Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Państwo

by derbonobo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar jedyny360
5 5

Z jednej strony niby tak, ale z drugiej, tak ściśle ekonomicznie większe szanse są zwrotu z inwestowania w bezrobotnego niż w leczenie dziecka chorego na raka bo raz zasiłki kosztują państwo mniej niż finansowanie leczenia, a dwa bezrobotny ma większe szanse przeżycia. Chociaż z trzeciej znowu strony składki na ZUS są oddzielne, a na NFZ niemałe, więc na co do ch*ja pana idzie kasa którą się buli na służbę zdrowia?

Odpowiedz
avatar Andrzej445
0 2

@jedyny360: ale po co inwestować w bezrobotnego, skoro tak na prawdę gdyby chciał to by poszedł do pracy?

Odpowiedz
avatar cavefalcon
5 5

@jedyny360: Odpowiem ci w ten sposób: miesięczne utrzymanie więźnia w Polsce kosztuje 3150 zł. Hur dur, dźwięk pękających pośladów, powinni żyć tylko na chlebie i wodzie i zapracować na siebie. Teraz przechodzimy do faktów. Więzienny "dobrobyt" to: 100 g mydła, 40 g kremu do golenia, dwa nożyki do golenia, 60 g pasty do zębów wraz z jedną szczoteczką, proszek do prania (200 g), płyn do mycia naczyń (200 ml) oraz dwie rolki papieru toaletowego. Są to miesięczne porcje dla każdego więźnia. Koszt wyżywienia więźnia nie może wynosić mniej niż 4 zł dziennie. Teraz przechodzimy do rzeczywistych kosztów które zawierają się we wspomnianej kwocie. Utrzymanie więźnia to też utrzymanie całej infrastruktury. Trzeba opłacić remont budynków, ogrzewanie, wodę, prąd, wypłacić wynagrodzenie pracownikom Służby Więziennej. W przypadku służby zdrowia sytuacja jest podobna. To nie tylko pensje lekarzy, pielęgniarek, salowych ale też sprzątaczek, kucharek, ochrony. Zakup sprzętu od tomografu (+ koszt jego funkcjonowania) a skończywszy na plastrach, gipsie i bandażach. To rachunki za remonty, naprawy, energię elektryczną, wodę, ..., papier do drukowania i toner.

Odpowiedz
avatar jedyny360
7 7

@Andrzej445: Może na bezrobociu ma szanse się dokwalifikować i zarabiać więcej i tym samym płacić więcej w podatkach niż jakby poszedł pracować w knajpie na zmywaku, może inny powód, nie wiem. Nie zmienia to faktu, że szanse zwrotu inwestycji są większe niż w przypadku wydziału onkologii. @cavefalcon: Wszystko się zgadza, tylko według statystyk wydajemy per capita więcej na służbę zdrowia niż Szwajcaria, ale jednak Szwajcarzy mają lepszą służbę zdrowia (i są podobno mniej zadowoleni ze stosunku jakości do ceny niż u nas, ale nie wiem co o tym sądzić, może moje źródła są do dupy) więc wciąż coś tu się nie dodaje.

Odpowiedz
avatar cavefalcon
2 4

@jedyny360: Bo u nas wszystko to co wchodzi w koszta służby zdrowia ale też całej reszty budżetówki jest przepłacane w postaci ustawionych przetargów i nietrafionych zakupów. Policja organizuje przetarg na nowy samochód a tam w specyfikacji takie detale że okazuje się że może ją spełnić tylko jeden producent i jeden model. Służba zdrowia - wypływa afera z której dowiadujemy się że dziwnym zbiegiem okoliczności w konkursie ofert na sprzątanie i catering wygrywa firma szwagra ordynatora. Miałem staż w dużej i znanej firmie z branży IT która zajmuje się dostawą i serwisowaniem sprzętu dla polskich uczelni. Po co uczelniom komputery "do grania" z grafikami za kilka tys. złotych? A to nie jedyny przypadek bo na stażu w OPS również komputery z najwyższej półki cenowej których jedynym przeznaczeniem była praca biurowa czyli forma nowoczesnej maszyny do pisania.

