Kiedyś umierałem na przeziębienie. Śmierć zaglądała mi w oczy. Temperatura prawie 37º. Leżałem tak w agonii dwa dni i rozważałem komu zostawić w spadku dobytek. W piątek o 18 zadzwonił telefon. Resztkami sił podniosłem słuchawkę. Dzwonił dobry kolega. Tak się ucieszyłem że ktoś o mnie myśli w takiej chwili, że postanowiłem zapisać mu telewizor. Odebrałem telefon, a kolega zamiast współczująco mnie wspierać, powiedział że ma spory kłopot i teraz nie pora żebym się mazgaił. W przypływie irracjonalnego impulsu kupił dużą flaszkę i nie miał jej z kim wypić. W moment odzyskałem siły witalne, żeby pomóc koledze w jego trudnej sytuacji.
Zapomniałeś o nodze, która koniecznie musi być od koleżanki bardziej: -ogolona -opalona -nakremowana -na wyższym "gwoździu"
OdpowiedzKiedyś umierałem na przeziębienie. Śmierć zaglądała mi w oczy. Temperatura prawie 37º. Leżałem tak w agonii dwa dni i rozważałem komu zostawić w spadku dobytek. W piątek o 18 zadzwonił telefon. Resztkami sił podniosłem słuchawkę. Dzwonił dobry kolega. Tak się ucieszyłem że ktoś o mnie myśli w takiej chwili, że postanowiłem zapisać mu telewizor. Odebrałem telefon, a kolega zamiast współczująco mnie wspierać, powiedział że ma spory kłopot i teraz nie pora żebym się mazgaił. W przypływie irracjonalnego impulsu kupił dużą flaszkę i nie miał jej z kim wypić. W moment odzyskałem siły witalne, żeby pomóc koledze w jego trudnej sytuacji.
Odpowiedz