Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Aborcja

Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
10 10

Ciekawe która z nich wytrzymałaby chociaż do przysięgi. Byłem w wojsku jeszcze za PRL, ogólnie dobrze to wspominam, było dużo zajęć praktycznych, głównie z tematów takich jak "fala", "dowódca jest chory psychicznie", "mycie WC szczoteczką do zębów" oraz "skrobanie płyty lotniska z trawy i zielska otwieraczem do konserw". Bardzo przydatne zajęcia, bardzo miło wspominam ten czas. Głównie ten dwutygodniowy urlop który dostałem od dowódcy gdy przyniosłem mu czapeczkę z białym paskiem. Bo taka była nagroda za przyniesienie części umundurowania WSW. Przepustkę miałem, tylko co mi po niej jak dowódca na drugi dzień zgłosił że nawiałem z jednostki? Bo mu się nudziło po pijaku? Za drugim razem już bezproblemowo spędziłem dwutygodniowy urlop w domu :) Przymusowa służba jest bardzo fajna, chłopak z naszego roku jeździ do dzisiaj na wózku bo nie wytrzymał psychicznie i po tygodniu wyskoczył przez okno na 2 piętrze. Wtedy nie było opcji "wychodzę, nie wytrzymuję". Brak selekcji na komisji lekarskiej to idiotyzm. Mi wklepali dla śmiechu płaskostopie pomimo że go nie mam, tak ta komisja wygląda. Nie ma tam psychologa ani psychiatry. Choć nie wiem jak teraz. Kiedyś nie było. Powinna być dwudniowa obserwacja, poddawać naciskom, męczyć, nie dać spać, bić, wykańczać fizycznie oraz psychicznie, jak wytrzyma te 2 dni, nadaje się na pobór, jak będzie miał myśli samobójcze... Po co to komu?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lutego 2020 o 21:37

avatar BorekLR
3 3

@yankers: I tworzymy doskonałą "Kompanię Braci", w której, w razie wojny, przyjaciele oddaliby życie za swoich towarzyszy. Albo równie dobrze oddali serię z kałacha w tył głowy ;P

Odpowiedz
avatar REALista100
3 3

@yankers: Podobno ostro zaczęli walczyć z falą po tym jak w Rosji trzech poborowych się zabiło, co prawda było to już po PRL, ale podobno taką przecinkę zrobili, że później starsi stopniem żołnierze zawodowi zwyczajnie bali się robić fali, bo kończyło się to wydaleniem ze służby.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@REALista100: Możliwe, nie wiem jak jest dziś, dawno nie wzywano mnie do rezerwy. Ostatnie ćwiczenia miałem 5 lat temu. Mój syn był w 2005 roku, z tego co mówił to wiele się poprawiło, jednak lekkie oznaki fali nadal są, tylko to już nie to co kiedyś. Bo wrzucanie proszku gaśniczego (tego który się pieni przy kontakcie z wodą) do toalety to bardziej żart niż fala. Walka z falą powinna być, bo to zjawisko nienormalne. Wielu przez to popełniło samobójstwo lub próbowało to zrobić. Choć jeśli ktoś nie wytrzymuje fizycznie lub psychicznie, powinien być zwalniany ze służby. Nam przed przysięgą jeszcze zrobili "test". Środek lata, 3 dni, od poniedziałku godziny 12 do czwartku do godziny 12, maksymalny czas snu 9 godzin, do toalety co 4 lub 5 godzin, nie pamiętam dokładnie. Za toaletę robił trawnik obok płyty lotniska. Pełne umundurowanie, w tym czasie mieliśmy właśnie skrobać płytę lotniska z trawy, zadanie do wykonania otwieraczami do konserw. Dostaliśmy suchy prowiant i ledwie 4 litry wody na głowę. W trakcie wykonywania zadania mieliśmy ciągle odpowiadać na pytania dowódcy. Jeśli ktoś nie odpowiedział lub odpowiedział błędnie, 2 okrążenia dookoła pasa startowego, on miał ponad 2 km. długości. Było nas szesnastu, trzech jeszcze w trakcie trafiło do izby chorych, padli z odwodnienia. Po tym stwierdziłem że trafiłem do piekła. Choć było to jakoś uzasadnione. Ciężkie warunki, jak na polu bitwy :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@REALista100: Po przysiędze służyłem w 83 Pułku Artylerii Przeciwlotniczej, który wchodził w skład 8 Dywizji Zmechanizowanej. Tam dopiero zobaczyłem co oznacza słowo "ciężko" :)

