Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Greenpeace

Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Yellow_Jester
11 11

@grejon: A ty umiesz czytać, czy twoja edukacja skończyła się na pisaniu?

Odpowiedz
avatar grejon
0 0

@Yellow_Jester: Piaśc tże nei umei.

Odpowiedz
avatar ladyarwena
-2 10

Serio? Wszyscy Polacy rezygnują z mięsa w piątek? Czy tylko ortodoksyjni katolicy, co stanowi jednak pewien odsetek a nie 100%...

Odpowiedz
avatar kyllan
2 4

@ladyarwena: Szach-mat wszyscy którzy nie są ortodoksyjnymi katolikami ;)

Odpowiedz
avatar Hannya
-2 4

@kyllan: Nie jestem ortodoksyjna katoliczką i nie rezygnuję z mięsa w piątek.

Odpowiedz
avatar go1
0 2

@ladyarwena: Podobnoż na zachodzie już mówi się o zjadaniu dzieci bo Co2(w którymś filmie ator to omawiał). Toć ja sobie podziękuję zachodowi bo z jednej strony palą lasy amazońskie a z drugiej strony prowadzą do depopulacji bo Co2 i jakichś innych idiotyzmów.

Odpowiedz
avatar PMT100
2 2

Moja rodzina nie jest ortodoksyjna, ale zwyczaj 'bezmięsnych piątków' był u nas przez długi czas praktykowany. Srsly, nie ze względu na jakąś wiarę, ale 'bo taki jest zwyczaj', no i do pracy/szkoły wstyd było brać kanapki z wędliną w 'postny piątek'. Dopiero od paru lat mamy na to wywalone - i tym razem czysto ze względów finansowych, ponieważ jeśli kawałek sera kosztuje więcej niż kilogram kiełbasy, a ryby są droższe od mięsa, no to helooooł... xP Chociaż i tak mama się upiera, żeby 3 dni w roku trzymać post: w środę popielcową, w wielki piątek i w wigilię (mimo że, z tego co słyszałam, KK już zniósł post w wigilię bożego narodzenia). A przez resztę roku jemy cokolwiek, na co akurat są promocje xD

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
8 10

"A PNAS model showed that even if animals were completely removed from US agriculture, US GHG emissions would be decreased by 2.6% (or 28% of agricultural GHG emissions). The authors state this is because of the need to replace animal manures by fertilizers and to replace also other animal coproducts, and because livestock now use human-inedible food and fiber processing byproducts" Dziękuję, panie Greenpeace. I choćby nie wiem jak ci fanatycy starali się przekonać opinię publiczną, że produkcja mięsa ma największy wpływ na produkcję gazów cieplarnianych przez człowieka, to jest zwyczajnie nieprawda.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 października 2019 o 16:38

avatar Kalbi
-3 5

@Kajothegreat: aha, czyli ludzie to potwierdzili badaniami, opublikowali je, WHO je zatwierdziło, ale to nie prawda?

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
4 4

@Kalbi: WHO to światowa organizacja zdrowia XD... Oni nie badają klimatu XDDDD Spójrz na raport ONZ tho.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Kalbi: Tak to nie prawda, ponieważ przeliczenie kosztów produkcji mięsa na emisję gazów cieplarnianych to tylko jedna strona medalu, prezentująca typowy poziom zidiocenia ekologów. Bo jeśli nie dasz ludziom mięsa, to musisz im dać do jedzenia coś innego, co jest równie pożywne i dodające energii. Więc połacie biednych drzewek wycinane żeby wypasać zwierzęta i sadzić rośliny na paszę dla nich musisz zamienić na tereny do uprawy żywności, a te potrzebują nawozów by ładnie rosły. Poza tym zjadając kilo marchewki nie najesz się tak jak zjadając kilo mięsa. Dlatego właśnie spadek emisji CO2 byłby w efekcie takiej zmiany minimalny. Inna sprawa, że ludzie by się i tak na to nie zgodzili. Zdecydowaną większość światowej emisji gazów cieplarnianych produkuje nie związany z żywnością przemysł dużych krajów takich jak np. Chiny, a akcje typu nie jedz jutro kotleta to uratujesz planetę rodzą się w umysłach oderwanych od rzeczywistości ludzi.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
4 4

