@fjuto: Tak, to wynika pośrednio z ustawy, gdyż "młody, dynamiczny zespół" jest tajnym hasłem oznaczającym "nie mamy do zaoferowania niczego ponad najniższą krajową, więc piszemy ten oklepany frazes by cokolwiek napisać", a najniższa krajowa już wynika z ustawy.
@Trokopotaka: Niekoniecznie. Dawniej to było używane w pozytywnym kontekście. Bywają różne firmy i zespoły złożone ze starych wyjadaczy, którzy średnio akceptują młodą krew, a sami nie chcą nic zmieniać. Szczególnie widoczne w branży IT, gdzie ktoś coś zrobił dekadę czy dwie temu i działa, więc po co tykać? Przyjdzie młody i już będzie chciał usprawnić, poprawić i ulepszyć, bo przecież teraz to tak łatwo zrobić, a stary system wymaga od nich nadmiaru pracy. Starzy czują się potrzebni tylko ze względu na umiejętność obsługi starego systemu. Przykładów może być sporo. Stare maszyny pomiarowe w fabryce, trzeba sporo przeszkolenia aby je prawidłowo obsługiwać, trzeba je naprawiać, więc sa potrzebni. Przyjdzie jakiś młodzik, wymieni na nowoczesne, zautomatyzowane metody i staną się niepotrzebni razem z całą pracą jaką do tej pory wykonują. Podobnie systemy testowe czy inne funkcjonalności programiści często automatyzują i upraszczają aby mieć jak najmniej powtarzalnej roboty do wykonania. Często jednak w starych zespołach nikt nie pozwoli tego dotknąć, bo od dawna to działa.
Problem jedynie w tym, że teraz młody, dynamiczny zespół przestaje oznaczać ludzi z otwartymi umysłami i chętnych do działania, a bardziej oznacza dużą rotację przez gówniane warunki pracy.
pierwszę słyszę, by "młody dynamiczny zespół" był jakimś obowiązkiem. To z jakiejś ustawy wynika?
Odpowiedz@fjuto: Artykuł 11 Kodeksu Januszy i Madek.
Odpowiedz@fjuto: Tak, to wynika pośrednio z ustawy, gdyż "młody, dynamiczny zespół" jest tajnym hasłem oznaczającym "nie mamy do zaoferowania niczego ponad najniższą krajową, więc piszemy ten oklepany frazes by cokolwiek napisać", a najniższa krajowa już wynika z ustawy.
Odpowiedz@Trokopotaka: Niekoniecznie. Dawniej to było używane w pozytywnym kontekście. Bywają różne firmy i zespoły złożone ze starych wyjadaczy, którzy średnio akceptują młodą krew, a sami nie chcą nic zmieniać. Szczególnie widoczne w branży IT, gdzie ktoś coś zrobił dekadę czy dwie temu i działa, więc po co tykać? Przyjdzie młody i już będzie chciał usprawnić, poprawić i ulepszyć, bo przecież teraz to tak łatwo zrobić, a stary system wymaga od nich nadmiaru pracy. Starzy czują się potrzebni tylko ze względu na umiejętność obsługi starego systemu. Przykładów może być sporo. Stare maszyny pomiarowe w fabryce, trzeba sporo przeszkolenia aby je prawidłowo obsługiwać, trzeba je naprawiać, więc sa potrzebni. Przyjdzie jakiś młodzik, wymieni na nowoczesne, zautomatyzowane metody i staną się niepotrzebni razem z całą pracą jaką do tej pory wykonują. Podobnie systemy testowe czy inne funkcjonalności programiści często automatyzują i upraszczają aby mieć jak najmniej powtarzalnej roboty do wykonania. Często jednak w starych zespołach nikt nie pozwoli tego dotknąć, bo od dawna to działa. Problem jedynie w tym, że teraz młody, dynamiczny zespół przestaje oznaczać ludzi z otwartymi umysłami i chętnych do działania, a bardziej oznacza dużą rotację przez gówniane warunki pracy.
Odpowiedz@ZONTAR: Nie do końca mogę się zgodzić z ostatnim zdaniem twojej wypowiedzi. Teraz to stwierdzenie już absolutnie NIC nie oznacza.
Odpowiedzto dobre warunki, mi narzedzi nie zapewnia i musialem sam kupic, a potem zostawic w firmie, po pol roku pracy wyszedlem juz na zero
Odpowiedz@banan113: Byłeś palaczem w kotłowni, co własny węgiel musiał kupić?
Odpowiedz