoją drogą, dajcie im skutery, bo nie lubię tych, co krzywo parkują.
W ogóle smarki mi z nosa lecą, kiedy słyszę formułkę "straż miejska". Generalnie jest policja, ma swoje ministerstwo i ministera. Minister ministeruje formacją za 4 miliardy złotych, ale to nie za dużo i porządku nie da się upilnować. Krnąbrni obywatele zawsze zmalują coś, czego pieruńsko droga policja nie będzie ścigać, bo oni są od poważnych spraw. Od krzywego parkowania i picia piwka w parku są esemesy (od SM - Straż Miejska) Czyli grupa donosicieli hobbystów, którzy znaleźli kogoś, kto im za to hobby zapłaci i jeszcze do tego opakuje ich w śmieszne mundurki z szachownicą na czapce. Tacy parapolicjanci. Nawet staruszki nie lubią tych śmiesznie odzianych niby-policjantów. W skład patrolu zawsze wchodzi pryszczaty młodzieniec, który umie kilka chwytów obezwładniających i transportowych, ale jakoś nie ogarnął literek i ma kłopoty z pisaniem i czytaniem. Drugi koleś, to wąsaty Janusz. Recytuje wiersze i zna się na twórczości Chopina. Niestety nabyte z wiekiem zwyrodnienia stawów i starczy uwiąd mięśni twarzy, stawiają go na pozycji przegranej nawet walce na głupie miny. Taka "ekipa" ma zwalczać przestępczość w mieście. Esemesy nigdy nie interweniują, gdy grupa liczy powyżej czterech piwoszy. Nie zwracają uwagi na parkowych piwoszy, o ile ci mają krawaty, bo to mogą być prawnicy, politycy, lub inni prawdziwi przestępcy. Jeżeli krnąbrny obywatel jest nieco większy od młodszego esemesa i wygląda na takiego co poświęci swój prawy bark, w celu wyzwolenia się z chwytu transportowego, esemesy przezornie zmieniają trasę patrolu. Motto Strażników miejskiego porządku brzmi "Nikt nie wkłada swoich rąk w rozżarzone węgła" Przy czym słowo "rozżarzone" zawiera rozmaite błędy ortograficzne właściwe dla danego województwa. Swoją drogą, dajcie im skutery, bo nie lubię tych, co krzywo parkują.
OdpowiedzStraż miejska może chyba przytrzymać kogoś, ale aresztuje policja.
OdpowiedzKto ma najlepszy skuter w mieście ? Strażnik ty!! strażnik ty !!
Odpowiedz