Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Adrian Razemek

Dodaj nowy komentarz
avatar ZONTAR
8 12

Smutne, ale prawdziwe. Przy czym i tak część osób ostatecznie zapłaci te 1k prywatnie żeby nie czekać kilku lat w kolejce.

Odpowiedz
avatar Dawid_M
4 4

@ZONTAR: I za to powinny być oddawane składki z powrotem do ludzi, gdy mimo tego, że płacą za lekarza, muszą chodzić prywatnie.

Odpowiedz
avatar allahuwonsz
2 2

@ZONTAR: Ha, skąd ja to znam. Czyli nie dość że przepłacone w uj - to się płaci jeszcze raz jakby wcale tego nie było, super deal. Osoby które mają kasę omijają nfz szerokim łukiem, nfz to tylko jak nie ma się innego wyjścia.

Odpowiedz
avatar REALista100
9 11

Socjalizm działa dobrze przez kilka pierwszych lat, a później kończą ci się pieniądze.

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
-2 10

@ZONTAR: @REALista100: Jeśli coś poważnego by się wam stało w USA, docenilibyście polską służbę zdrowia (o ile nie jesteście milionerami :)).

Odpowiedz
avatar karakar
5 7

@Kajothegreat: W USA od ponad 100 lat psują rynek złymi przepisami. Przynajmniej w Tajlandii mamy wolny rynek i tam ludzie jeżdżą się leczyć.

Odpowiedz
avatar Andrzej445
3 3

@Kajothegreat: Gdy coś poważnego się stanie to potem są zbiórki na operację w USA, bo w Polsce nikt nie potrafi takich przeprowadzić

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
-2 2

@Andrzej445: To są pojedyncze przypadki :). W stanach, gdy np. złamiesz nogę, musisz się liczyć z kosztem koło 5k dolarów (czemu tak drogo? Wolny rynek sprawił, że usługi medyczne w USA są najdroższe na całym świecie. Może to mieć związek z faktem, że lekarze średnio (!) zarabiają 300k dolarów rocznie... A studia medyczne kosztują 600k za całość :)) :). Nie mówiąc o raku i innych ustrojstwach.

Odpowiedz
avatar Frogy0
1 1

@Kajothegreat: 15k PLN to jest jakieś 2 lata składek NFZ. I tak chyba lepiej zapłacić raz na 10 lat coś i przynajmniej mieć pewność że jest na światowym poziomie

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 2

@Frogy0: Oni przy tym płacą różnego rodzaju ubezpieczania - to jest najśmieszniejsze w tym wszystkim :). Jeśli zachorujesz na rzadką chorobę (albo raka) i nie jesteś w USA milionerem, umierasz. Simple as that.

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
-1 1

@Frogy0: Btw, wiesz co się dzieje, gdy zachorujesz w USA? Wiesz, tak, że nie możesz przychodzić do pracy... Nie dostajesz pensji XD

Odpowiedz
avatar ZONTAR
2 2

@Kajothegreat: Jak nie masz ubezpieczenia, to siłą rzeczy zapłacisz sporo za zabieg czy leczenie. Stawki mają strasznie wygórowane, ale to dotyka jedynie osob bez ubezpieczenia. Ubezpieczenie zwykle kosztuje miesięcznie około 200-500 dolców zależnie od wielkości rodziny. Wielu pracodawców pokrywa sporą część tego. Płacisz ostatecznie do 100 dolców miesięcznie. Mniej niż niektórzy w Polsce na NFZ. Za leczenie może i zapłacisz 50-100 dolców, bo ubezpieczenia nie pokrywają wstępnych kwot, ale masz tyłek kryty. Kwestia raczej tego, że w USA szpitale i kliniki dbają o klienta aby ten chętniej chodził do nich i im płacił, a ubezpieczyciele starają się zachęcić do siebie dobrymi warunkami i walczą ze szpitalami oraz klinikami gdy koszta są zawyżone. Taka durnowata symbioza w której poszkodowany jest ten, kto się nie ubezpieczył. Najważniejsze jednak jest to, że ubezpieczony ma na to wywalone, bo w razie czego ubezpieczenie to pokryje, a szpital już czeka gotowy aby go przyjąć.

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 2

@ZONTAR: Nawet jeśli jesteś ubezpieczony, musisz płacić za większość usług medycznych :). Znajomy był załamany, że sobie ciachnął plecy (tak poważnie) i połamał nogę. Nie samym "poszkodowaniem", ale właśnie potencjalnymi kosztami. U lekarza z niedowierzaniem przyjął fakt, że xray i konsultacje i gipsowanie były całkowicie za darmo - był przygotowany na kilkutysięczny rachunek :). Mówił, że po wypadku samochodowym w USA musiał przez jakiś czas spłacać dług szpitalny :). Wszyscy amerykanie, których znam, wychwalają pod niebiosa Niemcy i Szwecję (choć fakt, nie tylko za służbę zdrowia, ale też za styl życia, wolny czas i bezpieczeństwo [oni się zwyczajnie boją chodzić w nocy po mieście XD]).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2019 o 3:55

avatar Kajothegreat
0 2

@ZONTAR: Oh, i jeszcze jedno. Ubezpieczalnie w USA sprawdzają ryzyko wystąpienia u ciebie raka i innych chorób genetycznych. Jeśli jesteś 'w grupie ryzyka', nie godzą się na normalne warunki ubezpieczenia :).

