Idź z nosem w telefonie przez pętlę gdzie zawracają autobusy bo nie chce ci się podejść 100 metrów do pasów, albo chociaż patrzeć gdzie leziesz skoro już nie korzystasz z tych pasów.
Miej pretensje, że MPK zatrudnia szaleńców rozjeżdżających ludzi.
Jeśli ktoś powinien mieć badania psychologiczne w takiej sytuacji, to chyba jednak ludzie kupujący smartfony (bo kierowcy badania mają).
A mi raz w jesień było zimno, a że do najbliższej farelki miałem jakieś 80 metrów to mi się nie chciało i wskoczyłem se w ognisko bo prościej. Zostałem dotkliwie oparzony. Opi3rdoliłem najbliższego kolegę że mnie nie powstrzymał, a on mnie odpowiedział że to jest ognisko, no okej ale to nie znaczy że to powinno palić i zabijać przechodniów. Jakim cudem jakiś kretyn dał dar ognia ludzkości który ma tyle niebezpieczeństw? Jestem tym ogromnie poruszony i żądam wyjaśnień dlaczego nikt tego nie zakazał, jak żyć?
Te 100m jest tutaj zaznaczone ze względu na przepisy, które pozwalają w takiej sytuacji przechodzić przez jezdnie poza przejściem dla pieszych. Nikt tutaj nie zwraca uwagi na ten fakt. Widać wypowiadają się pasażerowie tego autobusu.
@komarrek:
Może nikt na to nie zwrócił uwagi, bo ważniejszym wydało się to zdanie: "Sprawdzałem telefon i autobus zobaczyłem późno". Czy jest taki przepis, który mówi, że jeśli przejście dla pieszych jest daleko, to pieszy może wykazać się beztroską i bezmyślnością, przechodząc przez jezdnię w miejscu do tego niewyznaczonym? Nawet gdyby szedł po pasach, to nie powinien gapić się w telefon.
Kierowca autobusu zrobił mu przysługę - od teraz baran będzie się rozglądał. I nie sądzę, że kierowca chciał barana rozjechać. U nas w Polsce baranina jest rzadko jadanym mięsem.
Idź z nosem w telefonie przez pętlę gdzie zawracają autobusy bo nie chce ci się podejść 100 metrów do pasów, albo chociaż patrzeć gdzie leziesz skoro już nie korzystasz z tych pasów. Miej pretensje, że MPK zatrudnia szaleńców rozjeżdżających ludzi. Jeśli ktoś powinien mieć badania psychologiczne w takiej sytuacji, to chyba jednak ludzie kupujący smartfony (bo kierowcy badania mają).
OdpowiedzA mi raz w jesień było zimno, a że do najbliższej farelki miałem jakieś 80 metrów to mi się nie chciało i wskoczyłem se w ognisko bo prościej. Zostałem dotkliwie oparzony. Opi3rdoliłem najbliższego kolegę że mnie nie powstrzymał, a on mnie odpowiedział że to jest ognisko, no okej ale to nie znaczy że to powinno palić i zabijać przechodniów. Jakim cudem jakiś kretyn dał dar ognia ludzkości który ma tyle niebezpieczeństw? Jestem tym ogromnie poruszony i żądam wyjaśnień dlaczego nikt tego nie zakazał, jak żyć?
OdpowiedzTe 100m jest tutaj zaznaczone ze względu na przepisy, które pozwalają w takiej sytuacji przechodzić przez jezdnie poza przejściem dla pieszych. Nikt tutaj nie zwraca uwagi na ten fakt. Widać wypowiadają się pasażerowie tego autobusu.
Odpowiedz@komarrek: Może nikt na to nie zwrócił uwagi, bo ważniejszym wydało się to zdanie: "Sprawdzałem telefon i autobus zobaczyłem późno". Czy jest taki przepis, który mówi, że jeśli przejście dla pieszych jest daleko, to pieszy może wykazać się beztroską i bezmyślnością, przechodząc przez jezdnię w miejscu do tego niewyznaczonym? Nawet gdyby szedł po pasach, to nie powinien gapić się w telefon. Kierowca autobusu zrobił mu przysługę - od teraz baran będzie się rozglądał. I nie sądzę, że kierowca chciał barana rozjechać. U nas w Polsce baranina jest rzadko jadanym mięsem.
OdpowiedzJeśli na przystanku nie ma zebry bodajże w obrębie 20 metrów, to można przechodzić przez ulicę.
Odpowiedz