@Trokopotaka: W przyrodzie nic nie ginie. Faktem jest, że do produkcji mięsa potrzeba więcej roślin i wody, niż gdybyśmy mieli żreć trawę. No i by było na tyle, jeśli chodzi o fakty. Reszta to są mity powielane przez krótkowzrocznych fanatyków. Dlaczego tak się chcą troszczyć o lasy, a pozbywać się pól uprawnych, pastwisk i wszelkiej przestrzeni przeznaczonych do rasowego wytwarzania żywności? Bo według nich lasy produkują tlen, a pola uprawne nie. W praktyce jest wręcz odwrotnie. Wszelka roślinność pobiera CO2 z atmosfery i wykorzystuje węgiel jako budulec. Tlen jest produktem ubocznym i jest wydalany. Poza tym rośliny normalnie "oddychają". W najmłodszym okresie szybkiego wzrostu pobierają najwięcej budulca, więc jednocześnie wydalają najwięcej tlenu. Z czasem rosną coraz wolniej. Stąd młode rośliny dużo lepiej radzą sobie z rozbijaniem CO2 i "produkcją" tlenu od starych drzew. Zadajmy sobie proste pytanie. Ile ton materiału daje nam hektar lasu rocznie, a ile hektar pszenicy czy jakiejkolwiek innej uprawy? Pola uprawne dają więcej masy, plony można zebrać nawet kilka razy w roku zależnie od upraw. Drzewa muszą rosnąć latami przed wycinką. Masa materiału ma bezpośredni związek z tym, ile faktycznie te rośliny wyciągnęły węgla z atmosfery, a ton faktycznych zbiorów (licząc ze słomą czy sianem) jest znacznie więcej niż drewna w przeliczeniu na wiek drzewa. Kolejna sprawa, ciut bardziej przychylna ekologom. Zgromadzenie węgla z atmosfery to jedno, ale co dalej z nim robimy? Zarówno rośliny jadane przez ludzi jak i zwierzęta są spalane, a organizm wydala dwutlenek węgla - ogromne ilości. Czy to ma duże znaczenie? No tak średnio, bilans między uprawami do jedzenia a ich spożyciem jest dosyć równy. W praktyce uprawiamy dużo więcej roślin, niż zjadamy, a te niezjedzone idą na kompost czy chociażby będą sobie gnić na wysypisku. Ewentualnie zostaną przerobione przez bakterie na gaz, który spalimy i będziemy mieć energię. Zwiększone zapotrzebowanie na uprawy samo w sobie nijak nie podnosi ogólnego poziomu CO2, bo jednocześnie uprawiamy duże ilości roślin, które oczyszczają atmosferę z CO2. Nawet dodatkowe koszta upraw do wyżywienia naszego mięska nie niwelują tego efektu. Jedyny pozytyw polega na tym, że tylko część drzew kończy w piecu i wraca do atmosfery, ale inna część zostaje zachowana czy to w formie mebli, czy po prostu rosną sobie i nie są wycinane. Stąd można powiedzieć, że lasy same w sobie znacznie wydłużają ten cykl o ile nie mamy zamiaru ich wycinać i zużywać drewna.

Odpowiedz
avatar Kalbi
0 0

@Trokopotaka: "Poza tym zjadając kilo marchewki nie najesz się tak jak zjadając kilo mięsa.", oczywiscie ze nie :) tylko ze zobacz jak latwo marcheka wyrosnie i masz jej pelno, a mieso musi rosnac zdecydowanie dluzej, 1kg marchewki masz z kawaleczka ziemi, a zeby miec 1kg miesa musiasz poswiecic olbrzeymia ilosc miejsca i czasu.

Odpowiedz
avatar REALista100
1 1

Jak oni to obliczyli?

Odpowiedz
avatar Kalbi
-3 3

@REALista100: Bardzo prosto 1 swinia wydycha dana ilosc co2, do tego jej odchody wydzielaja metan, ktory tez idzie do atmosfery, tak samo krowa, przemnazaja to przez ilosc tych zwierzat i masz wynik. Do tego dodaja ile prady jest potrzebne na utrzymanie fabryk z tymi zwierzakami, dodaja srednio ile potrzebuje transport na dostarczenie zywca do ubojni i potem do sklepow i masz kolejny wynik. Wystarczy wejsc w statystiki np GUS

Odpowiedz
avatar azbest
1 3

@Kalbi: A więcej CO2 wydziela świnia, czy uchodźca, który dokonuje przywłaszczenia kulturowego i korzysta z europejskiej, kosztownej infrastruktury?

