Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Tak wesoło nie będzie

Dodaj nowy komentarz
avatar Kajothegreat
2 10

Powtarzam się, ale wciąż wzrost pensji jest szybszy niż inflacja. 7,4% wzrostu wynagrodzeń i 3,4% inflacja (grudzień 2019 względem grudnia 2018). I nie, nie jestem apologetą PISu.

Odpowiedz
avatar joypad
2 6

@Kajothegreat: Za to styczeń 2020 to już wzrost na poziomie 4.4%. Natomiast sam wzrost cen żywności i usług to wzrost o 6.7% - czyli to, co powinno najbardziej interesować przeciętnego zjadacza chleba. Wzrost wynagrodzeń - rzeczywiście, ale 7.4% brutto, biorąc pod uwagę niezmienioną kwotę wolną od podatku, kwotę drugiego progu podatkowego oraz to, że naszych oszczędności nikt nie zwaloryzuje to nie wiem czy możemy się cieszyć, iż wzrost wynagrodzeń przewyższył inflację więc jest super - otóż nie jest, a przynajmniej z tym hura optymizmem bym się wstrzymał co najmniej do połowy roku.

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
1 3

@joypad: 6,7% to wzrost względem stycznia 2019... Inflację się określa w skali rocznej... I nie ma tu hura optymizmu. Raczej zwrócenie uwagi, że ludzie niemiłosiernie histeryzują. Między 94-2000 mieliśmy inflacje po 10% (to znaczy pomiędzy 7 a 30 :D) i nikt tak głośno nie płakał. 7,4% podwyżki pensji brutto to 7% pensji netto...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 marca 2020 o 19:59

avatar joypad
-1 3

@Kajothegreat: Tak, w ciągu roku ceny podstawowych artykułów wzrosły prawie o 7% - przecież to widać nawet jak się robi zakupy (przynajmniej ja to wyraźnie dostrzegam). "7,4% podwyżki pensji brutto to 7% pensji netto" - otóż nie, podałem przecież powody, dla których nie można przyjąć takiego uproszczenia. Kwota wolna, drugi próg podatkowy oraz oszczędności nie "dostosowały" się do wzrostu płacy - pracodawca nie wypłacił Ci odsetek od poprzednich pensji*, kwotę wolną nadal odliczasz taką samą, co przy wyższym wynagrodzeniu stanowi mniejszy procent całości zarobków, w drugi próg podatkowy też łatwiej teraz wpaść. Wyobraź sobie, że wzrost wynagrodzeń i inflacja wynosi nie 7 a 100% - nagle się okazuje, że Twoje oszczędności są warte o połowę mniej, płacisz podatek od praktycznie całości zarobków i wpadasz w drugi próg podatkowy lub większy procent Twoich dochodów jest objęty wyższym podatkiem. Inflacja i wzrost wynagrodzeń tak łatwo się nie zerują, rząd doskonale o tym wie (dla nich to kolejny podatek - tylko ukryty), wie również, że ludzie łykną wynagrodzenie minimalne na poziomie 4000 PLN nawet jeśli ma to oznaczać inflację na znacznie wyższym poziomie - zadziała na nich magia cyferek. * - "ale wcześniej były też niższe ceny" - to się oczywiście tyczy kogoś, kto poza konsumpcją coś jeszcze odkłada, a nie chce mu się bawić w np. granie na giełdzie by nie tracić oszczędności przez inflację Co do inflacji z lat 90 - cóż, nie pamiętam tych czasów (za dobrze) bo byłem wtedy jeszcze dzieckiem. 10% inflacji na nikim nie robiło wtedy wrażenia bo inflacja w PRL potrafiła wynosić nawet po kilkaset procent - nie miało to znaczenia, bo za pieniądze nie można było wtedy za wiele kupić, po upadku komuny Polska była w zupełnie innej sytuacji - bieda (w porównaniu do Zachodu) była normą, mało kto mógł sobie pozwolić na kupno popularnych wtedy produktów. Ludzie narzekali na biedę, ale wiedzieli, że przyczyną był poprzedni ustrój. Dzisiaj gospodarka wygląda zupełnie inaczej, standardem stało się prowadzenie interesów międzynarodowych, stabilność waluty, której używa się w handlu ma o wiele większe znaczenie. Czy histeryzuję? Raczej nie, po prostu widzę dokąd to zmierza - rząd chce mnie zachęcić do zrobienia prędko jak największej gromadki dzieci (500+), do wzięcia kredytu hipotecznego (stopy procentowe na tym samym poziomie), "typowej" pracy po 8h (trudność w prowadzeniu DG, konieczność uczestniczenia w czarnej dziurze jaką jest ZUS, przymiarki do likwidacji 30-krotności, walka z wyłudzaczami VATowymi i wiele więcej).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 marca 2020 o 21:32

