Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Staropolskie nazwy powinowactw

by Ascara
Dodaj nowy komentarz
avatar jaaptekarz1
0 2

Jak to rozumieć? Czyli według ludzi w związkach sigle to idioci? Czy ten "mistrz" polegał na obrażaniu?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@jaaptekarz1: Moim zdaniem chodziło o to, że warto poszerzać swoją wiedzę w różnych dziedzinach, bo nigdy nie wiadomo kiedy będzie potrzebna i po prostu lepiej być oczytanym niż tępym. Co prawda staropolskie nazwy więzów rodzinnych to dość niszowa gałąź wiedzy, która przeciętnemu człowiekowi może się przydać co najwyżej w jakimś teleturnieju pokroju Milionerów, ale wychodzenie z założenia "to mnie nie dotyczy, nie muszę tego wiedzieć" to typowe podejście ciemnoty, którą łatwo jest manipulować.

Odpowiedz
avatar Sweter
3 3

@Trokopotaka: Dokładnie tak. @jaaptekarz1: To jest po prostu przykład mistrzowskiej (bo i słusznej i śmeisznej) ekstrapolacji. Skoro zaletą bycia singlem jest niekonieczność posiadania pewnej wiedzy, to zaletą bycia idiotą jest niekonieczność posiadania jakiejkolwiek wiedzy. Co więcej - detrytu5 nie został obrażony, tylko powinszowano mu doprowadzania do odkrycia tej prawdy. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 listopada 2019 o 13:45

avatar zerco
2 4

@Trokopotaka: Gdy byłem w ogólniaku to zapytali się nas czy chcemy mieć wychowanie seksualne. Jeden koleś powiedział, że nie chce. Zapytany czemu odparł "bo to mi się do niczego nie przyda" potem wdał się w kłótnie z nauczycielką, że "jak to nie wiem że do końca życia będę sam?! Oczywiście że wiem!" i został wyrzucony za drzwi. Spotkałem go niedawno. Tj. 20 lat później. Przypomniał mi te historię gdyż jest sam, nigdy nie miał dziewczyny, chłopaka też nie i nie zamierza. W sumie to dobrze, bo jest strasznie wkurzający. Faktem jest, że skubany miał rację. Nie przydało mu się.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@zerco: Abstrahując już od tej historii o byciu forever alone, wychowanie seksualne w ogóle jest z lekka bezużytecznym przedmiotem, a już szczególnie tak późno jak na etapie szkoły średniej, bo widza tam przekazywana jest prosta, powszechnie dostępna i znana dzieciom w podstawówce, stąd wątpię czy ktoś się na tym nauczył czegoś pożytecznego. No ale fakt, 20 lat temu taki przedmiot brzmiał egzotycznie i niesamowicie (nawet jeśli jego wartość merytoryczna była znikoma).

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-3 3

@Trokopotaka: w czasach gdzie dostęp do wiedzy jest praktycznie nieograniczony, tak samo jak i jej zasoby (nie ma możliwości, aby jednostka mogła posiadać choćby ogólny zakres w każdej z dostępnych tematów) według mnie idiotą jest właśnie ten, który marnuje czas na zdobywanie wiedzy bezużytecznej, albo mimo szerokiej wiedzy nie potrafi jej wykorzystać (poprawne wyciąganie wniosków, analizy przyczynowo-skutkowe)... podejście "to mnie nie dotyczy, ale być może gdzieś kiedyś mi się to w życiu przyda" ma sens tylko pod warunkiem, że potrafimy chociaż pobieżnie ocenić prawdopodobieństwo zaistnienia warunku przydatności... chłonąc wiedzę w 95% zbędną tracimy czas, w którym moglibyśmy zdobywać dużo ważniejszą i przydatną w np. 60%. Pamiętajmy też, że mamy bardzo szybki i prosty dostęp do większości informacji - często można je uzupełnić w momencie gdy są potrzebne. Podsumowując - żyjemy w czasach gdzie priorytetem nie jest wiedza sama w sobie tylko umiejętność jej szybkiego odnajdywania, przyswajania oraz optymalnego wykorzystania.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 listopada 2019 o 8:18

avatar ChiKenn
-1 1

@Trokopotaka: obawiam się, że 80% wiedzy przekazywanej w szkołach (zwłaszcza podstawowych) jest powszechnie dostępna, a do tego mało przydatna w dalszym życiu młodego człowieka :(

Odpowiedz
avatar Sweter
2 4

@ChiKenn: Otóż "idiota" ma swoją definicję. Jest nawet na wikipedii - czyli ta wiedza jest dostępna. Ale trzeba w ogóle o tym wiedzieć, że to pojęcie jest zdefiniowane - bo bez tej wiedzy dywaguje się na temat tego kto to jest idiota. Ty nie wiedziałeś, więc dywagowałeś. W związku z tym jak na dłoni widać, że do zdobywania wiedzy potrzebna jest wiedza (nazwijmy to - podstawowa), a nie tylko dostępność każdej wiedzy. A za upowszechnienie tej podstawowej wiedzy odpowiada głównie szkoła. Czyli to co napisałeś jest fałszem. QED