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-1 1

@Kajothegreat: no to chyba normalne... zobacz u nas ubezpieczenie na samochody (gdzie jest tak z grubsza wolna konkurencja) - jesteś młody, albo często masz wypadki = płacisz więcej...

Odpowiedz
avatar ZONTAR
3 3

@Kajothegreat: To chyba znasz ludzi z bocznych ulic Detroit czy kumpli z Bronxu skoro boją się wychodzić w nocy. Większość ludzi zna lepsze i gorsze rejony, tak samo jest w Europie. W niektóre miejsca lepiej się nie zapuszczać. Przy takich drobnych sprawach faktycznie można chwalić kraje socjalistyczne, nawet Polskę. Faktycznie po wypadku wystarczyło spędzić 8h w kolejce na prześwietlenie, nie musiałem nic płacić. No może poza lekami i kołnierzem na szyję, bo zrobili mi tylko prześwietlenie. W innym przypadku już raczej nie mam tak dobrych doświadczeń. Płacąc blisko tysiaka miesięcznie na NFZ poszedłem do prywatnej przychodni z przepukliną. Czas oczekiwania na badania z NFZ to około miesiąca, czas oczekiwania na podstawową operację (zwykłe cięcie i zszycie mięśnia) około 3 miesięcy. A no i najlepiej zrobić to od razu i nie zwlekać, bo rana się otwiera. Miałem coś rzędu 3-5cm dziurę w mięśniu, po tygodniu miała z 15cm. Ale lekarz mnie zapewnił, że jak zajdzie ryzyko utraty życia, to mogę zadzwonić po karetkę i wtedy dostanę szybszy termin. To ma być ta dobra służba zdrowia za którą buliłem tyle kasy? Ostatecznie w tydzień zrobiłem wszystkie badania i się zoperowałem nowoczesnymi metodami, NFZ nie zwrócił mi ani grosza z tego. Ot problem dla nich przestał istnieć i dalej radośnie brali sobie ode mnie składki. No a że ja naiwnie wolałem zoperować coś zanim dojdzie do martwicy jelit i zapłaciłem za to z własnej kieszeni, to moja strata. Ciepłym moczem leję na taką wspaniałą służbę zdrowia. To może działa w Niemczech czy Szwecji, ale z pewnością nie w Polsce. Ubezpieczenia praktycznie zawsze mają jakieś progi kwotowe. Sam mam takie średnio-lepsze ubezpieczenie. Nie chciałem brać drogiego pakietu, bo i tak mało choruję. Za dwie wizyty u lekarza rocznie mogę zapłacić. Mam ustaloną maksymalną kwotę za wizytę u lekarza i specjalisty, kwotę za wypisane leki i maksymalną łączną kwotę w ciągu roku. Po przekroczeniu każdej z nich resztę pokrywa ubezpieczenie. To znaczy, że lekarz kosztuje mnie 30, prześwietlenie 50, recepta bodajże do 10 dolców (serio, aż mnie to zdziwiło), a łącznie rocznie nie zapłacę więcej niż 2k za leczenie. Jeśli coś poważniejszego się stanie, to powyżej tej kwoty już wszystko inne pokrywa ubezpieczenie. Co do sprawdzania raka i innych rzeczy, to się z tym nie spotkałem. Słyszałem o tym, ale mnie kompletnie nikt nie sprawdzał przed ubezpieczeniem, podobnie nikt ze znajomych nie miał żadnych badań. Jedynie słyszałem o warunku przy ubezpieczeniach na życie, ale to już jest całkiem inna sprawa. Są w Polsce rzeczy, które wydają się lepsze od tego, co jest w USA. Standardowe ubezpieczenie chorobowe to nie jest głupia rzecz, chociaż nie jest też tanie. Ostatnio na podstawie statystyk wyliczyłem, że pracodawca musi uwzględniać bodajże 5-7% bufora od kwoty brutto na chorobowe dla pracowników, a więc o tyle więcej mógłbyś zarabiać (plus składka ZUS) bez tego ubezpieczenia. Czy wtedy byłoby nadal tak opłacalne? Płacąc 10% na chorobowe w praktyce zapłacisz ponad miesięczną pensję rocznie. Zwróci się przy chorobowym bliżej 2 miesięcy, raczej mało opłacalne jednak. No i nagle okazuje się, że w takich kwotach można mieć prywatne ubezpieczenie w USA na tej samej zasadzie. Chyba najbardziej brakującą rzeczą w USA jest ochrona uczciwych obywateli jak chociażby UFG. Jest obowiązek OC, miałeś wypadek z cudzej winy, ale ten nie ma ubezpieczenia. UFG pokrywa wypłatę i dochodzi zwrotu od sprawcy, a jako chroniony obywatel nie musisz się tym martwić. Niestety w USA nie ma czegoś takiego. Jak ktoś nie miał ubezpieczenia to cóż... możesz go pozwać. Oczywiście prywatne ubezpieczalnie i tym się zajmują. Mam samochód warty jakieś 25k i wziąłem ubezpieczenie OC (na siebie) w zestawie z ubezpieczeniem od nieubezpieczonego sprawcy na 25k. To znaczy, że jak ktoś nie będzie miał OC, to moje ubezpieczenie mi to pokryje bez żadnych kar dla mnie, a jego pozwą i spróbują odzyskać kasę. Dokładnie to samo, co w UFG. Może i to jest jakieś rozwiązanie.

