Nie wierzę w pecha i dlatego niezwykły dysonans poznawczy powodują u mnie tacy ludzie. Z osobistych doświadczeń: zawsze znajduję w rybie ości. Sęk w tym, że może to być filet, paluszek rybny czy cholera wie jakie dziadostwo. Nieważne, że wszyscy dookoła jedzą taką samą rybę i nic nie znajdują, w mojej musi być co najmniej jedna ość. Zawsze. I to ZAWSZE, nie ma wyjątków.
Miałam znajomą, która skarżyła się, że na WF-ie zawsze piłki na nią spadają. Śmiałam się z jej niezdarności dopóki nie usiadłam kiedyś obok niej. Obrywała jedną piłką za drugą. Ani ja ani żadna ze znajdujących się obok nas dziewczyn nie oberwała.
Ciekawi mnie, co musiał robić wujek, żeby wejść nogą w garnek z zupą.
Odpowiedz@jankesowesny Może stary autorki to fanatyk zup i pół mieszkania zaebane garnkami?
OdpowiedzNie wierzę w pecha i dlatego niezwykły dysonans poznawczy powodują u mnie tacy ludzie. Z osobistych doświadczeń: zawsze znajduję w rybie ości. Sęk w tym, że może to być filet, paluszek rybny czy cholera wie jakie dziadostwo. Nieważne, że wszyscy dookoła jedzą taką samą rybę i nic nie znajdują, w mojej musi być co najmniej jedna ość. Zawsze. I to ZAWSZE, nie ma wyjątków. Miałam znajomą, która skarżyła się, że na WF-ie zawsze piłki na nią spadają. Śmiałam się z jej niezdarności dopóki nie usiadłam kiedyś obok niej. Obrywała jedną piłką za drugą. Ani ja ani żadna ze znajdujących się obok nas dziewczyn nie oberwała.
Odpowiedzmyślę że dziewczyna jak i Wujek mają problemy z napięciem mięśniowym, powinni również odwiedzić neurologa.
OdpowiedzZakładam się, że w konkursie na największą pierdołę świata zajęłaś drugie miejsce...
Odpowiedz