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
3 5

@Kalbi: Ty nawet nie wiesz, czemu produkcja mięsa niesie za sobą zwiększoną produkcję CO2 XDD... Twoją postawę nazwę krótko: fanatyzm. Otóż chodzi o produkcję paszy, użyźnianie gleby pod pastwiska itd. W greenpeacowskich "statystykach" wliczają do produkcji mięsa transport, przechowywanie, obróbkę i tak dalej. Jeśli zastosować by te same metody wobec produkcji warzyw i owoców, musielibyśmy dla "ratowania klimatu" zrezygnować z produkcji jedzenia w ogóle. Raport ONZ punktuje manipulacje organizacji radykalnie ekologicznych. Nie zmienia to faktu jednak, że oczywiście ludzie powinni ograniczyć produkcję CO2 XD. Byleby tylko nie radzili się fanatyków, jak to zrobić.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
1 1

@Kalbi: Tak na dobrą sprawę, to chyba łatwiej przetyrać 25 ton wywrotką i wywalić to na ziemię dla zwierząt niż ułamek z tego zapakowany w ładne skrzyneczki i kartoniki w odpowiednio czystych warunkach zawozić do sklepu. Produkty mięsne są dużo bardziej kaloryczne od roślin, a żarcie na trzody czy bydła jest znacznie prostsze i tańsze w produkcji i transporcie. Poza tym mniejsze zapotrzebowanie na rośliny oznacza mniejszy odzysk CO2 z atmosfery. No chyba, że będziemy specjalnie uprawiać rośliny i je później ładować do dziur po wydobyciu ropy i węgla.

Odpowiedz
avatar Kalbi
-1 1

@ZONTAR: "Poza tym mniejsze zapotrzebowanie na rośliny oznacza mniejszy odzysk CO2 z atmosfery." - tylko zeby miec miejsce na pola, z ktorych potem bedzie pasza tylko dla zwierzat wycina sie inne rosliny np lasy, ktore pobieraja zdecydowanie wiecej CO2 niz kukurydza na pasze. "Produkty mięsne są dużo bardziej kaloryczne od roślin" - nie koniecznie, sa rosliny bardzo kaloryczne, poza tym, wypordukowanie takiego miesa pochalnia wiecej energii i wody.

Odpowiedz
avatar Kalbi
0 0

@Kajothegreat: Wiem, napisałem bardzo skrótowo, bo trzeba by się nieźle rozpisać żeby wyszczególnić wszystkie aspekty. Ogolnie chodzi o to, że z pola, na którym jest uprawiana np kukurydza może się wyzywić z tego 100 osob w ciagu roku - jedząc tylko tą kukurydze ;) , a taki sam kawałek ziemi z kukurydzą jeśli przeznaczymy na pasze dla zwierząt to wychodujemy zwierzaka, który wyżywi tylko 5 osob. Tu chodzi o proporcje, zużycia ilości jedzenia roślinnego nad mięsnym, że zdecydowanie wiecej potrzeba miejsca na produkcje miesa niz tylko roslin. Jesli bysmy zmneijszyli (nie zrezygnowali) ilosc jedzenia miesa to wtedy firmy nie potrzebowalby tyle pol na pasze dla zwierzat, przez co nie wycinalyby np lasow dzieki czemu wiecej CO2 byloby przetwarzanych, no i mniej uzycia trasportu itp.

Odpowiedz
avatar REALista100
0 0

@Kalbi: tyle, że są specjalne rodzaje roślin które przeznacza się na pasze celowo, a robi się to, dlatego, że na tych polach nie urośnie nic innego niż warzywo pastewne, bo jest zbyt gówniana ziemia żeby na tym wyhodować jedzenie dla ludzi. Wbrew pozorom rolnictwo nie jest takie proste i lekkie jak się wydaje szczególnie w Polsce gdzie jest potrzebny odstrzał dzików, bo niszczą pola to zaraz jakieś ekopsycholki, które w życiu dzika na oczy nie widziały skrzykują się na facebooku i wstawiają sobie warchlaki w profilowe, "bo przecież są takie śliczne jak można do nich strzelać?" i zaraz zaczynają się akcje protestacyjne ekopsycholi, zaraz opozycja rządowa się do tego przyłączą, bo oni przyłączą się do wszystkiego co jest przeciwko obecnej władzy niezależnie czy jest to dobre dla obywateli czy nie ważne, że szkodzi PiSowi, a jedyne osoby, które na tym tracą to rolnicy i konsumenci, którzy później musza za ostateczny produkt zapłacić więcej.