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
-2 2

@ChiKenn: @ZONTAR: tldr Pojedźcie do USA, sami doświadczycie czaru wolnego amerykańskiego rynku na własnej skórze :*. I nie, amerykanie boją się chodzić w nocy po ulicy nawet w Europie, tłumacząc to nawykami z USA. Hehe, oni się nawet boją korzystać z nocnych autobusów. Reszta jest milczeniem. Wierzcie sobie w co tylko zechcecie. Miejcie jednak świadomość, że nie wiecie, o czym mówicie :).

Odpowiedz
avatar ChiKenn
1 1

@Kajothegreat: po cholerę odpisujesz komuś, skoro nawet nie zdałeś sobie trudu przeczytania co wcześniej napisał?

Odpowiedz
avatar ZONTAR
1 1

@Kajothegreat: Ja mieszkam w USA ciołku. Wypady na nocne imprezy i ogólnie nocne życie to nic szczególnego. Po prostu musisz znać rejony w jakie się nie zapuszczać. Jak ich nie znasz, to lepiej uważać wszędzie i stąd ten nawyk jadąc do innego kraju. @karakar W Polsce też takie są. Miałem podobny pokój jednoosobowy z własną łazienką. Oczywiście prywatnie, bo na NFZ to w najlepszym wypadku dostaniesz łóżko w wieloosobowej sali. Jak masz pecha, to będziesz leżeć na ławce na korytarzu.

Odpowiedz
avatar Sinecode
0 0

@Kajothegreat: Powiem Ci coś z naszego podwórka... Nie wiem czy wiesz ale nawet w takim PZU jest coś takiego jak "Karta Apteczna". Na ich stronie znajdziesz listę aptek w całym kraju gdzie za niektóre leki nic nie zapłacisz, a za niektóre masz dość fajne zniżki. Pomyślmy logicznie- skoro zwykła ubezpieczalnia jest w stanie zapewnić mi takie coś, to na cholerę być skazanym na łaskę i niełaskę NFZ i refundacje na leki które w niektórych przypadkach są nieskuteczne bo są przestarzałe a te skuteczne są poza listą refundacji? Adekwatnie z lekarzami- po co mam płacić składki skoro nie korzystam, a jak przychodzi co do czego to leczenie jest nieskuteczne i niskiej jakości? Uwierz mi że wielu wolało by żeby to co się płaci co miesiąc na zasrany NFZ, szło na ubezpieczenie z którego naprawdę korzysta jak musi. Adekwatnie z autami- płacisz ubezpieczenie, wkurzasz się bo musisz opłacać składki co roku, czasem absurdalnie wysokie w stosunku do wartości gruza, ale koniec końców "w razie wu" cieszysz się że mimo wszystko ubezpieczalnia za wszystko zapłaciła a nie Ty z własnej kieszeni.

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 0

@Sinecode: Oczywiście rozumiem cię. Tak rzeczywiście byłoby lepiej... Tylko widzisz, w USA usługi medyczne są zwyczajnie 12 razy (DOSŁOWNIE!) droższe niż w Polsce z jakiegoś dziwnego powodu. Gdyby Amerykanie nie byli tak głupi, wsiedliby w samolot do Niemiec, skorzystali z niemieckiej prywatnej służby zdrowia i wrócili. Nawet wliczając ceny biletów lotniczych zaoszczędziliby połowę :).

Odpowiedz
avatar karakar
8 12

Nakładają się tu efekty: - wydaję cudze, więc przepłacamy, - ja nie płacę, więc skorzystam mimo, iż nie potrzebuję, - pracuję na państwowej posadzie więc nie muszę się tak starać, bo i tak zapłacą, - marnujmy ludziom dużo czasu na wypełnianie formularzy, może nam się ta wiedza kiedyś przyda, - itd...

