@Trokopotaka: "Pieniądze firmowe" "pieniądze rządowe" - czyli nikt nie traci, wszyscy zyskują. W obu przypadkach jest jakaś mistyczna drukarka pieniędzy, czy portal przenoszący pieniądze znikąd?
@mikmas: Nie, chodziło mi o coś zupełnie innego. Jeżeli firma zatrudnia większą grupę osób to powinno być jakieś konto firmowe (bądź coś podobnego). Do tej puli wpływają wszystkie wypracowane zyski i z tej puli następne opłacane są bieżące wydatki i pensje dla pracowników, w tym pensja właściela/prezesa/dyrektora/wodza/cesarza firmy. Jeżeli pieniądze po tych odciągnięciach zostają i jest pod koniec miesiąca zysk, można je zainwestować w rozwój firmy czy ew. podwyżki, jeżeli zaczyna ich brakować, robi się cięcia. Wtedy jest wszystko przejrzyste czarno na białym.
Natomiast gdy dochody firmy = prywatna kieszeń szefa i w sumie nikt nad tym poza nim samym nie panuje, tworzą się sytuacje takie jak na obrazku, że ludzie pracują za ochłapy, a szefo kosi kokosy i pociska pierdoły ile to musi dokładać, bo nikt tego nie zweryfikuje.
Wesoło to wygląda na obrazkach, ale kierownik firmy przygwożdżony jest masami opłat, że często straty są większe niż zyski.
Odpowiedz@Dawid_M: Ale wtedy to są wydatki z pieniędzy firmowych, a nie z prywatnej wypłaty kierownika.
Odpowiedz@Trokopotaka: "Pieniądze firmowe" "pieniądze rządowe" - czyli nikt nie traci, wszyscy zyskują. W obu przypadkach jest jakaś mistyczna drukarka pieniędzy, czy portal przenoszący pieniądze znikąd?
Odpowiedz@mikmas: Nie, chodziło mi o coś zupełnie innego. Jeżeli firma zatrudnia większą grupę osób to powinno być jakieś konto firmowe (bądź coś podobnego). Do tej puli wpływają wszystkie wypracowane zyski i z tej puli następne opłacane są bieżące wydatki i pensje dla pracowników, w tym pensja właściela/prezesa/dyrektora/wodza/cesarza firmy. Jeżeli pieniądze po tych odciągnięciach zostają i jest pod koniec miesiąca zysk, można je zainwestować w rozwój firmy czy ew. podwyżki, jeżeli zaczyna ich brakować, robi się cięcia. Wtedy jest wszystko przejrzyste czarno na białym. Natomiast gdy dochody firmy = prywatna kieszeń szefa i w sumie nikt nad tym poza nim samym nie panuje, tworzą się sytuacje takie jak na obrazku, że ludzie pracują za ochłapy, a szefo kosi kokosy i pociska pierdoły ile to musi dokładać, bo nikt tego nie zweryfikuje.
OdpowiedzW myśl dobrego ducha socjalizmu niech wszyscy 4 zarabiają po 132750$ by było sprawiedliwie
Odpowiedz