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 listopada 2019 o 9:21

avatar konto usunięte
0 0

@ChiKenn: Moim zdaniem podejście "nie muszę nic wiedzieć, bo mogę sobie w 10 sekund sprawdzić na telefonie" prowadzi do tworzenia ułomnych ludzi, którzy gdy im padnie telefon albo nie mają zasięgu, nie potrafią się podetrzeć po skorzystaniu z kibla*, bo nie mają możliwości obejrzeć na YT turtoriala do tego. A jeżeli (O ZGROZO!) zapomną ze sobą zabrać telefonu czują się kompletnie zagubieni i nie mają co z rękami robić. To jest ułomność. *przykład celowo przejaskrawiony

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 listopada 2019 o 16:34

avatar ChiKenn
-1 1

@Sweter: mam świadomość jaka jest oficjalna definicja idioty (stopień upośledzenia umysłowego) - użyłem jednak słowa w znaczeniu potocznym (nawet wikipedia o tym wspomina, gdybyś tam zajrzał :D) dostosowując się do znaczenia w jakim użył tego wyrazu Trokopotaka.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@Trokopotaka: ale ja nie napisałem, o tym aby "nic wiedzieć" tylko że warto się dobrze zastanowić co wiedzieć warto. Każdy z nas ma ograniczone zasoby czasu na jej zdobywanie - należy mądrze wybrać. Jeśli ktoś się szczyci, że ma niesamowitą wiedzę na temat astrologii, wróżbiarstwa albo wywoływania duchów to według mnie mógłby tej wiedzy nie mieć w ogóle - ponieważ jest ona bezużyteczna. To trochę jak z czytaniem książek - ostatnio jest bardzo mocno promowana opinia, aby CZYTAĆ, dużo i jeszcze więcej, ale nie precyzując czego. Według mnie lepiej obejrzeć dobry i wartościowy film czy zagrać w ambitną grę niż przeczytać gównianą książkę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@ChiKenn: I tak i nie. Oczywiście, że czytanie bzdur nie jest specjalnie edukujące, ale samo czytanie poprawnie napisanego tekstu (czyli bez błędów ortograficznych, gramatycznych, stylistycznych), zawierającego bogate słownictwo, uczy czytającą osobę pisania w taki sposób. Rzecz jasna nie jest tak, że po przeczytaniu Trylogii Sienkiewicza ktoś od razu będzie dobrym pisarzem, ale udowodniono, iż osoby często czytające książki piszą znacznie lepiej i popełniają mniej błędów. Od czasu wprowadzenia korekty w przeglądarkach poziom tekstu w internetach nieco się poprawił, ale nadal można zobaczyć wiele przykładów jakie wypowiedzi prezentują osoby, które czytają i piszą wyłącznie skrótowe wiadomości na messengerze (oczywiście bez interpunkcji, bo użycie kropki oznacza mowę nienawiści), a tekst drukowany widzą co najwyżej w gazetce reklamowej z Lidla. Kiedyś można było mieć wymówkę, że książki są nieporęczne, niewygodne, a czytanie na monitorze z wielkim zadkiem męczy oczy - jednak od co najmniej 10 lat można bez większych problemów kupić czytniki e-booków, które obsługują większość istniejących formatów tekstowych. Nawet to, że kogoś nie stać na kupowanie książek w formie elektronicznej no jest wymówką, bo internet jest pełen pirackich PDFów. Ale czy ludzie z tego korzystają? Większą popularnością cieszą się audiobooki, bo po co się wysilać z czytaniem...

Odpowiedz
avatar Sweter
0 0

@ChiKenn: Co w niczym nie zaprzecza dowodowi.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@Trokopotaka: ale w tym co piszesz chodzi o czytanie ogólnie, nie koniecznie książek. Ja np. czytam bardzo dużo artykułów / poradników / felietonów w internecie, oczywiście napisanych na poziomie i poprawnym językiem. Do tego filmy z napisami i w grach (tych ambitniejszych) też często jest dużo tekstów.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@Sweter: uznałeś (założyłeś błędnie), że nie wiedziałem, a ja jednak wiedziałem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 listopada 2019 o 22:05

avatar Sweter
0 0

@ChiKenn: Skoro posługujesz się rozumieniem potocznym zamiast oficjalnym to popełniasz błąd. Można go popełniać świadomie (wiedzieć jaka jest definicja), bądź nieświadomie, ale to nadal błąd.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@Sweter: po prostu dostosowuje się do większości odbiorców... ważniejszym WEDŁUG MNIE jest bycie poprawnie zrozumianym, niż samo wydanie poprawnie sformułowanego komunikatu

Odpowiedz
avatar Sweter
0 0

@ChiKenn: To jest równanie w dół, zwijanie cywilizacji. Jak większość odbiorców zacznie wierzyć w płaską Ziemię to też będziesz się tym posługiwał?

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@Sweter: nie, tylko porównanie z d... czym innym są naukowo udowodnione fakty, a czym innym jest ciągle ewoluujący (dostosowujący się do potrzeb użytkowników) język.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

generalnie też jestem za tym, aby używać elementów składowych naszego języka zgodnie z ich oficjalnym znaczeniem, ale żyjąc i funkcjonując w takim, a nie innym społeczeństwie moim priorytetem jest skuteczna komunikacja, a nie trzymanie się sztywnych zasad językowych... dla przykładu - jeśli mam do wyboru podpisać umowę, na której zarobię X nie zwracając uwagi na błędy językowe kontrahenta to właśnie tak robię :D

Odpowiedz
Udostępnij