Odpowiedz
avatar poczekaj
3 9

Jestem kobietą, moja odpowiedź to: Nie. Kto będzie chciał, to niech idzie do wojska, ale przymusowo powinni iść toci z wiejskiej. To rząd, który wtrąca się w nie swoje sprawy lub wywołuje wojnę, powinien jako pierwszy iść walczyć o kraj.

Odpowiedz
avatar Dawid_M
2 4

Nie sprecyzowała dla kogo, więc rozumiem, że chce służby dla wszystkich, czyli i kobiet w ciąży. Czemu nie. Gdy wróg stanie u bram, z karabinem staną chłopy obok dam.

Odpowiedz
avatar zerco
1 5

Co do aborcji to jeśli JA za to płace to jest to także moja sprawa. Ja nie wiem, niektóre kobiety myślą że my jesteśmy zbudowani z wieszaków.

Odpowiedz
avatar yabol428
5 7

Jeżeli kobieta jest za obowiązkową służbą wojskową, to rzecz oczywista, że taka służba miałaby dotyczyć również kobiet. W Izraelu to od dawna funkcjonuje.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
3 3

wiewiórka z grilla.... mniaaaam....

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 2

Najlepszy model byłby pomiędzy obowiązkowa, a zawodową służbą. Dlaczego nikt nie pomyślał o ochotniczej służbie? Przy obowiązkowej pakujesz kasę w "szkolenie" wszystkich czy tego chcą, czy nie. Oczywiście wyjmując ich z życia na jakiś czas zmniejszasz liczbę pracujących co wpływa na PKB dosyć negatywnie. Większość z nich i tak nie chce tam być, nikt nic wartościowego nie wyniesie, a sam dalej nie wiesz ilu jest faktycznie zdolnych do obrony kraju. Zawodowa znowu jest ograniczona. Nie możemy utrzymywać milionowej armii, która będzie czekać na wojnę. Nie można zapewnić darmowych szkoleń weekendowych lub dziennych (z mocowaniem w jednostce przez jakiś czas), gdzie będzie się przekazywać najważniejsza wiedzę, dostosowywać ja do umiejętności ochotników i faktycznie zliczać kto jest zdolny i chętny do obrony kraju? Taka dobrowolna lista też sprawi, że będzie więcej chętnych. Gdyby odbycie szkolenia wiązało się chociażby z 20 letnim obowiązkiem odpowiedzi na każde wezwanie, to wielu nie podejmie ryzyka. A kto wie, co będzie za 5-10 lat. Jak będzie dobrowolna i na zgłoszenie, to każdy chętny może odbyć szkolenie, być na liście i zgłaszać się chociażby raz w roku czy na pół roku na szkolenie odświeżające. Jak wyjedzie za granicę, urodzi mu się dziecko czy cokolwiek innego, to może się wypisać i zająć swoimi sprawami bez obawy, że pewnego dnia mogą go mundurowi ściągnąć do służby gdy on opiekuje się rodzina. Taki model dałby realne dane o dostępnych ochotnikach w danym momencie i oszczędził pieniądze szkoląc tylko chętnych w lepszym stopniu. Zamiast mieć 10 z łapanki szkolonych z mycia kibla, to będzie 1 chętny, którego można przeszkolić z obsługi maszyn, systemu informatycznego itp. Teraz wojsko nie potrzebuje mięsa armatniego, dużo ważniejszy byłby bufor wyszkolonych z obsługi sprzętu. Czy chociażby informatyk świetnie radzący sobie z obsługą systemu radarowego będzie gorszy od robola oferującego siłę roboczą, bo sam nie zrobi więcej niż 10 pompek?