Odpowiedz
avatar ChiKenn
2 2

@karakar: "marnujmy ludziom dużo czasu na wypełnianie formularzy"... żebyśmy potem mieli co robić, bo jak nie będziemy (jak ta robota by bezsensowna nie była) to jeszcze nas zwolnią i trzeba będzie iść naprawdę pracować, robiąc coś potrzebnego do, tfu! prywaciarza...

Odpowiedz
avatar Trepan
0 2

Z wizytą u lekarza jest jeden problem: płacisz duże składki za przychodzenie do lekarza z pierdołami (nawet grypa to jest pierdoła z tego punktu widzenia) i faktycznie sam byś się wyleczył o wiele taniej, ale kogoś trafi nowotwór. Pytanie, takie leki też sobie dasz radę kupić? Spodziewam się, że nie, więc wszyscy się zrzucamy i leczony jest ten, kto zachorował. Problemem nie jest wysoka składka, tylko cholerne marnotrawienie środków. Ile urządzeń stoi nieużywane, chociaż jest personel, z "braku pieniędzy"? Aż tyle prądu żłopią, że ich nie stać na zabieg? Kupujemy doskonały sprzęt za grube miliony i używamy kilka razy do roku, by po 20tu latach uznać, że jest przestarzały i trzeba nowy, podczas gdy potrzebujących bywają setki.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
2 4

@Trepan: nie, to nie jestem "problemem"... problemem jest publiczna służba zdrowia, a to o czym piszesz jest tylko efektem... po prostu nie ma możliwości, aby w państwowych podmiotach nie istniało to "cholerne marnotrawstwo" (czy to szpital, policja, wojsko, państwowe firmy zarządzające infrastrukturą itd.)... z zasady (w większości przypadków, bo wiadomo gdzieś trafi się pozytywny wyjątek) nikt nie będzie dbał o wspólną (czyli niczyją) własność, bo niby dlaczego miałby to robić? dlatego zakres kompetencji państwa należy ograniczać do absolutnie koniecznego minimum

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Najbardziej zadziwiające jest to, że ludzie wiedząc jakie mamy warunki, nie robią w większości za wiele by dbać o swoje zdrowie i unikać lekarzy. Jasne, nie zawsze się da chorobie wymknąć, ale zwykle najpierw ktoś nie uprawia sportu, a za to na często pije, pali, wcina niezdrowe, śmieciowe żarcie, a potem mając 30-40 zaczyna płakać na terminy NFZ, bo jego organizm jest wrakiem.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-2 2

@Trokopotaka: i tutaj mamy kolejny powód dlaczego aktualny system nie może dobrze działać - skoro składka na ubezpieczenie zdrowotne nie jest uzależniona od tego jak dbamy o własne zdrowie to osoby dbające i nie korzystające z usług lekarzy "za karę" opłacają usługi dla tych 30-letnich wraków

Odpowiedz
avatar adawo
-1 5

a czym to się różni od PiS?

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-1 3

@adawo: Razemek? tym, że on lubi gejów bardziej niż księży (odwrotnie niż PiS)... jeśli nie jesteś żadnym z nich to dla Ciebie w sumie bez znaczenia ;D

