Jest jeszcze jedna różnica. Holender wybuduje sobie dom w takim miejscu, ubezpieczy go i akceptuje konsekwencje. Polak zbuduje dom na terenie zalewowym, nie ubezpieczy i będzie mordę darł przed kamerami, że złe państwo nie chce mu dać odszkodowania.
@houro: Jeszcze lepiej, jak tu byli Niemcy przy okazji II WŚ i planowali miejsce pod zabudowę, wszystkie tereny zalewowe pooznaczali na mapach jako nie nadające się do budowy. Przyszły komuchy i heja stawiać tam domy bo miejsce. Komuna upadła przyszli nowocześni kapitalistyczni developerzy i heja stawiać tam domy bo tanio. I tak oto mamy jak mamy.
@Trokopotaka: a niech sobie developer buduje na terenach zalewowych jeśli chce, nic nikomu do tego... dziwne tylko, że się znajdują ludzie, którzy potem to kupują :D
Zasadnicza różnica jest w regulacji poziomu wody. Nasze rzeki są jedynie częściowo regulowane na terenie dużych miast, cała reszta płynie jak płynie i wyleje jak wyleje. W Holandii większość wód jest kontrolowana i przez cały rok utrzymują praktycznie ten sam ich poziom. Przy takim pokryciu terenu kanałami i zbiornikami nie ma też ryzyka, że kilka dni deszczu podniesie poziom wód o kilka metrów, rozłoży się to, a system regulujący poziom wód szybko to naprawi. Jedynym realnym ryzykiem jest jednoczesne nielodniowe deszcze połączone ze sztormem, który tworzy wysoką falę na morzu idącą w kierunku lądu. Tylko wtedy nie będzie gdzie odprowadzić tej wody.
Wprost przeciwnie. Mimo ton papierów i konieczności uzyskiwania zezwolenia na każdą pierdołę oraz mimo, że rzeki wylewają dość często, to i tak wiele domów jest pobudowanych na terenach zalewowych i co więcej, nadal są budowane nowe.
Potem zdziwienie i budowanie coraz wyższych wałów coraz bliżej rzeki. I kolejne zdziwienie, że rzeka ściśnięta między wałami osiąga wyższy poziom.
@eswu3: Bo u nich buduje się tak, aby domu nie zalało. U nas tworzy się bariery prawne aby nikt nie ryzykował budową na terenie zalewowym, po czym sprytnie obchodzi się wcześniej stworzone przepisy.
A na drugim końcu miasta zasypują na szybko stawy i budują kolejno domy, sklep, szkołę... Sam mam w okolicy przypadek, że szkoła stoi na terenie dawnego stawu. Co mocniej popada, boisko i trawnik przy szkole zalane, a ulica obok przejechać się nie da.
Jest jeszcze jedna różnica. Holender wybuduje sobie dom w takim miejscu, ubezpieczy go i akceptuje konsekwencje. Polak zbuduje dom na terenie zalewowym, nie ubezpieczy i będzie mordę darł przed kamerami, że złe państwo nie chce mu dać odszkodowania.
Odpowiedz@houro: Jeszcze lepiej, jak tu byli Niemcy przy okazji II WŚ i planowali miejsce pod zabudowę, wszystkie tereny zalewowe pooznaczali na mapach jako nie nadające się do budowy. Przyszły komuchy i heja stawiać tam domy bo miejsce. Komuna upadła przyszli nowocześni kapitalistyczni developerzy i heja stawiać tam domy bo tanio. I tak oto mamy jak mamy.
Odpowiedz@Trokopotaka Kiedyś była też melioracja, o której teraz nikt nie pamięta.
Odpowiedz@Trokopotaka: a niech sobie developer buduje na terenach zalewowych jeśli chce, nic nikomu do tego... dziwne tylko, że się znajdują ludzie, którzy potem to kupują :D
OdpowiedzZasadnicza różnica jest w regulacji poziomu wody. Nasze rzeki są jedynie częściowo regulowane na terenie dużych miast, cała reszta płynie jak płynie i wyleje jak wyleje. W Holandii większość wód jest kontrolowana i przez cały rok utrzymują praktycznie ten sam ich poziom. Przy takim pokryciu terenu kanałami i zbiornikami nie ma też ryzyka, że kilka dni deszczu podniesie poziom wód o kilka metrów, rozłoży się to, a system regulujący poziom wód szybko to naprawi. Jedynym realnym ryzykiem jest jednoczesne nielodniowe deszcze połączone ze sztormem, który tworzy wysoką falę na morzu idącą w kierunku lądu. Tylko wtedy nie będzie gdzie odprowadzić tej wody.
OdpowiedzCiekawe czy słychać co się dzieje u sąsiadów, bo po wodzie dobrze się niesie.
OdpowiedzWprost przeciwnie. Mimo ton papierów i konieczności uzyskiwania zezwolenia na każdą pierdołę oraz mimo, że rzeki wylewają dość często, to i tak wiele domów jest pobudowanych na terenach zalewowych i co więcej, nadal są budowane nowe. Potem zdziwienie i budowanie coraz wyższych wałów coraz bliżej rzeki. I kolejne zdziwienie, że rzeka ściśnięta między wałami osiąga wyższy poziom.
Odpowiedz@eswu3: Bo u nich buduje się tak, aby domu nie zalało. U nas tworzy się bariery prawne aby nikt nie ryzykował budową na terenie zalewowym, po czym sprytnie obchodzi się wcześniej stworzone przepisy.
OdpowiedzNiech się cieszą tymi wysepkami, bo wkrótce ich nie będzie.
OdpowiedzA na drugim końcu miasta zasypują na szybko stawy i budują kolejno domy, sklep, szkołę... Sam mam w okolicy przypadek, że szkoła stoi na terenie dawnego stawu. Co mocniej popada, boisko i trawnik przy szkole zalane, a ulica obok przejechać się nie da.
Odpowiedz