Cóż to za dramat? Standardowa procedura. W dużych samolotach zawsze jest ustalona maksymalna masa startowa i masa do lądowania. Masa lądowania jest niższa, bo podwozie musi wytrzymać samo uderzenie w płytę lotniska. Nie zawsze uda się jej dotknąć jak piórko i bierze się to pod uwagę. Stąd jeśli samolot wystartował, ma awarię i musi lądować, to może być na to zbyt ciężki i musi się pozbyć części paliwa, które normalnie spaliłby na trasie.
W przypadku małych samolotów taki sam problem pojawia się, gdy samolot ma uszkodzone podwozie. Wtedy z założenia powinien być jak najlżejszy aby możliwie najdelikatniej obciążać podwozie.
Dochodzi jeszcze kwestia bezpieczeństwa. Im mniej paliwa, tym mniejszy pożar w razie katastrofy.
Logiczne - jak skończy się paliwo to na pewno znajdzie drogę na ziemię
OdpowiedzZrzucajom te trujonce palifo a potem bombelki horujom.
OdpowiedzCóż to za dramat? Standardowa procedura. W dużych samolotach zawsze jest ustalona maksymalna masa startowa i masa do lądowania. Masa lądowania jest niższa, bo podwozie musi wytrzymać samo uderzenie w płytę lotniska. Nie zawsze uda się jej dotknąć jak piórko i bierze się to pod uwagę. Stąd jeśli samolot wystartował, ma awarię i musi lądować, to może być na to zbyt ciężki i musi się pozbyć części paliwa, które normalnie spaliłby na trasie. W przypadku małych samolotów taki sam problem pojawia się, gdy samolot ma uszkodzone podwozie. Wtedy z założenia powinien być jak najlżejszy aby możliwie najdelikatniej obciążać podwozie. Dochodzi jeszcze kwestia bezpieczeństwa. Im mniej paliwa, tym mniejszy pożar w razie katastrofy.
Odpowiedz