Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Madka

Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ~Dr House
2 4

ktoś wie co konkretnie, od strony technicznej, oznacza zwrot "wejść na mieszkanie"? Czy chodzi o włamanie?

Odpowiedz
avatar Malikkun
3 3

Nie wiem ale się wypowiem. Swego czasu słyszałem, że jak wynajmujesz komuś mieszkanie i ten ktoś w tym czasie będzie miał dzieci (albo już ma) to praktycznie jest potem nie do usunięcia z mieszkania. Prawo będzie jak zwykle po stronie matki z dzieckiem, a Ty nie masz jak się ich pozbyć, bo ani policja czy straż miejska palcem nie kiwną. Trochę z innej beczki. Kiedyś nie było mnie dłużej i gość stanął sobie na parkingu podziemnym na moim miejscu. Po moim przyjeździe nie mogłem się z nim skontaktować, to najpierw telefon na straż, a potem policję. Obie służby nie mógłby nic zrobić, tłumacząc "nie mamy takich możliwości". Gdy gość się pojawił w końcu to dostał zjebe i zabrał auto. Twierdził, że skoro stoi puste to czemu ma się marnować. Powiedziałem mu, że jak będzie miał mieszkanie wolne to też sobie wejdę na nie, bo po co ma się marnować. Skoro państwo nie jest w stanie usunąć auta z Twojego miejsca to co dopiero ludzi z mieszkania.

Odpowiedz
avatar gomezvader
0 0

Ja się zastanawiam skąd są ludzie, którzy pytają o takie rzeczy. Bo dla przykładu mieszkam na wsi niedaleko niedużego miasta. Wieś może nie zabita dechami bo mamy biedrę. Ale mamy też kilkanaście "dzikich" gospodarstw i parę "legalnych"(wyyebaną owczarnię np, albo stadninę). I obok budynku wielorodzinnego, w którym mieszkam stoi willa. Najstarsza osoba w moim budynku ma jakieś 450 lat i mieszka tu całe życie i ona nie wie kto i kiedy tam mieszkał. Ale od czasów Jagiełły chyba nikt tam nogi nie postawił. Cała posesja zarośnięta w chvj. Po okolicy biadoli co najmniej kilka bezdomnych pijaczków(włamujących się do komórek by przekimać) i masa patoli z bąbelkami. I nigdy nikomu do głowy nie przyszło by włamać się do tej wilii i ją zająć. Ba nawet jeśli wycięcie drzew, chaszczy i generalny remont odstraszał to na mojej klatce od dawna stały 3 puste mieszkania. I mimo, że wiele było osób potrzebujących w tym patusów to nikt nigdy nie przychodził z takim pytaniem do mojego starego, który uchodzi za guru w okolicy w kwestiach prawnych.

Odpowiedz
avatar pslodo
0 0

@gomezvader: Oj, bo u Ciebie jest Twój stary, co go wszyscy znają, jest mądrą głową i doradzić umie. W mieście 400k mieszkańców, nie ma takich ludzi. Mam znajomego, co wykupił mieszkanie w bloku komunalnym jako inwestycję. Mimo świeżo odremontowanych schodów, i nowej elewacji, mieszkanie było wewnątrz zrujnowane. Chłopina nie defekuje jagiełłami, to zamknął kwadrat i pojechał do Irlandii ciułać na remont. Plan miał taki, że jak to ogarnie, to z wynajmu natrzaska kasy na spłatę kredytu za tą ruinę i na kolejny kwadrat dla siebie. Nazbierał kilkanaście tysiaczków i mówi "no to robię remont". Mieszkanie stało puste prawie trzy lata. Wbija koleś z inżynierem architektem, a mu klucze nie pasują. "No trudno, może oliwa w zamku się zastała" pomyślał koleżka i otworzył mieszkanie kluczem uniwersalnym o długości ramienia 70cm. Drzwi i tak były do wymiany. Weszli do środka, a tam ściany wygłaskane, równiutkie panele na podłodze. Zestawy z Ikei w każdym pokoju, kuchnia jak szkatułka. Wszystko czyściutkie, wysprzątane, wychuchane, no mucha siada w trzecim rzędzie. Koleś patrzy "to nie moje łóżeczko, to nie mój kubeczek itp." Wbija do sypialni, a tam zamiast śpiącej królewny, czy tam innej śnieżki, zastaje jamnika. Nie jakiegoś mega bulteriera obrońcy kwadratu, tylko zwyczajnego starego, wyliniałego, rudego jamnika. Ten jamnik z wrażenia zeszczał się na te barlineckie panele. Panele z Barlinka to luksusowa rzecz! Kolega pomyślał wtedy, że może zły adres bo te lata na emigracji mogą wypaczyć poczucie geografii. No ale numery na budynku i drzwiach się zgadzają. No pal sześć. Otwiera gościu kolejne drzwi. W zapuszczonej łazience którą zapamiętał, teraz jest wanna z hydromasażem. Otoczona kabiną z dymionego szkła wanna ma wszelkie opcje natrysku, pompkę do bąbelków i samoczyszczenie. Wbija koleżka do kuchni, która wyglądała dawniej jak podłużna kicha z bojlerem typu PREDOM PG-6 umieszczonym w samym środku długości kichy. Koleś zapamiętał emaliowany zlewozmywak, który stał poniżej, na konstrukcji z prętów zbrojeniowych fi 10, pomalowanych na zielono farbą okrętową. Teraz jest inaczej. Nie ma już PG-6, w dyskretnie zabudowanej szafce wisi multiobiegowy piec firmy na Vaillan... na ekologiczny gaz sprowadzany z samego byłego ZSRR!!!! Kolega stwierdził, że coś za bardzo pachnie. Odesłał inżyniera projektanta, rozsiadł się wygodnie na sofie i poczekał na lewych lokatorów. Chcecie wiedzieć co było dalej?