Odpowiedz
avatar gomezvader
0 6

@Andrzej445: Ziomuś praca nie leży na ulicy. Niby praca jest, ale jak chcesz pójść gdziekolwiek choćby robić gałę potencjalnemu szefowi za 4zł za godzinę to będzie wymagał od ciebie magistra z genderologii, znajomości 3 języków 0bcych komunikatywnie i 5 lat doświadczenia w zawodzie. Jak pójdziesz do pośredniaka to po pół roku(jak będziesz miał fart) wyślą cię na staż za 1/3 najniższej krajowej. A po wszystkim dostaniesz pracę na tydzień i szef cię wyyebie bo bardziej opłaca mu się wziąć następnego stażystę. Bezrobotni muszą za coś żyć i nie raz utrzymywać rodzinę. A zanim znajdą pracę to zejdą na głód i halucynacje.

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
3 3

@jedyny360: Nope. W Unii Europejskiej jedynie Rumunia i Bułgaria mają niższe nakłady per capita niż Polska. Szwajcaria z kolei ma jakieś 8,5 krotnie wyższe nakłady per capita (7,8% swojego total GDP - Polska 4,2).

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
3 3

@jedyny360: @cavefalcon: Ah, i jeszcze jedno... Masz poniekąd rację, jedyny... W Polsce oczywiście jest pełno absurdów wynikających z organizacji służby zdrowia. Jak na przykład czasem nie opłaca się zlecać badań niektórym pacjentom, bo NFZ finansuje te tylko wtedy, gdy pacjent zostanie w szpitalu przez kilka dni... A koszt to kilkaset złotych za dzień. Dziennie marnowanych jest kilka milionów złotych i zajmowanych jest kilka tysięcy łóżek... A to po to, by odzyskać z NFZetu pieniądze za świadczenia :D... Niektóre szpitale się nie zadłużają. W takich szpitalach kalkuluje się każdą usługę tak, by miała ona uzasadnienie ekonomiczne (by być pewnym, że odzyska się pieniądze z NFZtu). Większość afer o "zaniedbanie w szpitalu" wynika właśnie z takich kalkulacji. Winni nie są lekarze jednak czy szpitale, a ustawodawcy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2019 o 20:13

avatar FriendzoneMaster
1 1

@cavefalcon: Akurat jeśli chodzi o komputery na uczelniach (przynajmniej technicznych), to nie wiesz o czym mówisz. Programy do CAD, wszelkiego rodzaju symulacji itp. mają równie wysokie wymagania co nowe gry.

Odpowiedz
avatar cavefalcon
1 3

Uwielbiam wstawki ludzi z zerową wiedzą. Potem ludzie się dziwią w jaki sposób pislam może osiągnąć ponad 40% poparcie. Tzw. zasiłek dla bezrobotnych który zresztą nie jest stały jest finansowany przez ... bezrobotnego bo aby uzyskać ten zasiłek trzeba wcześniej pracować a pracując odprowadza się składkę na Fundusz Pracy z które są właśnie wypłacane zasiłki dla bezrobotnych.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-3 3

@cavefalcon: jest finansowany przez aktualnie pracujących, bo to oni w tym momencie odprowadzają składkę na fundusz pracy

Odpowiedz
avatar cavefalcon
0 4

@ChiKenn: I jak widać długo nie było trzeba było czekać na autora tych wynaturzeń. OC też płacisz na czyjeś szkody czy raczej na pokrycie swoich gdybyś je stworzył. Ludzie sprawdźcie sobie w słowniku pojęcie słowa - ubezpieczenie. Załóżmy że żyjemy w świecie idealnym w którym nie ma bezrobotnych (na obecną chwilę). Wszyscy pracujący odprowadzają składkę na FP. Na rzecz kogo są wydawane pieniądze z FP skoro nie ma bezrobotnych? Na tym właśnie polegają ubezpieczenie społeczne - płacisz "w razie w".