avatar Kajothegreat
0 4

@joypad: Ok, nie chce mi się tego kontynuować. Uważaj co tylko chcesz :).

Odpowiedz
avatar tomangelo2
1 1

Ten chleb to rozumiem kilogramowy?

Odpowiedz
avatar zerco
1 3

Sobie próbuję wyobrazić jak to wygląda z perspektywy tego rządu: Ceny wzrosły więc podnoszą pensję minimalną by starczyło ludziom na produkty. Wzrost pensji powoduje wzrost cen. Rząd widzi, że ceny wzrosły zaraz po tym jak podnieśli pensję i mówi "Ejjjj... no weź!"

Odpowiedz
avatar Kough
1 3

@zerco: brawo, wyobraziłeś sobie błędne koło inflacji dokładnie tak jak wygląda w praktyce :)

Odpowiedz
avatar ZONTAR
1 3

Ta pensja minimalna to jakaś kpina. W każdym normalnym kraju różnica płac między prostymi pracownikami fizycznymi i biurowymi, a specjalistami sięga często 2-3k euro. Oni chcą sprawić, że w Polsce ta różnica będzie na poziomie 200-300 euro. Niedługo dojdzie do tego, co było za komuny. Cokolwiek byś nie robił, stawka będzie podobna, a różnica nieopłacalna aby się starać. Jak minimalna wyniesie 4k brutto, a średnia może z 6k brutto, to zasadnicza część narodu (pewnie z 70%) będzie zarabiać na rękę w granicach 2800-4000zł na rękę. 1200zł różnicy między sprzataczką, a wykwalifikowanym pracownikiem. Co nam daje taka różnica? No możesz poświęcić ileś lat więcej na edukację i mieć bardziej odpowiedzialna pracę za całe 14 tysięcy rocznie więcej. Na samochód uzbierasz sobie w 10 lat, bo inflacja zje sporo z wartości pieniądza. Jakiekolwiek zaangażowanie w pracę i włożenie więcej wysiłku w lepsze zarobki straci sens. Zostanie niewielka grupa, która będzie tą srednią nieco podnosić. Dodajmy sobie do tego fakt, że poza dużymi miastami praktycznie każdy będzie zarabiał minimalna lub pracował na śmieciówce, bo nikogo nie będzie stać na zatrudnianie na minimalnej. Lub w drugą stronę, wartość tych pieniędzy będzie tak szybko spadać, że będziesz wozić taczką pieniądze na zakupy. No ale podatki będą wysokie, praktycznie każdy w drugim progu, żadnej kwoty wolnej. No jedynie limit ZUS zniosą aby więcej kasy było w budżecie. Ten kraj dąży do recesji. Mało który kraj ma tak niezdrową gospodarkę.

Odpowiedz
avatar zerco
0 2

@ZONTAR: Tak to jest jak do władzy wybiera się ludzi, którzy potrafią sprzedać masom kit, niż ludzi którzy mają pojęcie na temat co robią. Już nawet Sokrates zauważył do czego prowadzi demokracja. I w wyniku demokratycznego głosowania skazali go na śmierć. W sumie podobnie było z Jezusem: tłum zagłosował, Barabasz wyszedł.

Odpowiedz
avatar banan113
0 0

4000 wyplaty czyli ponad 6000zl ktore bysmy dostali gdyby nie haracze

Odpowiedz
Udostępnij