U mnie to się szło przez taki las, gdzie zimą głodne i dzikie watahy wilków biegały. Trzeba było mieć dodatkową kanapkę z jakimś mięsem (na ogół najtańsza kiełbasa starczyła) i im rzucić, a potem szybko biec do szkoły. Gorzej było jak w piątek matka ze serem tylko dała, wtedy trzeba było im rzucić ten ser i na serio szybko uciekać, zanim się pokapują, że nie ma kiełbasy.
U mnie to się szło przez taki las, gdzie zimą głodne i dzikie watahy wilków biegały. Trzeba było mieć dodatkową kanapkę z jakimś mięsem (na ogół najtańsza kiełbasa starczyła) i im rzucić, a potem szybko biec do szkoły. Gorzej było jak w piątek matka ze serem tylko dała, wtedy trzeba było im rzucić ten ser i na serio szybko uciekać, zanim się pokapują, że nie ma kiełbasy.
Odpowiedz