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 2

@cavefalcon: autora? nie rozumiem. Różnica między OC, a wszelakimi innymi opłatami, które narzuca pod przymusem państwo jest taka, że przy ubezpieczeniu samochodu sam wybieram firmę (czyli też wysokość opłaty) - jest konkurencja i walka o klienta na rynku ubezpieczeń. Co to zmienia chyba tłumaczyć dalej nie muszę? A wracając do samej składki na fundusz pracy. Wyobraź sobie trzy przypadki: 1. Osoba A pracuje całe życie nie korzystając nigdy z świadczenia dla bezrobotnych (tzw. kuroniówki), całe życie odprowadza składki. 2. Osoba B pracuje przez 10 lat i ze względu na niezależne od niej wydarzenia (np. bankructwo firmy) traci pracę - krozysta z świadczenia. 3. Osoba C zatrudnia zupełnie się nie stara w pracy, ignoruje swoje zadania, byleby utrzymać posadę przez rok, a następnie korzysta przez 6/12 miesięcy z świadczenia. Potem powtarza cykl i tak robi całe życie, aby się za bardzo nie napracować. Osoba C płaci najmniej składek mimo, że korzysta najwięcej z świadczenia dla bezrobotnych. Osoba A płaci najwięcej mimo, że korzysta najmniej. I znów - chyba nie muszę tutaj dalej wyjaśniać jak się ma Twojego nietrafionego porównania do OC, co?

Odpowiedz
avatar cavefalcon
0 2

@ChiKenn: Sam wybieram firmę, jest konkurencja. W jakim ty świecie żyjesz? Jaka konkurencja? TU podlegają pod Ustawę i muszą się do niej stosować. Do tego nie zapominaj o tym że wszystkim i tak steruje państwowe TU czyli PZU i tak naprawdę to oni kontrolują rynek i ceny. Ile było OFE? 15? 20? I jaka była między nim konkurencja jak wszyscy pobierali maksymalne opłaty jakie mogli. Jak napisałem wszystkie składki płacisz "w razie w". Jak ubezpieczasz dom od pożaru i dom ci się nie spali to też masz pretensje do ubezpieczyciela i chcesz żeby oddał ci pieniądze? To tak w kwestii osoby A. Na tym właśnie polegają ubezpieczenia: płacisz stałą miesięczną kwotę a gdy nadejdzie "w" dostaniesz wielokrotnie więcej niż wpłaciłeś. Osoba B. Świadomie podpalasz dom żeby wyłudzić odszkodowanie? Osoba C. Widzisz ja uważam takie osoby jak osoba C za osoby zaradne życiowo, nie za cwaniaków. Przecież nikt normalny nie zrezygnuje z dobrze płatnej pracy żeby korzystać ze śmiesznie niskiego zasiłku. W niektórych krajach (bodajże Norwegia) zasiłek dla bezrobotnych jest wyliczany nie tylko na podstawie stażu pracy ale też zarobków jakie ta osoba posiadała. Jest to logiczne bo jeśli ktoś np. zarabiał 20 000 miesięcznie i ponosił wysokie koszty życia bo było go na to stać to jak miałby przeżyć za 900 zł zasiłku? Istnienie osób C wynika tylko i wyłącznie z tego na jak żenującym poziomie są zarobki w Polsce, szczególnie mowa tutaj o pensji minimalnej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2019 o 17:40

