Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Żyła

Dodaj nowy komentarz
avatar PROMOqwerty
1 3

No i co tu mistrzowskiego? Że autorka komentarza nie rozumie, że jak nie ma dostępnych ludzi/radiowozu, to nikt nie przyjedzie?

Odpowiedz
avatar FrozenMind
0 2

@PROMOqwerty: W większości przypadków tak jest, ale gdy jest wypadek potencjalnie śmiertelny to jakoś karetki i straż pożarna, która nie ma patrolów na ulicach przyjeżdżają najszybciej. Dodam, że tego typu załogi potrzebują zwykle przygotowania do wyjazdu, aby mieli przygotowane wyposażenie odpowiednie do zdarzenia. Policja raczej nie wyciąga AKMSów i kamizelek z komendy na takie coś. Takie opinie to znam głównie ze słyszenia, bo osobiście miałem jedynie raz taką sytuację - straż nie była potrzebna do zabezpieczenia pojazdu, karetka była potrzebna do stwierdzenia zgonu (czyli specjalistyczna) no i przede wszystkim potrzebna była policja, żeby zabezpieczyć miejsce i skierować na objazdy. Przed drogówką były w sumie już trzy karetki, dwie przejazdem a jedna z wezwania. Na miejsce trafił też strażnik gminny, który nie miał wezwania i zauważył przypadkiem. Klasa drogi - krajowa.

Odpowiedz
avatar PROMOqwerty
0 2

@FrozenMind: To też kwestia tego że policję się wzywa do większej ilości spraw: zakłócanie ciszy nocnej, picie w miejscu publicznym, awantury domowe, przy tym też i wypadki. No i dochodzi czynnik: czym lepiej być: strażakiem, policjantem czy ratownikiem? "JP", ale jak ktoś auto ukradnie to jakoś nie widać tego podejścia; Wychodzi, że policjant nie jest szanowany, dużo mu nie płacą, i jeszcze się go obwinia za opieszałość

Odpowiedz
avatar cassper
0 0

@PROMOqwerty: To akurat wina durnego prawa, które jest zbyt zawiłe i na każdego jest w nim paragraf. Wywalić połowę durnych zapisów, przede wszystkim na przestępstwa bez ofiary i od razu policja będzie mieć więcej czasu. A co do czasu i pożytku z nich - jakiś czas temu miałem niewinną stłuczkę w której nie było żadnej szkody ani poszkodowanych. Ot zwykłe zagapienie się, które skończyło się pocałowaniem tablicami. Niestety poszkodowany uparł się żeby wezwać policję bo auto było w leasingu. Nie próbowałem się migać od winy, od razu spisaliśmy oświadczenia i ogólnie się świetnie dogadywaliśmy, w czasie 2 godzin czekania na policję. Kiedy policjant w końcu łaskawie się dowlókł, na dzień dobry zapytał czy jako sprawca przyjmuję mandat 300 złotych za spowodowanie kolizji. Nie chciał nawet słyszeć o pouczeniu, mimo iż nawet poszkodowany próbował go przekonać że nic takiego się nie stało. Potem posiedział pół godziny w radiowozie, gdzie wypisał mandat i rzekomo protokół. Tylko rzekomo, bo potem firmy ubezpieczeniowe chciały od nas obu, oświadczeń z opisem wszelkich szczegółów zdarzenia. Jaki więc był pożytek z wizyty policji? W niczym nie pomogli tylko dowalili mandat. I jak tu ich lubić?

Odpowiedz
Udostępnij