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
-1 5

zastanawiam się co by się stało gdyby ludzie zamiast czerpać wiedzę z TV poczytali trochę historii (i podstaw ekonomii - nawet takich mega podstaw) - te wszystkie jałowe dyskusje o "marnotrawieniu środków publicznych" o "nadmiarze urzedników" - przecież to są najzwyklejsze w świecie PODATKI nakładane na klasę robotniczą przez klasę rządzącą - te środki nie są marnotrawione tylko "pobierane".. od SETEK lat tak było - najpierw oddwał chłop panu dwór to co wyhodował - bo jak nie chciał to pan z rycerzami go batem i mieczem, potem stworzono "demokracje" i zamiast królów byli możnowładcy a zamiast dworu byli urzedasy premierzy i prezydenci - zamast rycerzy policja, ale zasada jest taka sama - możesz albo pracować albo iść służyć na dworze (w urzędzie/korporacji) urzędnicy od zawsze nie byli kimś kto coś wytwarza tylko kimś kto służy władzy za pieniądze z podatków tych któych władza "ciemięży".. a że przy aktualnym stanie techniki zaledwie 3% pracujących jest w stanie wyutworzyć 100% dóbr to pozostałe 97% musi mieć jakieś zajęcie i musi zostać jakoś "wkomponowanych" w system na górze którego stoją "możnowładcy" inaczej mżnowładcy przestaliby rzadzic - współczesna ekonomia nie polega na wytwarzaniu dobra społecznego tlko na jego marnotrawieniu.. wrócicie sobie do czasu wielkiegi kryzysu w USA - gdzie rząd musiał wymyślac ludziom pracę żeby ustabilizowac sytuację - rozumiecie? było na tyle wszystkiego żeby ci ludzie mieli co jeść i czym jeździć do pracy - ale nie było PRACY więc pracę trzeba było WYMYSLIĆ im zajęcie żeby ci ludzi moglli "zarobić" na wypłatę... Bardziej obrazowo: jesteś królem i masz całych spichlerz ziarna - a ludzie głodują - żeby się nie buntowali i cie nie napadli musisz ich nakramić, ale nie możesz po prostu rozdać ziarna bo to zawsze powoduje destabilizację - tworzysz więc "urząd do spraw wszelakich" w którym zatrudniasz wszystkich tych ludzi i dajesz im wypłatę - oni codziennie dymają po 8 godzin robiąc coś zupełnie niepotrzebnego tylko dlatego żeby utrzymać spokój społeczny - tak powstały urzędy korporacje i wszystko co nas otacza - wykonujemy niepotrzebną pracę - tylko dlatego żeby goście którzy na początku rewolucji przemysłowej byli u władzy, zachowali swoją pozycję... Mamy zmechanizowane rolnictwo i maszyny wytwarzające maszyny - pracują 3 godziny miesięcznie bylibyśmy w stanie wytworzyć tyle dóbr żeby przez resztę czasu leżeć na d**pie - tyle tylko że ludzie tak nie umieją żyć i w takiej sytuacji doszłoby do załamania systemu i wojny - bo zawsze znajdzie się wystarczająco duży tych, którzy chcą rządzić innymi (albo po prostu gość który chciałby iść na dziwki, a w sytuacji powszechnego dobrobytu nie byłoby dziwek).. dlatego stworzono tego matrixa który nas otacza i dlatego o czymkolwiek by się nie rozmawiało to bardzo szybko dochodzi się do wniosku że funkcjonuje to nielogicznie (niezinformatyzowane urzędy, szpitale które nie leczą, więzienia które nie resocjalizują, sędziowie którzy ustawowo stoją poza prawem itd)..

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@zpiesciamudotwarzy: bardzo ciekawe spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość, pewnie sporo w tym racji, ale według mnie są dwie kwestie które się nie kleją :) 1. ten chłop z porównania kilkaset lat temu nie płacił 50 czy 70% podatku od swojego dochodu, 2. skoro te 3% pracujących jest w stanie wytworzyć 100% dóbr skąd tak ogromne zapotrzebowanie na pracowników na rynku pracy? są branże (np. budownictwo czy transport) gdzie jest popyt na usługi i dobra, a nie ma ich komu zrealizować

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
1 1

@ChiKenn: przecież napisałem skąd "popyt" - jest wytworzony sztucznie - wiadomo że nikt nie siedzie przy pulpicie i nie steruje gdzie się ma pojawić jaki wakat - stworzono mechanizm który z czasem stał się autonomiczny (urzędnik faktycznie przychodzi po pracy zmęczony pomimo że "gdyby lezał całe zycie mniejszą czyniłby on stratę") strażnicy więzienni faktycznie tracą zdrowie pomimo że więzienia jedynie "produkują" kolejnych skazańców - rzecz w tym że u źródła tego wszystkiego leży fałszywa przesłanka polegająca na tym że ludzie "potrzebują" pracować pomimo że nie ma już zapotrzebowania na pracą... To że ten "sztuczny świat" który nam stworzono ma wady i to ogromne wady, nie podlega dyskusji - ale debatowanie nad tym że "przecież gdyby wprowadzić informatyzację w urzedzie" albo "usprawnić służbę zdrowia tak żeby ludzie wychodzili zdrowi a nie uzaleznieni od leków" - jest po prostu gadką głupiego bo u podstaw tych systemów leży właśnie potrzeba dania ludziom pracy, a nie usprawnienia systemu tak żeby pracowali mniej... Serio wystarczy spojrzeć na statyki - w rolnictwie krajów rozwiniętych pracuje poniżej 3% zatrudnionych to oznacza że jeden człowiek jest w stanie wykarmić 100 - w przemyśle pracuje niby więcej - ale gdyby wrócić do czasów gdzie jeden samochód mógł jeździć 20 lat to też nie byłoby to więcej niż 1 osoba na 100 - to oznacza że pozostałe 98 mogłoby jeść i godnie żyć nie robiąc nic - to zupełnie wywraca do góry nogami jakikolwiek porządek społeczny - stąd urzedy a potem korporacje, stąd marnotrawienie "dóbr" na nieznaną dotąd skalę - ludzie muszą pracować a jednocześnie ich praca nie jest do niczego potrzebna (tak dwie wojny światowe to też efekt tego że było za dużo ludzi a za mało pracy - nawet są wzmianki o tym w książkach od historii).. A dlaczego oddajemy 70% w podatkach - w kontekście tego co napisałem, nie ma to w sumie znaczenia (skoro nic nie wytwarzasz, to nie ma znaczenia ile procent z tego nic oddajesz w podatkach) - to już tylko kwestia techniczna - chodzi m.in. o to, żeby społeczeństwo się nie bogaciło - "władza" daje ci chleb żebyś przeżył i jej nie zaatakował z głodu, ale warunkiem jest to że masz być posłuszny - gdyby udało ci się "zachomikowac" trochę chleba mógłbyś przestać być posłuszny - to bardzo prosty mechanizm - od lat wykorzystywany w tresurze wszelkich zwierząt..