avatar ChiKenn
0 2

@cavefalcon: no ja np. nie wybrałem "państwowego PZU", bo w Hestii miałem dużo lepsze finansowo warunki. Może dla Ciebie te 10% ceny polisy (czyli około 200 zł rocznie) to żadna różnica, ja jednak wolę mieć wybór i płacić po prostu mniej. W kwestii OFE się nie wypowiadam, bo tematem się nie interesowałem nigdy. Mnie nie dotyczy. Ale wcale nie muszę tego domu ubezpieczać, a jeśli zechcę to nadal (jak w przypadku OC) mam wybór firmy oraz warunków (nie tylko finansowych) danej polisy ubezpieczeniowej. Przykład C to nie była osoba z dobrze płatną pracą - to chyba oczywiste :) Nie dyskutujemy o systemie jaki istnieje w Norwegii tylko Polsce. Istnienie osób C wynika również z faktu, że są na świecie osoby bardzo leniwe, którym się pracować po prostu nie chce i wolą kombinować jak to zorganizować, aby się za bardzo nie napracować.

Odpowiedz
avatar cavefalcon
0 2

@ChiKenn: A komu się pracować chce? Chyba tylko komuś kto mało co robi a dostaje za to mnóstwo pieniędzy. Gdy lekarz za wizytę chce 100-200-500 zł to słyszę: jemu się "należy" bo to lekarz. Gdy hydraulik za naprawę chce 100-200-500 zł to słyszę: że ile k., za wymianę głupiej rury 200 zł, pan oszalał, nie dam tyle. Dlaczego zatem pan doktor nie wymieni rury sobie sam tylko wzywa specjalistę? Dlaczego ktoś uważa że hydraulikowi się "nie należy"? Ktoś kto dostaje niewolniczą stawkę zawsze będzie kombinował.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 2

@cavefalcon: pisząc "nie chce się pracować" miałem na myśli ludzi, którzy tego nie robią, a nie takich którzy nie lubią swojej pracy i mimo że nie chcą jej wykonywać to jednak to robią.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Zapewne dlatego, że koszty onkologii dziecięcej są nieporównywalnie większe niż dawanie miesięcznie paru stówek bezrobotnym.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 2

@Trokopotaka: i do tego jest do dużo efektywniejsze z perspektywy wygrywania kolejnych wyborów - niech nam żyje demokracja! :D

Odpowiedz
avatar lifter67
1 3

Prawdziwy problem polega nie na tym, że dajemy zasiłek, który przynajmniej częściowo trafia do potrzebujących, tylko na tym, że dajemy czarnym darmozjadom z obcego państwa. Ojdyr z Torunia dostał w tym roku kilkadziesiąt milionów np. na swoją geotermikę - którą będzie podgrzewał węglem, bo temperatura jego wód geotermalnych jest za niska, by się do czegoś nadawały. A ostatnio rydzyk dostał jeszcze milion właśnie z funduszu na onkologię, bo będzie propagował walkę z rakiem w swojej telewizyi mającej oglądalność na poziomie błędu statystycznego. Pasiemy też kościół kat. na wiele innych sposobów, np. finansując państwowymi pieniędzmi budowę świątyni opaczności bożej. O opłacaniu kościelnej propagandy i manipulacji uprawianej w szkołach, przedszkolach, szpitalach, wojski itp. już nawet nie wspominam. Zrzucenie czarnego garbu z krzyżem na pewno stanowiłoby sporą ulgę dla budżetu.

