"himalaizm" w dzisiejszych czasach to doprowadzenie pod szczyt w karawanie z tragarzami, wygodne ścieżki i jeśli tylko pogoda jest ok, transport taksówką powietrzną na dół dla chętnych. koszt to kilkanaście tys PLN lub USD w zależności od wygód. ludzie potykają się o śmieci po drodze. nikt też już nie może się doliczyć, kto i gdzie wlazł, bo za dużo tego łazi. innymi słowy, tym razem punkt dla madki
A ja teraz stanę w obronę pytającej o obiady.
Gotując dla jednej osoby często gęsto wydaje się więcej pieniędzy niż kupując "na mieście" (oczywiście zależy też gdzie się człowiek stołuje).
Większość produktów jest w paczkach "rodzinnych", a składniki też ciężko dobrać na jedną osobę, więc albo się je kilka dni to samo, odgrzewane danie, albo się wyrzuca i w sumie wtedy nic nie oszczędzamy na kosztach jedzenia. A tracimy czas.
@widzu No chyba, że kupujesz np ser. Wtedy paczka wystarczy na dwa posiłki i zaopatrując się na tydzień znowu musisz kupić trzy. Oczywiście jak chcesz kupić brokuły, to jedno opakowanie starczy na miesiąc stołowania się o ile nie jesz ich codziennie.
@widzu: potwierdzam, w Poznaniu za 14zł mam pyszny obiadek dwudaniowy lub jak ktoś woli to z kompotem zamiast zupy. Pyszne, wszystko świeże, codziennie coś innego. A jak sobie pomyślę, że miałabym gotować i później przez tydzień jeść to samo to ja dziękuję. Albo kupić i wyrzucić, bo co mam zrobić z taką całą kapustą, kalafiorem czy pęczkiem rzodkiewek. Torebka ryżu na jeden obiad za dużo, na dwa za mało. I jeszcze czas żeby to wszystko kupić, przygotować, ugotować. No serio, dla mnie bez sensu.
@Kapitan_Stefan: myslisz ze po surowkach czy ziemniakach nie widac ze sa nieswieze? zreszta ze dwa razy zdarzyło mi sie pojsc tam ok 18 to juz były same resztki, bo wszystko schodzi na bieżaco wiec nie maja potrzeby kisic tego w lodowach niewiadomo ile.
Mam już czasem dość czytania tych postów o wielkim wysiłku madek jak to się nie poświęcają i ile ich to pracy kosztuje. Na prawdę trzeba być ku*wa tępym jak trzonek od siekiery, żeby nie ogarniać pracy w domu i przy dzieciach. Nie potrzeba Nobla z logistyki, ale widzę, że u niektórych szczytem podzielności uwagi jest jazda windą i rzucie gumy.
"himalaizm" w dzisiejszych czasach to doprowadzenie pod szczyt w karawanie z tragarzami, wygodne ścieżki i jeśli tylko pogoda jest ok, transport taksówką powietrzną na dół dla chętnych. koszt to kilkanaście tys PLN lub USD w zależności od wygód. ludzie potykają się o śmieci po drodze. nikt też już nie może się doliczyć, kto i gdzie wlazł, bo za dużo tego łazi. innymi słowy, tym razem punkt dla madki
OdpowiedzA ja teraz stanę w obronę pytającej o obiady. Gotując dla jednej osoby często gęsto wydaje się więcej pieniędzy niż kupując "na mieście" (oczywiście zależy też gdzie się człowiek stołuje). Większość produktów jest w paczkach "rodzinnych", a składniki też ciężko dobrać na jedną osobę, więc albo się je kilka dni to samo, odgrzewane danie, albo się wyrzuca i w sumie wtedy nic nie oszczędzamy na kosztach jedzenia. A tracimy czas.
Odpowiedz@widzu: Yup. Tak to mniej więcej wygląda.
Odpowiedz@widzu No chyba, że kupujesz np ser. Wtedy paczka wystarczy na dwa posiłki i zaopatrując się na tydzień znowu musisz kupić trzy. Oczywiście jak chcesz kupić brokuły, to jedno opakowanie starczy na miesiąc stołowania się o ile nie jesz ich codziennie.
Odpowiedz@widzu: potwierdzam, w Poznaniu za 14zł mam pyszny obiadek dwudaniowy lub jak ktoś woli to z kompotem zamiast zupy. Pyszne, wszystko świeże, codziennie coś innego. A jak sobie pomyślę, że miałabym gotować i później przez tydzień jeść to samo to ja dziękuję. Albo kupić i wyrzucić, bo co mam zrobić z taką całą kapustą, kalafiorem czy pęczkiem rzodkiewek. Torebka ryżu na jeden obiad za dużo, na dwa za mało. I jeszcze czas żeby to wszystko kupić, przygotować, ugotować. No serio, dla mnie bez sensu.
Odpowiedz@ecmajn Jaką masz pewność, że wszystko jest świeże?
Odpowiedz@Kapitan_Stefan: myslisz ze po surowkach czy ziemniakach nie widac ze sa nieswieze? zreszta ze dwa razy zdarzyło mi sie pojsc tam ok 18 to juz były same resztki, bo wszystko schodzi na bieżaco wiec nie maja potrzeby kisic tego w lodowach niewiadomo ile.
OdpowiedzMam już czasem dość czytania tych postów o wielkim wysiłku madek jak to się nie poświęcają i ile ich to pracy kosztuje. Na prawdę trzeba być ku*wa tępym jak trzonek od siekiery, żeby nie ogarniać pracy w domu i przy dzieciach. Nie potrzeba Nobla z logistyki, ale widzę, że u niektórych szczytem podzielności uwagi jest jazda windą i rzucie gumy.
Odpowiedz