@zpiesciamudotwarzy: Radykalne feministki (to te których nikt nie lubi, istnieją też fajne, są po prostu zagłuszane przez Pussy Riot itp.) nie zgadzają się ze sobą w niczym. Ich postulaty wykluczają się wzajemnie. Nie mają więc w takich sprawach "oficjalnych stanowisk". Dzielenie zawodników na mężczyzny i kobiety to przecież seksizm bo, według środowisk postępowych, nie ma czegoś takiego jak dwie płcie a więc też naturalnych różnic między dwiema płciami. Coraz częstsze przypadki "zawodniczek o podwyższonym poziomie testosteronu" (Semenyi kazali go zmniejszyć ale odmówił(a)) pokazują dobitnie, że dzielenie sportów na kategorie damskie i męskie się już nie sprawdza.
Czekam aż zaczną się protesty by to usunąć :D
@zpiesciamudotwarzy: Najzabawniejsze jest to, że Semenya ma jądra i żonę. Zabawne, że jakoś nie słychać o przypadkach, by kobiety uważające się za mężczyznę pragnęły rywalizować z facetami.
@AkuNoKitsune: Nie możesz zestawiać słów "feministek" i "fajne" w jednym zdaniu chyba, że np "Dzięki feministką przywrócono polowania na czarownice, fajnie się fajczą."
Feministki dzielą się na 3 grupy. 1 to radykalna, która walczy o zyskanie większych praw niż mają mężczyźni. 2 to przypadkowe, które się uważają za feministki bo ktoś im wmówił, że jeśli nie są feministkami to są niewolnicami mężczyzn. 3 grupa to celebrytki, które się deklarują jako feministki, żeby zyskać odrobinę rozgłosu.
Nie ma żadnej 4 grupy fajny feministek. Przynajmniej nie w europie, ani ameryce. Być może gdzieś w krajach islamskich są naprawdę "fajne" feministki walczące np z prawem, że mężczyzna może zjeść swoją żonę jeśli naprawdę nie będzie mu się chciało zamówić pizzy. Ale te kobiety nikogo nie obchodzą. Europejskich(i amerykańskich) feministek w szczególności.
@AkuNoKitsune: Jak to zniosą, to w ogóle będzie ciekawie. Trzeba będzie solidnie oprotestować fakt, że wskutek jakieś tajemnej dyskryminacji kobiety nie zdobywają już żadnych medali...
@gomezvader: Dziękuję za skomentowanie mojej wypowiedzi sprzed roku. Otóż słowo "feminizm" z czasem straciło jakiekolwiek znaczenie. Na chwilę obecną ma taki sam wydźwięk jak "patriota". Możesz być feministką jeśli jesteś kobietą lub mężczyzną lub czymś innym, jeżeli jesteś za równouprawnieniem albo nie jesteś, jeżeli chcesz parytetów albo nie chcesz, jeżeli jesteś za LGBTQWERTY albo nie jesteś, jeżeli chcesz by kobiety się jednoczyły albo nie chcesz... i zasadniczo stwierdzenie "jestem feministką" ma taką samą wartość jak "I'm a good guy" - nie mówi o tobie niczego oprócz tego że w swoim mniemaniu jesteś świetnym człowiekiem. Masz totalną rację, feminizm naszych czasów nie może być fajny bo jego założenia... on nie posiada nawet cholernych założeń, więc jest tylko taką ładną łatką a nie ufa się ludziom z ładnymi, modnymi łatkami.
wie ktoś jakie jest oficjalne stanowisko feministek wobec tego przypadku? bronią tego że niby jest kobietą czy krytykując za starty z kobietami?
Odpowiedz@zpiesciamudotwarzy: Radykalne feministki (to te których nikt nie lubi, istnieją też fajne, są po prostu zagłuszane przez Pussy Riot itp.) nie zgadzają się ze sobą w niczym. Ich postulaty wykluczają się wzajemnie. Nie mają więc w takich sprawach "oficjalnych stanowisk". Dzielenie zawodników na mężczyzny i kobiety to przecież seksizm bo, według środowisk postępowych, nie ma czegoś takiego jak dwie płcie a więc też naturalnych różnic między dwiema płciami. Coraz częstsze przypadki "zawodniczek o podwyższonym poziomie testosteronu" (Semenyi kazali go zmniejszyć ale odmówił(a)) pokazują dobitnie, że dzielenie sportów na kategorie damskie i męskie się już nie sprawdza. Czekam aż zaczną się protesty by to usunąć :D
Odpowiedz@zpiesciamudotwarzy: Najzabawniejsze jest to, że Semenya ma jądra i żonę. Zabawne, że jakoś nie słychać o przypadkach, by kobiety uważające się za mężczyznę pragnęły rywalizować z facetami.
Odpowiedz@AkuNoKitsune: Nie możesz zestawiać słów "feministek" i "fajne" w jednym zdaniu chyba, że np "Dzięki feministką przywrócono polowania na czarownice, fajnie się fajczą." Feministki dzielą się na 3 grupy. 1 to radykalna, która walczy o zyskanie większych praw niż mają mężczyźni. 2 to przypadkowe, które się uważają za feministki bo ktoś im wmówił, że jeśli nie są feministkami to są niewolnicami mężczyzn. 3 grupa to celebrytki, które się deklarują jako feministki, żeby zyskać odrobinę rozgłosu. Nie ma żadnej 4 grupy fajny feministek. Przynajmniej nie w europie, ani ameryce. Być może gdzieś w krajach islamskich są naprawdę "fajne" feministki walczące np z prawem, że mężczyzna może zjeść swoją żonę jeśli naprawdę nie będzie mu się chciało zamówić pizzy. Ale te kobiety nikogo nie obchodzą. Europejskich(i amerykańskich) feministek w szczególności.
Odpowiedz@AkuNoKitsune: Jak to zniosą, to w ogóle będzie ciekawie. Trzeba będzie solidnie oprotestować fakt, że wskutek jakieś tajemnej dyskryminacji kobiety nie zdobywają już żadnych medali...
Odpowiedz@gomezvader: Dziękuję za skomentowanie mojej wypowiedzi sprzed roku. Otóż słowo "feminizm" z czasem straciło jakiekolwiek znaczenie. Na chwilę obecną ma taki sam wydźwięk jak "patriota". Możesz być feministką jeśli jesteś kobietą lub mężczyzną lub czymś innym, jeżeli jesteś za równouprawnieniem albo nie jesteś, jeżeli chcesz parytetów albo nie chcesz, jeżeli jesteś za LGBTQWERTY albo nie jesteś, jeżeli chcesz by kobiety się jednoczyły albo nie chcesz... i zasadniczo stwierdzenie "jestem feministką" ma taką samą wartość jak "I'm a good guy" - nie mówi o tobie niczego oprócz tego że w swoim mniemaniu jesteś świetnym człowiekiem. Masz totalną rację, feminizm naszych czasów nie może być fajny bo jego założenia... on nie posiada nawet cholernych założeń, więc jest tylko taką ładną łatką a nie ufa się ludziom z ładnymi, modnymi łatkami.
Odpowiedzpoprosił bym o polską wersje jego imienia Shakespeare to trzęsidzida, a jak Pan Caster się nazywa?:) To "coś" to żart w każdym calu
Odpowiedz@allahuwonsz: Najwyraźniej jego nazwisko jest pytaniem.
Odpowiedz@allahuwonsz: Arnold Czarnyczarnuch i Henryk Garncarz wymiękają przy Trzęsidzidzie :'D
Odpowiedz