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@zpiesciamudotwarzy: sztucznie wytworzyć to można popyt na nowe modne ciuchy (które niektórzy zmieniają zbyt często bez racjonalnej potrzeby), albo suplementy diety (zjedz 1000% zapotrzebowania na X, że jutro nadmiar wydalisz to mało istotne), ale niby w jaki sposób sztucznie tworzyć popyt w budowlance? to że więzienia nie resocjalizują to rozumiem, ale wytłumacz mi w jaki sposób produkują kolejnych (czyli innych niż Ci już osadzeni) skazańców? przecież nadal 1 samochód może i spokojnie jeździ 20 lat... w Polsce zresztą jest to doskonale widoczne... i to wcale nie musi być stary, rozpadający się grat... ja mam 15 letnie auto, które jest dużo wygodniejsze i bardziej niezawodne niż nowe auta z salonu o 2-3 razy większej wartości... tylko ja dokonując zakupu dużo czytałem i sprawę dobrze przemyślałem :) generalnie ma sens to co piszesz tylko póki co według mnie nie jest to 3%, ale około 20-30% i nie jest to działanie celowe (rządów) tylko po prostu sytuacja, w której od niedawna weszliśmy poprzez rozwój cywilizacyjny... "elity" jakoś sobie z tym próbują poradzić (tak jak piszesz), ale według mnie są dużo lepsze sposoby - np. zamiast marnotrawić zasoby, aby utrzymać 8h pracy dla wszystkich pracowników, lepiej po prostu skrócić czas pracy do 3-4h, co wystarczy na godne życie, ale z bardziej przemyślanym wykorzystaniem zasobów...

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
0 0

@ChiKenn: no właśnie ale wspołczesnym samochodem raczej już się nie pojeździ 15'lat :) nawet jeśli jest to 40% to wciąż nie zmienia istoty problemu - że te pozostałe 60% (70/80/90) wykonuje pracę która jest nikomu niepotrzebna - co jest z zasady nielogiczne i sprawia że nasz świat też staje się nielogiczny.. Najbardziej to chyba oddaje to kółko w klatce chomika - które nie jest tam po to że chomik musi zapracować na jedzenie, tylko po to żeby chomik nie ocipiał i bynajmniej nie z troski o chomika, tylko dla wygody jego właściciela - który też nie trzyma chomika dla pieniedzy a dla przyjemności.. Tymczasem my dyskutujemy o tym, że skoro cały dzień zap**dalałem bięgając w kółku to należy mi się więcej niż temu drugiemu chomikowi który nic nie robił a dostał tyle samo jedzenia.. Albo że kółko jest źle pomyślane, bo cały dzien biegłem a ono nawet o cm się nie przesunęło :) więzienia - są o tym artykuły nie będę się tu produkował - generalnie to jakieś bodajże 70% szans że jak trafiłeś do więzenia to tam wrócisz (a jak dostaniesz zawias za to samo przestepstwo to jakies 10%)

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@zpiesciamudotwarzy: ja mam taki z 2005 roku (kupiłem go 10 lat temu), produkowany był do 2010, więc całkiem "współczesny" :) inna sprawa, że u tego producenta nadal znajdzie się coś wartego uwagi (bo z tym samym, niezniszczalnym silnikiem co u mnie) nawet prosto z salonu... kluczowym więc w ewentualnych roszczeniach o wyższe wypłaty, aby być w tych 20/30%, które wykonuje rzeczywiście potrzebną pracę :D fakt, że ktoś ponownie wraca do więzienia nie oznacza że podczas wcześniejszej odsiadki został "wyprodukowany kolejny skazaniec" (tak napisałeś), bo jest to ciągle ten sam... nie ma resozjalizacji, z tym się zgadzam, ale z tego co napisałeś można by wywnioskować, że w związku z odsiadką w więzieniu z jednego przestępcy robi się dwóch

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
0 0

@ChiKenn: ideą retoryki jest to że dla każdej tezy można postawić antytezę - jeśli chcesz się ze mną nie zgodzić to na pewno się nie zgodzisz - natomiast istotą rzeczywistości jest to że jest tylko jedna (chociaż ta teza oczywiście też ma swoją antytezę :) ) Możemy sobie deliberować do woli - ale fakt że jesteśmy chomikami w klatce będzie faktem niezależnie od naszych tutaj "ustaleń"