Odpowiedz
avatar FriendzoneMaster
0 0

@lifter67: Eh, kolejny... Kościół znacznie więcej daje z własnych pieniędzy (czyt. z dobrowolnych składek wiernych i różnorakiej działalności gospodarczej) niż dostaje od państwa. Nie pamiętam dokładnych proporcji, ale WIELOKROTNIE więcej. Jest to m. in. wszelaka działalność charytatywna (znów, na dużą większą skalę niż wszelkie poza-kościelne organizacje, w tym WOŚP), domy opieki, szkoły, uczelnie wyższe itp. itd. Co do Świątyni Opatrzności Bożej, to sama świątynia nie otrzymała ani grosza (choć w XVIII w. Sejm zobowiązała się pokryć jej budowę w całości, ale wiadomo - trochę inne czasy), kilka milionów otrzymało MUZEUM znajdujące się na jej terenie. I tu ciekawostka: w czasie gdy wspomniane muzeum otrzymało 6 mln złotych, takie np. Muzeum Historii Żydów Polskich dostało ponad 200 mln. Wiele innych obiektów tego typu również dostało znacznie większe dofinansowania. Sytuacja ma się podobnie jak z niemal wszystkimi obiektami i działalnością prowadzoną przez Kościół - w ogromnej większości są finansowane z dobrowolnych datków wiernych, a pomoc państwa to tylko niewiele znaczący odsetek.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-1 1

@FriendzoneMaster: tylko dodaj, że KATOLICKIE szkoły... gdzie dzieci i młodzież są wychowywane na przyszłych katolików... to jest po prostu inwestycja, a nie działalność charytatywna skoro to wsparcie finansowe z naszych podatków jest tak małe i nieznaczące to mogliby z niego zrezygnować - wizerunkowo wyszło by to kościołowi bardzo na plus

Odpowiedz
avatar FriendzoneMaster
0 0

@ChiKenn: I tu się zdziwisz - całkiem sporo niekatolików uczęszcza do katolickich szkół (w Polsce nie aż tylu, bo nie ma aż tylu niekatolików). W USA to często jedne z najlepszych szkół, więc nawet ateiści niejednokrotnie posyłają do nich swoje dzieci, ze względu na sam poziom edukacji. Aczkolwiek nie jest to działalność charytatywna, tylko edukacyjna. Nauczyciele raczej nie pracują tam za darmo.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-2 2

@FriendzoneMaster: o to właśnie przecież chodzi, aby z niekatolika zrobić katolika... taki uczeń ma dla nich większą wartość niż, ten z katolickiej rodziny, bo tego przecież indoktrynować tak bardzo nie trzeba w szkole, rodzice robią to już w domu sam podałeś szkoły i uczelnie jako przykład działalności charytatywnej kościoła :) a ja Ci tylko argumentuję, że tu nie chodzi o bezinteresowną pomoc tylko dobrze skalkulowaną inwestycję

Odpowiedz
avatar FriendzoneMaster
1 1

@ChiKenn: Ale skoro o to chodzi, to czemu rodzice-ateiści posyłają tam swoje dzieci? Jeśli nie chcą z jakiegoś powodu zrobić ze swoich dzieci katolików, to widocznie są przekonani o tym, że taka szkoła jednak nie indoktrynuje na siłę. Gdyby to robiła, to raczej powszechnie byłoby o tym wiadomo. A jeśli rodzice nie mają nic przeciwko "zrobieniu ze swoich dzieci katolików", to raczej nie ma tu mowy o indoktrynacji. Przecież to wybór rodziców, by posłać tam dziecko, nie samej szkoły. Podałem je jako przykład DZIAŁALNOŚCI Kościoła, obok działalności charytatywnej. Czytaj ze zrozumieniem: szkoły i uczelnie wymieniłem po działalności charytatywnej, oddzielone przecinkiem.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-2 2

@FriendzoneMaster: rodzice ateiści raczej nie posyłają... ewentualnie rodzice-mający-wszystko-w-dupie - łącznie z kościołem, religią oraz tym jak zostanie wychowane ich dziecko (czyli tzw. "wierzący, ale nie praktykujący" :D) indoktrynacja jest indoktrynacją nawet jeśli ma miejsce za zgodą rodziców... najczęściej to właśnie rodzice są pierwszymi, którzy się tej indoktrynacji dopuszczają dobra, racja, rzeczywiście źle odczytwałem Twoją wypowiedź :)