Odpowiedz
avatar ~Czesio
0 2

@pslodo: Co było dalej? Facet się obudził, gdy irlandzki kierownik budowy zaczął go szarpać i wrzeszczeć "wstawaj, zesrałeś się!"

Odpowiedz
avatar pslodo
0 0

@„Czesio”: Nie. Jak go nie było, rodzina wynajęła mieszkanie na dwuletnią umowę jakiemuś Januszowi, w zamian za remont. Janusz wyliczył sobie, że remont go kosztował tyle co mieszkanie w bloku komunalnym i sobie został. Ma "horom rzone", bo ona ma zeza i krzywy zgryz i niełatwo go eksmitować. Przepychanki w sądach i urzędach trwały prawie trzy lata, a gość sobie mieszkał. Kolega nawet chciał mu to mieszkanie odsprzedać, dla świętego spokoju. Janusz wykombinował, że ok, tylko wydał pieniądze na remont i już nie ma. Więc jak kolega zapłaci mu za remont, to on wtedy odkupi mieszkanie. Logika cokolwiek pokrętna, ale Janusz nie widział w tym nic głupiego. I tak sprawa za sprawą, błaganie w lokalówce o lokal zastępczy dla dzikusów. W końcu sądowy nakaz eksmisji, złośliwe zniszczenie armatury i sporej części podłóg. Janusz się wyniósł po ponad sześciu latach do lokalu, na który normalnie by nie dostał przydziału przez najbliższe 20 lat. Na koniec kolega musiał jeszcze zapłacić podatek dochodowy od wartości wynajmu. Ze skarbówką też były przepychanki, bo zażyczyli sobie naprawdę kosmiczną kwotę. Skończyło się tak, że Janusz bez wysiłku dostał od miasta mieszkanie, poza kolejnością, a mój kolega wyłysiał i zmarnował 3 lata oszczędzania pieniędzy, bo to co zarobił na emigracji rozeszło się między innymi na adwokatów i podatek. Trochę lipa, nie?

Odpowiedz
avatar ~Czesio
-1 1

@pslodo: Takiego obrotu spraw się nie spodziewałem... bo w poprzednim akcie dramatu nie ujawniłeś ważnych bohaterów - rodziny faceta i Janusza-wynajmowacza ;) A co do konkluzji to się zgadzam w pełnej rozciągłości. Ujnia z grzybnią. We wspaniałym świecie żyjemy, w którym wszelkiej maści cwaniakowanie jest premiowane, a uczciwym ludziom ludziom zawsze wiatr w oczy i beniz w dupę.

Odpowiedz
avatar gomezvader
0 0

@pslodo: Generalnie słyszałem o podobnych sprawach. Nawet kiedyś było coś podobnego w jakiejś uwadze czy czymśtam, że gość około 3 lat próbował wypyerdolić włamywaczy z własnego mieszkania bo okazuje się, że prawo na to nie zezwala. W praktyce to wygląda mniej więcej tak, że jedziesz sobie na 2 miesiące na wakacje. Wracasz, a tu ktoś ci się włamał i jeszcze nie wyszedł. I teraz nie możesz go wyrzucić bo według prawa polskiego prywatna osoba nie może uczynić kogoś bezdomnym.

Odpowiedz
avatar Hannya
1 1

Czekajcie, ja tu czegoś nie ogarniam. 1. Gość kupuje zrujnowane mieszkanie. Tak zrujnowane, że trzeba za granicą zarobić na remont. Czyli remont nie mógł kosztować kilkanaście tysięcy a co najmniej kilkadziesiąt. Pominę milczeniem zatrudnienie architekta. 2. W tak zwanym międzyczasie rodzina wynajmuje owo mieszkanie NIE INFORMUJĄC właściciela o tym fakcie. 3. Umowa jest dziwna: mieszkasz w zamian za remont. Podejrzewam, że nie była sporządzona przez prawnika, bo miałaby jasno określone ramy typu: przedstawiasz rachunki na pieniądze włożone w remont i płacisz tylko za media, do czasu aż "wymieszkasz" włożoną kwotę. Po tym czasie umowa podlega renegocjacji. 4. Podejrzewam, że skarbówka też nie została poinformowana o w/w sytuacji. W innym wypadku nie zażyczyliby sobie naprawdę kosmicznej kwoty. Dalej nie kombinuję, tu jest potrzebny ktoś, kto zna się na prawie. W tej historii coś się pieprzy. @pslodo wygląda na to, ze Twój znajomy miał szczęście, że tylko tak się skończyło.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 września 2019 o 10:22

avatar PMT100
-1 1

@Hannya: Masz rację z punktami 2-4. Ale z tym pkt. 1 to muszę powiedzieć, że kilkadziesiąt tysięcy za remont mieszkania to nie jest kwota z księżyca. Moja sąsiadka za sam gruntowny remont łazienki dała 20k, a u mnie za wymianę kilku rurek od licznika do kranu w łazience i kuchni po drugiej stronie ściany (w sumie 2 dni po 4h roboty) fachowiec zaśpiewał sobie 1800zł. Tak że tego... ;)

Odpowiedz
Udostępnij