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
0 0

@ChiKenn: ps. system wieziennictwa "produkuje" skazańców - bo jakieś 80% więźniów nie wymaga zamknięcia w zakładzie (nie są niebezpieczni) natomiast zaczynają być niebezpieczni po opuszczeniu zakładu.. co jak co ale to akurat twardy fakt - system który w teorii miał chronić obywateli jest rakiem, który toczy społeczeństwo - tak samo jak policja która liczy pieniądze zamiast zapobiegać zagrożeniom, czy lekarze którzy nie leczą.. cała patologia wynika z tego o czym pisałem - o ile nie musisz się zgadzać z przyczynami, o tyle zaprzeczanie faktom jest bez sensu, bo raczej ślepy nie jesteś - ciągle czytamy o tym że koleś wyszedł z więzienia i zabił, albo matka/konkubent zatłukli dziecko pomimo że byli "znani" opiece społecznej.. to trochę jak na wojnie - kraj wygrywa wojnę, ale kosztem życia obywateli którzy ponoć ten kraj stanowią, więc kto wygrał?

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@zpiesciamudotwarzy: kto jest ten jest... :D ja ani nie zasuwam na etacie 8 godzin (w domu na własnej działalności - około 3-4 godziny, wtedy kiedy ja mam chęć), ani też nie wykonuje czynności zbędnych (wszystko co się da staram się na ile potrafię i mam możliwości tak rozwiązywać, aby pracy mieć jak najmniej) bo jak skończę robotę to mogę np. wyskoczyć na rower, pograć w coś, albo powymądrzać się w komentarzach mistrzów, a nie siedzieć udając że pracuje do końca mojej zmiany...

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@zpiesciamudotwarzy: OK, teraz rozumiem o co Ci chodzi z tym więziennictwem i się jak najbardziej zgadzam... po prostu wcześniej to zbyt ogólnie opisałeś, abym było dla mnie oczywiste co masz dokładnie na myśli i czy się mogę zgodzić czy nie :D Co do wojny - zależy czy jest agresorem czy obrońcą... jeśli agresor w imię zdobyczy materialnych czy terytorialnych traci wielu swoich żołnierzy - trudno go nazwać zwycięzcą. Jeśli natomiast to obrońca traci część swojej populacji, ale dzięki temu chroni wolność, zdrowie i życie reszty - można to podciągnąć pod zwycięstwo. W końcu lepiej stracić 30 osób niż 100.

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
0 0

@ChiKenn: tylko że rzadko kiedy agresor jest zainteresowany zabijaniem obywateli - raczej wojny są (były) o to kto będzie zbierał podatki.. Z kolei ostatnie dwie miały już podłoże socjoekonomiczne - było za dużo ludzi dla których nie było zajęcia - gdyby nie wojna zwróciliby się przeciwko swoim "rzadzącym" wymyślono więc wojnę na której zabijali się nawzajem.. W tym kontekście to co mamy teraz jest dużo lepszym wyjściem niż Orwellowska wieczna wojna, ale wciąż - dyskutowanie o tym że służba zdrowia działa nielogicznie jest naiwnością - bo ona musi działać nielogicznie z założenia.. Ps. Twój wpis o tym że "ja mam dobrze i ch*j mnie obchodzi że inni nie mają" jest de facto jedną z podstaw działania tego "systemu" - "dziel i rządź" - jeśli każdy pilnuje swojego nosa, to nie obchodzi go że system jest chory, póki jemu jest dobrze, gdyby ludzie czuli odpowiedzialność za siebie swoich bliskich i swój "naród" to "elity" miałyby spory problem - bo jest ich po prostu mniej - i sytuacja w której 5% posiada więcej niż pozostałe 95% nie mogłaby mieć miejsca

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@zpiesciamudotwarzy: no czyli właśnie kraj "traci" te 100 osób, bo płacą podatki komuś innemu :D Nie chodziło o to, że mnie ch*j obchodzi tylko odniosłem się do Twojego "Możemy sobie deliberować do woli - ale fakt że jesteśmy chomikami w klatce". Mnie nikt do biegania przez 8 godzin w kołowrotku nie zmusza... powiem więcej - większość robi to z własnego (nie do końca świadomego) wyboru.