Odpowiedz
avatar ChiKenn
2 2

@ZONTAR: ale przecież jest coś takiego i nazywa się WOT :)

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@ChiKenn: Niestety w zasadzie aby przejść odpowiednie szkolenia należy sobie zarezerwować ze dwa miesiące urlopu, co zwykle wiąże się z odejściem z pracy. Jedynie podtrzymywanie w służbie rezerwowej wymaga 2 dni treningów miesięcznie, ale najpierw trzeba się tam dostać. Niby szkolenia są przeznaczone także dla osób pracujących zawodowo, ale w praktyce wymagają poświęcenia całego swojego urlopu przez trzy lata aby przejść początkowe szkolenia. Nie słyszałem, żeby szkolenia można było sobie dzielić na weekendy na przestrzeni całego roku. Do tego dochodzi kwestia stopnia. Sam mam stopień oficerski, ale tylko na papierze. To jednak wymaga więcej szkoleń od niższych stopni. Pomijam już kwestię dyspozycyjności. Wymogi są takie, że chociażby prowadząc działalność i jeżdżąc do klientów na kilka tygodni nie masz możliwości być w ciągłej gotowości czego wymaga rekrutacja do WOT. Inaczej mówiąc, jak nie siedzisz na dupsku w kraju, to siedź cicho i nie myśl o obronie.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@ZONTAR: no niestety - głównym wymogiem WOT jest obecność w kraju... chociaż jedna osoba, z którą "służę" pracuje regularnie za granicą, ale ma taki układ z pracodawcą, że w każdej chwili może wrócić na 2-3 dni jeśli będzie taka potrzeba / konieczność. Są też 2-tygodniowe szkolenia (poligony) raz do roku, ale to wiesz z dużo większym wyprzedzeniem i bierzesz sobie urlop bezpłatny (pracodawca jest zobowiązany Cię "puścić"), a potem MON wypłaca za ten czas rekompensatę (wiadomo, nie pokryje straty z racji nieobecności w pracy, ale zawsze coś - generalnie kwestia priorytetów czy kasa jest ważniejsza czy nie). Generalnie - chodziło mi o to, że Twój zarzut, że dla pewnej grupy osób nie ma "wojskowej alternatywy" jest po prostu błędny - bo taka alternatywa jest. Wiadomo, że też trzeba się w pewien sposób dostosować (chociaż naprawdę idą mocno na rękę i jak tylko się da - próbują się dostosować pod każdego), ale przecież inaczej by to było logistycznie nie do ogarnięcia.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@ChiKenn: Wszystko rozchodzi się o to, że takie szkolenia są związane już ze sporym zaangażowaniem. Oczywiście są tańsze od służby zawodowej i mają dużo więcej sensu od obowiązkowej służby zasadniczej, ale dalej nie wypełniają tej luki w całości. Inaczej mówiąc, jeśli w ogóle mamy pakować kasę w jeszcze bardziej ogólną służbę wojskową, to właśnie lepiej w taką "zaoczną" bez zobowiązań niż zasadniczą werbując kogo popadnie czy chce, czy nie. Inną kwestią są też predyspozycje i przydziały. Nie wiem jak to wygląda w WOT, ale dosyć logiczne by było tworzenie różnego rodzaju rezerw. To już nie czasy mięsa armatniego, a więc nie tylko sprawność fizyczna ma tu znaczenie. Osoby o innych predyspozycjach powinno się wykorzystywać szkoląc w tym, w czym będą najbardziej przydatne. W przypadku jakiejkolwiek mobilizacji ważnym czynnikiem będzie logistyka i całe zaplecze techniczne. Podobnie jak z zajęciami fizycznymi nie każdy do tego się nadaje, ale też niektórzy mają dużo lepsze predyspozycje. Jeśli szkolenia mają skupić się w nabywaniu wiedzy i umiejętności obsługi broni i sprzętu wojskowego oraz różnych protokołów aby ktoś wiedział jak się zachować i jakie zasady obowiązują, to jest to całkiem wartościowe. Jeśli połowa będzie polegała na bieganiu w kółko, czołganiu się i ogólnie zajęciach raczej wysiłkowych niż praktycznych, to takie szkolenie jest o kant dupy rozbić. Ćwiczyć można sobie i na siłowni, nie od tego jest wojsko.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@ZONTAR: rozwiązań idealnych to nie ma z samej definicji słowa "idealne", to wiadomo :) WOT też ma swoje minusy (np. uważam, że zajęć szkoleniowych powinno być więcej, organizacja też czasami trochę kuleje - ale to jest stosunkowo nowy twór więc mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej), ale jak sam piszesz na pewno ma to dużo więcej niż obowiązkowa służba jaka była dawniej. Zresztą jestem tego chyba dobrym przykładem, bo od tego obowiązkowej 15 lat temu się wykręcałem, a teraz sam się zgłosiłem na ochotnika :) Co do wykorzystania indywidualnych możliwości to trudno mi to oceniać, jeszcze zbyt krótko biorę w tym udział i jestem na etapie szkolenia podstawowego. Ale oprócz obsługi broni jest też np. sporo pierwszej pomocy czy "surwiwalu". Predyspozycje fizyczne są ważne, ale kładą tutaj bardziej nacisk na ich poprawę, generalnie zauważyłem że jeśli widać, że ktoś się stara to nie wyleci bo zrobił za mało pompek czy za wolno biega.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@ChiKenn: Ja się wymigałem od obowiązkowej służby na studiach, a stosunkowo niedawno myślałem o WOT. Niestety taka robota, że nawet nie było sensu tego za bardzo rozważać. Najlepszym dowodem jest to, że od ponad pół roku w kraju nie byłem.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@ZONTAR: jeśli masz możliwość szybkiego powrotu (nie tylko na zaplanowane ćwiczenia, ale też w razie sytuacji kryzysowych) to jest szansa, że zaakceptują Twoje zgłoszenie... chociaż kto wie czy się coś teraz nie pozmienia