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 0

@Kalbi: Jedząc wyłącznie kukurydzę trzeba suplementować np. białka. Lasy wycinają barbarzyńcy w Brazylii (swoją drogą, za pozwoleniem Unii Europejskiej :); "pożary" "lasów" Amazonii w tym roku to byly w 80% "użyźnianie" gleby pod uprawę soi. W poprzednich latach SKALA POŻARÓW BYŁA ŚREDNIO WYŻSZA! Ale te błazny jeszcze nie musiały się tłumaczyć przed opinią publiczną. Unia Europejska i organizacje ekologiczne zgrywają głupa, przyzwalając Brazylii - a to w imię interesów - na dalszą wycinkę lasów pod uprawę soi. Jeśli mówimy o propagandzie: nie wiem, która ze stron politycznego konfliktu posunęła się w tej materii dalej - alt-right-winggowcy, czy 'liberałowie' z organizacjami zielonych). Przy czym jest choćby sporo gotowej, nieużywanej ziemi pod uprawę w Polsce czy na Ukrainie, gdyby rzeczywiście nam zależało na polepszeniu warunków środowiskowych. A tak poza tym... Z wyjątkiem może dwóch krajów w Europie, nic się nie robi z wysoko-emisyjnymi samochodami... A przecież samochód produkuje zdecydowanie więcej zanieczyszczeń na kilometr na osobę, niż odrzutowiec, przeciwko którym ostatnio stało się modne protestować! Jak łatwo zredukować emisję dwutlenku węgla do atmosfery? To proste - zmniejszyć populację ludzką o 30% :).

Odpowiedz
avatar ZONTAR
-1 1

@Kajothegreat: To nie ma praktycznie związku z tematem. Wszystko sprowadza się do bilansu energetycznego. Ludzie emitują zasadniczą większość CO2, a przybyło ich sporo przez ostatnie kilka wieków. Poziom CO2 w atmosferze zaczął się zmieniać stosunkowo niedawno. Wszystko przez to, że każdy człowiek emituje tyle CO2, ile spala materii. Im więcej jest ludzi, tym więcej jemy, spalamy i wydychamy. Cykl jest zamknięty. Rośliny same w sobie też wydzielają CO2 lub inne gazy chociażby gnijąc. To samo jest ze zwierzętami czy lasami. Każda roślinność zwyczajnie zamienia węgiel z CO2 w biomasę. Część zjadamy, częścią karmimy zwierzęta, część fermentujemy wytwarzając gaz czy nawozy, ale całkiem sporą część później spalamy. Lasy jako metoda na CO2 miałyby sens, gdybyśmy co jakiś czas wycinali wszystko w pień i zakopywali wcyięte drewno robiąc miejsce dla nowych drzew. Im roślina starsza, tym ma mniejszy przyrost masy rocznie i mniej CO2 zużywa. Dlatego rośliny uprawne bardzo dobrze pochłaniają CO2, produkujemy je w dużych ilościach nawet po kilka razy w roku. No i teraz taka zagadka. Mamy hektar pola, która z roślin da nam najwięcej biomasy na rok? 1. Drzewa 2. Rośliny uprawne 3. Rośliny pastewne

Odpowiedz
avatar Kalbi
0 0

@Kajothegreat: "Jak łatwo zredukować emisję dwutlenku węgla do atmosfery? To proste - zmniejszyć populację ludzką o 30% :)." ;)) To by było najłatwiejsze ;) . Chociaż kto wie, czy zaraz jakaś większa wojenka nie wybuchnie bo ... trzeba zarobić ;)

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
1 1

@ZONTAR: Ma, bowiem 30% produkcji CO2 przez człowieka związana jest z produkcją pożywienia. Choć prawdę mówiąc, gdyby kraje zachodnie produkowały tyle pożywienia, na ile jest zapotrzebowania (podobno średnio w Europie marnuje się 180 kg pożywienia na rok na osobę), problem byłby zdecydowanie mniejszy. Rośliny pastewne?