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
0 0

@ChiKenn: no dobra, ale po pierwsze wyjątek jest potwierdzeniem reguły a po drugie, to że biegasz przez 3 godziny niekoniecznie zmienia postać rzeczy.. no i nie rozumiem o co chodzi z tymi 100 osobami - mnie chodziło o to że wojny (kiedyś) nie było po to żeby zabijać obywateli tylko żeby ich "przejąc" i obywatel de facto nie walczył o swoje tylko o to żeby jego "właściciel" nie stracił swojego źródła dochodu, nie walczył o swoje i o swoje dzieci bo one i tak będą dojone do granic możliwości tylko przez kogoś innego.. Tak oczywiście było w czasach kiedy ludzka praca była coś warta, teraz nawet to już nie ma racji bytu (pozytyw: skończyły się wojny)

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@zpiesciamudotwarzy: ale ja nie "biegam", tylko rzeczywiście robię coś pożytecznego (porównanie do biegania w kołowrotku dotyczyło pracy zbędnej, byleby dana osoba miała jakieś zajęcie)... Ty: nie mamy co dyskutować, bo sami biegamy w tym kółku Ja: ja nie biegam, więc wychodziło mi o to, że ja mam

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
0 0

@ChiKenn: no okej - w tym wypadku obaj mamy rację - Ty bo faktycznie coś takiego napisałem, ja bo chodziło mi o szerszy obraz: być może jesteś w tych 3/5/20/30 % obywateli którzy robią pożyteczne rzeczy (pytanie czy jeśli jesteś np. informatykiem obsługującym systemy zarzadzania kołowrotkiem, to do której grupy Cie zaliczyć? :) ) Mnie natomiast chodziło o to, że skoro u podstaw funkcjonowanie naszej rzeczywistości leży potrzeba "marnotrawienia środków" - to jest ona tak niezgodna z naszym naturalnym myśleniem i naszą wrodzoną logiką jako istot pracujących żeby przetrwać.. że dyskusje nie uwzględniające tego faktu są bezproduktywne - to że ty czy ja nie pracujemy w "kołowrotku" nie zminia faktu że idziesz do urzedu i się złościsz że wszystko tyle trwa - i zastanawiasz się jak to usprawnić - ale to nie ma sensu że nikt nie chce żeby to było usprawnione a wręcz przeciwnie (kiedyś przez chwilę pracowałem w korpo - musiałem odejść bo przełożonym nie podobało się to że wykonuję swoją pracę w godzinę a potem się op**lam - to psuje moralne i bo ideą (przynajmniej tej korpo) było umiejętne rozłożenie pracy na cały dzień :)

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@zpiesciamudotwarzy: według mnie nie jestem, ale jak chcesz możesz sam ocenić - prowadzę regionalny serwis ogłoszeniowy - www.Sieradzak.pl też mnie boli jak od czasu do czasu muszę się zderzać z tą opisywaną przez Ciebie rzeczywistością, ale wydaje im się że ona jednak głównie dotyczy podmiotów państwowych, prywatne firmy nie pozwalają sobie na takie marnotrawstwo zasobów - wniosek, mniej państwa, więcej prywatnych firm, które muszą ze sobą konkurować (brak prawnych ograniczeń, które prowadzą do powstawania monopoli) i powinno być w tej kwestii lepiej :) pytanie, czy (tak jak Ty uważasz) nie doprowadzi to do sytuacji że zbyt duża liczba osób zostanie bez pracy... ja uważam, że w tym miejscu powstaną po prostu nowe firmy, które te zasoby ludzkie zagospodarują - ale czy tak rzeczywiście będzie, 100% pewności nie mam

Odpowiedz
avatar allahuwonsz
1 1

czyli zamiast 1.000zł płaconego raz, w składkach poszło 24.000zł, 2 lata rak czy inny syf w organiźmie się rozwija, od recepcji do leka traktują cię jak śmiecia bo nic nie płacisz, za badania płacisz oddzielnie, praktycznie nie masz refundowanego nic. Leki prymitywne, sprzęt prymitywny, lekarz stary z wiedzą przestarzałą prymitywną - ALE NAJWAŻNIEJSZE ŻE ZA DARMO i jak to DOBRZE bo bez nfz pod płotem byś zdechł:D Lewactwo socjalizm feminizmy i podobne gówno to najgorsza choroba niszczy wszystko, od człowieka po kraj.

Odpowiedz
avatar lifter67
1 1

Jak zwykle debile nie rozumieją, że: a) polska służba zdrowia jest od 30 lat intencjonalnie niszczona przez większość rządów, przez co wygląda gorzej niż w latach 80.; b) między komunizmem a koprokapitalizmem jest cała masa miejsca, m.in. mieści się w niej ten socjalny kapitalizm, który został przez korpy zlikwidowany w latach 90. (pomijając jakieś nieliczne mało ważne kraje w rodzaju Danii czy Holandii).

Odpowiedz
avatar Sinecode
0 0

Widać tu analogię do telewizji publicznej- każdy na to łoży kasę, koniec końców nie ma co w niej oglądać. Jak chcesz coś pooglądać to wykupujesz dostęp do Netflixa czy czegoś podobnego i koniec końców płacisz za 2 rzeczy, z czego jedna działa świetnie, trzyma poziom, a na drugą nawet nie spojrzysz i ryje dno.

Odpowiedz
Udostępnij