Odpowiedz
avatar zyxxx
-1 1

Przecież obowiązkowa służba ciągle jest. Nie ma tylko poboru (jest tymczasowo zawieszony), ale kogo zdążyli wpisać do rezerwy, to ciągają co jakiś czas na ćwiczenia. W samym 2020 mają pociągać po poligonach 50 tys ludzi.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-1 1

@zyxxx: mnie tam nie ciągali, po 15 latach musiałem się sam zgłosić :D

Odpowiedz
avatar gomezvader
0 2

@zyxxx: To chyba nie bardzo działa. Bo ostatnio mój znajomy dostał nakaz stawienia się na jakiejś tam wojskowej gdzieś tam. Pół polski dalej. I tym znajomym jest mój prawie 60 letni ojciec. Który zadzwonił pod podany numer i opyerdolił jakąś babkę z góry na dół, że chyba ich poyebało. I spoko. On się stawi. Ale pod warunkiem, że zapłacą mu za dni, w których go nie będzie w pracy, opłacą transport w obie strony i hotel(bo wypad trwałby co najmniej 1,5 dnia). Babka go przeprosiła i tyle było tematu.

Odpowiedz
avatar zyxxx
0 0

@gomezvader: To po prostu wezmą innego. W zeszłym roku 40 tys wzięli. ;) M.in mój wujek jechał (57 lat) Ale generalnie tak, zwracają zarówno za opuszczone dni w pracy (trzeba tylko napisać podanie i przedstawić zaświadczenie o zarobkach), jak i za transport w obie strony. Za hotel nie płacą, bo jest zakwaterowanie i wyżywienie w koszarach. A samo "szkolenie" polegało głównie na wykładach których nikt nie słuchał i graniu w karty. Marnowanie czasu (rezerwistów) i pieniędzy (wojska)

Odpowiedz
Udostępnij