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@Kajothegreat: Ano rośliny pastewne najszybciej rosną, dają najwięcej masy i wymagają najmniej opieki. Jakby zastąpić lasy polami roślin pastewnych i je zwyczajnie zakopywać głęboko pod ziemią, to byśmy zaczęli zabierać z atmosfery więcej CO2 niż produkujemy. Pomijam oczywiście kwestię paliw kopalnianych, bo one są odwrotnym procesem na dużo większą skalę. W końcu paliwa kopalniane to nic innego jak biomasa po wielu milionach lat "leżakowania". My ją wydobywamy i spalamy, a nie ma odwrotnego procesu. Stąd cały problem. Mnie bardziej zastanawia, czy bylibyśmy w stanie stworzyć jakieś ekologiczne urządzenia zużywające nadmiary produkcji energii w procesie podobnym do fotosyntezy. Wtedy można mocno inwestować w OZE na wyrost zapewniając i po 300-400% produkcji energii aby nawet zimowym wieczorem pokrywać większość zużycia, a wszelkie nadprodukcje głównie latem wykorzystywać wyłapując węgiel z atmosfery i robiąc brykiet. Co najlepsze, taki brykiet można później sprzedawać zamiast wydobywać surowce z ziemi, a to daje dodatkowy zysk z takich instalacji i pozwala na wprowadzenie jakiegoś cyklicznego procesu. Pakujemy energię robiąc brykiet z CO2, ktoś inny to spala i uwalnia. Taka naturalna bateria, do tego bezpieczniejsza niż ogniwa wodorowe. Jedynie zostaje pytanie, czy damy radę zrobić coś dużo bardziej efektywnego od zwykłej roślinności. W ten sam sposób działa uprawa roślin przeznaczonych do biogazowni. Rośliny gromadzą energię zbierając węgiel z atmosfery korzystając ze słońca, a później pozwalamy im fermentować, zbieramy gaz i jesteśmy eko. @Kalbi Sami chińczycy w ciągu dnia wydychają tyle CO2, ile wynosi roczna emisja z przemysłu na świecie. Sęk w tym, że pozbycie się jakiegoś procenta ludzi zmniejszy też zapotrzebowanie na żywność, a więc produkcja spadnie. Wyobraź sobie łąkę i na niej kozy. Kozy wpitalają trawę, wydychają CO2. Chcesz zmniejszyć emisję CO2, więc wybijasz kozy. No emisja spadła. Co dalej? Łąka zarasta, część zaczyna gnić uwalniając CO2, co jakiś czas dochodzi do pożaru i uwalnia CO2, wszelkie bakterie i robactwo się rozwijają żrąc co i też produkują CO2. Bilans pozostaje bez zmian, jedynie zamieniłeś kozy na procesy gnilne, spalanie i inne zwierzęta.

Odpowiedz
avatar zerco
2 2

A gdyby wszyscy na jeden dzień zrezygnowali ze wszystkiego tylko siedzieli w domach i się opierniczali, to wieczornych newskach powiedzieliby "dziś nic ciekawego się nie wydarzyło"

Odpowiedz
avatar lifter67
4 4

Nie, panie Grinpiss, ponieważ to nie jest tak, że rezygnacja z mięsa spowodowałaby automatycznie cofnięcie czasu, odrośnięcie zabitych kurek, krówek i świnek, i cudowne odzyskanie zasobów, które zostały na to zużyte. Wyprodukowane mięso jest i pozostanie wyprodukowane, to jest proces nieodwracalny, a niekupienie go przez klientów będzie tylko oznaczać, że kurki, krówki i świnki umarły na próżno, a zużyte na to zasoby zostały ZMARNOWANE. Przestańcie się czepiać klienta, czepcie się producentów. Macie jakąś propozycję dla wszystkich tych rolników, którzy staną się bezrobotni po tym, jak zrezygnujemy z konsumpcji mięsa? Zgaduję, że nie. To jest rzecz z gatunku "łatwo gadać, trudniej zrobić", zwłaszcza że po drodze trzeba by jeszcze sobie poradzić z chciwością koproracji.

Odpowiedz
Udostępnij