Odpowiedz
avatar FriendzoneMaster
1 1

@ChiKenn: W zasadzie to ludzie mający-wszystko-w-dupie to faktyczni ateiści, ludzie nastawieni wrogo do religii to już bardziej "antyteiści" (jest na to lepsze faktyczne słowo, ale mi uciekło). I do tej pierwszej kategorii nie liczę tylko teoretycznych katolików, ale też wielu 'formalnych' ateistów czy wyznawców innych religii. Patrząc w ten sposób, to każde wychowanie czy uczenie czegokolwiek można podciągnąć pod jakiegoś rodzaju indoktrynację, bo przekazując wiedzę z automatu próbujesz narzucić dziecku przekonanie o jej istotności.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-2 2

@FriendzoneMaster: nie koniecznie, bo prawdziwy i zagorzały ateista by po prostu swoich dzieci do szkoły "kościelnej" nie posłał nie można bo słowo indoktrynacja dotyczy ideologii i doktryn (w tym religijnych)... uczenie dziecka sznurowania butów nie będzie indoktrynacją

Odpowiedz
avatar FriendzoneMaster
0 0

@ChiKenn: Skoro wszystko to co przekazują dziecku rodzice również traktujemy jako formę indoktrynacji, to można tu podciągnąć naprawdę niemal wszystko. Np. ucząc je historii przy okazji wpajasz mu przekonanie, że historia jest czymś istotnym co powinno znać. Tym samym kształtujesz jego światopogląd w tej kwestii (skutecznie bądź nie), a światopogląd to po prostu spersonalizowany zlepek różnych ideologii i przekonań. Więc idąc twoim tokiem rozumowania można by to uznać za indoktrynację. Wydaje mi się, że to jednak zbyt szeroka definicja, faktyczna indoktrynacja oznacza raczej procesy systemowe (zazwyczaj sterowane przez państwo), nastawione już z założenia na manipulację, a nie tylko przekazanie swoich poglądów i przekonań, które uważa się za właściwe (a to ma miejsce w przypadku rodziców czy szkół wyznaniowych).

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-2 2

@FriendzoneMaster: "Skoro wszystko to co przekazują dziecku rodzice również traktujemy jako formę indoktrynacji" <- ale NIE TRAKTUJEMY - zapoznaj się proszę z definicją słowa indoktrynacja... "a światopogląd to po prostu spersonalizowany zlepek różnych >ideologii< i przekonań" <- tutaj również polecam zapoznać się z definicją słowa światopogląd, ja np. mam pewne przekonania i światopogląd, który m.in. zakłada unikanie jakichkolwiek doktryn czy ideologii :)

Odpowiedz
avatar FriendzoneMaster
0 0

@ChiKenn: Ekhm... "Indoktrynacja (łac. doctrina – nauka) – świadomy i systematyczny proces, którego celem jest wpojenie człowiekowi określonych ideologii i doktryn, zwłaszcza religijnych, politycznych lub społecznych, korzystający z propagandy, stosowanej przez środki masowego przekazu, system oświaty szkolnej i pozaszkolnej." Tak że tego... Chyba jednak wyszło na moje... A twój światopogląd zapewne nie zawiera w sobie ŻADNYCH elementów JAKICHKOLWIEK ideologii czy doktryn, jasne... To jest zwyczajnie niemożliwe. Możesz świadomie unikać podporządkowania swego światopoglądu jakiejś jednej ideologii, ale nie zbieżności z jakąkolwiek ideologią. To tak jakbyś twierdził, że nie żywisz się potrawami, bo przecież nie gotujesz wg książki kucharskiej...

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-2 2

@FriendzoneMaster: jeśli "niemal wszystko" oraz "określonych ideologii i doktryn" to dla Ciebie to samo to tak - wyszło na Twoje i nie widzę sensu dalej dyskutować na ten temat :D przecież napisałem, że "zakłada unikanie" - mam świadomość, że nie jest to proste i nie zawsze się udaje, niemniej staram się :)

Odpowiedz
Udostępnij